Dołącz do nas

Piłka nożna

Królestwo Prażnovskyego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Obrona GKS Katowice w rundzie jesiennej spisywała się bardzo różnie – podobnie jak poszczególni zawodnicy. Były okresy, kiedy była to zapora nie do przejścia, jak i takie, gdy rywale hasali sobie po boisku jak chcieli i manewrowali naszych defensorów. Prześledźmy, jak to wyglądało na poszczególnych pozycjach.

Prawa obrona
Dominującym zawodnikiem na prawej flance formacji defensywnej był Alan Czerwiński. Zawodnik od początku sezonu prezentował wysoką formę i w zasadzie jego pozycja nie była zagrożona. Może nie stricte od samego początku, bo jednak ligowe mecze z Wigrami i Zagłębiem nie najlepiej mu wyszły. Za to pucharowe starcie z Wigrami było już bardzo dobrym występem prawego obrońcy. Kolejne spotkania – z Arką i Kluczborkiem to były występy na naprawdę wysokim poziomie i choć w Gdyni GKS przegrał – Alan był jednym z najlepszych zawodników. Słabiej było w Pruszkowie, ale tam zawiódł cały zespół. W meczu z Miedzią zawodnik nie grał, wrócił natomiast na pojedynek z Bełchatowem i nie był to jego dobry występ. Bełchatów mu niespecjalnie leży. Gorzej było jednak w meczu z Sandecją, gdyż już na początku miał współudział przy straconej bramce, a całe spotkanie należało uznać za słabe. Niestety po udanym początku sezonu pozostało tylko wspomnienie, ale Alan cały czas grał, bo nie miał go kto zastąpić. Słabe występy zawodnika zbiegały się z kiepskimi wynikami zespołu. Co prawda tak rażących błędów jak kiedyś nie popełniał, ale stał się bezbarwny.  Dopiero w Bytowie coś drgnęło, w poprawnie rozegranym meczu piłkarz zaliczył asystę. Ze Stomilem natomiast dwa razy fatalnie podawał do przeciwnika, na sytuacje stuprocentowe.

Od meczu z Chojnicami Alan powrócił do wysokiej formy. Zaczął bardzo dobrze grać w ofensywie, czego efektem były asysty w meczach z Chojniczanką i Dolcanem. Do końca rundy spisywał się poprawnie i wiele już mu nie mogliśmy zarzucić.

Gdy Alan pauzował w meczu z Miedzią, jego miejsce na prawej stronie zajął Łukasz Pielorz. Nie był to dobry mecz tego zawodnika, ale też trenerzy wyrządzają mu niedźwiedzią przysługę wystawiając na pozycji prawego obrońcy.

Stoperzy
Od początku sezonu wiadomo było, że problem ze stoperami będzie. Mieliśmy bowiem pewniaka Mateusza Kamińskiego, ale zagadką pozostawał partner w środku obrony dla Kamyka. Adrian Jurkowski wiadomo jaki jest, a pozostałe opcje – np. z Łukaszem Pielorzem, Povilasem Leimonasem czy Sławomirem Dudą byłyby wyciąganiem zawodników z linii pomocy.

Oczywiście Kamyk tym pewniakiem był – przynajmniej jeśli chodzi o obecność na boisko, bo jeśli chodzi o postawę – nie zawsze. W pierwszych meczach partnerował mu Jurkowski i obaj spisywali się solidnie – GKS nie stracił bramki. Z Zagłębiem Sosnowiec bardzo słabo zagrał Kamiński, który zaliczył kilka fatalnych zagrań. Z Wigrami w Pucharze Polski obaj znów zagrali bardzo dobrze. Wszystko załamało się w meczu z Arką. Tragiczny wprost występ Adriana Jurkowskiego, który przez cały mecz kiksował, podawał do przeciwnika, był zagrożeniem dla naszego zespołu. Zawodnik jednak miejsca w zespole nie stracił. Znów bardzo zły występ zanotował w Pruszkowie, gdzie raził nerwowością. Mateusz Kamiński przy tym też nie grał super dobrze, ale aż takich kiksów nie popełniał.

Gorzej było z Miedzią. Mateusz mając na koncie żółtą kartkę wdał się w pyskówkę z arbitrem. Co prawda potem krążyła wersja, że kartka była za faul, ale ani trochę z kontekstu sytuacji to nie wynikało. W Bełchatowie trudna sytuacja przydarzyła się Jurkowskiemu. Już w 10. minucie za faul taktyczny dostał czerwoną kartkę. Próbował ratować sytuację po fatalnym błędzie Leimonasa.

To właśnie Litwin wyszedł na stoperze w meczu z Sandecją i już w 2. minucie strzelił samobójczą bramkę, która paść wcale nie musiała. Miał też udział przy jeszcze jednej bramce. Ogólnie był to fatalny występ Povilasa. W Grudziądzu do składu wrócił Jurkowski i bardzo źle zachował się przy straconej bramce, gdy tyłem ciała odwrócił się do zagrożenia.

Od tego czasu wiele na środku obrony się zmieniło. Bardzo przeciętna postawa Kamińskiego uchodziła płazem przy dużo słabszych kolegach. Od meczu z Cracovią w składzie GKS pojawił się jednak Oliver Prażnovsky i to on zaczął wyznaczać standardy w defensywie. Zbiegło się to niestety z obniżką formy Mateusza, który z Cracovią grał fatalnie i zawalił dwie bramki. Na tym tle Prażnovsky spisywał się bardzo dobrze. Zarówno w destrukcji, jak i rozegraniu piłki od tyłów. W zasadzie zawodnik z marszu stał się liderem defensywy. Również z Rozwojem Słowak zagrał dobrze, przy bardzo słabej postawie Kamyka, który znów w prostych sytuacjach dał się manewrować rywalom.

Prażnovsky stał się numerem jeden, a dodatkowo strzelał bramki, jak w Bytowie czy z Rozwojem. Jeszcze w jednym z meczów grał w parze z Jurkowskim, ale od czasu przyjścia trenera Brzęczka utworzył żelazny duet z Kamińskim.

Od meczu z Chojniczanką ta dwójka spisywała się świetnie, pewnie i była zaporą nie do przejścia. Wydatnie pomagali Kuchcie w tym, aby śrubował rekord bez straty bramki. Fenomenalny mecz Prażnovsky rozegrał w Głogowie – można powiedzieć, że był to niemal idealny występ stopera. Ostatnie trzy mecze były już średnie, ale Olivier zanotował w Suwałkach asystę przy akcji bramkowej.

W meczu z Zawiszą Słowaka zabrakło i znów do składu wskoczył Jurkowski. To był bardzo dobry występ tego zawodnika.

Lewa obrona
Tutaj oczywiście od początku sezonu monopol na grę miał Rafał Pietrzak. Już w poprzednich latach ten zawodnik nie miał absolutnie żadnego zmiennika, co powodowało, że nawet gdy notował rażące błędy – to i tak było wiadomo, że w kolejnym meczu zagra.

Pierwsze dwa mecze były bardzo dobre, zawodnik sporo udzielał się w ofensywie. Niestety spotkanie z Zagłębiem – jak całego zespołu – było bardzo mizerne. Potem bywało raz lepiej, raz gorzej, ale fatalny występ – z odpuszczeniem przy sytuacjach bramkowych – w Pruszkowie. Słabo było również z Miedzią, coś drgnęło natomiast w Bełchatowie, gdzie wypracował bramkę. Kolejne odpuszczenie rywala miało miejsce w meczu z Sandecją, a z Rozwojem w lidze hasał gdzieś w środku boiska, zamiast pilnować swojej strony – mowa o bramce Wróbla. Dobrze, że w tym meczu oraz w kolejnym w Bytowie notował asysty po stałych fragmentach gry, bo generalnie w tym sezonie wykonywał je bardzo źle. Także i ze Stomilem zaliczył asystę przy golu Szołtysa. Niestety coś mu strzeliło na koniec do głowy, sfaulował brutalnie rywala, dostał czerwoną kartkę i musiał pauzować. I tutaj zaczęły się dla niego schody.

Na lewą obronę wskoczył Adrian Frańczak i przynajmniej w defensywie zaczął się dużo lepiej spisywać niż Pietrzak. Mecze w Chojnicach i z Dolcanem były tego dowodem. Gdy Pietrzak wrócił do gry w Głogowie był najgorszym zawodnikiem i tradycyjnie zaczął odpuszczać swój rejon boiska. Nieco lepiej było z Zawiszą, ale znów w Płocku grał fatalnie i doszło do niespodziewanej rzeczy i zmiany tego zawodnika w trakcie meczu – monopol na grę został utracony. Znów do gry na lewej stronie wkroczył Frańczak i spisał się poprawnie aż do końca rundy, a Pietrzaka trener zaczął w końcu próbować w pomocy.

Podsumowanie
Prawa obrona jest na ten moment zarezerwowana dla Alana Czerwińskiego. Zawodnik zrobił bardzo duży postęp, gra agresywnie, twardo, nie boi się wślizgów i zdecydowanie można powiedzieć, że wyrobił się jako obrońca. Oczywiście zdarzają się słabsze okresy i przypomnienie złych występów, ale nie ma już tak niezrozumiałych zachowań, jak kiedyś.

Gorzej z lewą obroną, bo z Rafała Pietrzaka jest żaden obrońca i Rafał na boisku się z tym nie kryje, niejednokrotnie olewając defensywne obowiązki. Ma za to usposobienie ofensywne i szkoda, że musiały wieki minąć, aby któryś z trenerów odsunął zawodnika od obrony. Wstawienie tam Adriana Frańczaka okazało się dobrym pomysłem i mamy nadzieję, że tak zostanie, a Pietrzak pokaże swoją przydatność w ofensywie.

W środku obrony rządzi Oliver Prażnovsky. To w ogóle staje się lider tej drużyny. Drugim stoperem jest Mateusz Kamiński, który jednak musi stabilizować formę na dłużej, bo okresy słabości w jego wykonaniu są bardzo złe. Ta dwójka jednak daje nadzieję na zaryglowanie bramki i zobaczymy, jak będzie dalej. Spokoju nie gwarantuje Adrian Jurkowski, ale trzeba przyznać, że w większości meczów, w których grał – spisał się nieźle.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga