Piłka nożna
Łęczna wzmocniona powrotem kibiców, Nieciecza znów buduje potęgę – czyli przeglądamy kadry pierwszoligowców
W najbliższy weekend rusza 1 liga, najwyższy czas zapoznać się z ruchami transferowymi, które miały miejsce na zapleczu ekstraklasy. Sytuacja ekonomiczna klubów ekstraklasy jest kiepska, a ekip z jej przedsionka jeszcze gorsza, dlatego transferów gotówkowych praktycznie nie było. Sporo wypożyczeń, jak i powrotów z wypożyczenia, głównie jednak zmiany barw dokonywali zawodnicy z kartą w ręku.
Kolejny raz zespół na awans budowany jest w Niecieczy, gdzie oprócz trenera Radolskyego doszło kilku solidnych graczy, jak choćby wyróżniający się w Świnoujściu Kasprzik i Olszar. Trochę przebudowany został Bełchatów, a mocno przebudowany Dolcan. Ambitne plany mają nowi szkoleniowcy Miedzi Legnica i Olimpii Grudziądz, mianowicie Rafał Ulatowski i Tomasz Kafarski, obie te ekipy pragną wmieszać się do walki nawet o awans. Ciekawe wzmocnienia w Łęcznej, gdzie również mamy nową miotłę w postaci Jurija Szatałowa, jednak tam największym wzmocnieniem mogą okazać się kibice, którzy wracają na trybuny. Klub z Łęcznej po wielu miesiącach wraca do historycznej nazwy Górnik. Mocno uszczuplona została kadra Arki, której ambicje walki o ekstraklasę należy włożyć między bajki. Duże kłopoty w kontekście utrzymania mogą mieć osłabieni Olsztynianie oraz Sandecja. Zapraszamy do zapoznania się z transferową karuzelą zaznaczając jednak, że do końca sierpnia jeszcze sporo może się wydarzyć. Migracja zawodników wszelakiej maści trwa.
Arka Gdynia
Przybyli: Michał Gałecki, Michał Marcjanik, Paweł Wojowski (juniorzy), Arkadiusz Aleksander (Flota Świnoujście), GLAUBER Souza Couto (AA Luziania), Łukasz Jamróz (Korona Kielce), Michał Szubert (Dąb Dębno).
Odeszli: Bartosz Brodziński (Ruch Chorzów), Paweł Brzuzy i Marcin Dettlaff (Gryf Wejherowo), Rafał Grzelak I (Flota Świnoujście), Damian Krajanowski (GKS Tychy), Piotr Kuklis (Zawisza Bydgoszcz), Janusz Surdykowski (Bytovia Bytów), Maciej Szlaga (szuka klubu), Łukasz Zwoliński (Pogoń Szczecin).
Chojniczanka Chojnice
Przybyli: Patryk Drewek i Jacek Podgórski (rezerwy), Daniel Chyła (Okocimski Brzesko), Norbert Jędrzejczyk (Znicz Pruszków), Tomasz Ostalczyk (Zawisza Bydgoszcz), Błażej Radler (ROW Rybnik), Maciej Ropiejko (Bogdanka Łęczna), Grzegorz Wojdyga (Bogdanka Łęczna).
Odeszli: Daniel Feruga (ROW Rybnik), Marcin Garuch (Miedź Legnica), Michał Markowski i Mateusz Mąka (Zawisza Bydgoszcz), Michał Steć (Olimpia Zambrów), Dawid Abramowicz, Jakub Kapsa, Konrad Karwacki, Tomasz Mikołajczak, Norbert Piszczek i Damian Rysiewski (szukają klubów).
Dolcan Ząbki
Przybyli: Mateusz Długołęcki (Legia Warszawa), Marcin Figiel (Radomiak Radom), Łukasz Matuszczyk (Motor Lublin), Kamil Mazek (Legia Warszawa), Tomasz Prejs (Legia Warszawa), Dawid Ryndak (Zagłębie Sosnowiec), Paweł Tarnowski (Polonia Warszawa), Nikola Todorović (Pogoń Grodzisk Mazowiecki), Rafał Zemrowski (Wisła Płock).
Odeszli: Mateusz Cichocki (Legia Warszawa), Daniel Dybiec (Pogoń Siedlce), Patryk Koziara (szuka klubu), Mateusz Piątkowski (Jagiellonia Białystok), Kacper Piekarz (rezerwy), Paweł Sasin (Górnik Łęczna).
ROW Rybnik
Przybyli: Michał Adamczyk (Pniówek Pawłowice Śląskie), Idrissa Cisse (LZS Piotrówka), Daniel Feruga (Chojniczanka Chojnice), Marcin Grabowski (Odra Wodzisław), Mateusz Słodowy (Górnik Zabrze), Marcin Skrzeszewski (Cracovia Kraków).
Odeszli: Mirosław Kuczera (Polonia Bytom), Błażej Radler (Chojniczanka Chojnice), Jan Janik, Roland Kachel, Jakub Steuer i Adam Wolniewicz (szukają klubów).
Flota Świnoujście
Przybyli: Szymon Gąsiński (Zawisza Rzgów), Rafał Grzelak I (Arka Gdynia), Marcin Siedlarz (Garbarnia Kraków), Bogusław Baniak – trener.
Odeszli: Arkadiusz Aleksander (Arka Gdynia), Grzegorz Kasprzik i Sebastian Olszar (LKS Nieciecza), Sebastian Kwiatkowski (juniorzy), Bartłomiej Niedziela (Górnik Łęczna).
GKS Bełchatów
Przybyli: Paweł Baranowski (Stomil Olsztyn), Arkadiusz Malarz (Ethnikos Achnas), Andreja Prokić (Stal Rzeszów), Michał Renusz (Bogdanka Łęczna).
Odeszli: Rafał Dzierbicki (Olimpia Zamrów), Rafał Kosznik i Łukasz Madej (Górnik Zabrze), Seweryn Michalski (KV Mechelen), Dawid Nowak i Bartosz Żurek (Cracovia Kraków), Mikołaj Grzelak, Łukasz Grzeszczyk, Konrad Niedzielski, Krystian Paprocki, Mouhamadou Traore i Emiljus Zubas (szukają klubów).
Górnik Łęczna
Przybyli: Lukas Bielak (MFK Rużemberok), Grzegorz Bonin (Górnik Zabrze), Bartłomiej Niedziela (Flota Świnoujście), Paweł Sasin (Dolcan Ząbki), Maciej Szmatiuk (GKS Bełchatów), Damian Szpak (Motor Lublin), Jurij Szatałow – trener.
Odeszli: Michał Benkowski (Bytovia Bytów), Robert Mandrysz (Rozwój Katowice), Mateusz Pielach (Wisła Puławy), Michał Renusz (GKS Bełchatów), Maciej Ropiejko i Grzegorz Wojdyga (Chojniczanka Chojnice), Dawid Sołdecki (Nieciecza), Cezary Stefańczyk (Wisła Płock), Piotr Hermann, Toshikazu Irie, Jacek Kusiak, Damian Kwiatkowski, Michał Łukasiewicz, Tomasz Midzerski, Tomas Pesir i Ricardinho (szukają klubów).
GKS KATOWICE
Przybyli: Rafał Dobroliński i Rafał Figiel (UKP Zielona Góra), Rafał Pietrzak (Górnik Zabrze), Robert Widawski (Garbarnia Kraków), Tomasz Wróbel (GKS Bełchatów), Michał Zieliński (Cracovia Kraków).
Odeszli: Jarosław Ratajczak (Pogoń Siedlce), Bartosz Sobotka (Okocimski Brzesko), Jan Belliancin, Michal Farkas, Robert Hauffe, Jacek Kowalczyk, Mateusz Mazurek, Daniss Rakels, Witold Sabela, Rafał Sadowski i Maciej Wierzbicki (szukają klubów).
GKS Tychy
Przybyli: Maciej Budka (LKS Nieciecza), Dawid Dzięgielewski (MKS Kutno), Marcel Gąsior (Legia Warszawa), Damian Krajanowski (Arka Gdynia), Wojciech Król (GKS Tychy), Szymon Sadowski (Concordia Elbląg), Paweł Smółka (Okocimski Brzesko), Tomasz Fornalik – trener.
Odeszli: Bartłomiej Babiarz (Ruch Chorzów), Jakub Bąk (Pogoń Szczecin), Marcin Folc (Górnik Wałbrzych), Mateusz Kupczak (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Maciej Mańka (Górnik Zabrze), Piotr Rocki (Kolejarz Stróże), Michał Kojdecki i Marcin Ściański (szukają klubów).
Kolejarz Stróże
Przybyli: Michał Bajdur (Legia Warszawa), Adrian Danek (Sandecja Nowy Sącz), Krzysztof Kaliciak (Miedź Legnica), Piotr Rocki (GKS Tychy), Patryk Szymański (GKS Bełchatów), Wojciech Trochim (Zagłębie Lubin).
Odeszli: Grzegorz Arłukowicz (Jagiellonia Białystok), Konrad Forenc (Zagłębie Lubin), Maciej Kowalczyk (Olimpia Grudziądz), Kamil Kurowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Krystian Pieczara (Znicz Pruszków), Rafał Pietrzak (Górnik Zabrze via GKS Katowice), Szymon Gruca i Maric Zarychta (szukają klubów).
Miedź Legnica
Przybyli: Radosław Bartoszewicz (Widzew Łódź), Adrian Cierpka (Lech Poznań), Mateusz Fedyna (Śląsk Wrocław), Marcin Garuch (Chojniczanka Chojnice), Jakub Księżniakiewicz (Nielba Wągrowiec), Mateusz Szczepaniak (KS Polkowice), Rafał Ulatowski – trener.
Odeszli: Alexandre, Mateusz Bany, Arkadiusz Kuciński, Bartłomiej Kuśnierz, Artur Marciniak, Patryk Oleksa, Dawid Retlewski, Patryk Szymański, Szymon Wosiek i Kamil Zieliński (szukają klubów).
Okocimski KS Brzesko
Przybyli: Sani Guringo Abubakar (LZS Piotrówka), Daniel Brud (Wisła Kraków), Konrad Cebula (Limanovia Limanowa), Patryk Gondek (Wigry Suwałki), Michał Nawrot (Hutnik Kraków), Marek Pączek (Lubuszanin Trzcianka), Arkadiusz Ryś (Garbarnia Kraków), Patmore Shereni (LZS Piotrówka), Bartosz Sobotka (GKS Katowice), Patryk Stefański (Ruch Chorzów).
Odeszli: Daniel Chyła (Chojniczanka Chojnice), Dawid Kucharski (Stomil Olsztyn), Iwan Łytwyniuk (Wisła Puławy), Tomasz Ogar (Garbarnia Kraków), Paweł Smółka (GKS Tychy), Damian Byrtek, Rafał Cegliński, Bartosz Flis, Maciej Gurgul, Valentin Jeriomenko, Piotr Koman, Dawid Mieczkowski i Paweł Pyciak (szukają klubów).
Olimpia Grudziądz
Przybyli: Adrian Bielawski (Lechia Gdańsk), Maciej Kowalczyk (Kolejarz Stróże), Łukasz Suchocki (Stomil Olsztyn) Tomasz Kafarski – trener.
Odeszli: Marcin Kokoszka (szuka klubu), Mariusz Kryszak (Bytovia Bytów), Jan Pawłowski (Jagiellonia Białystok).
Puszcza Niepołomice
Przybyli: Bartosz Biel (Tur Turek), Marcin Biernat (Ruch Radzionków), Arkadiusz Lewiński (Ruch Chorzów), Marek Mizia (Limanovia Limanowa), Andrzej Sobieszczyk (Czarni Staniątki).
Odeszli: Tomasz Kwedyczenko (koniec kariery), Maciej Balawender, Łukasz Jurkowski, Tomasz Księżyc i Dawid Paul (szukają klubów).
Sandecja Nowy Sącz
Przybyli: Kamil Słaby (Resovia Rzeszów), Michał Szeliga (wychowanek), Sylwester Tokarz (Zabełcze Nowy Sącz), Rafał Zawiślan (Kolejarz Stróże).
Odeszli: Adrian Danek (Kolejarz Stróże), Sebastian Duda (Stal Mielec), Marcin Kowalski (Polonia Bytom), Piotr Mroziński (Widzew Łódź), Patryk Tuszyński (Lechia Gdańsk), Paweł Zwoliński (koniec kariery), Petar Borovicanin, Mateusz Kowalski, Krzysztof Kurczyński, Paweł Leśniak, Wojciech Mróz, Jakub Nowak i Sebastian Śpiewak (szukają klubów).
Stomil Olsztyn
Przybyli: Michał Przyborowski i Paweł Tomkiewicz (rezerwy), Tomasz Bzdęga (Piast Gliwice), Dawid Kucharski (Okocimski Brzesko), Bartosz Papka (Korona Kielce).
Odeszli: Paweł Baranowski (GKS Bełchatów), Michał Glanowski (Odra Opole), Paweł Kaczmarek (Wisła Płock), Paweł Piceluk (Warta Poznań), Łukasz Suchocki (Olimpia Grudziądz), Krystian Burzyński, Andrzej Niewulis i Tomasz Strzelec (szukają klubów).
LKS Nieciecza
Przybyli: Tomasz Foszmańczyk (Korona Kielce), Grzegorz Kasprzik (Flota Świnoujście), Jakub Kiełb (Tur Turek), Bartosz Kopacz (Górnik Zabrze), Kamil Moskal (Wisła Kraków), Sebastian Olszar (Flota Świnoujście), Piotr Piekarski (Polonia Warszawa), Dawid Sołdecki (Bogdanka Łęczna), Dusan Radolsky – trener.
Odeszli: Maciej Budka (GKS Tychy), Michał Nalepa (Wisła Kraków), Krzysztof Lipecki, Maciej Maślany, Szymon Sobczak, Łukasz Szczoczarz i Krzysztof Wrzosek (szukają klubów).
Wisła Płock
Przybyli: Paweł Kaczmarek (Stomil Olsztyn), Marcin Kwiatkowski (wychowanek), Cezary Stefańczyk (Bogdanka Łęczna), Piotr Wlazło (Radomiak Radom).
Odeszli: Krystian Pomorski (Lech Rypin), Mateusz Struski (Zagłębie Sosnowiec), Rafał Zembrowski (Dolcan Ząbki), Mirosław Kalista i Daniel Mitura (szukają klubów).
Piłka nożna
Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl
Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.
Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.
Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.
Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.
Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.
Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.
Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.
Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂
Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.
Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.
Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.
Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉
Felietony
I co, niedowiarki?
Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.
Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić. Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.
O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.
Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.
Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.
Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.
Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.
Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.
Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.
W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?
Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.
Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.
Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.
Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.
Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.
Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.
O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!
Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.
Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.
Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.
GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.
Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.
A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.
Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.
Galeria Piłka nożna
Coraz bliżej… Narodowy
Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski.



Najnowsze komentarze