Dołącz do nas

Piłka nożna

[LIVE] Remis w fatalnym stylu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do śledzenia relacji LIVE z meczu GieKSy z Bytovią. Relacja odświeża się automatycznie.



29 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

29 komentarzy

  1. Avatar photo

    Baśka Kwarz

    29 kwietnia 2018 at 17:03

    Do boju GKS! My kibice wierzymy!

  2. Avatar photo

    Marcin

    29 kwietnia 2018 at 17:04

    Chce dziś widzieć GIEKSE zdeterminowaną,szturmującą na bramke rywali przez pełne 90 min,a nie po zdobytym golu cofniętą i czekającą na kontry,jak GIEKSA się nie cofnie po bramce to będzie 3-0 na spokojnie.

  3. Avatar photo

    lukste

    29 kwietnia 2018 at 17:21

    Waldemar Kowalik- masażystka

  4. Avatar photo

    wiesiek

    29 kwietnia 2018 at 17:36

    PBB juz prowadzi z Puszczą. Da się? Niestety ale Gieksa nie awansuje w tym roku, może i dziś wygra ale nastepne mecze bedą w plecy. Tak mi mówi moje gieksiarskie doświadczenie życiowe.

  5. Avatar photo

    Daro

    29 kwietnia 2018 at 17:37

    Mecz, meczowi nie jest równy – to o TSP. Nie wiadomo co by…. i tak dalej

  6. Avatar photo

    Sebastian

    29 kwietnia 2018 at 18:11

    Do boju GKS marsz marsz marsz do boju marsz zwycięstwo czeka nas doboju GKS pozdro z irlandi polnocnej

  7. Avatar photo

    Marcin

    29 kwietnia 2018 at 18:51

    Pisałem wcześniej 3-0 ale po tym co ja KURWA słysze to my tu się musimy do HUJA modlić o 1-0 DRAMAT,DRAMAT,DRAMAT

  8. Avatar photo

    Bytoviak

    29 kwietnia 2018 at 18:51

    Brawo bytovia!!! Mecz bardzo wyrównany.Jest szansa na wywiezienie z bukowej pkt. Pozdrowienia dla Bartka Poczobuta, pamiętamy:)

  9. Avatar photo

    Mecza

    29 kwietnia 2018 at 18:52

    Żenujący poziom, „grają” dwie przeciętne drużyny środka tabeli ze wskazaniem na gości którzy lepiej operują piłką.

  10. Avatar photo

    Baśka Kwarz

    29 kwietnia 2018 at 19:00

    Kto pierwszy strzeli ten wygra dzisiaj!

  11. Avatar photo

    wiesiek

    29 kwietnia 2018 at 19:03

    Do chodzących na mecze. Dlaczego jesteście niereformowalnymi ciulami ? Placicie za bilety za karnety a klub robi z was baranów. Kopacze wygrywają z czołówką tej śmiesznej ligi po czym z zespolami z dołu tabeli nagle zapominają jak sie gra w pilke. To nawet nie pachnie ustawką to widać gołym okiem. Jestem pewny porażki z Ruchem. Oczywiscie bedzie wytlumaczenie ze derby rządzą sie swoimi prawami. Łaźcie dalej na B1…

  12. Avatar photo

    Se

    29 kwietnia 2018 at 19:12

    Re.Do Wiesiek.
    Zgadzam się z Tobą.
    Szkoda że nawet nie potrafią udawać że chcą wygrać.

  13. Avatar photo

    Przemo

    29 kwietnia 2018 at 20:03

    Po zeszłym roku przestałem chodzić, pieniędzy za bilet mi nie szkoda, ale nikt nie będzie marnował mojego czasu serwując mi ustawione mecze. Teraz będziecie mieli powtórkę z rozrywki z zeszłego roku. Na Puszczy już dorobili.

  14. Avatar photo

    Taras

    29 kwietnia 2018 at 20:04

    „Teraz już naprawdę możemy mieć uzasadnione obawy, że powtórzy nam się wiosna z zeszłego roku.”
    Teraz? Po porażce ze Stalą już trzeba było być wręcz pewnym, że wiosna 2017 robi srogi replay i w 2018 roku. Ale dla pewniaka poczekajmy, aż odjebią coś w stylu kluczborka z poprzedniego sezonu, najpewniej zrobią to na cichej.

  15. Avatar photo

    PołudnioweK-ce

    29 kwietnia 2018 at 20:16

    Staram się trzymać nerwy na wodzy chociaż jest mi Ciężko.Wybacze im ten remis jeśli wygrają na cichej 06..z resztą co tu dużo pisać ten Mecz MUSIMY WYGRAĆ

  16. Avatar photo

    Michal

    29 kwietnia 2018 at 20:17

    nie ma i nie bedzie awansu o czym wy kurwa mazycie zakaz mamy od miasta trzecie miejsce w tabel na to pozwolił Krupa

  17. Avatar photo

    Gumiak

    29 kwietnia 2018 at 20:28

    Wygramy w Olsztynie i wszystko wróci do normy. A wam niedowiarkom polecam wybrać się na mecz Górnika. Nawet Barca i Man city nie wygrywają wszystkiego.

  18. Avatar photo

    Mecza

    29 kwietnia 2018 at 20:32

    Wklejam to co napisałem kilka dni temu. Moja prognoza jest taka: Bytovia-remis, Stomil-wygrana, Bielsko-porażka, Ruch-wygrana, Tychy-wygrana,Grudziądz-wygrana, Łęczna-wygrana, 16 punktów i awans.

  19. Avatar photo

    wiesiek

    29 kwietnia 2018 at 20:33

    @gumiak. Z Olsztynem wygramy jak załączysz Playstation

  20. Avatar photo

    Mecza

    29 kwietnia 2018 at 20:34

    Co do dzisiejszego meczu to nie zasługujemy na awans. Drużyna która walczy o utrzymanie może bazować na wybieganiu ale drużyna która chce awansować powinna umieć grać w piłkę, GKS nie potrafi wymienić kilku podać na połowie przeciwnika. Dużo pracy jeszcze przed trenerem. Ofensywna w 2 linii nie istnieje.

  21. Avatar photo

    wiesiek

    29 kwietnia 2018 at 20:36

    @Mecza. Podej jeszcze numery totka na wtorek. Czy mom przyjs na wizyta w Twoim gabinecie wróżb?

  22. Avatar photo

    Lukasz

    29 kwietnia 2018 at 20:43

    A pisałem o pompowaniu balonika!

  23. Avatar photo

    wiesiek

    29 kwietnia 2018 at 20:45

    Nie rozumiem jak zawodowi piłkarze grający w pilke od lat na poziomie chocby 1 ligi nie potrafili dokonac kilku dokladnych podan zakonczonych strzalem na bramke. To co oni robia na treningach na zgrupowaniach w Turcjach …Jak strasznie chujowo musi wygladac mecz na szczeblu okregowki ?! Czy tam wogole pilkarze wiedzą ze pilke trzeba umiescic w bramce przeciwnika? Skoro w Giekasie pilkarze nie potrafia sklecic kilku dokladnych podan.

  24. Avatar photo

    artur

    29 kwietnia 2018 at 21:06

    Wiesiek, zawsze myślałem tak samo. To my amatorzy za darmo na orliku tak kopiemy ale zawodowcy za taką kasę??? Dlatego zero litości dla takich partaczy!!!

  25. Avatar photo

    Cierpliwy

    29 kwietnia 2018 at 21:06

    @wiesiu chcesz oglądać futbol na wysokim poziomie jedz do Kijowa na finał LM

  26. Avatar photo

    1964

    29 kwietnia 2018 at 21:13

    @mecza trafił w sedno sprawy!Niestety ale nasza GieKSa nie potrafi konstruować akcji.wszystko opiera się na kontrataku który kuleje!Jak długo żyje to nie widzałem jeszcze drużyny która robiła awans grajac z kontry!Z puszczami czy druteksami to powinniśmy takie ekipy gnieść non stop.a jak to wyglądało wszyscy widzieli.patrząc na dzisiejszy mecz człowiek postronny powiedziałby że drutex gra o awans!

  27. Avatar photo

    Mecza

    29 kwietnia 2018 at 21:32

    @1964, posiadanie piłki 45/55 dla Bytowa… to się w głowie nie mieści jak drużyna walcząc o awans może tak się zachowywać ze słabym zespołem.

  28. Avatar photo

    1964

    29 kwietnia 2018 at 22:01

    Mało tego pamiętam jak przyjeżdżały tu drużyny pogoni szczecin,widzewa,zakłębia lubin czy arki.czyli drużyny które robiły awans.ico?Nie robiliśmy szticha przy nich.Ale spoko pan Krupa po pierwszym meczu z chrobrym mówił że sezon stracony.Trener Paszulewicz jest krótko i robi dobrą robotę.Jestem ciekawy do jakich roszad dojdzie w kadrze zespołu po sezonie,bo będzie miał pełen przegląd.Dla mnie pewniakami są.Abramowicz,Klemenz,Kamiński,Poczbut,Zejdler może Błąd i to wszystko!

  29. Avatar photo

    krzysiek

    30 kwietnia 2018 at 01:51

    Chuja będzie nie awans. Ten wynik co mamy obecnie w tabeli i tak jest ponad stan, a to wszystko przez tragiczną jesień Mandrysza. Niech Paszulewicz zostanie, zrobić konkretne wzmocnienia i próbować w przyszłym sezonie. Zastanawia mnie tylko taki zjazd formy w przeciągu 2 dwóch tygodni…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga