Piłka nożna Prasówka
Media o meczu: Czy gdańszczanie odbiją się od dna?
Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat dzisiejszego meczu Lechia Gdańsk – GKS Katowice.
lechia.pl – Wracamy do walki
Nasz zespół najbliższe spotkanie ligowe rozegra w piątek, 12 września, na Polsat Plus Arenie w Gdańsku. Rywalem naszej drużyny będzie zespół GKS-u Katowice, który w zeszłym sezonie PKO Bank Polski Ekstraklasy zajął 8. miejsce w ligowej tabeli. Pierwszy gwizdek sędziego zaplanowano na godzinę 18:00.
[…] Podczas przerwy reprezentacyjnej nasi piłkarze mieli dużo czasu, żeby przeanalizować swoje błędy z tego meczu i wyciągnąć wnioski na kolejne spotkania. Czas przerwy od ligowego grania nasi zawodnicy spędzili ciężko pracując na treningach i analizując grę następnego rywala.
Oprócz intensywnej pracy na boisku, ostatnie dni okienka transferowego były w naszym klubie bardzo pracowite. Do drużyny dołączyło trzech nowych zawodników. Kadrę Lechii wzmocnili: bardzo doświadczony środkowy defensor Matej Rodin z Rakowa Częstochowa, młody prawy obrońca Bartłomiej Kłudka z Zagłębia Lubin oraz kreatywny skrzydłowy Aleksandar Ćirković z węgierskiego Ferencvarosu. Nowi zawodnicy mają zapewnić większe pole manewru do podejmowania kluczowych decyzji trenerowi Johnowi Carverowi, podnieść piłkarską jakość zespołu oraz wprowadzić większą rywalizację na kluczowych pozycjach na boisku. Szkoleniowiec naszej drużyny pozytywnie ocenia dokonane wzmocnienia i widzi w nowych zawodnikach szansę na rozwój całego zespołu.
– Po pierwsze chciałbym podziękować osobom, które pracowały niezwykle ciężko za kulisami tych transferów, żeby sprowadzić do nas nowych zawodników. Jeśli chodzi o transfery, to mają one przede wszystkim wzmocnić rywalizację w składzie i myślę, że właśnie to osiągnęliśmy. Oczywiście niektórzy zawodnicy wykazują różny stopień przygotowania motorycznego, więc mogą potrzebować więcej czasu, żeby dostosować się do tego, z jaką intensywnością trenujemy. Mimo wszystko, jestem bardzo zadowolony, że ściągnęliśmy tych graczy, gdyż dysponują dobrą jakością piłkarską, a ich sprawdzenie na pewno wprowadzi więcej rywalizacji w zespole oraz podniesie poziom całej grupy – powiedział trener John Carver na konferencji przedmeczowej.
Nowi piłkarze dobrze czują się w Gdańsku i z niecierpliwością czekają na debiut w naszej Lechii. O sprawnie postępującym procesie aklimatyzacji w drużynie Biało-Zielonych na Briefingu przed meczem wspomniał nowy nabytek naszego zespołu prawy obrońca Bartłomiej Kłudka:
– Adaptacja przebiega bardzo dobrze. Ja kilku chłopaków już znałem z kadry Polski czy z Zagłębia. Najbliżej mi oczywiście do Szymona Weiraucha i Dawida Kurminowskiego. Z trenerem od razu miałem bardzo dobrą rozmowę. Rozmawialiśmy o tym jak będę wprowadzany do drużyny. Wcześniej rozmawiałem również z Prezesem i z Dyrektorem Sportowym, także naprawdę wszystko idzie bardzo dobrze.
Dla GKS-u Katowice zeszły sezon był pełen wyzwań, ale i nowych możliwości. Zespół z Górnego Śląska jako ligowy beniaminek rozegrał bardzo dobry sezon, w wielu meczach imponował dobrą organizacją gry i skutecznym pressingiem, a ostatecznie rozgrywki zakończył na wysokim 8. miejscu. Drużyna z Katowic w swoim pierwszym sezonie po powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej poczyniła spory progres i wydawało się, że w następnej kampanii ma zamiar powalczyć o jeszcze wyższe cele.
[…] Należy jednak pamiętać, że GKS Katowice to drużyna dysponująca dobrą jakością piłkarską, prezentującą skuteczny wysoki pressing po stracie piłki oraz dysponującą bardzo dobrą organizacją taktyczną. O wysokim poziomie naszego dzisiejszego rywala oraz o poprzednim meczu z GKS-em wypowiedział się na konferencji prasowej przed meczem trener John Carver:
– Z GKS-em graliśmy pod koniec zeszłego sezonu i ta drużyna nie zmieniła się dużo od tego czasu. Mają swój unikalny sposób gry, ale my rozumiemy, jak grają: dużo energii i wysoki pressing połączone z bardzo dobrą organizacją. Wiemy, że mamy ciężki mecz przed sobą, ale w Ekstraklasie każde spotkanie jest ciężkie.
lechia.net – Lechia przed meczem z GKS Katowice – nowe transfery i nadzieja na ofensywne widowisko
W pierwszym meczu 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy piłkarze Lechii Gdańsk zmierzą się z GKS-em Katowice. Spotkanie będzie doskonałą okazją dla obu drużyn do sprawdzenia formy zawodników pozyskanych w ostatnich dniach okienka transferowego.
Oba zespoły nie mogą zaliczyć początku rozgrywek do udanych i zajmują miejsca w dolnej części tabeli. Biało – Zieloni zaliczyli zaledwie jedno zwycięstwo, zaś katowiczanie dwukrotnie pokonywali swoich przeciwników.
W minionych dniach w Gdańsku liczono, że uda się przywrócić wcześniej odebrane przez PKOI ujemne 5 punktów, jednak podczas ostatniego posiedzenia nie podjęto żadnej decyzji. Włodarze i kibice z niecierpliwością czekają na rozstrzygnięcie, a kolejne spotkanie zaplanowano na 17 września. O komentarz poproszono trenera Carvera:
– Nie jestem rozczarowany, bo decyzja zostanie podjęta niedługo – skomentował Anglik.
[…] Lechia ma powody do optymizmu przed nadchodzącym meczem. Goście w tym sezonie kompletnie nie radzą sobie na wyjazdach – w każdym z dotychczasowych spotkań tracili po trzy gole. Patrząc na skuteczność Biało-Zielonych, kibice mogą spodziewać się ofensywnego widowiska i kilku bramek w tym spotkaniu.
sportowefakty.wp.pl – Ekstraklasa wraca po przerwie reprezentacyjnej
[…] Po przerwie reprezentacyjnej wraca nasza rodzima liga, a w niej na start spotkanie drużyn, które w tym sezonie póki co trzymają się kurczowo dolnych warstw tabeli.
Lechia Gdańsk w obecnym sezonie Ekstraklasy jest wymieniana w gronie głównych faworytów do spadku i nie ma w tym nic dziwnego, bo zespół zajmuje obecnie ostatnie miejsce z zerowym dorobkiem punktowym z racji na karę minus pięciu punktów nałożonych przez Komisję Ligi przed sezonem. Nawet jednak gdyby ta kara nie miała miejsca, Lechia wciąż znajdowałaby się w strefie spadkowej. Głównym napędem ofensywy Lechii jest Tomas Bobcek, który odpowiada za większość bramek zespołu.
GKS po solidnym poprzednim sezonie może zdecydowanie czuć niedosyt na start obecnego, gdzie po siedmiu kolejkach ma na swym koncie tylko siedem punktów, notując przy tym aż cztery porażki. Głównym atutem Gieksy w sezonie 24/25 był ich własny stadion gdzie nikomu nie grało się wygodnie, jednak podobnie jak w ubiegłych rozgrywkach, GKS traci punkty na wyjeździe, a w dotychczasowej kampanii nie zdobył żadnego puntu w delegacji.
gol24.pl – Czy Gdańszczanie odbiją się od dna?
[…] Lechia Gdańsk rozpocznie w piątek 8. serię spotkań w PKO Ekstraklasie. Gdańszczanie mimo jednej wygranej i dwóch remisów w tym sezonie, wciąż mają zero punktów na swoim koncie. Lechia czeka na decyzję i na ewentualnie dodanie im pięciu zdobytych punktów, które znacząco jej pomogą, ale w przypadku wygranej z GKS-em Katowice, ekipa Johna Carvera może poprawić swoją sytuację już w piątek. W ostatnich dniach letniego okienka transferowego, ekipę z Gdańska wzmocnili Bartłomiej Kłudka z Zagłębia Lubin i Aleksandar Cirković z Ferencvarosu. Swoje zadowolenie po wzmocnieniach, pokazywał na konferencji John Carver.
Jestem bardzo zadowolony, że do nas trafili, bo takie też były, jeśli chodzi o pozycje, nasze transferowe priorytety. Wierzę, że pozwoli to naprawić pewne rzeczy, które do tej pory nie działały. O tym przekonamy się niebawem . Tak się właśnie stało, a to oznacza, że podnieśli naszą jakość. Dzięki temu poziom zespołu będzie systematycznie wzrastać. Ci zawodnicy są na różnym etapie przygotowania fizycznego i na pewno minie trochę czasu zanim wejdą w odpowiednie tryby motoryczne, zgodnie z naszymi wymaganiami oraz oczekiwaniami – powiedział.
W meczu nie zagrają Sarnawskij, Carenko oraz Pllana.
W GKS-ie Katowice wydaje się, że atmosfera jest nieco lepsza, bo Katowiczanie po pokonaniu Radomiaka 3:2, tracą tylko trzy punkty do szóstego miejsca, więc ewentualne zwycięstwo w Gdańsku może ją wywindować w górę tabeli. Podczas przerwy reprezentacyjnej klub pozyskał z Legii Warszawa napastnika Ilję Szkurina.
Co ciekawe, to GKS wygrał trzy ostatnie mecze z Lechią. Ostatnie starcie odbyło się w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. GKS wygrał w Gdańsku 3:2.
ekstraklasa.org – Mistrz i dół tabeli – 8. kolejka 2025/2026 (piątek)
8. kolejkę PKO Bank Polski Ekstraklasy rozpoczniemy starciem drużyn, które przegrały po 4 spotkania w obecnym sezonie. Wieczorem z kolei swoją serię meczów bez porażki będzie chciał przedłużyć mistrz Polski.
LECHIA GDAŃSK – GKS KATOWICE
SYTUACJA: Po przełamaniu w derbach z Arką piłkarze Lechii nie dali rady zatrzymać będącej w świetnej formie Jagiellonii. W lepszych humorach na pewno przyjadą gracze z Katowic, którzy zwyciężyli w 2 z 3 ostatnich starć w lidze. W obu tych meczach podopieczni trenera Rafała Góraka zdobywali minimum 3 bramki. Choć Lechię i GKS dzieli 7 punktów, w tabeli katowiczanie wcale nie są daleko od niej – gdańszczanie zamykają stawkę, zaś ekipa z Katowic plasuje się na 14. pozycji (z identycznym dorobkiem co Legia Warszawa oraz Widzew Łódź).
HISTORYCZNIE: Lechiści nie wygrali jeszcze z GKS-em w XXI wieku w naszej lidze. Poprzednie dwa mecze zakończyły się wygranymi zespołu z województwa śląskiego. Teraz będzie to dopiero ich 3. spotkanie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce w tym stuleciu.
POD LUPĄ – GOSPODARZE: W 21 z 24 meczów, w których Lechię prowadził John Carver, zespół z Gdańska strzelał gole. 7 ostatnich było autorstwa 7 różnych zawodników (Żelizko – Wjunnyk – Bobcek – Mena – Vojtko – Awad Alla – Kurminowski) – na kogo przyjdzie pora w starciu z katowiczanami?
POD LUPĄ – GOŚCIE: GKS Katowice nie lubi iść na kompromis – w 2025 roku jego piłkarze jeszcze nie zremisowali na wyjeździe, notując 3 zwycięstwa i 8 porażek na stadionach rywali. Możemy być pewni, że w piątek nie zabraknie goli, ponieważ w jego 6 ostatnich meczach padły łącznie 24 gole (średnio 4 na mecz).
PRAWDOPODOBIEŃSTWO ZWYCIĘSTWA: Lechia Gdańsk – 40,7%; GKS Katowice – 32,7%
CZY WIESZ, ŻE: W 8 z 10 meczów między nimi gospodarze zachowali czyste konto (łącznie: 4 gole stracone)
7 ostatnich goli Lechii strzeliło 7 różnych zawodników (Żelizko – Wjunnyk – Bobcek – Mena – Vojtko – Awadalla – Kurminowski)
W 21 z 24 meczów, w których Lechię prowadził John Carver strzelała gole
Lechia ma najwięcej podań do przodu (938)
GKS Katowice – bez remisu na wyjeździe w 2025 roku (3x zwycięstwo, 8x porażka)
W 6 ostatnich meczach GKS Katowice padły 24 gole (śr. 4/mecz)
W każdym z 5 ostatnich meczów GKS Katowice zwycięzcy strzelali minimum 3 gole
W 8 z 10 meczów między nimi gospodarze zachowali czyste konto (łącznie: 4 gole stracone)
Tomas Bobcek i Bartosz Nowak – najwięcej strzałów celnych (po 12)
Najwięcej goli straconych w tym sezonie (Lechia: 19; GKS: 15) i najgorsza różnica bramek (Lechia: -7; GKS: -5)
Najwięcej goli po wrzutach z autu (po 3; też: Korona Kielce)
Piłka nożna
Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga
Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie, bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.
W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.
Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.
Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Motorem
Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!
1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.
2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.
3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.
4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.
5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.
6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.
7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.
8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.
9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.
10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.
Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.
11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.
12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.
13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.
14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.
15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?
16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.
17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.
18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.
19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.
20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.
21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.
22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.
23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!
24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.
25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.
26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.
27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.
28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.
29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.
30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.
31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.
32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.
33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.
34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.
35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?
36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.
37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉
38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.
39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…
40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!
41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.
42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.
43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.
44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.
45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.
46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!
47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!
Hokej
Bezradna GieKSa
W ramach 14. kolejki Tauron Hokej Ligi podejmowaliśmy w Satelicie lidera tabeli – Unię Oświęcim. Po końcowej syrenie powody do radości mieli goście, a losy spotkania rozstrzygnęły się w pierwszej tercji.
Spotkanie rozpoczęło się od gola dla oświęcimian. W 2. minucie McNulty tak niefortunnie wybijał krążek spod własnej bramki, że trafił w głowę Petrasa, a następnie „guma” znalazła się w naszej bramce. Uskrzydleni zdobytą bramką goście szukali okazji na podwyższenie prowadzenia, jednak Eliasson nie dał się pokonać. W 7. minucie w zamieszaniu pod bramką Tyczyńskiego żaden z naszych zawodników nie potrafił wepchnąć krążka do bramki. Od tego meczu mecz nabrał tempa, a krążek szybko przemieszczał się z jednej strony lodowiska na drugą. W połowie meczu w odstępie 54 sekund przyjezdni zdobyli dwie bramki. Najpierw Ahopelto zagrał w tempo do Krzemienia, a ten nie dał szans na skuteczną interwencję naszemu bramkarzowi. Niespełna minutę później strzałem spod linii trzeciego gola dla unitów zdobył Peresunko. Po stracie trzeciej bramki do boksu zjechał Eliasson, a jego miejsce między słupkami zajął Kieler. Do końca tercji goście kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie.
Początek drugiej tercji należał do unitów, którzy stworzyli sobie kilka groźnych okazji. W 25. minucie dwójkową akcję Wronka-Fraszko na gola zamienił ten drugi. Dwie minuty później powinno być 2:3, ale tylko w wiadomy sobie sposób strzał Varttinena obronił Tyczyński. Z upływem czasu groźniejsze okazje zaczęli stwarzać nasi hokeiści. W 30. minucie Lundegard trafił w poprzeczkę. Napór katowiczan trwał, ale próby Bepierszcza, Chodora, Vervedy i Pasiuta nie przyniosły efektu bramkowego. Niewykorzystane okazje się zemściły na 32 sekundy przed syreną kończącą drugą tercję. Ahopelto zagrał krążek do Morrowa, a ten huknął jak z armaty w samo okienko. Jednak to nie było koniec emocji. Niemal równo z syreną kończącą tę część meczu Wronka strzałem pod poprzeczkę zdobył drugiego gola dla GieKSy.
Trzecia tercja rozpoczęła się od festiwalu kar po obu stronach. Najpierw na dwie minuty do boksu kar odesłany został Makela. Tuż po zakończeniu jego kary, nieprzepisowo zagrał Petras. Podczas tego czterominutowego okresu gry w powerplay’u najbliżej zdobycia gola był Anderson. Po wyrównaniu sił na lodzie role się odwróciły i to oświęcimianie grali praktycznie przez cztery minuty w przewadze, po wykluczeniach dla Chodora, a następnie dla Hoffmana. Oświęcimianie również tego okresu nie zwieńczyli golem. Co się odwlecze to nie uciecze. W 51. minucie Partanen strzałem pod poprzeczkę z okolic koła bulikowego zdobył gola numer 5 dla Unii Oświęcim. Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry do boksu zjechał Kieler, a w jego miejsce wszedł dodatkowy zawodnik z pola. Manewr ten zakończył się niepowodzeniem, a strzelcem szóstej bramki był Peresunko, ustalając wynik meczu.
GKS Katowice – Unia Oświęcim 2:6 (0:3, 2:1, 0:2)
0:1 Samuel Petras 1:46
0:2 Łukasz krzemień (Erik Ahopelto, Roman Dyukow) 10:20
0:3 Ołeksandr Peresunko (Reece Scarlett) 11:14
1:3 Bartosz Fraszko (Patryk Wronka) 24:58
1:4 Joe Morrow (Erik Ahopelto)39:28
2:4 Patryk Wronka (Grzegorz Pasiut) 39:59
2:5 Mika Partanen (Samuel Petras) 50:21, 5/4
2:6 Ołeksandr Peresunko (Scarlett Reece, Radosław Galant) 56:46, do pustej bramki
GKS Katowice: Eliasson (Kieler) – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Bapierszcz, Anderson, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jonasz – Chodor, Hornik, Kosmęda, Dawid, Hofman Jakub.
Unia Oświęcim: Tyczyński (Dyukov Anton) – Morrow, Scarlett, Peresunko, Rac, Kasperlik – Dyukov Roman, Makela, Ahopelto, Galant, Partanen – Florczak, Soderberg, Moutrey, Trkulja, Petras – Matthews, Mościcki, Ziober, Krzemień, Kusak.













































Najnowsze komentarze