Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GKS Katowice-Stomil: Co za VARiactwo przy Bukowej!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wczorajszego spotkania Fortuna I Ligi GKS Katowice – Stomil Olsztyn.

GieKSa wygrała 2:1 (0:0)

 

stomil.olsztyn.pl – Porażka w Katowicach w ostatniej akcji meczu

[…] Wbrew temu co się mówiło przed meczem, to jednak Krzysztof Bąkowski był na tyle zdrowy, że mógł zagrać w Katowicach od 1 minuty. A tak trener Adrian Stawski postawił niczym nie zaskoczył zestawiając wyjściową jedenastkę. Od pierwszej minuty zagrał kapitan Rafał Remisz, a w meczu z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł grać Wojciech Reiman. Początkowo miał grać Maciej Spychałą, ale w ostatniej chwili źle się poczuł i od początku na boisku przy Bukowej walczył Piotr Pyrdoł, który wrócił po kontuzji. Pierwsza połowa spotkania nie była emocjonującym widowiskiem. Obydwie drużyny nie stworzyły sobie żadnej dogodnej sytuacji. Optyczną przewagę miał Stomil, który grał bezbłędnie w obronie i czyhał na kontry.

[…] Fatalnie zaczęła się druga połowa spotkania dla Stomilu. Olsztyński zespół źle wybił piłkę, która wpadła pod nogi Daniana Pavlasa, który chciał dośrodkować w pole karne, piłka mu zeszła i… wpadła do bramki Bąkowskiego.

W 70. minucie Stomil doprowadził do wyrównania Patryk Zych, który strzałem głową wykończył dobre dośrodkowanie Jakuba Tecława.

W 77 minucie Filip Szymczyk strzelił gola, ale miejscowi kibice za długo się nie cieszyli z prowadzenia, bo po sprawdzenia sytuacji przez VAR okazało się, że jeden z zawodników GKS-u był na pozycji spalonej.

W ostatniej akcji meczu GKS Katowice zdobył zwycięską bramkę. W polu karnym najwyżej wyskoczył Bartosz Jaroszyk i uszczęśliwił gospodarzy.

 

sportdziennik.com – Co za VARiactwo przy Bukowej!

Drugie w sezonie zwycięstwo GieKSa zapewniła sobie w szóstej minucie doliczonego czasu gry. To był mały horror, ale na pełną pulę i odbicie się od dna zasłużyła.

To niesamowite, gdy sędzia gwiżdże po raz ostatni, a zawodnicy zwycięskiej drużyny wahają się , czy cieszyć się, bo nie do końca wiedzą, jaki jest wynik. To zdarzyło się wczorajszego wieczoru na Bukowej, w konfrontacji zespołów plasujących się w strefie spadkowej tabeli. GKS odbił się od dna i wyskoczył nad „kreskę” dzięki ostatniej akcji meczu.

Minęło już 5 minut doliczonego czasu, gdy Rafał Figiel dośrodkował w pole karne Stomilu. Tam w olbrzymim zamieszaniu świetnie zachował się Patryk Szwedzik, podbijając piłkę w powietrze tak umiejętnie, że głową do siatki skierował ją Bartosz Jaroszek i utonął w objęciach kolegów. Goście sygnalizowali jeszcze, że gola poprzedziło zagranie ręką któregoś z katowiczan. Sędzia Sebastian Krasny konsultował się z VAR-em, aż wreszcie zakończył mecz, upewniając gospodarzy, że ręki nie było i wygrali…

A katowiczanie mieli prawo mieć obawy, bo bramkę na 2:1 fetowali już kilkanaście minut wcześniej, gdy dośrodkowanie Daniana Pawłasa zamknął Filip Szymczak. Z ich prowadzeniem oswoili się już na stadionie chyba wszyscy prócz… rozjemców z wozu VAR.

Sędzia Krasny po kilku minutach seansu przy monitorze uznał, że próbujący uderzać na krótkim słupku Woźniak był na spalonym i absorbował uwagę olsztynian. Najbardziej kuriozalne jest to, że Szymczak celebrując tę bramkę ściągnął koszulkę. Bramka anulowana, ale żółta kartka – bynajmniej…

GKS po drugiej w sezonie wygranej mógł odetchnąć z ulgą. Remis pozostawiłby uczucie wielkiego niedosytu. Stomil nie zrobił tyle, by zasłużyć przy Bukowej na jakąś zdobycz. Tak naprawdę stworzył jedną groźną okazję i… wykorzystał ją. W 70 minucie Jakub Tecław dośrodkował z lewej flanki, piłki nie zdołał głową wybić Michał Kołodziejski, a do siatki wpakował ją wprowadzony wcześniej z ławki Patryk Zych mimo interwencji wyciągniętego jak struna Dawida Kudły. Wydawało się, że Kołodziejski mógł zrobić w tej sytuacji coś więcej. Katowiczanie nie byliby jednak sobą, gdyby nie odstawili w tyłach jakiegoś numeru. Trener Rafał Górak po środowej (1:0) pucharowej wygranej w Zambrowie znów znalazł w jedenastce miejsce dla trzech środkowych obrońców. Katowiczanie, którzy w 5 ostatnich ligowych spotkaniach stracili horrendalną liczbę 16 goli, postawili zatem na uszczelnienie defensywy kosztem widowiskowej gry, czemu trudno się było dziwić.

Na rozpoczęcie październikowego serialu „Bez alternatywy 4” – jak określił sam klub serię 4 meczów przy Bukowej – liczyły się tylko punkty, styl schodził na dalszy plan. To zadziałało, bo olsztynianie w ofensywie nie mieli wiele do powiedzenia. GieKSa przed przerwą – również, ale po niej się rozkręciła. Jedną z pierwszoplanowych ról grał Danian Pawłas, który dobrze czuł się na lewym wahadle. Na początku II połowy dopisało mu szczęście.

Chciał dośrodkować z lewego skrzydła, a tak skiksował, że… bardzo mocno kopnięta piłka po rękach zaskoczonego Krzysztofa Bąkowskiego wpadła do siatki! Kibice nieraz irytowali się na urodzonego w Rosji 21-latka, że pod bramką rywali brakuje mu zimnej krwi i zupełnie traci głowę. Po tym „centrostrzale” jakby zeszło z niego ciśnienie.

 

sportslaski.pl – Horror z happy-endem oraz VAR-em w tle. „GieKSa” łapie oddech!

Spotkanie GKS-u Katowice ze Stomilem Olsztyn, czyli drużyn niemogących zapisać początku sezonu do udanych, z pewnością miało w sobie spory ciężar gatunkowy. Ostatecznie jednak to gospodarze z Bukowej, po bardzo emocjonującej drugiej połowie, zapewnili sobie w niedzielny wieczór więcej powodów do radości. Triumf 2:1 z bezpośrednim rywalem w walce o byt przypieczętowała bramka Bartosza Jaroszka z ostatniej akcji spotkania.

Gdyby do jakiegoś ligowego starcia należało dopasować określenie „mecz o 6 punktów”, niedzielny pojedynek GKS-u Katowice ze Stomilem Olsztyn zdecydowanie łapałby się w ramy tego miana. Na stadion ostatniego w tabeli beniaminka przyjechał bowiem zespół, który na pierwsze punkty musiał czekać do 13 września i 8. kolejki rozgrywek.

[…] Przez 45 minut oba zespoły łącznie oddały tylko jeden celny strzał, a na placu gry – delikatnie mówiąc – nie działo się zbyt wiele. Drużyny w swoich poczynaniach były dość chaotyczne i niedokładne, a próby ofensywnych akcji opierały się głównie na licznych wrzutkach w szesnastkę. Trzeba jednak oddać gospodarzom, przystępującym do meczu z nieco odmienionym ustawieniem linii defensywnej, że dość umiejętnie oddalali ewentualne zagrożenie choćby po stałych fragmentach gry.

I o ile okazje bramkowe z pierwszej połowy można by było policzyć na palcach jednej dłoni, tak wszyscy kibice, którzy może nieco spóźnili się na początek drugiej części gry, mogli sobie dość mocno pluć w brodę. W 47. minucie Danian Pavlas otrzymał piłkę na lewej stronie boiska od Rafała Figiela i niemal w ostatnim momencie przed utratą równowagi, zdecydował się dograć ją do środka pola karnego. Dośrodkowanie to zamieniło się jednak w typowy centrostrzał im. Marka Sokołowskiego, a zaskoczony Krzysztof Bąkowski w pozornie prostej sytuacji przepuścił piłkę przy bliższym słupku.

W jakich jednak okolicznościach gol na 1:0 nie padł, trzeba zdecydowanie odnotować, że bramka dodała gospodarzom sporą ilość animuszu. Przez niemal całą drugą połowę śląski zespół znacznie częściej operował futbolówką, próbował swoich szans w ataku pozycyjnym bądź po akcjach oskrzydlających (ze strzelcem gola na czele) i być może rozstrzygnąłby niedzielne spotkanie na swoją korzyść znacznie wcześniej, gdyby nie był on na bakier z… sędziowskimi powtórkami. Pod koniec regulaminowego czasu gry Filip Szymczak mógł mieć na swoim koncie dublet, ale arbiter Sebastian Krasny najpierw dopatrzył się ofsajdu, a w kolejnej sytuacji faulu. Co ciekawe, po jednej z akcji młodzieżowiec w talii trenera Góraka cieszył się tak bardzo, że zdjął koszulkę i obejrzał za to żółtą kartkę, która ostatecznie została anulowana.

„Zamieszanie” z VAR-em w tle było jednak częścią emocji, z jakimi fani mieli do czynienia po zmianie stron. Gdy wielu osobom mogło się wydawać, że zarysowująca się dominacja beniaminka przyniesie im podwojenie prowadzenia, zabójczą kontrę na 1:1 przeprowadził duet Jakub Tecław – Patryk Zych. Pierwszy z nich dokładnie dośrodkował futbolówkę w szesnastkę, natomiast wprowadzony z ławki 22-latek uciekł spod opieki Pavlasowi oraz Michałowi Kołodziejskiemu, a następnie popisał się celną główką po koźle.

W przypadku gospodarzy wróciły zatem pewne demony z przeszłości, choć jak się później okazało, doliczony czas gry jednocześnie mógł zszargać nerwy oraz zapewnić wszystkim związanym z GKS-em osobom prawdziwą eksplozję radości. Po sporej kotłowaninie w polu karnym Stomilu, w ostatniej akcji meczu rezerwowy Bartosz Jaroszek wykazał się najlepszym wyczuciem i umieścił głową piłkę w bramce. Euforia po golu na 2:1 mogła się jednak okazać zbyt przedwczesna, bo do akcji ponownie wkroczył wóz VAR – w przypadku „GieKSy” sprawdziło się powiedzenie „do trzech razy sztuka”, gdyż tym razem sędzia Krasny uznał bramkę, a chwilę później zakończył to zacięte widowisko.

Tym samym beniaminek Fortuna 1. Ligi odniósł wręcz arcyważne ligowe zwycięstwo (pierwsze od 22 sierpnia) i, przynajmniej na jakiś czas, wyskoczył z ostatniego miejsca w tabeli do strefy bezpiecznej. Obecnie „żółto-zielono-czarni” plasują się na trzynastym miejscu w stawce z 10 punktami na koncie i choć odbili się oni od dna, o względnym spokoju nie może jeszcze być mowy.

 

infokatowice.pl – Zwycięstwo ze Stomilem po golu w ostatniej minucie

GieKSa wygrała ze Stomilem Olsztyn po golu Jaroszka w ostatniej minucie i wydostała się ze strefy spadkowej.

Tracąca jak dotąd najwięcej bramek w lidze GieKSa zaskoczyła swoim ustawieniem, bo po raz pierwszy w tym sezonie wyszła na boisko aż z pięcioma obrońcami. Poza tym między słupki wrócił Kudła, a będącego w słabej formie Jaroszka zastąpił Repka. Choć GKS grał z jednym z kandydatów do spadku, jego ustawienie wskazywało, że będzie głównie pilnować dostępu do własnej bramki i tak właśnie wyglądała pierwsza połowa. Podopieczni trenera Rafała Góraka przez całe 45 min. przede wszystkim skupiali się na obronie i czasem próbowali kontrataków, z których jednak rzadko stwarzali zagrożenie pod bramką Bąkowskiego. Olsztynianie częściej gościli w okolicach pola karnego gospodarzy, ale nie przekładało się to na żadne ciekawe sytuacje. Niezwykle nudna i bezbarwna połowa skończyła się więc bezbramkowym remisem.

Podobnie jak w rozgrywanym kilka dni temu pucharowym pojedynku w Zambrowie, druga odsłona rozpoczęła się od gola dla GieKSy. W 47 min. będący po lewej stronie Damian Pavlas chciał dośrodkować w pole karne, ale uderzył nieczysto w piłkę i… trafił w bramkę zaskakując golkipera gości. Uskrzydleni nieoczekiwanym prowadzeniem Trójkolorowi grali lepiej niż przed przerwą i szukali kolejnego gola. Ta sztuka udała się im w 63 min., ale Szymczak był na pozycji spalonej. Stomil grał słabo i nie potrafił przebić się pod pole karne GieKSy. W 70 min. w końcu stworzył pierwszą groźniejszą akcję i od razu zdobył wyrównującą bramkę. W 76 min. do siatki trafił po raz kolejny Szymczak, ale po konsultacji z VAR-em sędzia ponownie tego gola nie uznał. Na tym emocje w tym spotkaniu jednak się nie skończyły. W ostatniej minucie w olbrzymim zamieszaniu w polu karnym do piłki doskoczył wprowadzony w drugiej odsłonie Jaroszek i głową zdobył zwycięską bramkę dla gospodarzy. Tym samym GieKSa pokonała olsztynian 2:1 i z 10 punktami zajmuje 13 pozycję w tabeli.

 

gazetaolsztynska.pl – Pechowa porażka Stomilu na Śląsku

[…] Pierwsza połowa nie była emocjonującym widowiskiem. Optyczną przewagę miał Stomil, który grał bezbłędnie w obronie i czyhał na kontry.

Niestety, tuż po przerwie gospodarze dość szczęśliwie objęli prowadzenie. Szczęśliwie, bo Pavlas chciał dośrodkować w pole karne, ale piłka mu zeszła i… wpadła do bramki.
Chwilę później trener Stawski zdjął Pyrdoła, którego zastąpił Patryk Zych. No i był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, bowiem w 70. min to właśnie Zych strzałem głową skutecznie wykończył dośrodkowanie Jakuba Tecława.

Kilka minut później gospodarze znowu trafili do siatki, ale dzięki VAR-owi sędzia dostrzegł, że jeden z katowiczan był na spalonym.
Ale co się odwlecze… W doliczonym czasie GKS po raz kolejny zdobył gola, a że tym razem powodów do interwencji sędziego nie było, więc po chwili gospodarze cieszyli się z trzech punktów.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Arkadiusz

    4 października 2021 at 11:41

    BRAWO ZA TRZY PUNKTY! Tak TO BĘDZIE WYGLĄDAŁO – każda zdobycz punktowa wywalczona w znoju.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Gdzie zaparkować i jak dojechać na mecz z Górnikiem?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30 marca w niedzielne popołudnie pierwszy mecz na nowym stadionie rozegrają piłkarze GKS Katowice, a naszym przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze. Przy okazji otwarcia nowego obiektu pojawiają się liczne pytania o dojazd i parkingi.

Parking przy Nowej Bukowej – w dniu spotkania z Górnikiem będzie zamknięty dla kibiców. Wszystkich tych, którzy wybierają się na mecz samochodem, uczulamy, by nie kierować się pod sam stadion, ponieważ prawdopodobnie utkniecie w korku, a ostatecznie i tak nie zaparkujecie pod nowym obiektem.

Dojazd darmową specjalną komunikacją – wszystkich zainteresowanych dojazdem na nowy stadion odsyłamy do oficjalnej strony klubu. Do centrum przesiadkowego Brynów, które dysponuje 500 miejscami, można przyjechać autem i zostawić je tam za darmo. Jeśli jednak zabraknie tam miejsc, to w bliskiej okolicy jest jeszcze Galeria Handlowa Libero, która również dysponuje darmowym parkingiem.

Dojazd komunikacją miejską – Jeśli ktoś zdecyduje się na dojazd komunikacją miejską, to musi pamiętać, że jak w każdy inny dzień jest ona płatna według taryfy i cennika GZM. Bilet na mecz nie będzie uprawniać do darmowego przejazdu. Jeśli wybierzecie się na stadion zwykłymi liniami, powinniście sprawdzić te, które obsługują przystanki Załęże Kąpielisko BuglaZałęska Hałda Bocheńskiego Autostrada oraz przede wszystkim Katowice Osiedle Kopalnia Wujek. Do tego ostatniego przystanku jeździ najwięcej autobusów. Wszystko możecie sprawdzić tutaj. Z drugiej strony od Ligoty, Brynowa, Piotrowic mamy jeszcze przystanek Brynów Dziewięciu z Wujka, jednak z powodu prac remontowych związanych przebudową linii kolejowych, jest on położony nieco dalej od stadionu. Po remoncie wiaduktów powinno być dużo łatwiej z uwagi na bliżej położone przystanki na ul. Stromej czy Załęskiej Hałdy.

Fanom komunikacji miejskiej polecamy przyjazd na mecz linią 51. Objeżdża ona praktycznie połowę Katowic i można pozwiedzać miasto z każdej strony, szczególnie jeśli wybierzemy opcję z pętlą, dzięki której dwa razy przejedziemy przez przystanki w okolicach stadionu. Taki wybór oczywiście wpłynie na czas podróży – będzie to około 2 godzin i 15 minut.

Do dyspozycji mamy jeszcze podróż pociągiem na stację Katowice Brynów, która tego dnia będzie wyjątkowo otwarta. Niestety stacja przechodzi remont i będzie czynna tylko 30 marca, więc nie będzie to opcją na inne mecze.

Dojazd rowerem – Mamy tutaj dwie opcje – obie mają plusy i minusy. Na stadion możemy dojechać własnym rowerem, ponieważ przy obiekcie przygotowano stojaki, przy których możemy zabezpieczyć swój rower. Można też dotrzeć rowerem miejskim. Najbliższa stacja znajduje się od strony Ligoty. Należy kierować się na ulicę Załęska Hałda/Dobrego Urobku i w okolicach placu zabaw znajdziemy stację o numerze NR 27520. Od drugiej strony mamy dostępne stacje rowerowe koło Bugli oraz na osiedlu Witosa, ale ta pierwsza wymieniona stacja jest zdecydowanie najbliżej nowego obiektu. Kto ma kartę Multisport, to może dodatkowo korzystać z roweru za darmo przez godzinę.

Minusem dojazdu własnym rowerem jest niepewność co do funkcjonowania parkingu rowerowego pod stadionem, ponieważ na ten moment nie mamy jeszcze oficjalnych informacji. Rowerem miejskim zaparkujemy w pobliżu Nowej Bukowej, ale może być problem z dostępnością rowerów na stacji po spotkaniu.

Dojazd samochodem – Co jeśli zdecydujemy się przyjechać samochodem? Jak już wspomnieliśmy, parking pod stadionem będzie zamknięty, ale w okolicy jest sporo innych miejsc parkingowych, które w niewielkiej odległości będą w stanie przyjąć kibiców GieKSy. Pamiętajmy od razu, że parkingi te w większości wypadków są terenami dostępnymi za darmo, ale należącymi do innych podmiotów. Szanujmy więc możliwość zaparkowania samochodu na obcym terenie i utrzymujmy porządek tak, jakbyśmy byli u siebie.

Najbliższym i największym parkingiem będzie Centrum Handlowe Załęże, które w materiałach prasowych informuje, że dysponuje parkingiem na 700 miejsc. Parking jest darmowy, nie ma tam żadnych szlabanów, ale niektóre miejsca mogą być zajęte przez klientów siłowni czy lokali rozrywkowych. Mniejszy parking będzie parę metrów dalej pod sklepami Aldi, Media Expert oraz w okolicach kebabu U Pajdy. Z tych czeka nas około 15-minutowy spacer na stadion.

Naprzeciwko centrum handlowego Załęże jest jeszcze „dziki” parking przy stacji kolejowej Katowice Załęże. Liczba miejsc nie będzie tam duża, ponieważ często stoją tam samochody ciężarowe.

Kolejnym dużym parkingiem jest parking przy kąpielisku Bugla na ulicy Żeliwnej. Jest to parking w okolicach przystanku autobusowego, z którego będą szli na spotkanie kibice.

Od strony Ligoty dostępny powinien być parking przy kopalni Wujek na ulicy Dolnej. Zalecamy jednak ostrożność, ponieważ sytuacja związana z tym parkingiem jest dynamiczna i będzie zależeć od robót budowlanych na terenie stacji PKP Brynów. Jeśli parking będzie dostępny, to zapewni sporo miejsc.

Od strony Osiedla Witosa mamy dwie opcje. Obie będą wymagały spaceru w okolicach 20-30 minut. Pierwszą z nich jest parking przy Zielonym Bazarze na ulicy Kolońskiej. Parking jest darmowy i nie ma na nim szlabanów. Drugą opcją jest sklep Macro Cash and Carry. Z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy, parking ma być dostępny dla kibiców w czasie spotkań przy Nowej Bukowej. Tutaj również uczulamy na zachowanie czystości, ponieważ nie chcemy, by parkingi były zamykane na kolejne mecze. Czekamy na oficjalne potwierdzenie, ale jest duża szansa, że również tutaj zaparkujecie. Przy wybraniu tej opcji czeka Was około 25-minutowy spacer na Nową Bukową.

Do dyspozycji kibiców powinny być również mniejsze parkingi i lokalizacje, ale tutaj trzeba będzie mieć trochę szczęścia i liczyć, że nie będą one zajęte. Na przykład jest parking przy ogródkach działkowych na ulicy Bocheńskiego na wysokości stacji BP. Inną opcją będzie parkowanie od strony Ligoty w okolicach opisywanej stacji rowerowej. Jest tam sporo uliczek, na których nie ma zakazu parkowania, a drogi są szerokie i auta zaparkowane na ulicy nie powinny przeszkadzać w normalnym ruchu drogowym. Jedną z takich ulic jest opisywana wcześniej Załęska, gdzie znajduje się stacja rowerowa. Niestety nie ma tam zbyt wiele miejsca, a wobec remontu dróg przy Nowej Bukowej jest opcja sporego nadrabiania kilometrów samochodem do innych lokalizacji, jeśli okaże się, że nie znajdziemy niczego wolnego.

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna

Zbiórka na oprawy na Nowej Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dwa tygodnie temu ruszyła internetowa zbiórka na portalu zrzutka (tutaj), w której każdy kibic GKS Katowice może dołożyć swoją cegiełkę do sfinansowania opraw na nowym stadionie.

Nie będziemy wymieniać wszystkich prezentacji, które przez ponad 20 lat mogliśmy oglądać na trybunach w wykonaniu grupy Ultras GieKSa na domowych i wyjazdowych spotkaniach. Byłoby tego najzwyczajniej w świecie za dużo. Poza tym zakładamy, że każdy kibic GieKSy pamięta większość pokazów i ma swoją ulubioną oprawę. Przypomnijmy tylko, jak magicznie żegnaliśmy Legendę GKS Katowice – śp. Jana Furtoka na ostatnim meczu w 2024 roku oraz jak pomysłowe i efektowne były oprawy podczas „Pożegnania Bukowej” w spotkaniu z Zagłębie Lubin.

Na początku marca kibice GieKSy założyli zbiórkę na zrzutce (tutaj), której celem jest zebranie funduszy na oprawy na Nowej Bukowej. Bardzo często mówi się, że nowe stadiony nie mają duszy, ale to nie jest prawda. Mimo ogromnej nostalgii do Bukowej pamiętajmy, że Blaszok to przede wszystkim ludzie – fanatycy GKS Katowice, a nie charakterystyczna konstrukcja. Na nowym obiekcie zmieni się umiejscowienie młyna – przeniesiemy się z prostej na trybunę za bramką, ale to jak będzie wyglądało kibicowanie – będzie zależało (tak jak zawsze) tylko od nas.

Pierwszym progiem na zrzutce był pułap 30 tys. złotych, który osiągnęliśmy bardzo szybko. Zmieniliśmy go na 40 tys. złotych. Do zebrania pozostało niecałe 5 tys. złotych, ale zrzutka będzie aktywna jeszcze przez dwa tygodnie, nawet po zrealizowaniu drugiego progu. Nigdy nie ma za dużo pieniędzy na oprawy 😉 

Dziękujemy wszystkim, którzy dokonali wpłat na zrzutce bądź wsparli ją na swoich dzielnicach i FC. Pozostałe osoby zachęcamy do zaangażowania się – wpłat prosimy dokonywać na portalu zrzutka (tutaj). Dziękujemy!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Głupoty w obronie = porażki, mimo bycia lepszym

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Trudno przełknąć gorycz takiej porażki. Właśnie – to sformułowanie „gorycz porażki” pasuje mi bardziej niż w innych meczach. Znacie mnie, wielokrotnie używałem ciętego języka, tym razem go używać nie chcę, ale poziom irytacji po spotkaniu z Widzewem naprawdę jest wysoki.

Oczywiście – po tylu latach niebytu w ekstraklasie, można powiedzieć, że lepiej tego typu frustracje przeżywać właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej niż w pierwszej czy drugiej lidze. To niezaprzeczalne. I doceniam miejsce GieKSy w tabeli. Ale do diabła…

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I GKS już nas przyzwyczaił do tego, że ma jakość i jest w stanie w tej lidze punktować i wygrywać. Piłkarze i trener sami sobie zawiesili poprzeczkę wysoko. Jest kontekst do którego można się odnosić. I po meczu z Widzewem odnosząc się do tego kontekstu można tę irytację naprawdę poczuć.

Bo przegrywamy trzeci mecz z rzędu na wyjeździe. Mamy po spotkaniach w Lublinie, Białymstoku i Łodzi zero punktów. A moglibyśmy mieć sześć, bo powiedzmy z Jagiellonią punkt był co prawda w pewnym zasięgu, ale jednak dość daleko. Natomiast zarówno z Motorem, jak i Widzewem mogliśmy nie tylko zremisować, ale wręcz wygrać.

Z Motorem była wymiana ciosów, prowadziliśmy, przegrywaliśmy, potem znów był remis. I skończyło się porażką. Z Widzewem dominowaliśmy w pierwszej połowie, mieliśmy kilka dobrych sytuacji. W drugiej zresztą też. A nie zdobyliśmy nawet jednego oczka. Można co jakiś czas taki mecz przegrać – taka jest piłka. Jednak my stanowczo za często w tym sezonie przegrywamy takie mecze.

No dobra. Jak nie potrafisz meczu wygrać, to go zremisuj. Niestety tego GieKSa w ostatnich meczach nie potrafiła. I niestety jest to problem, bo przeciwnicy nie zdobywają bramek po swoich pięknych akcjach. Po raz kolejny podarowaliśmy bramkę rywalowi. Dodajmy – znów w kuriozalnych okolicznościach. To był popis nieporadności. Najpierw jak wóz z węglem gonił Sypka Lukas Klemenz, następnie Dawid Kudła wybił siatkarsko piłkę przed siebie, potem Arkadiusz Jędrych machnął się, a Alan Czerwiński w niekontrolowany sposób odbił piłkę kolanem. Piłkarskie jaja.

Niestety to, co było grzechem naszej drużyny w rundzie jesiennej, jest powielane na wiosnę. Tracimy tak głupie bramki, że naprawdę idzie się tylko za głowę złapać. Nie umiemy wybić piłki, nabijamy siebie nawzajem, panika jest znów na „wysokim poziomie”. Rywale skrzętnie to wykorzystują. Bramka z Rakowem, druga z Motorem, Jagiellonia, teraz Widzew. To jest naprawdę duży mankament, bo to właśnie takie głupie bramki decydują i tym, że grając naprawdę dobre mecze – dostajemy w łeb.

Tu naprawdę musi być sportowa złość, bo to była porażka na własne życzenie. Przestraszony Widzew czekał na GKS na swojej połowie i GieKSa miała dużą przewagę. Trochę jak w jesiennym meczu z Zagłębiem Lubin. Kilka swoich okazji mieliśmy – może nie stuprocentowych, ale jednak – albo zawodził celownik, albo dobrze bronił Gikiewicz. To też swoją drogą jest irytujące, że bramkarze rywali tak dobrze grają przeciwko nam, a w innych meczach zaliczają totalne klopsy, jak właśnie Giki czy Kacper Rosa, który w meczu z GKS miał dzień konia, a potem z Legią strzelał dla Legii bramki.

Sztab szkoleniowy musi popracować – nie wiem za bardzo nad czym, czy stricte nad defensywą czy nad głowami zawodników, bo gdyby nie te głupoty w obronie i trochę lepsza skuteczność, to byśmy pewnie byli na 4-5. miejscu w tej lidze.

Ktoś powie, że przesadzam. No ale, dlaczego nie mielibyśmy być nieco wyżej w tabeli? Ja nie mówię o walce o puchary i jakichś mocarstwowych planach – to zostawmy Motorowi i trenerowi Stolarskiemu, którzy w czapkę dostali 0:4. Ale jeśli GKS gra jak gra i ma możliwości, to dlaczego ma nie być wyżej? Oczywiście to nie chodzi o to, że mecze z Motorem czy Widzewem musieliśmy wygrać. Ale mogliśmy chociaż je zremisować lub jeden wygrać, jeden pechowo przegrać. A tak mamy ZERO. To nie może tak wyglądać. Jesienią było to samo w kilku spotkaniach – jak choćby z RTS na Bukowej.

Przegrana z Widzewem, jak i poprzednie, nie podważa rozwoju tej drużyny. Wszystko idzie w dobrym kierunku, ale potrzebne są mityczne wnioski – na serio, a nie tylko w słowach. Bo czasem wydaje się, że GKS tych wniosków nie wyciąga. No i na przyszłość trzeba jednak myśleć o wzmocnieniach. Bo być może personalnie w linii obrony przydałaby się większa jakość. Trener rotuje Klemenzem i Kuuskiem, czasem wchodzi Komor i widać, że szkoleniowiec nie jest najbardziej zadowolony z tej pozycji. Alan Czerwiński najlepsze lata ma za sobą, choć na szczęście zazwyczaj większych błędów nie popełnia – akurat przy akcji bramkowej mieli z Jędrychem mocny udział.

Co do Alana, to zachodzę w głowę, jak to możliwe, że ten zawodnik ma wykonywać rzut wolny z siedemnastu metrów. Czy naprawdę nie można wziąć kogokolwiek innego? Alan chyba nigdy nie strzelił gola z wolnego, a w ogóle to w GKS może zdobył dwie bramki na krzyż. Rozumiem, że zeszli Nowak czy Błąd, ale naprawdę można było do tego wolnego wziąć kogoś innego. To niby szczegół, ale gdyby ten zawodnik trafił z rzutu wolnego, to chyba Częstochowa musiałaby na kolanach przyjść do nas, bo w odwrotną stronę to by było za mało spektakularne.

Dobre wejście miał Dawid Drachal, grał dynamicznie i wniósł sporo ożywienia. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach również dołoży coś od siebie, bo póki co wiosenne transfery GieKSy są niewypałem, na czele z Filipem Szymczakiem.

A’propos tej dynamiki Drachala. Brakuje tego w ostatnich meczach. GKS przyzwyczaił nas do gry z rozmachem – trener Górak rozpływał się w Lublinie nad tym. Niestety od trzech meczów tego rozmachu nie ma i – choć mecz z Widzewem był lepszy niż ten z Zagłębiem – to nadal nie jest to. Choć i tak nie mieliśmy prawa przegrać w Łodzi z taką – mniej efektowną – grą.

Szkoda tego meczu jak cholera. Można było odskoczyć Widzewowi, zbliżyć się do drużyn z górnej połówki i dać sobie przed przerwą reprezentacyjną już mega-total-komfort. A tak mamy tylko duży komfort. Oczywiście nadal jest to „aż komfort”. Ale punkty trzeba dalej ciułać.

W aspekcie kibicowskim też ta wygrana by bardzo smakowała lub choćby remis, a tak Widzewiacy mieli swój powód do uśmiechu i szyderstw. Niektórzy pijani, podstarzali kibice śpiewali na parkingach obraźliwe piosenki – z radości. My zeszliśmy z boiska i wyjechaliśmy z Łodzi pokonani.

Czekają nas trudne mecze. Górnik nam totalnie i absolutnie nie leży. Ostatni raz wygraliśmy z nimi 20 lat temu, a przecież graliśmy trochę razy – w lidze i Pucharze Polski. Potem Pogoń w Szczecinie. Ciężary.

Nie załamujemy się, tylko gramy dalej. Mamy fajną drużynę, walczącą, ofensywną, z charakterem. Jako beniaminek dostajemy trochę po głowie, ale chodzi o to, by ten sezon przejść z godnością. Więc teraz chwila odpoczynku, także dla nas – redakcji – bo jest na naszej stronie intensywnie.

A za dwa tygodnie wielkie święto, czyli otwarcie nowego stadionu i Śląski Klasyk. Już na Nowej Bukowej. Może nie będzie klopsów w obronie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga