Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GKS Katowice-Widzew Łódź: Hit wiosny w II lidze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W trzydziestej pierwszej kolejce rozgrywek II ligi, GieKSa, na stadionie przy ulicy Bukowej podejmie Widzew Łódź. Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat tego arcyważnego meczu.

 

dziennikzachodni.pl – W niedzielę mecz roku na Bukowej: GKS Katowice – Widzew Łódź. Jak zdobyć bilet?

Starcie z Widzewem Łódź może być dla katowiczan najważniejszym wydarzeniem roku, które albo otworzy, albo zamknie przed nimi drogę do bezpośredniego awansu do I ligi.

[…] GKS wystąpi osłabiony brakiem Arkadiusza Woźniaka i Łukasza Wrońskiego. Ten pierwszy w Toruniu otrzymał eliminującą z niedzielnej gry kartkę za dyskusję z sędzią, a ten drugi zarobił ostrzeżenie jako… jego zmiennik.

Sobotnie zwycięstwo (2:1) nad Elaną w Toruniu przy niedzielnej porażce (1:3) Widzewa w Siedlcach sprawiły, że różnica między tymi zespołami stopniała do jednego punktu. Bezpośrednie spotkanie może mieć więc kluczowe znaczenie – po nim do rozegrania zostaną trzy mecze.

 

sportdziennik.com – Biletów już nie ma

Nie ma już biletów na niedzielny hit wiosny w II lidze, czyli mecz GKS-u z Widzewem Łódź. Z racji obostrzeń, trybuny mogą wypełniać się w 25 procentach, co w przypadku Bukowej oznacza 1760 widzów.

To niewiele więcej niż liczba kibiców posiadających karnety. Do wolnej sprzedaży wypuszczonych zostało w tym tygodniu raptem około 100 wejściówek, które rozeszły się w dosłownie kilka minut.

[…] Dla nieobecnych dobra wiadomość jest taka, że bezpośrednią transmisję z Bukowej planuje TVP 3. Tak też będzie podczas ostatniego domowego meczu sezonu zasadniczego, w 34. kolejce z Resovią.

[…] Wydaje się przesądzone, że parę skrzydłowych wraz z Szymonem Kiebzakiem utworzy Danian Pavlas.

Młodzieżowiec sprowadzony w końcówce zimowego okienka ze Skry Częstochowa długo walczył z problemami zdrowotnymi i niedawno dopiero zadebiutował. W roli zmiennika spisuje się obiecująco, dlatego to on powinien zastąpić Woźniaka, dla którego będzie to dopiero absencja nr 2 w tym sezonie.

 

To jest czarna magia

Rozmowa z Markiem Koniarkiem, byłym znakomitym napastnikiem GKS-u Katowice i Widzewa Łódź.

Wybiera się pan w niedzielę na mecz?

Marek KONIAREK: – Na pewno! Jeśli mnie wpuszczą… (śmiech).

Z jakimi nadziejami przyjedzie pan na Bukową?

Marek KONIAREK: – Mecze GKS-u z Widzewem kojarzą mi się z tym, że zawsze padały bramki. Wyniki bywały wysokie. 3:1, 4:1, 4:3… Podejrzewam, że teraz też trochę goli zobaczymy, choć trudno o wskazanie faworyta. Żadna z drużyn nie prezentuje tego, co jesienią. Wykorzystała to Łęczna. Wydawało się nie do pomyślenia, że na 4 kolejki przed końcem sezonu znajdzie się na 1. miejscu i w dość komfortowym położeniu, ale złapała serię. GKS punktuje gorzej, a Widzew robi to, co… w poprzednim sezonie.

Pamiętam, gdy przyjechaliśmy do Łodzi z Rozwojem Katowice. Choć był listopad, mogłem wtedy praktycznie gratulować awansu, a potem przyszło 10 remisów z rzędu i przegrana walka o I ligę. Wiem, że teraz sytuacja jest gorąca, wokół klubu było trochę zamieszania, mówiło się o zmianie trenera. To nie sprzyja dobrej atmosferze.

Kto na papierze jest silniejszy?

Marek KONIAREK: – Porównując te dwie drużyny, personalnie większe nazwiska ma Widzew, ale one wszystkiego nie załatwią, co zresztą kolejny raz się potwierdza. Ta drużyna umie zagrać dobry mecz – podobnie jak GKS. Może po zwycięstwie w Toruniu katowiczanie złapią jakiś oddech. Gdyby tam nie wygrali, byłoby już bardzo trudno myśleć o bezpośrednim awansie. Teraz? Jest wielka nadzieja. GKS gra u siebie, wygrywając wskakuje na 2. miejsce. Podejrzewam, że w pierwszej połowie nikt się nie odkryje. Widzew nie musi wygrać, choć gdyby tak się stało, to w kwestii bezpośredniego awansu byłoby już posprzątane. Łodzianie będą się starali trzymać ten punkt różnicy, remis ich urządza.

Jeśli wynik będzie na styku, to im bliżej końca meczu, tym mocniej GieKSa będzie musiała się odkryć. Wiele będzie zależało od dyspozycji dnia i tego, kto będzie lepiej wyglądał fizycznie, mocniej jeździł na tyłku. Z tym różnie bywa.

 

GieKSa z Widzewem, czyli jak dzień pierwszego barażu

To najważniejszy mecz, jaki rozegrany zostanie w ten weekend na polskich boiskach. Stawką miejsce w strefie premiowanej awansem do I ligi. Na musiku będą gospodarze.

[…] Dwie największe II-ligowe firmy stoczą bój o to, by na 3 kolejki przed końcem sezonu zasadniczego znaleźć się na miejscu premiowanym bezpośrednią promocją na zaplecze ekstraklasy.

W bardziej komfortowym położeniu są łodzianie. Mają punkt więcej, dlatego mogą spokojnie czekać na to, co zaproponuje GieKSa, bo jej remis absolutnie urządzać nie będzie, a porażka w praktyce przekreśli szanse bezpośredniego awansu. To w widzewskim obozie było jednak w ostatnich dniach nerwowo. Wydawało się, że niedzielna porażka (1:3) w Siedlcach – poniesiona po kompromitującej drugiej połowie – to sięgnięcie dna, od którego zespół będzie się próbował odbić już pod wodzą nowego trenera. Padały nazwiska Leszka Ojrzyńskiego, Bogdana Zająca, Sławomira Majaka, Macieja Bartoszka, ale w Katowicach łodzian nadal prowadzić będzie Marcin Kaczmarek.

[…] Mecz GKS-u z Widzewem to spotkanie dwóch największych przegranych poprzedniego sezonu (spadek katowiczan był równie frajerski, co brak awansu łodzian) i zarazem walka o to, by uniknąć drugiej z rzędu kompromitacji. GieKSa po pandemii spisuje się przeciętnie.

Ma problemy z wypracowywaniem sytuacji z gry, gole strzela głównie po stałych fragmentach, traci sporo bramek, ale punktuje znacznie lepiej (13) niż Widzew. We wczesne niedzielne popołudnie przy Bukowej zmierzy się drużyna najlepiej spisująca u siebie (GKS w 15 meczach zgarnął 32 punkty) z najlepiej spisującą na wyjazdach (Widzew w 15 meczach zdobył 29 punktów). Nikt też w II lidze nie trafia częściej niż katowiczanie (53) i łodzianie (61) do siatki rywala. Kanonady jednak trudno oczekiwać, bo stawka jest zbyt wysoka.

 

gol24.pl – GKS Katowice – Widzew. Mecz o spokojną końcówkę rozgrywek

W 31. kolejce piłkarskiej drugiej ligi GKS Katowice podejmie Widzew. To mecz na szczycie i pojedynek, który może przesądzić o bezpośrednim awansie.

[…] Wiele wskazuje na to, że przegrany będzie musiał się już skupić na barażach, szczególnie, że śląski i łódzki klub, dalekie są od formy, którą można się chwalić. W Katowicach podkreślają, że GKS w trzech ostatnich meczach zdobył zaledwie trzy punkty (wygrana 2:1 z Elaną Toruń oraz porażki 1:2 z Górnikiem Polkowice i 2:3 z Lechem II Poznań), ale… drużyna odrobiła dwa oczka straty do Widzewa!

Bilans łodzian w trzech minionych seriach drugiej ligi jest jeszcze gorszy i nie ma się co dziwić, że czterokrotni mistrzowie Polski nie są już na pierwszym miejscu w tabeli. Widzew przegrał 3:4 z Górnikiem Polkowice, zremisował 1:1 z Elaną Toruń i przegrał 1:3 z Pogonią Siedlce.

Inna sprawa, że statystki Widzewa po restacie rozgrywek są wręcz fatalne. W tabeli ułożonej po ośmiu ostatnich spotkaniach, łodzianie zajmują dopiero szesnaste miejsce, z dorobkiem ledwie ośmiu punktów. Tyle samo ma Elana Toruń, a mniej jedynie Resovia (wciąż pozostająca w najlepszej szóstce i mająca bardzo duże szanse na grę w barażach) oraz Gryf Wejherowo, który już spadł do trzeciej ligi.

Najbliższy rywal, GKS Katowice, wywalczył 13 punktów i ma prawo czuć się w niedzielnym spotkaniu faworytem konfrontacji na szczycie drugiej ligi.

 

widzewtomy.net – Zapowiedź meczu GKS Katowice – Widzew Łódź

Czy to będzie mecz sezonu? Na to wygląda! Już jutro trzeci w tabeli GKS Katowice zmierzy się z drugim Widzewem Łódź. Jeżeli gospodarze wygrają, to wyprzedzą swoich rywali. W przypadku zwycięstwa gości, odskoczą oni przeciwnikom na cztery punkty, a także wrócą na fotel lidera II ligi. Stawka jest więc olbrzymia!

Ostatnie dni nie były łatwe dla kibiców czerwono-biało-czerwonych. Po kompromitującej porażce z Pogonią Siedlce, kolejne spotkanie zeszło na dalszy plan, a najgłośniej zaczęło mówić się o zmianie trenera. Można było przeczytać, że do Łodzi trafią czy to Leszek Ojrzyński, czy Bogdan Zając, czy Maciej Bartoszek, ale ostatecznie żaden z takich ruchów nie miał miejsca. Marcin Kaczmarek zachował posadę i to on poprowadzi drużynę jutro w Katowicach. Jeżeli wygra, to z całą pewnością udowodni, że pozostawienie go na stanowisku było słuszne.

Łatwo rzecz jasna nie będzie, bo GKS to jeden z głównych kandydatów do wywalczenia bezpośredniego awansu do I ligi. Podopieczni Rafała Góraka nie są jednak w ostatnim czasie w dobrej formie.

[…] Po zawieszeniu za kartki do jego dyspozycji będą już Bartłomiej Poczobut i Adam Radwański, a do tego kontuzję zdążył wyleczyć Hubert Wołąkiewicz. Do Katowic pojechała więc pełna, dwudziestoosobowa kadra, co da opiekunowi łodzian możliwość większej rotacji w trakcie spotkania.

[…] Czy jutro obejrzymy otwarte zawody, czy może typowe piłkarskie szachy? Sporo zależeć będzie od postawy gospodarzy. Jeżeli GKS wyjdzie na murawę z ofensywnym nastawieniem, to pozwoli łodzianom na grę z kontry, co bardzo im odpowiada. Wtedy bramek może posypać się sporo. Jeżeli jednak trener Górak ustawi swój zespół bardziej zachowawczo i zmusi gości do ataku pozycyjnego, goli może być dużo mniej.

[…] A na koniec, dość nietypowo – raz jeszcze apelujemy do wszystkich kibiców Widzewa o powstrzymanie się w najbliższych kilkunastu godzinach od zbędnej krytyki. Przed nami najważniejszy mecz w tym sezonie, od którego zależeć będą losy nie tylko awansu do I ligi, ale być może całej najbliższej przyszłości łódzkiego klubu.

 

se.pl – GKS Katowice – Widzew Łódź

[…] Kibice Widzewa Łódź mają już dosyć. Z tak mocnym składem pełnych doświadczonych piłkarzy ogranych na boiskach Ekstraklasy łodzianie mieli zdominować II ligę i wreszcie wywalczyć upragniony awans. Zawodzą jednak strasznie, przegrywając kolejne mecze i to w fatalnym stylu. Po restarcie II ligi nic nie zostało z formy sprzed pandemii. Widzewiacy szybko roztrwonili dużą przewagę. Dali się wyprzedzić Górnikowi Łęczna. Jeżeli dzisiaj przegrają z GKS-em Katowice, który w tabeli jest na 3. miejscu, wylecą z Top-2 czyli poza strefę premiowaną bezpośrednim awansem.

– Wszyscy zdajemy sobie sprawę z wagi tego spotkania w kontekście walki o awans do I ligi, dlatego jesteśmy bardzo skoncentrowani. Powaga sytuacji powoduje, że nie może być inaczej. Chcemy przygotować się do tego meczu jak najlepiej i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapunktować w Katowicach – mówi Marcin Kaczmarek, trener Widzewa Łódź. Jego zdaniem mecz z silnym GKS-em Katowice to doskonała okazja na przełamanie i powrót na zwycięską ścieżkę. Tylko czy jego podopiecznych stać na lepszą grę?

– Codziennie od czasu zakończenia izolacji szukamy odpowiedzi na pytania o to, co powoduje wszystkie nasze dotychczasowe problemy. Teoria jest jednak inna niż praktyka, dlatego mam nadzieję, że w niedzielę uda nam się odciąć od tego, co za nami i skoncentrować się na meczu z GKS-em. To najważniejszy mecz w sezonie i każdy zdaje sobie z tego sprawę – podkreślał szkoleniowiec Widzewa Łódź.

Piłkarze Widzewa Łódź grają słabo i po kolejnych wpadkach wydawało się, że posada trenera Marcina Kaczmarka zawisła na włosku. Podobno klubowe władze rozpoczęły już rozmowy z Leszkiem Ojrzyńskim. To on miałby zastąpić Kaczmarka. Prezes Widzewa Martyna Pajączek w audycji „Widzewski Poranek” w Widzew.FM zapewniła jednak, że wciąż ma zaufanie do szkoleniowca. Przyznała jednak że poszukiwania ewentualnych następców trwają. – Trener Kaczmarek jest osobą, której bardzo zależy na awansie, która zdaje sobie sprawę jak istotny jest dla klubu awans i która nie patrzy tylko na czubek swojego nosa – podkreślała pani prezes.

– Rozmawiamy ze sobą otwarcie i zwracamy sobie uwagę, jeśli coś nam się nie podoba. Jako zarząd klubu, a w tym wypadku również dużej organizacji, musimy mieć plan B. Odbyliśmy bardzo dużo rozmów: ze sztabem szkoleniowym, radą drużyny oraz z zawodnikami indywidualnie. Trener Kaczmarek nie jest osobą, która się poddaje, bo to wojownik i diabelnie zależy mu na tym awansie. Mamy jednak przed sobą kluczowy okres sezonu i musimy zdobywać punkty, dlatego musieliśmy przeanalizować jak tego dokonać, mając w pamięci ostatnie nieudane mecze – przyznała Martyna Pajączek.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga