Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GKS Katowice-Widzew Łódź: Hit wiosny w II lidze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W trzydziestej pierwszej kolejce rozgrywek II ligi, GieKSa, na stadionie przy ulicy Bukowej podejmie Widzew Łódź. Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat tego arcyważnego meczu.

 

dziennikzachodni.pl – W niedzielę mecz roku na Bukowej: GKS Katowice – Widzew Łódź. Jak zdobyć bilet?

Starcie z Widzewem Łódź może być dla katowiczan najważniejszym wydarzeniem roku, które albo otworzy, albo zamknie przed nimi drogę do bezpośredniego awansu do I ligi.

[…] GKS wystąpi osłabiony brakiem Arkadiusza Woźniaka i Łukasza Wrońskiego. Ten pierwszy w Toruniu otrzymał eliminującą z niedzielnej gry kartkę za dyskusję z sędzią, a ten drugi zarobił ostrzeżenie jako… jego zmiennik.

Sobotnie zwycięstwo (2:1) nad Elaną w Toruniu przy niedzielnej porażce (1:3) Widzewa w Siedlcach sprawiły, że różnica między tymi zespołami stopniała do jednego punktu. Bezpośrednie spotkanie może mieć więc kluczowe znaczenie – po nim do rozegrania zostaną trzy mecze.

 

sportdziennik.com – Biletów już nie ma

Nie ma już biletów na niedzielny hit wiosny w II lidze, czyli mecz GKS-u z Widzewem Łódź. Z racji obostrzeń, trybuny mogą wypełniać się w 25 procentach, co w przypadku Bukowej oznacza 1760 widzów.

To niewiele więcej niż liczba kibiców posiadających karnety. Do wolnej sprzedaży wypuszczonych zostało w tym tygodniu raptem około 100 wejściówek, które rozeszły się w dosłownie kilka minut.

[…] Dla nieobecnych dobra wiadomość jest taka, że bezpośrednią transmisję z Bukowej planuje TVP 3. Tak też będzie podczas ostatniego domowego meczu sezonu zasadniczego, w 34. kolejce z Resovią.

[…] Wydaje się przesądzone, że parę skrzydłowych wraz z Szymonem Kiebzakiem utworzy Danian Pavlas.

Młodzieżowiec sprowadzony w końcówce zimowego okienka ze Skry Częstochowa długo walczył z problemami zdrowotnymi i niedawno dopiero zadebiutował. W roli zmiennika spisuje się obiecująco, dlatego to on powinien zastąpić Woźniaka, dla którego będzie to dopiero absencja nr 2 w tym sezonie.

 

To jest czarna magia

Rozmowa z Markiem Koniarkiem, byłym znakomitym napastnikiem GKS-u Katowice i Widzewa Łódź.

Wybiera się pan w niedzielę na mecz?

Marek KONIAREK: – Na pewno! Jeśli mnie wpuszczą… (śmiech).

Z jakimi nadziejami przyjedzie pan na Bukową?

Marek KONIAREK: – Mecze GKS-u z Widzewem kojarzą mi się z tym, że zawsze padały bramki. Wyniki bywały wysokie. 3:1, 4:1, 4:3… Podejrzewam, że teraz też trochę goli zobaczymy, choć trudno o wskazanie faworyta. Żadna z drużyn nie prezentuje tego, co jesienią. Wykorzystała to Łęczna. Wydawało się nie do pomyślenia, że na 4 kolejki przed końcem sezonu znajdzie się na 1. miejscu i w dość komfortowym położeniu, ale złapała serię. GKS punktuje gorzej, a Widzew robi to, co… w poprzednim sezonie.

Pamiętam, gdy przyjechaliśmy do Łodzi z Rozwojem Katowice. Choć był listopad, mogłem wtedy praktycznie gratulować awansu, a potem przyszło 10 remisów z rzędu i przegrana walka o I ligę. Wiem, że teraz sytuacja jest gorąca, wokół klubu było trochę zamieszania, mówiło się o zmianie trenera. To nie sprzyja dobrej atmosferze.

Kto na papierze jest silniejszy?

Marek KONIAREK: – Porównując te dwie drużyny, personalnie większe nazwiska ma Widzew, ale one wszystkiego nie załatwią, co zresztą kolejny raz się potwierdza. Ta drużyna umie zagrać dobry mecz – podobnie jak GKS. Może po zwycięstwie w Toruniu katowiczanie złapią jakiś oddech. Gdyby tam nie wygrali, byłoby już bardzo trudno myśleć o bezpośrednim awansie. Teraz? Jest wielka nadzieja. GKS gra u siebie, wygrywając wskakuje na 2. miejsce. Podejrzewam, że w pierwszej połowie nikt się nie odkryje. Widzew nie musi wygrać, choć gdyby tak się stało, to w kwestii bezpośredniego awansu byłoby już posprzątane. Łodzianie będą się starali trzymać ten punkt różnicy, remis ich urządza.

Jeśli wynik będzie na styku, to im bliżej końca meczu, tym mocniej GieKSa będzie musiała się odkryć. Wiele będzie zależało od dyspozycji dnia i tego, kto będzie lepiej wyglądał fizycznie, mocniej jeździł na tyłku. Z tym różnie bywa.

 

GieKSa z Widzewem, czyli jak dzień pierwszego barażu

To najważniejszy mecz, jaki rozegrany zostanie w ten weekend na polskich boiskach. Stawką miejsce w strefie premiowanej awansem do I ligi. Na musiku będą gospodarze.

[…] Dwie największe II-ligowe firmy stoczą bój o to, by na 3 kolejki przed końcem sezonu zasadniczego znaleźć się na miejscu premiowanym bezpośrednią promocją na zaplecze ekstraklasy.

W bardziej komfortowym położeniu są łodzianie. Mają punkt więcej, dlatego mogą spokojnie czekać na to, co zaproponuje GieKSa, bo jej remis absolutnie urządzać nie będzie, a porażka w praktyce przekreśli szanse bezpośredniego awansu. To w widzewskim obozie było jednak w ostatnich dniach nerwowo. Wydawało się, że niedzielna porażka (1:3) w Siedlcach – poniesiona po kompromitującej drugiej połowie – to sięgnięcie dna, od którego zespół będzie się próbował odbić już pod wodzą nowego trenera. Padały nazwiska Leszka Ojrzyńskiego, Bogdana Zająca, Sławomira Majaka, Macieja Bartoszka, ale w Katowicach łodzian nadal prowadzić będzie Marcin Kaczmarek.

[…] Mecz GKS-u z Widzewem to spotkanie dwóch największych przegranych poprzedniego sezonu (spadek katowiczan był równie frajerski, co brak awansu łodzian) i zarazem walka o to, by uniknąć drugiej z rzędu kompromitacji. GieKSa po pandemii spisuje się przeciętnie.

Ma problemy z wypracowywaniem sytuacji z gry, gole strzela głównie po stałych fragmentach, traci sporo bramek, ale punktuje znacznie lepiej (13) niż Widzew. We wczesne niedzielne popołudnie przy Bukowej zmierzy się drużyna najlepiej spisująca u siebie (GKS w 15 meczach zgarnął 32 punkty) z najlepiej spisującą na wyjazdach (Widzew w 15 meczach zdobył 29 punktów). Nikt też w II lidze nie trafia częściej niż katowiczanie (53) i łodzianie (61) do siatki rywala. Kanonady jednak trudno oczekiwać, bo stawka jest zbyt wysoka.

 

gol24.pl – GKS Katowice – Widzew. Mecz o spokojną końcówkę rozgrywek

W 31. kolejce piłkarskiej drugiej ligi GKS Katowice podejmie Widzew. To mecz na szczycie i pojedynek, który może przesądzić o bezpośrednim awansie.

[…] Wiele wskazuje na to, że przegrany będzie musiał się już skupić na barażach, szczególnie, że śląski i łódzki klub, dalekie są od formy, którą można się chwalić. W Katowicach podkreślają, że GKS w trzech ostatnich meczach zdobył zaledwie trzy punkty (wygrana 2:1 z Elaną Toruń oraz porażki 1:2 z Górnikiem Polkowice i 2:3 z Lechem II Poznań), ale… drużyna odrobiła dwa oczka straty do Widzewa!

Bilans łodzian w trzech minionych seriach drugiej ligi jest jeszcze gorszy i nie ma się co dziwić, że czterokrotni mistrzowie Polski nie są już na pierwszym miejscu w tabeli. Widzew przegrał 3:4 z Górnikiem Polkowice, zremisował 1:1 z Elaną Toruń i przegrał 1:3 z Pogonią Siedlce.

Inna sprawa, że statystki Widzewa po restacie rozgrywek są wręcz fatalne. W tabeli ułożonej po ośmiu ostatnich spotkaniach, łodzianie zajmują dopiero szesnaste miejsce, z dorobkiem ledwie ośmiu punktów. Tyle samo ma Elana Toruń, a mniej jedynie Resovia (wciąż pozostająca w najlepszej szóstce i mająca bardzo duże szanse na grę w barażach) oraz Gryf Wejherowo, który już spadł do trzeciej ligi.

Najbliższy rywal, GKS Katowice, wywalczył 13 punktów i ma prawo czuć się w niedzielnym spotkaniu faworytem konfrontacji na szczycie drugiej ligi.

 

widzewtomy.net – Zapowiedź meczu GKS Katowice – Widzew Łódź

Czy to będzie mecz sezonu? Na to wygląda! Już jutro trzeci w tabeli GKS Katowice zmierzy się z drugim Widzewem Łódź. Jeżeli gospodarze wygrają, to wyprzedzą swoich rywali. W przypadku zwycięstwa gości, odskoczą oni przeciwnikom na cztery punkty, a także wrócą na fotel lidera II ligi. Stawka jest więc olbrzymia!

Ostatnie dni nie były łatwe dla kibiców czerwono-biało-czerwonych. Po kompromitującej porażce z Pogonią Siedlce, kolejne spotkanie zeszło na dalszy plan, a najgłośniej zaczęło mówić się o zmianie trenera. Można było przeczytać, że do Łodzi trafią czy to Leszek Ojrzyński, czy Bogdan Zając, czy Maciej Bartoszek, ale ostatecznie żaden z takich ruchów nie miał miejsca. Marcin Kaczmarek zachował posadę i to on poprowadzi drużynę jutro w Katowicach. Jeżeli wygra, to z całą pewnością udowodni, że pozostawienie go na stanowisku było słuszne.

Łatwo rzecz jasna nie będzie, bo GKS to jeden z głównych kandydatów do wywalczenia bezpośredniego awansu do I ligi. Podopieczni Rafała Góraka nie są jednak w ostatnim czasie w dobrej formie.

[…] Po zawieszeniu za kartki do jego dyspozycji będą już Bartłomiej Poczobut i Adam Radwański, a do tego kontuzję zdążył wyleczyć Hubert Wołąkiewicz. Do Katowic pojechała więc pełna, dwudziestoosobowa kadra, co da opiekunowi łodzian możliwość większej rotacji w trakcie spotkania.

[…] Czy jutro obejrzymy otwarte zawody, czy może typowe piłkarskie szachy? Sporo zależeć będzie od postawy gospodarzy. Jeżeli GKS wyjdzie na murawę z ofensywnym nastawieniem, to pozwoli łodzianom na grę z kontry, co bardzo im odpowiada. Wtedy bramek może posypać się sporo. Jeżeli jednak trener Górak ustawi swój zespół bardziej zachowawczo i zmusi gości do ataku pozycyjnego, goli może być dużo mniej.

[…] A na koniec, dość nietypowo – raz jeszcze apelujemy do wszystkich kibiców Widzewa o powstrzymanie się w najbliższych kilkunastu godzinach od zbędnej krytyki. Przed nami najważniejszy mecz w tym sezonie, od którego zależeć będą losy nie tylko awansu do I ligi, ale być może całej najbliższej przyszłości łódzkiego klubu.

 

se.pl – GKS Katowice – Widzew Łódź

[…] Kibice Widzewa Łódź mają już dosyć. Z tak mocnym składem pełnych doświadczonych piłkarzy ogranych na boiskach Ekstraklasy łodzianie mieli zdominować II ligę i wreszcie wywalczyć upragniony awans. Zawodzą jednak strasznie, przegrywając kolejne mecze i to w fatalnym stylu. Po restarcie II ligi nic nie zostało z formy sprzed pandemii. Widzewiacy szybko roztrwonili dużą przewagę. Dali się wyprzedzić Górnikowi Łęczna. Jeżeli dzisiaj przegrają z GKS-em Katowice, który w tabeli jest na 3. miejscu, wylecą z Top-2 czyli poza strefę premiowaną bezpośrednim awansem.

– Wszyscy zdajemy sobie sprawę z wagi tego spotkania w kontekście walki o awans do I ligi, dlatego jesteśmy bardzo skoncentrowani. Powaga sytuacji powoduje, że nie może być inaczej. Chcemy przygotować się do tego meczu jak najlepiej i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by zapunktować w Katowicach – mówi Marcin Kaczmarek, trener Widzewa Łódź. Jego zdaniem mecz z silnym GKS-em Katowice to doskonała okazja na przełamanie i powrót na zwycięską ścieżkę. Tylko czy jego podopiecznych stać na lepszą grę?

– Codziennie od czasu zakończenia izolacji szukamy odpowiedzi na pytania o to, co powoduje wszystkie nasze dotychczasowe problemy. Teoria jest jednak inna niż praktyka, dlatego mam nadzieję, że w niedzielę uda nam się odciąć od tego, co za nami i skoncentrować się na meczu z GKS-em. To najważniejszy mecz w sezonie i każdy zdaje sobie z tego sprawę – podkreślał szkoleniowiec Widzewa Łódź.

Piłkarze Widzewa Łódź grają słabo i po kolejnych wpadkach wydawało się, że posada trenera Marcina Kaczmarka zawisła na włosku. Podobno klubowe władze rozpoczęły już rozmowy z Leszkiem Ojrzyńskim. To on miałby zastąpić Kaczmarka. Prezes Widzewa Martyna Pajączek w audycji „Widzewski Poranek” w Widzew.FM zapewniła jednak, że wciąż ma zaufanie do szkoleniowca. Przyznała jednak że poszukiwania ewentualnych następców trwają. – Trener Kaczmarek jest osobą, której bardzo zależy na awansie, która zdaje sobie sprawę jak istotny jest dla klubu awans i która nie patrzy tylko na czubek swojego nosa – podkreślała pani prezes.

– Rozmawiamy ze sobą otwarcie i zwracamy sobie uwagę, jeśli coś nam się nie podoba. Jako zarząd klubu, a w tym wypadku również dużej organizacji, musimy mieć plan B. Odbyliśmy bardzo dużo rozmów: ze sztabem szkoleniowym, radą drużyny oraz z zawodnikami indywidualnie. Trener Kaczmarek nie jest osobą, która się poddaje, bo to wojownik i diabelnie zależy mu na tym awansie. Mamy jednak przed sobą kluczowy okres sezonu i musimy zdobywać punkty, dlatego musieliśmy przeanalizować jak tego dokonać, mając w pamięci ostatnie nieudane mecze – przyznała Martyna Pajączek.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga