Piłka nożna Prasówka
Media o meczu Odra Opole-GKS Katowice: gospodarze są faworytami
Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat popołudniowego meczu Odra Opole – GKS Katowice.
1liga.org – 1 Liga Stats: Zapowiedź 10. kolejki F1L
Przed nami dziesiąta runda Fortuna 1 Ligi, a to oznacza kolejne cztery dni pierwszoligowych emocji! Już tylko pięciu trafień brakuje nam do pobicia bariery 200 bramek w całym sezonie. W którym meczu padnie bramka numer 200? Kandydatów jest wielu, bo wszystkie starcia zapowiadają się ciekawie.
[…] Odra Opole – GKS Katowice (25 września, sobota, 12:40)
W pojedynku Odry z GKS-em możemy spodziewać się spokojnego początku. Obie ekipy nie zdobyły jeszcze ani jednej bramki w pierwszym kwadransie, oczywiście licząc sezon 2021/2022. Odra w ogóle nie strzela zbyt wielu bramek – średnio 1.11 na mecz i tylko jedną co spotkanie domowe. W starciach z udziałem opolan w 89% przypadków nie pada więcej, niż 3 gole.
odraopole.pl – Przed meczem z „GieKSą”
Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie nad Stomilem Olsztyn już jutro kolejny mecz na stadionie przy Oleskiej 51. O 12:40 niebiesko-czerwoni zagrają z GKS-em Katowice.
Nasz najbliższy rywal to beniaminek rozgrywek. W dotychczasowych dziewięciu rozegranych meczach zespół trenera Rafała Góraka uzbierał siedem punktów po jednym zwycięstwie (3:2 z Zagłębiem Sosnowiec) i czterech remisach. Sześć punktów to dorobek uzbierany na własnym obiekcie. Przed tygodniem w ostatniej kolejce zespół z ul. Bukowej zdobył dopiero pierwszy punkt na wyjeździe. po remisie 1:1 z Górnikiem Polkowice. Drużyna z Katowic w bieżącym sezonie tylko raz zachowała czyste konto w zremisowanym bezbramkowo meczu z Sandecją Nowy Sącz. W pozostałych spotkaniach stracili już 19. bramek.
Nasz zespół przed tygodniem wygrał po raz czwarty w tym sezonie i z 14. punktami zajmuje 8 pozycję w tabeli. W porównaniu do ostatnich dwóch spotkań ligowych do kadry meczowej wraca Dawid Czapliński. Pod znakiem zapytania stoi występ Konrada Kostrzyckiego, który nabawił się urazu w meczu ze Stomilem.
Sobotnie spotkanie będzie 29. w historii ligowych potyczek pomiędzy Odrą Opola a GKS-em Katowice. Bilans jest lepszy dla gości najbliższego meczu, którzy wygrali 12. spotkań, 10-krotnie padł remis a sześć razy to zawodnicy Odry schodzili z boiska jako zwycięscy. Bilans bramek 26:32 dla GKS.
Po raz ostatni z GKS-em graliśmy w sezonie 2018/2019. W meczu na Oleskiej musieliśmy uznać wyższość gości, którzy zwyciężyli 4:0. W Katowicach mecz zakończył się remisem 2:2.
pyskowice.com – Zapowiedź weekendu na boiskach 1. Ligi!
[…] W rozgrywkach 1. Ligi obejrzymy bardzo ciekawe starcie w Polkowicach, gdzie przyjedzie GKS Tychy. Będzie to rywalizacja dwóch niepokonanych drużyn w ostatnim czasie. Dodatkowo sprawdzimy, jakie szanse ma beniaminek z Katowic w starciu z Odrą Opole.
[…] Odra Opole vs GKS Katowice
Kolejną rywalizacją, której przyjrzymy się na zapleczu ekstraklasy, będzie starcie Odry Opole z GKS-em Katowice. Faworytem tego meczu w opinii z zakładów bukmacherskich będzie ekipa gospodarzy.
Odra Opole na ten moment plasuje się na 8 miejscu w tabeli z dorobkiem 14 wywalczonych punktów. GKS Katowice znajduje się w o wiele gorszej sytuacji, ponieważ ma na swoim koncie zaledwie 7 oczek po 9 rozegranych meczach. Oba zespoły grają na podobnym poziomie, jeżeli chodzi o ofensywę, jednak GKS Katowice stracił dziewięć bramek więcej, co pokazuje, gdzie leży głównym problem tego zespołu.
Beniaminek z Katowic przystąpi do tej rywalizacji po serii 4 kolejnych meczów ligowych bez wygranej. Ostatnie i w zasadzie jedyne w tym sezonie zwycięstwo GKS Katowice zanotował w domowym starciu z Zagłębiem Sosnowiec. W ostatnim czasie beniaminek zaliczył 3 porażki, a także jeden remis z Górnikiem Polkowice.
Odra Opole w ostatnich tygodniach wypadła o wiele lepiej, ponieważ zaliczyła 3 kolejne mecze bez przegranej. W ostatniej kolejce Wikingowie Południa pokonali na swoim boisku Stomil Olsztyn.
GKS Katowice statystyki:
•GKS Katowice nie wygrał żadnego z ostatnich 5 meczów ligowych.
•Katowiczanie w ostatniej kolejce zremisowali z Górnikiem Polkowice.
•3 ostatnie mecze tego zespołu to wyniki z golem obu stron.
•GKS Katowice nie zachował czystego konta w ostatnich 5 meczach ligowych.
•Katowiczanie przegrali w 2 z ostatnich 3 meczów w Opolu.
polsatsport.pl – Fortuna 1 Liga: Odra Opole – GKS Katowice. Transmisja TV oraz stream online
W meczu 10. kolejki Fortuna 1 Ligi ekipa Odry Opole zagra na własnym boisku z GKS-em Katowice. Faworytami tego starcia są gospodarze, którzy w swoim dorobku mają dwa razy więcej punktów od rywala.
[…] Opolanie są niepokonani od trzech spotkań. Najpierw dwukrotnie zremisowali – u siebie z Widzewem Łódź 0:0, a następnie w Polkowicach z Górnikiem 1:1. W poprzedniej kolejce Odra zwyciężyła Stomil Olsztyn 2:0 i dzięki temu w tabeli plasuje się na ósmym miejscu z dorobkiem 14 punktów.
O wiele gorzej u progu sezonu spisuje się GKS Katowice, który uzbierał siedem „oczek” i szuka zwycięstwa od czterech meczów. Zawodnicy ze stolicy Górnego Śląska najpierw przegrali trzy spotkania z rzędu – w Głogowie z Chrobrym 0:4, w Łodzi z Widzewem 1:3 oraz u siebie z Arką Gdynia 2:4. Fatalna passa została przerwana kilka dni temu po remisie w Polkowicach 1:1. Nie zmienia to jednak faktu, że katowiczanie znajdują się w strefie spadkowej ze sporą stratą do swoich najbliższych adwersarzy.
Przekonamy się, czy przyjezdnym uda się zmniejszyć dystans, jaki dzieli ich do opolan, a może gospodarze umocnią się w górnej części tabeli. Warta zaznaczyć, że oba zespoły ostatni raz spotkały się 30 marca 2019 roku. Wówczas GKS wygrał w Opolu aż 4:0. Powtórka takiego scenariusza byłaby nie lada niespodzianką.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze