Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu Warta-GKS 0:1 – Ważna wygrana GKS Katowice, padła twierdza Warty Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Warta Poznań – GKS Katowice. Piłkarze, w obecności nadkompletu GieKSiarzy wygrali 1:0. Z materiałów medialnych wybraliśmy dla Was najciekawsze.

 

dziennikzachodni.pl – GieKSa coraz bliżej utrzymania w Fortuna 1. Lidze

GieKSa wykonała duży krok w kierunku pozostania w Fortuna 1. Lidze. GKS w ostatnim meczu sezonu zagra u siebie z Bytovią Bytów.

[…] W pierwszych minutach widać było, która z drużyn jest bardziej potrzebująca. Goście wspierani przez sporą grupę swych kibiców, ruszyli do ataku. Akcje GKS-u kończyły się rzutami rożnymi, po których nie udało się oddać celnego strzału. Na dodatek mogło się skończyć utratą bramki, gdyby nie przytomna interwencja Radka Dejmka, który powstrzymał wychodzącego na pozycję sam na sam z bramkarzem Łukasza Spławskiego. […] Od 11. minuty katowiczanie powinni prowadzić, jednak niepilnowany Wojciech Lisowski z 4 metrów zamiast do siatki, posłał piłkę w poprzeczkę! Zmarnowana okazja szybko mogła się zemścić dwie minuty później, kiedy Bartosz Kalupa w podobnej sytuacji strzelił nad poprzeczką.

[…] GieKSa przeważała i została nagrodzona golem. Prostopadle w pole karne podał Bartłomiej Poczobut, Arkadiusz Woźniak z pierwszej piłki zagrał na szósty metr przed bramkę, a David Anon ubiegł obrońcę i pokonał Tomasza Laskowskiego.

Goście po strzelonym golu oddali inicjatywę Warcie, która szukała swej okazji. W 41. minucie huknął Grzegorz Szymusik i Krzysztof Baran z dużym trudem wyekspediował piłkę na rzut rożny. Po drugiej stronie boiska Laskowski świetnie poradził sobie z groźnym uderzeniem Adriana Błąda.

Drugą część GKS znów zaczął atakami, chcąc zdobyć drugiego gola, dającego większy spokój w meczu. Ponownie okazję miał Lisowski, tym razem niecelnie uderzył z woleja. Po rzucie wolnym w 55. minucie główkował Woźniak i Laskowski uratował Wartę przed stratą bramki. Dejmek próbował jeszcze dobitki, ale nieczysto trafił w piłkę. Dziesięć minut później dobrą okazję zmarnował Bartosz Śpiączka, któremu wyłożył piłkę Poczobut, ale rezerwowy strzelił za słabo i bramkarz zdołał obronić.

 

sportslaski.pl – Z Bytovią na własnych warunkach. Brakuje tylko punktu!

– Najważniejsze było wywiezienie trzech punktów. Nie ważny był styl, nie ważna gra. Nie był to dla nas łatwy mecz – mówił trener Dariusz Dudek po zwycięstwie GKS-u Katowice z Wartą w Poznaniu. „GieKSa” dzięki wyjazdowej wygranej losy utrzymania na zapleczu Ekstraklasy ma we własnych rękach.

[…] Warunki gry dyktowali jednak katowiczanie. Po zmianie stron okazję na gola miał Woźniak, ale świetnie bronił Laskowski. Podobnie jak w znakomitej sytuacji Bartosza Śpiączki, po której golkiper z Poznania znakomicie spisał się na linii bramkowej. Miejscowi sporo szczęścia mieli również w końcówce, gdy po rzucie rożnym piłki do siatki nie udało się wepchnąć Dejmkowi.

„GieKSa” nie postawiła kropki nad „i”, ale dzięki jednobramkowemu zwycięstwu ustawiła się w dogodnej pozycji przed decydującym o utrzymaniu meczem z Bytovią. Drużyna Dariusza Dudka w ostatnim spotkaniu sezonu nie może przegrać przy Bukowej z marzącym o pozostaniu w lidze rywalem. Do szczęśliwego zakończenia i tak nieudanych rozgrywek brakuje jej zaledwie punktu.

 

gloswielkopolski.pl – Nieudane pożegnanie z kibicami. Zieloni przegrali na własnym boisku z GKS Katowice 0:1

[…] Sobotni pojedynek w popularnym ogródku stał na dobrym poziomie, oba zespoły stworzyły sporo sytuacji strzeleckich. W Warcie okazje do zdobycia gola mieli Łukasz Spławski, w zespole gości bliscy szczęścia byli między innymi Wojciech Lisowski, który w piątej minucie trafił w poprzeczkę oraz Callum Rzonca i David Anon. Ten ostatni w 30. minucie z bliska pokonał Tomasza Laskowskiego po dobrym podaniu Arkadiusza Woźniaka. Potem Warta miała sporą przewagę, ale nie potrafiła jej udokumentować gola. W drugiej odsłonie goście z Katowic, którym wygrana gwarantowała pozostanie w Fortuna 1 Lidze, atakowali zdecydowanie, mocno dopingowani przez ponad dwustuosobową grupę fanów GKS. Warciarze się bronili, od czasu do czasu tylko kontratakowali, niestety niezbyt groźnie. Goli już nie było i GKS Katowice wygrał 1:0.

Dodajmy, że piłkarzy obu zespołów wraz z sędzią głównym Markiem Opalińskim z Legnicy wyprowadzili na murawę zawodnicy trenujący w Akademii „Pełnosprytni”.

 

weszlo.com – Milowy krok GieKSy w kierunku utrzymania

Nie mamy wrażenia, że Warta Poznań – szczególnie w drugiej połowie – zabijała się o ligowe punkty, skoro kilka dni wcześniej zapewniła sobie utrzymanie w pierwszej lidze, ale nie ma co umniejszać sukcesu GKS-u Katowice. GieKSa może i nie zachwycała, może i zamiast strzałów raboną wybierała kąśliwe uderzenia trzysta metrów ponad bramką, ale koniec końców zrobiła swoje. Zgarnęła trzy punkty, przybliżając się do utrzymania.

[…] No, ale nie ma co gdybać, najważniejsze z perspektywy katowiczan jest dzisiejsze, arcyważne zwycięstwo, które zapewnił David Anon. Nie powiemy, że zwycięstwo wyszarpane z gardła rozwścieczonego, gryzącego trawę rywala, bo – szczerze mówiąc – Warta przypominała drużynę sytą, która bardziej niż na boisko, zwraca uwagę na kalendarz i na to, kiedy dokładnie skończy się sezon. Oczywiście nic dziwnego – poznaniacy na pewno zostaną w lidze, więc to GKS musiał szarpać. Szybko udało się zdobyć bramkę, potem GieKSa stworzyła jeszcze kilka sytuacji, w pamięci mamy przede wszystkim próbę Woźniaka, gdy wrzucał Puchacz, a były zawodnik Zagłębia Lubin oddał zaskakujący strzał z trudnej pozycji.

A Warta? O ile w pierwszej połowie odgryzała się, kreując z dwie czy trzy sytuacje, o tyle po zmianie stron przestała istnieć.

Tym sposobem utrzymanie jest o krok, a Dariusz Dudek okazał się cudotwórcą, który zrobił coś z niczego, przynajmniej według swojej retoryki, bo kilka dni temu ewidentnie odleciał, wypalając: „Kiedy przychodziłem, to mówiono, że jak się utrzymamy, to będzie to cud”.

 

sportowefakty.wp.pl – Fortuna I liga: ważna wygrana GKS Katowice, padła twierdza Warty Poznań

Przez całą rundę wiosenną na stadionie Warty nie potrafił wygrać nikt, ale na finiszu udało się to GKS Katowice. Drużyna Dariusza Dudka triumfowała 1:0 i zrobiła ogromny krok do utrzymania w Fortuna I lidze.

Zespołowi Petra Nemca wychodziło w tym meczu niewiele. W pierwszej połowie Krzysztof Baran poradził sobie z soczystym uderzeniem Grzegorza Szymusika i to właściwie tyle jeśli chodzi o ofensywne popisy miejscowych.

Być może spotkanie ułożyłoby się inaczej, gdyby w 10. minucie prowadzący je Marek Opaliński odgwizdał faul na Łukaszu Spławskim. Po „wielbłądzie” Calluma Rzoncy napastnik Warty wychodził sam na sam z Baranem i upadł po interwencji Radka Dejmka. Arbiter nie zdecydował się użyć gwizdka, a gdyby to zrobił, musiałby pokazać winowajcy czerwoną kartkę.

polsatsport.pl – Fortuna 1 Liga: „Gieksa” bliżej utrzymania

[…] Od początku do ataku rzucili się goście z Katowic, wspierani głośnym dopingiem swoich kibiców. Najaktywniejszy Adrian Błąd miał dwie okazję do zdobycia bramki, jednak za każdym razem coś stawało mu na przeszkodzie. Chwilę później źle zachował się Arkadiusz Jędrych, ale Łukasz Spławski nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam z Krzysztofem Baranem.

W pierwszym kwadransie najlepszą okazje miał Wojciech Lisowski, który trafił w poprzeczkę. Dobijać próbował jeszcze David Anon, ale ekwilibrystyczny strzał przewrotką nie był celny.

[…] Od momentu zdobycia bramki „Gieksa” nie forsowała tempa, raz po raz zagrażając bramce Warty. Najgroźniej było tuż przed przerwą, kiedy z dystansu strzelał Adrian Błąd, ale na posterunku był Tomasz Laskowski.

Po zmianie stron gra była wolna i toczyła się głównie w środku boiska. Jedyne zagrożenie GKS stwarzał po stałych fragmentach gry. W tym elemencie najaktywniejszy był Arkadiusz Woźniak, ale żaden z jego strzałów nie znalazł drogi do siatki.

GKS wygrał zasłużenie. W drugiej połowie zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku był bramkarz Warty Poznań, Tomasz Laskowski.

 

sportdziennik.com – GieKSa zdobyła Poznań i jest krok od utrzymania!

Zgodnie z oczekiwaniami katowiczanie pokonali na wyjeździe Wartę. Bramka Davida Anona zapewniła arcyważne trzy punkty – a w sobotę wieczorem dowiemy się, czy również utrzymanie.

[…] GieKSa od pierwszego gwizdka miała kontrolę nad tym, co działo się na boisku, z którego dotąd żaden zespół nie wywiózł w 2019 roku pełnej puli. Katowiczanie przeważali, egzekwowali mnóstwo rzutów rożnych, oddawali strzał za strzałem, kreowali okazje. W 11. minucie w poprzeczkę z bliska trafił Wojciech Lisowski. Goście dopięli swego w 30. minucie po bardzo ładnej akcji. Bartłomiej Poczobut zagrał prostopadle do Arkadiusza Woźniaka, ten podał z prawej strony pola karnego wzdłuż bramki, a z bliska piłkę do siatki wpakował Hiszpan David Anon. Obroniła się więc poniekąd dziwiąca wielu kibiców decyzja trenera Dudka, by znów do ataku desygnować „Woźnego”, a nie Bartosza Śpiączkę.

GKS powinien wygrać wyżej. W drugiej połowie Warta praktycznie nie stworzyła sytuacji na wyrównanie, a w miarę upływu czasu mecz stawał się coraz bardziej jałowy. Tak naprawdę serca katowickim kibicom – którzy do stolicy Wielkopolski przyjechali w imponującej sile około 500 głów – zadrżały tylko raz. W 10. minucie Callum Rzonca skiksował podczas wycofywania piłki do Krzysztofa Barana. Przejął ją Łukasz Spławski, gonił go Radek Dejmek… Napastnik Warty padł na murawę i oczami wyobraźni można już było widzieć sędziego, który karze Dejmka czerwoną kartką. Faul nie został jednak odgwizdany. Jak wykazały powtórki – słusznie.

W innych sytuacjach katowicka defensywa, osłabiona brakiem pauzującego za kartki Rafała Remisza, spisywała się solidnie.

 

naszglospoznanski.pl – Warta Poznań-GKS Katowice 0:1

Po raz pierwszy w rundzie wiosennej Warta Poznań nie zdobyła punktów w popularnym Ogródku. Zieloni ulegli broniącemu się przed spadkiem GKS Katowice 0:1 (0:1). W stolicy Wielkopolski padł rekord frekwencji w bieżącym sezonie!

[…] W Ogródku natomiast do dziś byli niepokonani. Kibice doceniają wkład poznańskiej ekipy, dlatego przybyli podziękować i pogratulować piłkarzom za ich wspaniały wyczyn w tym sezonie. Przy Drodze Dębińskiej zjawiło się niemalże 1500 sympatyków. To najwyższa frekwencja na domowym meczu zielonych w tym sezonie!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga