Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Pogoń Szczecin 3:1 (1:0).
gol24.pl – Pogoń Szczecin przegrała z beniaminkiem na start 10. kolejki PKO Ekstraklasy. GKS lepszy przy Bukowej
Pogoń Szczecin przegrała na start 10. kolejki PKO Ekstraklasy przy Bukowej z beniaminkiem. GKS Katowice kontrolował spotkanie. Strzelił w pierwszej połowie gola za sprawą Arkadiusza Jędrycha, a w drugiej połowie dorzucił dwa trafienia. Wpisali się na listę strzelców Sebastian Bergier oraz Mateusz Marzec. Dla Pogoni honorowo trafił Alexander Gorgon. Czy to już twierdza przy Bukowej?
Gospodarze pierwszego meczu 10. kolejki PKO Ekstraklasy, GKS Katowice znakomicie rozpoczęli spotkanie. Byli zdecydowanie pewniejsi od przyjezdnych ze Szczecina. Swoją doskonałą okazję miał Mateusz Kowalczyk. Młodzieżowiec w ekipie beniaminka zdecydował się na strzał z dystansu po odegraniu piętką napastnika Adama Zrelaka. Stojący w bramce Valentin Cojocaru poradził sobie z jego próbą, ale napór podopiecznych Rafała Góraka dalej był widoczny.
W jego wyniku gospodarze przy Bukowej stworzyli sobie jeszcze kilka dogodnych szans. Dobrą miał Bartosz Nowak, ale przesadził z siłą i uderzył nad bramką rumuńskiego bramkarza. Ostrzeżeń już jednak nie było! Arkadiusz Jędrych po dograniu z lewej strony uwolnił się spod krycia rywali i po precyzyjnym strzale mógł się cieszyć z 2. trafienia w sezonie.
W Pogoni najaktywniejsi byli kapitan Kamil Grosicki oraz Wahan Biczachczjan. Ormianin na dobrą sprawę miał kilka dogodnych okazji, raz uderzył zbyt lekko dla bramkarza Dawida Kudły, raz za mocno w trybuny, a raz został zablokowany przez stoperów GieKSy.
Na przerwę przyjezdni schodzili zatem z niekorzystnym wynikiem w województwie śląskim.
Druga połowa przebiegła pod dyktando piłkarzy Rafała Góraka. Beniaminek kontrolował spotkanie i nie pozwalał na zbyt wiele przyjezdnym ze Szczecina. Swoje okazje mieli choćby Oskar Repka, który uderzał w słupek oraz Adam Zrelak, który poszedł na dobitkę. Napastnik ucierpiał jednak po starciu z obrońcą klubu z zachodniopomorskiego.
Piłka do siatki na początku połowy wpadła raz. Dwójkowa akcja Zrelaka i Kowalczyka. Młodzieżowiec w drużynie beniaminka wykorzystał jego otwierające podanie na pustą bramkę. Słowak jednak znalazł się wcześniej na ofsajdzie i gola nie było. Swój udział w meczu 10. kolejki zakończył na 79. minucie. Wtedy też zszedł z boiska po sytuacji ze stoperem Portowców.
W samej końcówce padły dwa gole. Jeden dla GKS Katowice. Beniaminek wykorzystał błąd Jakuba Lisa. Wystawiono futbolówkę Sebastianowi Bergierowi i ten przytomnym, leciutkim strzałem pokonał Cojocaru. Mógł celebrować tym samym narodziny dziecka! Gratulujemy! Alexander Gorgon dał jeszcze w doliczonym czasie nadzieję wbijając piłkę do siatki beniaminka.
Przed końcowym gwizdkiem prowadzenie za to podwyższył Mateusz Marzec po dograniu Sebastiana Bergiera. GKS Katowice pokonał Pogoń Szczecin, która przed tygodniem wygrała z Legią Warszawa.
katowickisport.pl – GKS Katowice lepszy od Pogoni!
Piłkarze GKS-u Katowice zmierzyli się w 10. kolejce PKO Ekstraklasy z Pogonią Szczecin. Gracze prowadzeni przez Rafała Góraka zagrali świetne spotkanie i pokonali Portowców, wbijając im trzy bramki.
To było pierwsze ligowe starcie pomiędzy drużynami od 12 lat. Katowiczanie rozpoczęli od mocnego akcentu. Po składnej akcji Czerwińskiego, Zrel’áka i Mateusza Kowalczyka, Valentin Cojocaru pokazał próbkę swoich możliwości i zatrzymał ten strzał. Chwilę później Vahan Bichakhchyan wybijał piłkę z linii bramkowej. Kilka minut później GKS już prowadził 1:0. Märten Kuusk sprytnie podał na 11 metr, gdzie czekał Arkadiusz Jędrych, który uderzył obok słupka i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Do przerwy podopieczni Rafała Góraka prowadzili 1:0.
Po zamianie stron Pogoń przejęła inicjatywę dążąc do wyrównania. GKS czekał na swoją szansę z kontry. W 78. minucie bliski gola był Zrel’ák, który uderzał głową po podaniu Wasielewskiego, ale Cojocaru dobrze przesunął się w bramce blokując strzał. Do dobitki dopadł Oskar Repka, ale jego strzał zdołał zablokować obrońca. Katowiczanie podwyższyli prowadzenie w pierwszej minucie doliczonego czasu gry za sprawą Bergiera. Przed końcem Pogoni udało się jeszcze zmniejszyć stratę po trafieniu Alesandera Gorgona, ale ostatnie słowo należało dla GKS-u. Wynik meczu ustalił Mateusz Marzec i katowiczanie cieszyli się ostatecznie z dwubramkowego zwycięstwa.
dziennikzachodni.pl – GKS Katowice zgasił Pogoń Szczecin! Ta końcowka meczu przejdzie do historii „starej” Bukowej
Piłkarze GKS Katowice odnieśli drugie domowe zwycięstwo. Po pokonaniu Jagiellonii Białystok tym razem zespół Rafała Góraka odprawił Pogoń Szczecin, a końcówka meczu doprowadziła kibiców do wrzenia z emocji.
Pogoń do Katowic przyjechała z podwójnym apetytem: na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo i awans na drugą pozycję w tabeli Ekstraklasy. Trener gospodarzy Rafał Górak podkreślał, że poprzeczka trudności dla jego zespołu pójdzie maksymalnie w górę, ale dodawał, że jeśli jego zespół będzie trzymał się planu i da radę go zrealizować wówczas nie powinno być źle.
I jego GieKSa rzeczywiście plan szybko wdrożyła w życie, przez pierwszy kwadrans nie dając Pogoni oddechu. W 7 minucie po akcji Alana Czerwińskiego i wracającego do składu Adama Zrelaka kapitalnym strzałem popisał się Mateusz Kowalczyk, ale Valentin Cojocaru zdołał podbić nad poprzeczkę. Padający deszcz z czasem nieco schłodził zapał katowiczan, co próbowali wykorzystać goście, gdy strzał sprzed pola karnego Vahana Biczakczjana podbił jeszcze głową Fredrik Ulvestad i Dawidowi Kudle pomogła poprzeczka. To jednak GKS był zdecydowanie lepszym zespołem i sprawiedliwości stało się zadość w 33 minucie. Wszystko zaczęło się od wrzutu z autu Kowalczyka (on sam się zgłosił do takich akcji, uznając, że rzuca piłką dalej niż inni – przyznał Rafał Górak), ale najważniejsze wydarzenia stały się udziałem trójki stoperów: dośrodkował Marten Kuusk, Lukas Klemenz ściągnął na siebie obrońcę, a kapitan Arkadiusz Jędrych płaskim strzałem przy słupku dał gospodarzom prowadzenie.
Po przerwie Pogoń, czego można było się spodziewać, podkręciła tempo. GKS tym razem musiał skoncentrować się na defensywie, chociaż szukał wciąż szans w kontrach. W 70 minucie trener Robert Kolendowicz zagrał va banque dokonując potrójnej zmiany, w tym Kamila Grosickiego.
Końcówka meczu zamieniła się wulkan emocji. Najpierw GKS podwyższył wynik po pięknej walce Bartosza Nowaka i trafieniu Sebastiana Bergiera. Po chwili Pogoń właściwie wepchnęła się z piłką do bramki gospodarzy i emocje zagęściły się do stanu krytycznego. Ostatnie słowo należało jednak znów do GieKSy! Mateusz Marzec wpadł w pole karne i zamknął mecz, wywołując gigantyczną euforię na trybunach.
Piłkarze GKS-u zafundowali więc kibicom kolejny znakomity spektakl, w dodatku zakończony zwycięstwem.
gs24.pl – W lidze nadal bez wyjazdowego zwycięstwa
GKS Katowice z Pogonią Szczecin zagrał najlepszy mecz w tym sezonie i w pełni zasłużenie pokonał Portowców. Z czterech bramek w spotkaniu trzy zdobyli zmiennicy. Po stronie gości – niezawodny Alexander Gorgon, ale to marne pocieszenie, bo postawa szczecinian mocno rozczarowała.
Remis i trzy porażki – taki był dorobek Portowców w ligowych meczach wyjazdowych przed wyjazdem na Śląsk. Nic więc dziwnego, że kibice i sami piłkarze kręcili nosem i wzajemnie się motywowali do maksymalnego zaangażowania.
[…] Katowiczanie latem tego roku wrócili po kilkunastoletniej przerwie do ekstraklasy. Póki co – jest na 11. miejscu i w tym sezonie raczej będzie się koncentrował na walce o utrzymanie. Pogoń ma inne ambicje – chce wykorzystywać kadrowy potencjał i z powodzeniem walczyć na dwóch frontach. Dodajmy, że właśnie w PP Pogoń grała z GKS sześć lat temu i niespodziewanie przegrała po rzutach karnych.
Trener Robert Kolendowicz na GKS wystawił ten sam skład, który rozpoczynał poprzedni mecz ligowy. Ofensywa Pogoni miała zapracować, by Dawid Kudła wyciągnął kilka razy piłkę z siatki. Bramkarz GKS to zresztą były zawodnik Pogoni. W Szczecinie pojawił się latem 2013 r., ale przez pierwsze sezony był „dwójką”. Jego sytuacja zmieniła się latem 2015 r., gdy Pogoń w dziwnych okolicznościach pożegnała Radosława Janukiewicza. Kudła wskoczył do składu, ale nie spisywał się na tyle dobrze, by na lata zostać „jedynką”. Odszedł w 2017. Reprezentował później Zagłębie Sosnowiec, Górnika Zabrze i od trzech lat GKS.
Gdy mecz się rozpoczął, to pierwszy sprawdzony został jednak Valentin Cojocaru. GKS wyszedł spod pressingu, przeprowadził ciekawą akcję i z dystansu strzelał Mateusz Kowalczyk. Bramkarz Pogoni z trudem wybronił. Po chwili kolejna próba gospodarzy i gdyby nie interwencja Leonardo Koutrisa – GKS objąłby prowadzenie.
Pierwszy celny strzał Pogoni był w 12. minucie. Uderzać mógł Fredrik Ulvestad, ale wyczekał, podał do Wahana Biczachczjana. Jego próba nie miała jednak mocy i precyzji – Kudła pewnie złapał.
Zapał gospodarzy Pogoń stłumiła po 20 minutach i kolejny fragment mniej interesujący, ale cały czas lepsze wrażenie sprawiał zespół GKS i to zostało nagrodzone. Akcja w stylu Pogoni – rozegranie do boku, piłka ze skrzydła trochę cofnięta i Arkadiusz Jędrych płaskim strzałem nie dał szans Cojocaru.
Pogoń trochę przyspieszyła swoje akcje, ale w I połowie to GKS miał dwie wrzutki na tzw. aferę i nie było daleko, by ktoś przeciął lot piłki i skierował ją do siatki.
W przerwie trener Pogoni musiał głęboko spojrzeć w oczy swoich zawodników, by ich odpowiednio ustawić na II połowę. Szkoleniowiec nie zdecydował się na szybkie zmiany w składzie, a w rezerwie miał m.in. Alexandra Gorgona – specjalistę od bramek z ławki.
Pogoń mocno zmieniła jednak swoją grę. Siadła na przeciwnikach i szybko przełożyło się to na sytuacje. Celnie główkował Borges, groźniej strzelał Koulouris, a były też dwa rzuty rożne. GKS kontrował, ale w swoich akcjach za dużo kalkulował i Pogoń te ataki powstrzymywała.
W 61. minucie GKS zdobył gola, ale sędziowie szybko dostrzegli spalonego i go nie uznali. Gdy jeszcze trwała analiza VAR na boisku pojawił się Gorgon, a zszedł Łukasiak.
W 67. minucie GKS znów zaatakował i tym razem Adam Zrelak miał dobrą okazję, ale źle się złożył i okazji nie wykorzystał. Po chwili Pogoń zmieniła trzech zawodników – m.in. Kamila Grosickiego. Automatycznie przemeblowana została obrona i środek pola, a po wejściu Patryka Paryzka to Portowcy przeszli na grę na dwóch napastników, mając po bokach dużo energii. Tyle, że optyczna przewaga w środku boiska nie przekładała się na sytuacje bramkowe. A czas uciekał.
Pogoń w 90. minucie miała róg. Wrzucał Olaf Korczakowski, a główkował Wojciech Lisowski. Celnie, ale w stojącego na linii Kudłę. W odpowiedzi GKS zaatakował. Pogoń nie potrafiła wybić piłkę, dała się ograć na boku, a następnie Sebastian Bergier przepchnął się i płaskim strzałem pokonał Cojocaru.
Sędzia doliczył 6 minut, a w trzeciej doliczonej – Alexander Gorgon zdobył gola po dużym zamieszaniu podbramkowym. Wcześniej próbował on i Koulouris, ale GKS cudem się ratował. Do trzeciej dobitki.
Pogoń cisnęła dalej, ale nadziała się na świetną kontrę. GKS zaatakował prawą stronę, a akcję strzałem pod nogami bramkarza sfinalizował Mateusz Marzec.
igol.pl – GKS Katowice zmorą faworytów? „W tej lidze są tylko na papierze”
Było zwycięstwo z mistrzem, jest zwycięstwo z finalistą Pucharu Polski. Podopieczni Rafała Góraka potrafią grać z najlepszymi.
Sromotna porażka w Śląskim Klasyku odeszła w niepamięć. W piątkowy wieczór GKS Katowice znowu pokazał, że potrafi grać z większymi od siebie. Wreszcie są też punkty, których w ostatnich tygodniach brakowało przy Bukowej. – W tej lidze faworyci są tylko na papierze. My chcemy dawać na boisku to, co mamy najlepsze – przekonywał nas po meczu kapitan „GieKSy”.
GKS Katowice po sensacyjnym zwycięstwie nad panującymi mistrzami Polski pod koniec sierpnia wyraźnie wyhamował, przynajmniej jeśli chodzi o wyniki (zaledwie punkt w trzech kolejnych spotkaniach ligowych). Pechowa porażka w Lubinie po bramce zmiennika, zwycięstwo wypuszczone z rąk w doliczonym czasie gry z Widzewem i zasłużona porażka z Górnikiem.
O ile w meczach z Zagłębiem i Widzewem na boisku nie wyglądało to źle, o tyle w Śląskim Klasyku już niestety tak. Wyróżnić za to spotkanie nie dało się nikogo. Dawid Kudła z blokiem defensywnym popełniali stare błędy, a zawodnicy ofensywni nie stwarzali żadnego zagrożenia (tylko pięć strzałów, dwa celne).
Podopieczni Rafała Góraka za wszelką cenę chcieli teraz udowodnić, że był to tylko wypadek przy pracy. Po części zrehabilitowali się już we wtorek, gdy wyeliminowali z Pucharu Polski niepokonaną dotychczas w lidze Termalikę. Nie była to jednak wygrana efektowna. Niemniej takie mecze też trzeba potrafić przechylać na swoją korzyść, a to w ostatnich latach nie było domeną GKS-u.
W piątek do Katowic przyjechała Pogoń Szczecin, niesiona zwycięstwem nad Legią. Ale po raz kolejny faworyt, a przynajmniej zespół wskazywany na papierze jako lepszy, połamał sobie zęby na meczu z beniaminkiem.
„Portowcy” podzielili los Jagiellonii Białystok (nawet wynik był taki sam) i śmiało w tym aspekcie mogą się z mistrzami porównywać.
GKS Katowice za to znowu pokazał, że potrafi grać z tymi teoretycznie większymi od siebie. Czy przy Bukowej mają patent na faworytów? – Nie rozgraniczałbym zespołów w ekstraklasie na większe i mniejsze. To jest elita, w tej lidze każdy zespół jest duży. Gdyby taki nie był, to w tej najwyższej klasie rozgrywkowej by zwyczajnie nie grał. Każdego rywala szanujemy tak samo – mówił nam po meczu Arkadiusz Jędrych.
– My przede wszystkim skupiamy się na sobie. W tej lidze faworyci są tylko na papierze. Nie chcemy się skupiać na tym, czy gramy z pierwszym, czy drugim zespołem w tabeli. Chcemy dawać na boisku to, co mamy najlepsze. To, nad czym pracujemy w tygodniu. Dziś było to bardzo widoczne – dodał doświadczony obrońca.
Na konferencji zapytaliśmy także trenera Góraka, jak to jest, że „GieKSa” dotychczas najlepsze mecze w ekstraklasie rozegrała przeciwko tym najlepszym (Rakowowi, Jagiellonii i Pogoni Szczecin). Odpowiedź nas jakoś bardzo nie zaskoczyła:
– Tydzień temu pokornie przyjąłem porażkę i wiedziałem, że w drugiej połowie byliśmy od przeciwnika dużo słabsi. Jeśli chodzi o pozostałe mecze, to byłbym z takimi wnioskami ostrożny. Chciałbym prowadzić do tego, żeby drużyna grała na własnych zasadach. Nie chodzi tutaj o dominację rywala.
Ja to widzę i to są rzeczy powtarzalne. Chodzi tutaj o cykliczną pracę. Każdy mecz rozgrywany jest w konkretny sposób, bo jesteśmy do niego dobrze przygotowani. Niekiedy jest to bardziej spektakularne dla oka, a niekiedy trzeba zwycięstwo bardziej wypracować, jak na przykład było to w Mielcu.
Defensywa beniaminka wyciągnęła wnioski po zeszłotygodniowym blamażu w Śląskim Klasyku. Choć przeciwko Pogoni nie udało się zagrać na zero z tyłu (gol stracony w końcówce), to przez większość meczu wyglądało to minimum poprawnie. Jędrych i Kuusk zagrali na swoim dobrym poziomie, a do składu w świetnym stylu wrócił Klemenz.
Grosicki i Koulouris nie mieli kompletnie nic do powiedzenia. Ten pierwszy został zneutralizowany przez Czerwińskiego i właśnie Kuuska. W pobliżu pola karnego co jakiś czas próbował czymś zaskoczyć Biczachczjan, ale nieskutecznie. Boczni obrońcy w ofensywie nie dawali kompletnie nic. Za to należy GKS docenić.
– Wynik jest okazały, ale nie da się ukryć, że ten stracony gol zawsze boli. Padł w końcówce, gdzie mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, może pojawiło się troszkę takiego rozluźnienia. No nie jesteśmy idealni, musimy nad pewnymi aspektami pracować. Ale to dobrze, bo jesteśmy ambitnymi ludźmi, chcemy się rozwijać – zapewniał nas kapitan „GieKSy”.
Warto też dodać, że gdy w doliczonym czasie gry przez moment zrobiło się gorąco, katowiczanie zabili ten mecz… nareszcie. – Wracając do tych dwóch niższych poziomów rozgrywkowych, zawsze mieliśmy takie mecze, w których punkty uciekały nam w ostatnich minutach. Tak jakbyśmy musieli coś przeżyć, żeby być w tej lidze mocni i mogli teraz, albo odrobić mecz, albo go zamknąć – zauważył trener Górak. Choć z Widzewem komplet punktów też został wyrwany w końcówce.
GKS po kilku meczach bez zwycięstwa wrócił na odpowiednie tory. – Czy spadł mi kamień z serca po tym zwycięstwie? Myślę, że nie. Najważniejsza tabela będzie po 34. kolejce. To jest klucz. Chcąc nie chcąc, każdy z nas śledzi sytuację i wie, jaka jest wyrównana. Tutaj jeszcze raz mogę się odnieść do tego, że w tej lidze nie ma faworytów – powiedział Arkadiusz Jędrych.
pogonszczecin.pl – Bez punktów w Katowicach
Pogoń Szczecin poniosła porażkę 1:3 w wyjazdowym spotkaniu z GKS-em Katowice. Spotkanie miało emocjonujące zakończenie. Portowcy zdobyli kontaktowego gola w doliczonym czasie gry, ale gospodarze zdołali jeszcze podwyższyć wynik. Honorowe trafienie dla Pogoni zaliczył Alexander Gorgon.
Od początku meczu gospodarze starali się narzucić własny styl gry. Formę Valentina Cojocaru w 7. minucie sprawdził Mateusz Kowalczyk. Po szybkiej kontrze młodzieżowiec zdecydował się na strzał zza pola karnego. Bramkarz Pogoni popisał się świetną paradą i uchronił Pogoń przed stratą bramki. W 15. minucie. Bartosz Nowak lobem próbował zdobyć gola, ale był to strzał niecelny. W 26. minucie piłka trafiła w poprzeczkę bramki GKS-u Katowice. Vahan Bichakhchyan uderzył sprzed pola karnego i po rykoszecie próba okazała się chybiona, ale Dawid Kudła nie miałby nic do powiedzenia. Niestety, to gospodarze objęli prowadzenie w 33. minucie. Po płaskim zagraniu w pole karne z pierwszej piłki uderzył Arkadiusz Jędrych. Jeszcze przed przerwą GKS mógł podwyższyć prowadzenie. Ostatecznie Adrian Zrelak nie zdążył zamknąć akcji. Odpowiedź Pogoni to uderzenie z dystansu Bichakhchyan, jednak było ono chybione.
Zaraz po przerwie bliski dubletu był Jędrych. Stoper znów wcielił się w rolę snajpera i uderzył w kierunku długiego rogu bramki Cojocaru. Ta próba była niecelna. Pogoń oddała celny strzał po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Linus Wahlqvist uderzył jednak zbyt lekko, by zaskoczyć Kudłę. Efthymis Koulouris w krótkim odstępie czasu miał dwie okazję. Najpierw nie opanował piłki i stracił szansę na strzał. W kolejnej akcji otrzymał dalekie podanie od Leo Borgesa i pobiegł na przebój. Rajd zakończył strzałem. Piłka otarła się jeszcze o nogę obrońcy i przeleciała obok bramki. W 77. minucie Adrian Zrelak wyskoczył najwyżej w polu karnym i próbował zmieścić piłkę przy słupku. Cojocaru odbił piłkę. Kolejną próbę zaskoczenia Cojocaru podjął Mateusz Marzec. Piłkę po silnym strzale z około 30 metrów na raty złapał rumuński golkiper. W 90. minucie głową uderzał Wojciech Lisowski. Kudła obronił strzał. Niestety, chwilę później gospodarze podwyższyli wynik spotkania po trafieniu Sebastiana Bergiera. Gola kontaktowego zdobył Alexander Gorgon. Joker w talii trenera Roberta Kolendowicza zmieścił piłkę w siatce po zamieszaniu w polu karnym i po trzeciej dobitce strzału Patryka Paryzka. Pogoń zaatakowała, co wykorzystał GKS i po kontrze Mateusz Marzec ustalił wynik meczu na 3:1.
Najnowsze komentarze