Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu Puszcza Niepołomice – GKS Katowice 0:6 (0:2).
dziennikpolski24.pl – Odstrzał „Żubrów” w Krakowie
Puszcza Niepołomice – GKS Katowice 0:6 w meczu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Gospodarze zostali więc zdeklasowani i są nadal w strefie spadkowej.
[…] Gospodarze, którzy są w strefie spadkowej, musieli wygrać. A widać było, że goście też nie przyjechali się bronić. Puszcza zaatakowała od początku – uderzał Michał Siplak i minimalnie chybił. W 12 min strzelał z kolei Marcin Wasielewski – Perchel odbił piłkę, ale dobitka Adriana Błąda była nieskuteczna. Wasielewski w 19 min znów próbował odbił piłkę golkiper Puszczy, ale Mateusz Kowalczyk strzelał za słabo, by pokonać bramkarza, a piłkę sprzed linii bramkowej wyekspediował w pole Siplak. Goście byli groźniejsi, ale brakowało im konkretów. Aż do 31 min. Wtedy to po rzucie rożnym Puszcza na chwilę oddaliła niebezpieczeństwo, ale katowiczanie zdołali rozegrać piłkę – Lukas Klemenz zagrał do Mateusza Kowalczyka, który płaskim strzałem pokonał Perchela.
Niepołomiczanie chcieli od razy odpowiedzieć – uderzał Jin-hyun Lee, ale nie trafił czysto w piłkę i był tylko róg.
Gospodarze fatalnie prezentowali się w obronie – Piotr Mroziński fatalnie wybijał, podając wprost na nogę do Oskara Repki, który zagrał do Sebastiana Bergiera, a ten z czystej pozycji spokojnie trafił do siatki. Sytuacja „Żubrów” była nie do pozazdroszczenia. A jeszcze przed przerwą mogło być 0:3 – ale Błąd skiksował pod bramką, źle trafiając w piłkę po dograniu Wasielewskiego.
Na drugą połowę gospodarze wyszli tylko z jedną zmianą.
Goście mogli „zamknąć” mecz tuż po przerwie – Nowak świetnie podał do Borji Galana, który zmarnował sytuację, stojąc oko w oko z Perchelem. Puszcza wreszcie odpowiedziała, a uderzał Konrad Stępień. Bez efektów.
Za to katowiczanie mieli piorunujące efekty – po kolejnej ofensywnej akcji w której Alan Czerwiński dograł do Nowka, a ten wycofał na 5 m, a atak skończył Oskar Repka.
A niepołomiczanie? Gdy już dochodzili do sytuacji, to zachowywali się fatalnie jak choćby Łukasz Sołowiej w 63 min, ale strzelił tak, że piłka wyszła na… aut. Puszcza była po prostu bezradna.
W 69 min po rzucie rożnym główkował Michalis Kosidis, ale Dawid Kudła był dobrze ustawiony i złapał piłkę. Po chwili znów Grek główkował – tym razem obok bramki.
W 72 min Wasielewskiego sfaulował w polu karnym Piotr Mroziński i sędzia podyktował „jedenastkę”. Pewnie strzelił Arkadiusz Jędrych i było 0:4. Jeszcze gospodarze się nie uspokoili, a już był kolejny rzut karny przeciwko nim – Wasielewski wpadł w Konrada Stępnia puszczając piłkę między jego nogami i odbił się od „ściany”. Kolejny karny, pewny strzał Nowaka i 0:5.
„Co wy robicie, MKS, co wy robicie?” – krzyknęły trybuny.
A to nie był koniec. Uderzał Nowak – trafił w słupek, a z dobitka pospieszył Jakub Antczak i było 0:6.
gol24.pl – GKS Katowice zlał Puszczę Niepołomice. Sześć goli, beniaminek PKO Ekstraklasy zrównał się z Legią Warszawa
GKS Katowice dał niesamowity popis strzelecki w Krakowie. Beniaminek PKO Ekstraklasy wygrał na wyjeździe bardzo wysoko z Puszczą Niepołomice, pokonując ją aż 6:0 (2:0). Mimo trudnych warunków pogodowych to było świetne otwarcie 11. kolejki. Zespół Rafała Góraka nieoczekiwanie zrównał się w tabeli z Legią Warszawa, którą w niedzielę czeka hit z Jagiellonią Białystok.
GKS Katowice robił dzisiaj co chciał z Puszczą. Wyglądało to tak jakby grali seniorzy na juniorów. Albo zespół z jedenastoma piłkarzami na ośmiu rywali. To był po prostu koncert z przytupem!
Współczynnik xG, czyli oczekiwanych goli wyniósł aż 5,05. GKS Katowice oddał w sumie dziewiętnaście strzałów z aż dwanaście okazało się celnych. Po sześciu piłka zatrzepotała w siatce…
Wielkie strzelanie zaczął niepowołany do reprezentacji Polski Mateusz Kowalczyk. Przed przerwą poprawił po nim Sebastian Bergier, który okupił tę chwilę urazem barku.
6:0 to naturalnie najwyższe zwycięstwo GieKSy po powrocie do elity. Pozwoliło awansować na ósme miejsce w tabeli. Tyle samo punktów ma siódma Legia Warszawa, która jest wyżej dzięki bilansowi bramkowemu.
– Gdyby GieKSa miała trochę więcej szczęścia to mogłaby strzelić drugie tyle – stwierdził po godzinie gry komentator Canal+ Sport, Michał Trela.
I ostatecznie właśnie tyle bramek obejrzeliśmy przy Kałuży. Najpierw wynik 4:0 z rzutu karnego po faulu Piotra Mrozińskiego na Marcinie Wasielewskim podwyższył niezawodny Arkadiusz Jędrych.
To nie była ostatnia jedenastka tego dnia. Potem Konrad Stępień nieprzepisowo (i boleśnie) zatrzymał wspomnianego Wasielewskiego, więc sędzia Karol Arys ponownie wskazał na wapno. Do asysty gola dołożył Bartosz Nowak, który wybrał ten sam róg co Jędrych.
Wynik w końcówce ustalił Jakub Antczak po błędzie Michała Perchela.
sport.tvp.pl – GKS Katowice nie dał szans Puszczy Niepołomice. Sześć goli na otwarcie kolejki Ekstraklasy
Cóż to było za otwarcie 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy! Puszcza Niepołomice podejmowała na stadionie Cracovii beniaminka z Katowic, a ten sprawił jej tęgie lanie, wygrywając aż 6:0. Zespół z Górnego Śląska stał się autorem najwyższego zwycięstwa w obecnym sezonie.
Mecz toczył się w trudnych warunkach. Grę piłkarzom utrudniał obfity deszcz. Spotkanie miało interesujący przebieg. Najpierw groźny, ale niecelny strzał, oddał Michal Siplak. Goście odpowiedzieli w 19. minucie. Marcin Wasielewski wpadł w pole karne i oddał mocny strzał. Michał Perchel sparował piłkę, a dobitkę Mateusza Kowalczyka zablokował tuż przed linią bramkową Siplak.
W 31. minucie katowiczanie już objęli prowadzenie. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do Kowalczyka, a ten strzałem z około 14 metrów posłał piłkę do siatki.
Dziesięć minut później było już 2:0 dla katowiczan. Oskar Repka podał do Sebastiana Bergiera, a ten strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Perchelowi. Za moment goście przeprowadzili groźny kontratak. Adrian Błąd źle jednak trafił w piłkę po podaniu od Wasielewskiego.
Goście na drugą połowę wyszli już bez Bergiera, który jeszcze zanim zdobył drugą bramkę sygnalizował uraz barku. Zastąpił go Borja Galan, który w 50. minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. GKS jednak nie odpuszczał i w 57. minucie prowadził już 3:0 po efektownej akcji Alana Czerwińskiego i Bartosza Nowaka, którą strzałem z pięciu metrów wykończył Repka.
Gospodarze dopiero w 69. minucie oddali celny strzał. Główkę Michalisa Kosidisa obronił Dawid Kudła.
W 73. minucie Piotr Mroziński sfaulował w polu karnym Wasielewskiego i arbiter podyktował „jedenastkę”, którą pewnym strzałem wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Za chwilę, niemal w tym samym miejscu, Wasielewskiego sfaulował Konrad Stępień i arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr. Tym razem rzut karny wykorzystał Nowak.
Goście zdobyli jeszcze jedną bramkę w 86. minucie. Najpierw Nowak trafił piłką w słupek, ale skuteczną dobitką popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Antczak.
Puszcza poniosła najwyższą porażkę w historii swoich występów w Ekstraklasie.
sportowefakty.wp.pl – Bolesne lanie w Puszczy. GKS Katowice bił i patrzył, czy równo puchnie
Co to był za mecz w wykonaniu GKS-u Katowice. Beniaminek PKO Ekstraklasy wygrał na wyjeździe z Puszczą Niepołomice aż 6:0 w pierwszym spotkaniu 11. kolejki. Przy lepszej skuteczności wynik mógł być nawet dwucyfrowy.
Trzeba postawić sprawę jasno – jeśli przed tygodniem w bardzo dobrym stylu ogrywasz Pogoń Szczecin, to nie masz prawa stracić punktów z teoretycznie dużo słabszą Puszczą Niepołomice.
I cóż, trener Rafał Górak odpowiednio zmotywował swoich zawodników, bo ci wyglądali świetnie na tle „Żubrów”. GKS miał kontrolę nad spotkaniem niemalże od pierwszej minuty. Widać było tzw. wyższą kulturę gry i jakość piłkarską.
To była przepaść. Katowiczanie bawili się na boisku w Krakowie, byli zespołem przynajmniej o klasę lepszym. Ostatecznie wygrali 6:0 i można zaryzykować stwierdzenie, że to i tak najniższy wymiar kary. Puszcza bardzo słabo broniła, a pewnym momencie w ogóle zapominała o powrotach do defensywy, przez co GKS miał mnóstwo okazji do kontrataków. Gdyby udało się sfinalizować wszystkie, to wynik byłby jeszcze bardziej okazały. Może nawet dwucyfrowy.
Ale beniaminek i tak nie ma prawa narzekać, bo wygrana jest olbrzymia. Licząc Puchar Polski, GKS wygrał po raz trzeci z rzędu i jeśli tak dalej pójdzie, to bardzo szybko przestaniemy wymieniać ten zespół w gronie kandydatów do spadku.
Gości można za to spotkanie wyłącznie chwalić. Obrona niemal bezbłędna, ofensywnie usposobione wahadła, genialny środek pola, napastnik z golem. Tylko Dawid Kudła w dosłowne paru interwencjach sprawiał wrażenie lekko elektrycznego, ale zrzucamy to na padający deszcz (z przymrużeniem oka). Golkiper GKS-u nie miał zbyt wiele do roboty.
Co innego Michał Perchel. On nie dość, że był często zatrudniany, to jeszcze aż SZEŚCIOKROTNIE musiał schylać się po piłkę i wyciągać ją z siatki.
Do przerwy było „tylko” 2:0. Najpierw po krótko rozegranym rzucie rożnym i przytomnym podaniu od Lukasa Klemenza bramkę zdobył Mateusz Kowalczyk, a dziesięć minut później świetną asystą popisał się Oskar Repka, a Sebastian Bergier zachował się w polu karnym jak rasowy napastnik.
W drugiej połowie GKS ani myślał zdejmować nogę z gazu. Wręcz przeciwnie – docisnął maksymalnie. Kolejne gole strzelili Oskar Repka, Arkadiusz Jędrych i Bartosz Nowak, którzy oddali pewne strzały z rzutu karnego. Gospodarze sprokurowali dwie „jedenastki” w odstępie kilku minut, co było niejako podsumowaniem ich gry w obronie. Ostatnie słowo należało natomiast do rezerwowego Jakuba Antczaka.
polsatsport.pl – Kanonada w Ekstraklasie! Rekordowa porażka
Prawdziwą kanonadę urządzili sobie piłkarze GKS-u Katowice w wyjazdowym piątkowym (4 października) meczu 11. kolejki z Puszczą Niepołomice. Beniaminek PKO BP Ekstraklasy rozbił gospodarzy aż 6:0! Dla ekipy z Niepołomic była to najwyższa porażka w historii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Mecz toczył się w trudnych warunkach, a grę piłkarzom utrudniał obfity deszcz. Spotkanie miało jednak interesujący przebieg. Najpierw groźny, ale niecelny strzał, oddał Michal Siplak. Goście odpowiedzieli w 19. minucie. Marcin Wasielewski wpadł w pole karne i oddał mocny strzał. Michał Perchel sparował piłkę, a dobitkę Mateusza Kowalczyka zablokował tuż przed linią bramkową Siplak.
W 31. minucie katowiczanie objęli już prowadzenie. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do Kowalczyka, a ten strzałem z około 14 metrów posłał piłkę do siatki.
Dziesięć minut później było już 2:0 dla gości. Oskar Repka podał do Sebastiana Bergiera, a ten strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Perchelowi. Za moment goście przeprowadzili groźny kontratak, ale Adrian Błąd nieczysto trafił w piłkę po podaniu od Wasielewskiego.
Goście na drugą połowę wyszli już bez Bergiera, który jeszcze zanim zdobył drugą bramkę sygnalizował uraz barku. Zastąpił go Borja Galan, który w 50. minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. GKS jednak nie odpuszczał i w 57. minucie prowadził już 3:0 po efektownej akcji Alana Czerwińskiego i Bartosza Nowaka, którą strzałem z pięciu metrów wykończył Repka.
Gospodarze dopiero w 69. minucie oddali celny strzał. Główkę Michalisa Kosidisa obronił Dawid Kudła.
W 73. minucie Piotr Mroziński sfaulował w polu karnym Wasielewskiego i arbiter podyktował „jedenastkę”, którą pewnym strzałem wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Za chwilę, niemal w tym samym miejscu, Wasielewskiego sfaulował Konrad Stępień i arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr. Tym razem rzut karny wykorzystał Nowak.
Goście zdobyli jeszcze jedną bramkę w 86. minucie. Najpierw Nowak trafił piłką w słupek, ale skuteczną dobitką popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Antczak.
weszlo.com – 0:6 zgłoś się
GKS jest beniaminkiem, to wszyscy wiemy, ale dzisiaj absolutnie nie wyglądał jak beniaminek – wyglądał za to jak drużyna z topu, która przyjeżdża do słabszego, strzela parę sztuk i wraca do siebie bez cienia wątpliwości, kto lepiej gra w piłkę. Przecież gdyby tak jak GKS, zagrał w Krakowie na przykład Lech albo Raków, cmokalibyśmy – ależ praca Frederiksena, ależ robota Papszuna! A to tylko (i aż!!!) zespół z Katowic.
Nie było co zbierać, kompletnie. Gdyby Puszcza przegrała ten mecz 0:10 (serio!), mogłaby tylko zgodzić się z takim wynikiem, ale w swoim nieszczęściu miała trochę szczęścia, że GKS-owi nie wszystko wpadało. Z piłką przed pustą bramką minął się Błąd, był słupek, Puszcza wybijała z własnej linii bramkowej.
Działo się naprawdę dużo, bo też ekipa Tułacza była bardzo gościnna i towarzyska we własnym polu karnym. Prześledźmy na przykład dwie pierwsze bramki dla GKS-u:
„Kluczowe podanie” zaliczył Hajda, od którego odbiła się wrzutka, trafiła do Klemenza i ten zaliczył asystę przy trafieniu Kowalczyka.
Natomiast o ile Hajdę można tłumaczyć jeszcze jakkolwiek przypadkiem, o tyle – znów – „kluczowe podanie” Mrozińskiego było kuriozalne. Facet miał sporo czasu i miejsca, a zagrał jak paralityk, co wykorzystał Repka, znajdując Bergiera.
Pamiętacie jak przy 1:3 na Euro z Austrią wyglądała nasza obrona? No to mniej więcej tak broniła Puszcza.
Natomiast – to nie był koniec! A może należy powiedzieć: to nawet nie był początek!
W drugiej części gry Repka zdążył się przewrócić w polu karnym i wstać, a potem strzelić gola, natomiast przy trafieniu na 4:0, jeszcze głupiej niż wcześniej – tak, to możliwe – zachował się Mroziński, który z boku pola karnego faulował Wasielewskiego. Poszedł na raz, jakby Wasielewski rozdawał vouchery do sklepu z elektroniką, a nie, nie, on tylko atakował i wykorzystał całkowitą głupotę obrońcy.
Co więcej – Mrozińskiemu nie uwierzył Stępień, że Wasielewski nie ma voucherów i sfaulował bardzo podobnie. Kolejny karny. 0:5.
0:6? A proszę, proszę, strzelacie w słupek, ale jeszcze wam podamy na pustą, żeby było parzyście.
Nie da się uprawiać futbolu tak, jak Puszcza. To znaczy można, ale nigdy nie przyniesie to dla niej pożądanego efektu, w ten sposób zawsze będzie w łeb. Ktoś gorszy może to wykorzystać w mniejszym stopniu, ale GKS dzisiaj był fantastyczny. Punktował gospodarzy jak uczniaka, który jest odpytywany przy tablicy, natomiast jego wiedza jest zerowa, bo na ostatniej lekcji spał, a na zadanie domowe nawet nie spojrzał.
I co najgorsze – fatalna ocena dla Puszczy jest raczej normą w tym semestrze, a nie wypadkiem przy pracy.
Najnowsze komentarze