Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media po meczu w Krakowie: GKS Katowice zlał Puszczę Niepołomice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mass mediów na temat wczorajszego meczu Puszcza Niepołomice – GKS Katowice 0:6 (0:2).

 

dziennikpolski24.pl – Odstrzał „Żubrów” w Krakowie

Puszcza Niepołomice – GKS Katowice 0:6 w meczu 11. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Gospodarze zostali więc zdeklasowani i są nadal w strefie spadkowej.

[…] Gospodarze, którzy są w strefie spadkowej, musieli wygrać. A widać było, że goście też nie przyjechali się bronić. Puszcza zaatakowała od początku – uderzał Michał Siplak i minimalnie chybił. W 12 min strzelał z kolei Marcin Wasielewski – Perchel odbił piłkę, ale dobitka Adriana Błąda była nieskuteczna. Wasielewski w 19 min znów próbował odbił piłkę golkiper Puszczy, ale Mateusz Kowalczyk strzelał za słabo, by pokonać bramkarza, a piłkę sprzed linii bramkowej wyekspediował w pole Siplak. Goście byli groźniejsi, ale brakowało im konkretów. Aż do 31 min. Wtedy to po rzucie rożnym Puszcza na chwilę oddaliła niebezpieczeństwo, ale katowiczanie zdołali rozegrać piłkę – Lukas Klemenz zagrał do Mateusza Kowalczyka, który płaskim strzałem pokonał Perchela.

Niepołomiczanie chcieli od razy odpowiedzieć – uderzał Jin-hyun Lee, ale nie trafił czysto w piłkę i był tylko róg.

Gospodarze fatalnie prezentowali się w obronie – Piotr Mroziński fatalnie wybijał, podając wprost na nogę do Oskara Repki, który zagrał do Sebastiana Bergiera, a ten z czystej pozycji spokojnie trafił do siatki. Sytuacja „Żubrów” była nie do pozazdroszczenia. A jeszcze przed przerwą mogło być 0:3 – ale Błąd skiksował pod bramką, źle trafiając w piłkę po dograniu Wasielewskiego.

Na drugą połowę gospodarze wyszli tylko z jedną zmianą.

Goście mogli „zamknąć” mecz tuż po przerwie – Nowak świetnie podał do Borji Galana, który zmarnował sytuację, stojąc oko w oko z Perchelem. Puszcza wreszcie odpowiedziała, a uderzał Konrad Stępień. Bez efektów.

Za to katowiczanie mieli piorunujące efekty – po kolejnej ofensywnej akcji w której Alan Czerwiński dograł do Nowka, a ten wycofał na 5 m, a atak skończył Oskar Repka.

A niepołomiczanie? Gdy już dochodzili do sytuacji, to zachowywali się fatalnie jak choćby Łukasz Sołowiej w 63 min, ale strzelił tak, że piłka wyszła na… aut. Puszcza była po prostu bezradna.

W 69 min po rzucie rożnym główkował Michalis Kosidis, ale Dawid Kudła był dobrze ustawiony i złapał piłkę. Po chwili znów Grek główkował – tym razem obok bramki.

W 72 min Wasielewskiego sfaulował w polu karnym Piotr Mroziński i sędzia podyktował „jedenastkę”. Pewnie strzelił Arkadiusz Jędrych i było 0:4. Jeszcze gospodarze się nie uspokoili, a już był kolejny rzut karny przeciwko nim – Wasielewski wpadł w Konrada Stępnia puszczając piłkę między jego nogami i odbił się od „ściany”. Kolejny karny, pewny strzał Nowaka i 0:5.

„Co wy robicie, MKS, co wy robicie?” – krzyknęły trybuny.

A to nie był koniec. Uderzał Nowak – trafił w słupek, a z dobitka pospieszył Jakub Antczak i było 0:6.

 

gol24.pl – GKS Katowice zlał Puszczę Niepołomice. Sześć goli, beniaminek PKO Ekstraklasy zrównał się z Legią Warszawa

GKS Katowice dał niesamowity popis strzelecki w Krakowie. Beniaminek PKO Ekstraklasy wygrał na wyjeździe bardzo wysoko z Puszczą Niepołomice, pokonując ją aż 6:0 (2:0). Mimo trudnych warunków pogodowych to było świetne otwarcie 11. kolejki. Zespół Rafała Góraka nieoczekiwanie zrównał się w tabeli z Legią Warszawa, którą w niedzielę czeka hit z Jagiellonią Białystok.

GKS Katowice robił dzisiaj co chciał z Puszczą. Wyglądało to tak jakby grali seniorzy na juniorów. Albo zespół z jedenastoma piłkarzami na ośmiu rywali. To był po prostu koncert z przytupem!

Współczynnik xG, czyli oczekiwanych goli wyniósł aż 5,05. GKS Katowice oddał w sumie dziewiętnaście strzałów z aż dwanaście okazało się celnych. Po sześciu piłka zatrzepotała w siatce…

Wielkie strzelanie zaczął niepowołany do reprezentacji Polski Mateusz Kowalczyk. Przed przerwą poprawił po nim Sebastian Bergier, który okupił tę chwilę urazem barku.

6:0 to naturalnie najwyższe zwycięstwo GieKSy po powrocie do elity. Pozwoliło awansować na ósme miejsce w tabeli. Tyle samo punktów ma siódma Legia Warszawa, która jest wyżej dzięki bilansowi bramkowemu.

– Gdyby GieKSa miała trochę więcej szczęścia to mogłaby strzelić drugie tyle – stwierdził po godzinie gry komentator Canal+ Sport, Michał Trela.

I ostatecznie właśnie tyle bramek obejrzeliśmy przy Kałuży. Najpierw wynik 4:0 z rzutu karnego po faulu Piotra Mrozińskiego na Marcinie Wasielewskim podwyższył niezawodny Arkadiusz Jędrych.

To nie była ostatnia jedenastka tego dnia. Potem Konrad Stępień nieprzepisowo (i boleśnie) zatrzymał wspomnianego Wasielewskiego, więc sędzia Karol Arys ponownie wskazał na wapno. Do asysty gola dołożył Bartosz Nowak, który wybrał ten sam róg co Jędrych.

Wynik w końcówce ustalił Jakub Antczak po błędzie Michała Perchela.

 

sport.tvp.pl – GKS Katowice nie dał szans Puszczy Niepołomice. Sześć goli na otwarcie kolejki Ekstraklasy

Cóż to było za otwarcie 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy! Puszcza Niepołomice podejmowała na stadionie Cracovii beniaminka z Katowic, a ten sprawił jej tęgie lanie, wygrywając aż 6:0. Zespół z Górnego Śląska stał się autorem najwyższego zwycięstwa w obecnym sezonie.

Mecz toczył się w trudnych warunkach. Grę piłkarzom utrudniał obfity deszcz. Spotkanie miało interesujący przebieg. Najpierw groźny, ale niecelny strzał, oddał Michal Siplak. Goście odpowiedzieli w 19. minucie. Marcin Wasielewski wpadł w pole karne i oddał mocny strzał. Michał Perchel sparował piłkę, a dobitkę Mateusza Kowalczyka zablokował tuż przed linią bramkową Siplak.

W 31. minucie katowiczanie już objęli prowadzenie. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do Kowalczyka, a ten strzałem z około 14 metrów posłał piłkę do siatki.

Dziesięć minut później było już 2:0 dla katowiczan. Oskar Repka podał do Sebastiana Bergiera, a ten strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Perchelowi. Za moment goście przeprowadzili groźny kontratak. Adrian Błąd źle jednak trafił w piłkę po podaniu od Wasielewskiego.

Goście na drugą połowę wyszli już bez Bergiera, który jeszcze zanim zdobył drugą bramkę sygnalizował uraz barku. Zastąpił go Borja Galan, który w 50. minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. GKS jednak nie odpuszczał i w 57. minucie prowadził już 3:0 po efektownej akcji Alana Czerwińskiego i Bartosza Nowaka, którą strzałem z pięciu metrów wykończył Repka.

Gospodarze dopiero w 69. minucie oddali celny strzał. Główkę Michalisa Kosidisa obronił Dawid Kudła.

W 73. minucie Piotr Mroziński sfaulował w polu karnym Wasielewskiego i arbiter podyktował „jedenastkę”, którą pewnym strzałem wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Za chwilę, niemal w tym samym miejscu, Wasielewskiego sfaulował Konrad Stępień i arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr. Tym razem rzut karny wykorzystał Nowak.

Goście zdobyli jeszcze jedną bramkę w 86. minucie. Najpierw Nowak trafił piłką w słupek, ale skuteczną dobitką popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Antczak.

Puszcza poniosła najwyższą porażkę w historii swoich występów w Ekstraklasie.

 

sportowefakty.wp.pl – Bolesne lanie w Puszczy. GKS Katowice bił i patrzył, czy równo puchnie

Co to był za mecz w wykonaniu GKS-u Katowice. Beniaminek PKO Ekstraklasy wygrał na wyjeździe z Puszczą Niepołomice aż 6:0 w pierwszym spotkaniu 11. kolejki. Przy lepszej skuteczności wynik mógł być nawet dwucyfrowy.

Trzeba postawić sprawę jasno – jeśli przed tygodniem w bardzo dobrym stylu ogrywasz Pogoń Szczecin, to nie masz prawa stracić punktów z teoretycznie dużo słabszą Puszczą Niepołomice.

I cóż, trener Rafał Górak odpowiednio zmotywował swoich zawodników, bo ci wyglądali świetnie na tle „Żubrów”. GKS miał kontrolę nad spotkaniem niemalże od pierwszej minuty. Widać było tzw. wyższą kulturę gry i jakość piłkarską.

To była przepaść. Katowiczanie bawili się na boisku w Krakowie, byli zespołem przynajmniej o klasę lepszym. Ostatecznie wygrali 6:0 i można zaryzykować stwierdzenie, że to i tak najniższy wymiar kary. Puszcza bardzo słabo broniła, a pewnym momencie w ogóle zapominała o powrotach do defensywy, przez co GKS miał mnóstwo okazji do kontrataków. Gdyby udało się sfinalizować wszystkie, to wynik byłby jeszcze bardziej okazały. Może nawet dwucyfrowy.

Ale beniaminek i tak nie ma prawa narzekać, bo wygrana jest olbrzymia. Licząc Puchar Polski, GKS wygrał po raz trzeci z rzędu i jeśli tak dalej pójdzie, to bardzo szybko przestaniemy wymieniać ten zespół w gronie kandydatów do spadku.

Gości można za to spotkanie wyłącznie chwalić. Obrona niemal bezbłędna, ofensywnie usposobione wahadła, genialny środek pola, napastnik z golem. Tylko Dawid Kudła w dosłowne paru interwencjach sprawiał wrażenie lekko elektrycznego, ale zrzucamy to na padający deszcz (z przymrużeniem oka). Golkiper GKS-u nie miał zbyt wiele do roboty.

Co innego Michał Perchel. On nie dość, że był często zatrudniany, to jeszcze aż SZEŚCIOKROTNIE musiał schylać się po piłkę i wyciągać ją z siatki.

Do przerwy było „tylko” 2:0. Najpierw po krótko rozegranym rzucie rożnym i przytomnym podaniu od Lukasa Klemenza bramkę zdobył Mateusz Kowalczyk, a dziesięć minut później świetną asystą popisał się Oskar Repka, a Sebastian Bergier zachował się w polu karnym jak rasowy napastnik.

W drugiej połowie GKS ani myślał zdejmować nogę z gazu. Wręcz przeciwnie – docisnął maksymalnie. Kolejne gole strzelili Oskar Repka, Arkadiusz Jędrych i Bartosz Nowak, którzy oddali pewne strzały z rzutu karnego. Gospodarze sprokurowali dwie „jedenastki” w odstępie kilku minut, co było niejako podsumowaniem ich gry w obronie. Ostatnie słowo należało natomiast do rezerwowego Jakuba Antczaka.

 

polsatsport.pl – Kanonada w Ekstraklasie! Rekordowa porażka

Prawdziwą kanonadę urządzili sobie piłkarze GKS-u Katowice w wyjazdowym piątkowym (4 października) meczu 11. kolejki z Puszczą Niepołomice. Beniaminek PKO BP Ekstraklasy rozbił gospodarzy aż 6:0! Dla ekipy z Niepołomic była to najwyższa porażka w historii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Mecz toczył się w trudnych warunkach, a grę piłkarzom utrudniał obfity deszcz. Spotkanie miało jednak interesujący przebieg. Najpierw groźny, ale niecelny strzał, oddał Michal Siplak. Goście odpowiedzieli w 19. minucie. Marcin Wasielewski wpadł w pole karne i oddał mocny strzał. Michał Perchel sparował piłkę, a dobitkę Mateusza Kowalczyka zablokował tuż przed linią bramkową Siplak.

W 31. minucie katowiczanie objęli już prowadzenie. Po rozegraniu rzutu rożnego piłka trafiła do Kowalczyka, a ten strzałem z około 14 metrów posłał piłkę do siatki.

Dziesięć minut później było już 2:0 dla gości. Oskar Repka podał do Sebastiana Bergiera, a ten strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Perchelowi. Za moment goście przeprowadzili groźny kontratak, ale Adrian Błąd nieczysto trafił w piłkę po podaniu od Wasielewskiego.

Goście na drugą połowę wyszli już bez Bergiera, który jeszcze zanim zdobył drugą bramkę sygnalizował uraz barku. Zastąpił go Borja Galan, który w 50. minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. GKS jednak nie odpuszczał i w 57. minucie prowadził już 3:0 po efektownej akcji Alana Czerwińskiego i Bartosza Nowaka, którą strzałem z pięciu metrów wykończył Repka.

Gospodarze dopiero w 69. minucie oddali celny strzał. Główkę Michalisa Kosidisa obronił Dawid Kudła.

W 73. minucie Piotr Mroziński sfaulował w polu karnym Wasielewskiego i arbiter podyktował „jedenastkę”, którą pewnym strzałem wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Za chwilę, niemal w tym samym miejscu, Wasielewskiego sfaulował Konrad Stępień i arbiter ponownie wskazał na jedenasty metr. Tym razem rzut karny wykorzystał Nowak.

Goście zdobyli jeszcze jedną bramkę w 86. minucie. Najpierw Nowak trafił piłką w słupek, ale skuteczną dobitką popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Jakub Antczak.

 

weszlo.com – 0:6 zgłoś się

GKS jest beniaminkiem, to wszyscy wiemy, ale dzisiaj absolutnie nie wyglądał jak beniaminek – wyglądał za to jak drużyna z topu, która przyjeżdża do słabszego, strzela parę sztuk i wraca do siebie bez cienia wątpliwości, kto lepiej gra w piłkę. Przecież gdyby tak jak GKS, zagrał w Krakowie na przykład Lech albo Raków, cmokalibyśmy – ależ praca Frederiksena, ależ robota Papszuna! A to tylko (i aż!!!) zespół z Katowic.

Nie było co zbierać, kompletnie. Gdyby Puszcza przegrała ten mecz 0:10 (serio!), mogłaby tylko zgodzić się z takim wynikiem, ale w swoim nieszczęściu miała trochę szczęścia, że GKS-owi nie wszystko wpadało. Z piłką przed pustą bramką minął się Błąd, był słupek, Puszcza wybijała z własnej linii bramkowej.

Działo się naprawdę dużo, bo też ekipa Tułacza była bardzo gościnna i towarzyska we własnym polu karnym. Prześledźmy na przykład dwie pierwsze bramki dla GKS-u:

„Kluczowe podanie” zaliczył Hajda, od którego odbiła się wrzutka, trafiła do Klemenza i ten zaliczył asystę przy trafieniu Kowalczyka.

Natomiast o ile Hajdę można tłumaczyć jeszcze jakkolwiek przypadkiem, o tyle – znów – „kluczowe podanie” Mrozińskiego było kuriozalne. Facet miał sporo czasu i miejsca, a zagrał jak paralityk, co wykorzystał Repka, znajdując Bergiera.

Pamiętacie jak przy 1:3 na Euro z Austrią wyglądała nasza obrona? No to mniej więcej tak broniła Puszcza.

Natomiast – to nie był koniec! A może należy powiedzieć: to nawet nie był początek!

W drugiej części gry Repka zdążył się przewrócić w polu karnym i wstać, a potem strzelić gola, natomiast przy trafieniu na 4:0, jeszcze głupiej niż wcześniej – tak, to możliwe – zachował się Mroziński, który z boku pola karnego faulował Wasielewskiego. Poszedł na raz, jakby Wasielewski rozdawał vouchery do sklepu z elektroniką, a nie, nie, on tylko atakował i wykorzystał całkowitą głupotę obrońcy.

Co więcej – Mrozińskiemu nie uwierzył Stępień, że Wasielewski nie ma voucherów i sfaulował bardzo podobnie. Kolejny karny. 0:5.

0:6? A proszę, proszę, strzelacie w słupek, ale jeszcze wam podamy na pustą, żeby było parzyście.

Nie da się uprawiać futbolu tak, jak Puszcza. To znaczy można, ale nigdy nie przyniesie to dla niej pożądanego efektu, w ten sposób zawsze będzie w łeb. Ktoś gorszy może to wykorzystać w mniejszym stopniu, ale GKS dzisiaj był fantastyczny. Punktował gospodarzy jak uczniaka, który jest odpytywany przy tablicy, natomiast jego wiedza jest zerowa, bo na ostatniej lekcji spał, a na zadanie domowe nawet nie spojrzał.

I co najgorsze – fatalna ocena dla Puszczy jest raczej normą w tym semestrze, a nie wypadkiem przy pracy.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga