Wszyscy żyjemy zwolnieniem trenera Rafała Góraka, natomiast przyjrzyjmy się pozytywom i negatywom wczorajszego spotkania. Pozytywom? To taki czarny humor. W Bełchatowie oglądaliśmy wszystko, co najgorsze.
Plusy:
Nie ma.
Minusy:
– Tragiczna obrona – cała czwórka zagrała wprost katastrofalnie. Piłkarze z Bełchatowa wchodzili w nasz zespół jak w masło. Wygrywali pojedynki 1 na 1. Nasi zawodnicy popełniali proste błędy. Jak widać wystarczy dwóch szybkich Maków i nasze skrzydła w obronie wiercą dziury w murawie.
– Ofensywne zero – mimo wielu prób skonstruowania akcji, nic kompletnie nie udało się zrobić. Zagrożenia pod bramką Malarza nie było. Nie potrafiliśmy stworzyć jednej groźnej akcji.
– Brak pressingu – żenująco wyglądało, gdy zawodnicy Bełchatowa rozgrywali sobie piłkę w obronie albo z pomocnikami, a nasi zawodnicy nawet nie podejmowali próby doskoczenia do rywala tylko z kilku metrów w wolnym truchcie obserwowali, co z piłką wyrabia rywal.
– Brak reakcji po karnym – obroniona jedenastka to musi być sygnał dla zespołu, że jeszcze nie wszystko stracone. Wiele ekip nabiera wiatru w żagle i przynajmniej próbuje powalczyć. My straciliśmy bramkę dwie minuty po karnym…
– Morale po czerwonej kartce – trener mówił na konferencji, że był to przełomowy moment spotkania. Szkoda, że dla odmiany takie Podbeskidzie jak dostało czerwień to zaczęło grać i strzeliło na Bukowej gola.
– Powrót byłych bełchatowian – niestety, jak się okazuje, że ci, którzy nie mieszczą się w składzie Bełchatowa przyjeżdżają i mają pewny plac w Katowicach…