Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Murowane to są emocje. Media o meczu GKS-Stomil

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Piłkarze GieKSy po emocjonującym spotkaniu zremisowali wczoraj z Stomilem 2:2. Zapraszamy do przeczytania bardzo „obfitych” fragmentów doniesień mass mediów, które wybraliśmy dla Was.

 

sportowefakty.wp.pl – Nice I liga: zmarnowana szansa GKS-u Katowice

[…] Od początku gospodarze zaatakowali i ostrzeliwali bramkę Piotra Skiby. Golkiper gości długo jednak nie popełniał błędów i nie dawał się zaskoczyć rywalom.

Najczęściej na bramkę przyjezdnych strzelał Tomasz Foszmańczyk, ale to Mikołaj Lebedyński w 30. minucie trafił w poprzeczkę. Wymienieni gracze mieli udział w bramkowej akcji. W 40. minucie Fosmańczyk zagrał „klepkę” z Lebedyńskim i po chwili trafił do siatki.

Wydawało się, że po zmianie stron gospodarze będą kontrolowali przebieg meczu. Tymczasem w 50. minucie był remis. Indywidualną akcję przeprowadził Marcel Ziemann, który ograł Tomasza Wisio i uderzył nie do obrony. Podrażnieni katowiczanie ruszyli do ataku i po niespełna kwadransie ponownie prowadzili. W zamieszaniu kilka razy na bramę Skiby uderzał Kamil Jóźwiak. Dopiero trzecia próba znalazła drogę do bramki.

Radość GKS trwała krótko. W 72. minucie było 2:2. W polu karnym Alan Czerwiński sfaulował Pawła Wojowskiego, a „jedenastkę” wykorzystał Rafał Kujawa.
Po wyrównującym golu do ataku niespodziewanie ruszył Stomil i mógł zdobyć bramkę na 3:2. Świetnej okazji nie potrafił wykorzystać Tsubasa Nishi, który z kilku metrów uderzył w Mateusza Abramowicza. W końcówce do zdobycia zwycięskiego gola dążyli gospodarze. Olsztynianie przez ostatnie minuty grali w osłabieniu, ale dowieźli remis do końca.

 

katowickisport.pl – Wielkie emocje i rozczarowanie przy Bukowej

Katowiczanie w pierwszym tej wiosny występie przed własną publicznością mieli fotel lidera tabeli zaplecza ekstraklasy na wyciągnięcie ręki. Dwukrotnie prowadzili, ale ostatecznie stracili dwa punkty z rywalem z Olsztyna.

„Murowany kandydat” – tej treści oprawę wywiesili w pierwszej połowie na dość licznie wypełnionym „Blaszoku” fani GKS-u. Chyba nikt patrząc na boiskowe poczynania obu zespołów nie miał wtedy wątpliwości co do słuszności tego stwierdzenia. Katowiczanie od pierwszych minut zepchnęli Stomil do defensywy. Egzekwowali niezliczoną ilość rzutów rożnych, dwukrotnie – po centrach Alana Czerwińskiego i „główkach” Mateusza Kamińskiego oraz Mikołaja Lebedyńskiego – gości ratowała poprzeczka. Jak tylko mógł, między słupkami dwoił się i troił Piotr Skiba. Gol dla „GieKSy” był jednak tylko kwestią czasu.

[…] W końcówce spotkania za faul na Grzegorzu Goncerzu (zmienił dobrze dysponowanego Lebedyńskiego) drugą żółtą kartkę ujrzał Piotr Klepczarek, ale na wykorzystanie liczebnej przewagi – niesieni godnym podkreślenia dopingiem kibiców – gospodarze czasu już nie mieli i skończyło się rozczarowującym remisem.

Fakty są takie, że w ten sposób GKS awansu nie wywalczy. Stomil nie zaprezentował niczego szczególnego, a i tak strzelił dwa gole – co przy Bukowej w tym sezonie nie zdarzyło się żadnej innej drużynie. Pamiętając jeszcze o inauguracyjnym wiosnę 2:2 w Chojnicach – cóż, jest efektownie, postronnym kibicom i telewidzom się podoba, ale defensywa katowicka o początku roku raczej nie będzie chciała długo pamiętać.

Za tydzień GKS znów walczyć będzie o punkty w późny piątkowy „telewizyjny” wieczór. Tym razem – w gorących derbach województwa z Zagłębiem Sosnowiec, niestety ochłodzonych decyzją wojewody o zamknięciu sektora gości na Stadionie Ludowym.

 

sportslaski.pl – Murowane to są emocje. Fotel lidera nie dla GieKSy

[…] Trener Jerzy Brzęczek postanowił zrobić dwie zmiany w wyjściowym składzie. Za Łukasza Zejdlera grał Igor Sapała, dla którego był to pierwszy mecz w barwach GieKSy, a za Grzegorza Goncerza do boju został posłany Mikołaj Lebedyński, który już w pierwszych minutach mógł wpisać się na listę strzelców.

[…] Przewaga GKS-u na początku spotkania była miażdżąca. Uderzenie Kamila Jóźwiaka w świetnym stylu obronił Piotr Skiba, Mateusz Kamiński trafił w poprzeczkę, a nieznacznie chybił Tomasz Foszmańczyk. Stomil miał problemy, by wyjść ze swojej połowy. Pierwszą okazję przyjezdni mieli dopiero po 20 minutach – Grzegorz Lech posłał piłkę nad  poprzeczką. Po chwili jednak sytuacja wróciła do normy. Szturmowała GieKSa.

Znów świetną paradą popisał się Skiba (po strzale Foszmańczyka), po raz kolejny olsztynian uratowała poprzeczka (Lebedyński). Najczęściej otworzyć wynik próbował „Fosa”, który w końcu dopiął swego – po jego uderzeniu po ziemi piłka w końcu wpadła do siatki. Trzeba jednak przyznać, że równie duży wkład w gola na 1:0 miał Lebedyński, który odegrał pomocnikowi piętą. Ładna akcja, która udokumentowała bardzo dużą przewagę śląskiej drużyny.
GieKSa prowadziła, miała mecz pod kontrolą. Szybko się to jednak zmieniło – chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy do wyrównania doprowadził Marcel Ziemann, którego w polu karnym nie był w stanie powstrzymać Tomasz Wisio.
Po golu dla gości mecz się trochę wyrównał, ale to GKS wciąż był zespołem częściej atakującym Tradycyjnie prawą stroną często do akcji ofensywnych podłączał się Alan Czerwiński, który tuż przed linią końcową zagrał w pole karne, gdzie uderzał Jóźwiak – strzał był jednak słaby i obrońca zdołał zablokować piłkę. Ta jednak ponownie trafiła do wypożyczonego z Lecha Poznań piłkarza, który wślizgiem uderzył pod poprzeczkę, dzięki czemu GieKSa ponownie wyszła na prowadzenie.
Znów jednak dosyć szybko Stomil zdołał odrobić stratę – Czerwiński sfaulował w polu karnym Pawła Wojowskiego i sędzia Paweł Pskit podyktował „11”, którą wykorzystał Rafał Kujawa. Po chwili mogło być 3:2, ale… dla olsztynian. Abramowicz odbił piłkę przed siebie po mocnym strzale z dystansu Jakuba Piotrowskiego, co prawie wykorzystał Tsubasa Nishi. Japończyk zmarnował jednak wyborną sytuację – strzelił wprost w bramkarza gospodarzy.
Mecz był bardzo emocjonujący, bo Stomil nie zamierzał zadowolić się jednym punktem i w końcowych minutach oba zespoły na zmianę zadawały ciosy. Nikt jednak nie uderzył tak, by wygrać. Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem czerwoną kartkę zobaczył Piotr Klepczarek, ale było już zbyt późno, by móc tę szansę wykorzystać.
Bardzo dobrą atmosferę stworzyli kibice GKS-u, którzy głośno dopingowali i jeszcze w pierwszej połowie zaprezentowali malowaną sektorówkę „Murowany kandydat”. Patrząc jednak na dwa pierwsze mecze katowiczan w tym roku – murowane w spotkaniach ekipy trenera Jerzego Brzęczka są jak na razie tylko emocje…

 

gol24.pl – GieKSa znowu nie utrzymała prowadzenia. Stomil wyrwał punkt

[…] GKS Katowice nie wykorzystał potknięcia Chojniczanki Chojnice i nie został nowym liderem 1. ligi. Trudne warunki przy Bukowej postawił Stomil Olsztyn, który dwukrotnie zdołał doprowadzić do remisu.
[…] GKS w rundzie jesiennej często rozpoczynał domowe mecze z animuszem, ale takiego mocnego naporu ze strony gospodarzy jak w pierwszym kwadransie piłkarze z Olsztyna chyba nie przewidzieli. Już w pierwszych minutach szansę na zdobycie bramki miał Lebedyński, ale najpierw uderzył obok bramki Skiby, a następnie kilkadziesiąt sekund później, mimo że trafił do bramki, gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną. Chwilę później swoje okazje miał Kamil Jóźwiak, ale i on przegrał pojedynek z bramkarzem gości.

Skiba nie miał prawa narzekać na nudę w pierwszych fragmentach spotkania. Zaledwie minutę po wybronieniu strzału Jóźwiaka uratowała go poprzeczka po główce Lebedyńskiego. Po kwadransie napór gospodarzy nieco ustał, ale to w dalszym ciągu podopieczni trenera Brzęczka nadawali ton boiskowym wydarzeniom.

[…] Goście, mimo iż przegrywali mogli cieszyć się, że do szatni schodzili z zaledwie jedną straconą bramką, co dawało im jeszcze nadzieję na wywiezienie z Katowic jakichkolwiek punktów. Trener Adam Łopatko nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń i w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Jakub Piotrowski i Tsubasa Nishi, którzy mieli ożywić grę w ofensywie drużyny z Olsztyna. Mimo, że druga część gry podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od ataków gospodarzy, to Stomil niespodziewanie cieszył się z wyrównującej bramki.
[…] W ostatnich minutach gra przenosiła się zarówno pod jedno jak i drugie pole karne, ale klarownych sytuacji kibice na Stadionie Miejskim już nie zobaczyli. Podopieczni trenera Łopatki kończyli ten mecz w dziesięciu, kiedy to po dwóch żółtych kartonikach musiał opuścić plac gry. Gospodarzom zabrakło czasu, ale także pomysłu na to, aby mimo gry w przewadze, przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Przy Bukowej byliśmy zatem świadkami niezłego spotkania, które w lepszych humorach kończyli goście, dla których punkt zdobyty na gorącym terenie może okazać się niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie na zapleczu.
weszlo.com – Gol bramkarza, Ekstraklasa i skok bez spadochronu. I liga znów nie zawodzi!

[…] GKS Katowice stracił punkty tak niebywale głupio, że sami zastanawiamy się, jak to w ogóle możliwe. Jeden z najpoważniejszych faworytów ligi wiedział już po meczu Chojniczanki, że gra o pozycję lidera. Wyszedł na murawę tak nakręcony, że właściwie w pierwszych kilkunastu minutach mógł prowadzić kilkoma golami. Poprzeczka. Bomba Foszmańczyka. Strzał tuż obok słupka. Bomba Foszmańczyka. Tak wyglądały długie minuty, a my zastanawialiśmy się jedynie, kiedy to w końcu wpadnie. Stomil nie stanowił nawet tła, nie był nawet statystą – po prostu nie było go na murawie i tylko potężne szczęście oraz incydentalna obecność w bramce Skiby ratowała ich od pogromu. Gdy w końcu katowiczanie się wstrzelili – zapachniało zwycięstwem w sporym rozmiarze. Sama akcja bramkowa – czysta maestria. Foszmańczyk do Lebedyńskiego, ten piętą, pod nogą, odgrywa z pierwszej piłki, pomocnik GieKSy kończy płaskim strzałem w długi róg. Chwilę później przerwa i – wydawałoby się – 45 minut obijania słabszego zespołu gości.

I nagle po przerwie… Nie, obraz nie uległ zmianie. GKS atakował cały czas, ale tym razem dał Stomilowi wyprowadzić kilka kontr. Jak to zazwyczaj bywa – szybko zrobiło się 1:1. Gieksiarzy było stać na to, by po raz drugi wyjść na prowadzenie (gol Jóźwiaka, zdobyty na raty), ale gdy olsztynianie po raz drugi wyszli ze swojej połowy i od razu wywalczyli rzut karny – wszystko siadło. GKS nie tylko nie zdobył bramki na 3:2, ale miał olbrzymie szczęście, że nie stracił nawet tego jednego punktu. Dwa razy sam na sam z Abramowiczem wychodził Nishi i dwa razy górą w sobie tylko znany sposób z sytuacji wychodził bramkarz GKS-u.

Szalony mecz. Bardzo wysoka jakość piłkarska, niesamowite emocje, mnóstwo dramaturgii, zaskakujący, choć chyba wcale nie taki niesprawiedliwy wynik. Czego chcieć więcej? I liga znów pokazała swoje ofensywne, przyjemne dla oka oblicze. Czy tylko my nie jesteśmy zdziwieni, że stało się to akurat w meczu w Katowicach, z oprawą „Murowany Kandydat”, odnoszącą się do sytuacji w lidze?

 

sport.wm.pl – Stomil wywiózł punkt z gorących Katowic!

W pierwszej połowie piątkowego meczu wydawało się, że GKS Katowice rozgromi Stomil, tymczasem olsztynianie nie dość, że ostatecznie zremisowali 2:2, to jeszcze mieli piłkę meczową, niestety, Nishi zmarnował ją koncertowo!
[…] Przed meczem w Katowicach trener Stomilu zapowiedział, że ma plan na wicelidera. Pierwsze pół godziny pokazało, że musiał to być plan przeora Kordeckiego, bowiem w olsztyńskim polu karnym byliśmy świadkami regularnej obrony Częstochowy.
[…] W końcówce znowu mieliśmy obronę Częstochowy, bowiem w 88. minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Klepczarek. Najważniejsze, że wynik się już nie zmienił i Stomil z boiska wicelidera wywiózł cenny punkt. – Cieszę się z tego gola, bo w ten sposób chociaż trochę odrobiłem fatalny błąd z Sosnowca – powiedział Rafał Kujawa, który w poprzedniej kolejce tuż przed końcem meczu sprokurował rzut karny, po którym Zagłębie doprowadziło do remisu.

 

stomil.olsztyn.pl – Remis z GKS-em Katowice

[…] Od samego początku drużyna Jerzego Brzęczka przystąpił do mocnych ataków.

[…] W przeciągu dziesięciu minut GKS egzekwował sześć rzutów rożnych. Zespół Jerzego Brzęczka próbował zaskoczyć olsztynian centrami z prawego bądź lewego skrzydła. Stomil Olsztyn ani razu poważnie nie zagroził bramce Mateusza Abramowicza. Zespół Adama Łopatko pierwszy raz próbował groźnie zaatakować w dwudziestej drugiej minucie meczu.

[…] Na popularnym Blaszoku kibice GKS-u zaprezentowali oprawę z przesłaniem „Murowany kandydat”, nie ma co się dziwić fanatykom katowickiego zespołu, gospodarze kontrolowali przebieg gry.

 

infokatowice.pl – GKS Katowice zaledwie remisuje ze Stomilem

GKS Katowice przez niemal całe spotkanie zdecydowanie przeważał na boisku i stworzył mnóstwo sytuacji podbramkowych, ostatecznie jednak zaledwie zremisował ze Stomilem 2:2.

Pierwsze 10 minut spotkania to huraganowe ataki GieKSy, która praktycznie nie wychodziła z pola karnego gości.

[…] Druga połowa rozpoczęła się od niespodziewanego wyrównania wyniku.

[…] Stracona bramka nie podłamała gospodarzy, którzy rzucili się do ataku i już kwadrans później, po strzale Jóźwiaka, ponownie cieszyli się z prowadzenia. W kolejnych minutach przewaga nadal należała do GieKSy, która szukała trzeciej bramki. W 71. min. gospodarze nadziali się jednak na kontratak, który zakończył się faulem w polu karnym. Piłkę na linii jedenastu metrów ustawił Kujawa, który chwilę później po raz kolejny doprowadził do wyrównania. Po tym golu katowiczanie wyraźnie stracili ducha i do ostatniego gwizdka sędziego nie potrafili już zagrozić bramce rywali. Dwukrotnie blisko szczęścia byli za to goście, ale w obu sytuacjach rewelacyjnymi paradami popisał się Abramowicz i ostatecznie GKS Katowice zaledwie zremisował ze Stomilem Olsztyn 2:2.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga