Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Murowane to są emocje. Media o meczu GKS-Stomil

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Piłkarze GieKSy po emocjonującym spotkaniu zremisowali wczoraj z Stomilem 2:2. Zapraszamy do przeczytania bardzo „obfitych” fragmentów doniesień mass mediów, które wybraliśmy dla Was.

 

sportowefakty.wp.pl – Nice I liga: zmarnowana szansa GKS-u Katowice

[…] Od początku gospodarze zaatakowali i ostrzeliwali bramkę Piotra Skiby. Golkiper gości długo jednak nie popełniał błędów i nie dawał się zaskoczyć rywalom.

Najczęściej na bramkę przyjezdnych strzelał Tomasz Foszmańczyk, ale to Mikołaj Lebedyński w 30. minucie trafił w poprzeczkę. Wymienieni gracze mieli udział w bramkowej akcji. W 40. minucie Fosmańczyk zagrał „klepkę” z Lebedyńskim i po chwili trafił do siatki.

Wydawało się, że po zmianie stron gospodarze będą kontrolowali przebieg meczu. Tymczasem w 50. minucie był remis. Indywidualną akcję przeprowadził Marcel Ziemann, który ograł Tomasza Wisio i uderzył nie do obrony. Podrażnieni katowiczanie ruszyli do ataku i po niespełna kwadransie ponownie prowadzili. W zamieszaniu kilka razy na bramę Skiby uderzał Kamil Jóźwiak. Dopiero trzecia próba znalazła drogę do bramki.

Radość GKS trwała krótko. W 72. minucie było 2:2. W polu karnym Alan Czerwiński sfaulował Pawła Wojowskiego, a „jedenastkę” wykorzystał Rafał Kujawa.
Po wyrównującym golu do ataku niespodziewanie ruszył Stomil i mógł zdobyć bramkę na 3:2. Świetnej okazji nie potrafił wykorzystać Tsubasa Nishi, który z kilku metrów uderzył w Mateusza Abramowicza. W końcówce do zdobycia zwycięskiego gola dążyli gospodarze. Olsztynianie przez ostatnie minuty grali w osłabieniu, ale dowieźli remis do końca.

 

katowickisport.pl – Wielkie emocje i rozczarowanie przy Bukowej

Katowiczanie w pierwszym tej wiosny występie przed własną publicznością mieli fotel lidera tabeli zaplecza ekstraklasy na wyciągnięcie ręki. Dwukrotnie prowadzili, ale ostatecznie stracili dwa punkty z rywalem z Olsztyna.

„Murowany kandydat” – tej treści oprawę wywiesili w pierwszej połowie na dość licznie wypełnionym „Blaszoku” fani GKS-u. Chyba nikt patrząc na boiskowe poczynania obu zespołów nie miał wtedy wątpliwości co do słuszności tego stwierdzenia. Katowiczanie od pierwszych minut zepchnęli Stomil do defensywy. Egzekwowali niezliczoną ilość rzutów rożnych, dwukrotnie – po centrach Alana Czerwińskiego i „główkach” Mateusza Kamińskiego oraz Mikołaja Lebedyńskiego – gości ratowała poprzeczka. Jak tylko mógł, między słupkami dwoił się i troił Piotr Skiba. Gol dla „GieKSy” był jednak tylko kwestią czasu.

[…] W końcówce spotkania za faul na Grzegorzu Goncerzu (zmienił dobrze dysponowanego Lebedyńskiego) drugą żółtą kartkę ujrzał Piotr Klepczarek, ale na wykorzystanie liczebnej przewagi – niesieni godnym podkreślenia dopingiem kibiców – gospodarze czasu już nie mieli i skończyło się rozczarowującym remisem.

Fakty są takie, że w ten sposób GKS awansu nie wywalczy. Stomil nie zaprezentował niczego szczególnego, a i tak strzelił dwa gole – co przy Bukowej w tym sezonie nie zdarzyło się żadnej innej drużynie. Pamiętając jeszcze o inauguracyjnym wiosnę 2:2 w Chojnicach – cóż, jest efektownie, postronnym kibicom i telewidzom się podoba, ale defensywa katowicka o początku roku raczej nie będzie chciała długo pamiętać.

Za tydzień GKS znów walczyć będzie o punkty w późny piątkowy „telewizyjny” wieczór. Tym razem – w gorących derbach województwa z Zagłębiem Sosnowiec, niestety ochłodzonych decyzją wojewody o zamknięciu sektora gości na Stadionie Ludowym.

 

sportslaski.pl – Murowane to są emocje. Fotel lidera nie dla GieKSy

[…] Trener Jerzy Brzęczek postanowił zrobić dwie zmiany w wyjściowym składzie. Za Łukasza Zejdlera grał Igor Sapała, dla którego był to pierwszy mecz w barwach GieKSy, a za Grzegorza Goncerza do boju został posłany Mikołaj Lebedyński, który już w pierwszych minutach mógł wpisać się na listę strzelców.

[…] Przewaga GKS-u na początku spotkania była miażdżąca. Uderzenie Kamila Jóźwiaka w świetnym stylu obronił Piotr Skiba, Mateusz Kamiński trafił w poprzeczkę, a nieznacznie chybił Tomasz Foszmańczyk. Stomil miał problemy, by wyjść ze swojej połowy. Pierwszą okazję przyjezdni mieli dopiero po 20 minutach – Grzegorz Lech posłał piłkę nad  poprzeczką. Po chwili jednak sytuacja wróciła do normy. Szturmowała GieKSa.

Znów świetną paradą popisał się Skiba (po strzale Foszmańczyka), po raz kolejny olsztynian uratowała poprzeczka (Lebedyński). Najczęściej otworzyć wynik próbował „Fosa”, który w końcu dopiął swego – po jego uderzeniu po ziemi piłka w końcu wpadła do siatki. Trzeba jednak przyznać, że równie duży wkład w gola na 1:0 miał Lebedyński, który odegrał pomocnikowi piętą. Ładna akcja, która udokumentowała bardzo dużą przewagę śląskiej drużyny.
GieKSa prowadziła, miała mecz pod kontrolą. Szybko się to jednak zmieniło – chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy do wyrównania doprowadził Marcel Ziemann, którego w polu karnym nie był w stanie powstrzymać Tomasz Wisio.
Po golu dla gości mecz się trochę wyrównał, ale to GKS wciąż był zespołem częściej atakującym Tradycyjnie prawą stroną często do akcji ofensywnych podłączał się Alan Czerwiński, który tuż przed linią końcową zagrał w pole karne, gdzie uderzał Jóźwiak – strzał był jednak słaby i obrońca zdołał zablokować piłkę. Ta jednak ponownie trafiła do wypożyczonego z Lecha Poznań piłkarza, który wślizgiem uderzył pod poprzeczkę, dzięki czemu GieKSa ponownie wyszła na prowadzenie.
Znów jednak dosyć szybko Stomil zdołał odrobić stratę – Czerwiński sfaulował w polu karnym Pawła Wojowskiego i sędzia Paweł Pskit podyktował „11”, którą wykorzystał Rafał Kujawa. Po chwili mogło być 3:2, ale… dla olsztynian. Abramowicz odbił piłkę przed siebie po mocnym strzale z dystansu Jakuba Piotrowskiego, co prawie wykorzystał Tsubasa Nishi. Japończyk zmarnował jednak wyborną sytuację – strzelił wprost w bramkarza gospodarzy.
Mecz był bardzo emocjonujący, bo Stomil nie zamierzał zadowolić się jednym punktem i w końcowych minutach oba zespoły na zmianę zadawały ciosy. Nikt jednak nie uderzył tak, by wygrać. Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem czerwoną kartkę zobaczył Piotr Klepczarek, ale było już zbyt późno, by móc tę szansę wykorzystać.
Bardzo dobrą atmosferę stworzyli kibice GKS-u, którzy głośno dopingowali i jeszcze w pierwszej połowie zaprezentowali malowaną sektorówkę „Murowany kandydat”. Patrząc jednak na dwa pierwsze mecze katowiczan w tym roku – murowane w spotkaniach ekipy trenera Jerzego Brzęczka są jak na razie tylko emocje…

 

gol24.pl – GieKSa znowu nie utrzymała prowadzenia. Stomil wyrwał punkt

[…] GKS Katowice nie wykorzystał potknięcia Chojniczanki Chojnice i nie został nowym liderem 1. ligi. Trudne warunki przy Bukowej postawił Stomil Olsztyn, który dwukrotnie zdołał doprowadzić do remisu.
[…] GKS w rundzie jesiennej często rozpoczynał domowe mecze z animuszem, ale takiego mocnego naporu ze strony gospodarzy jak w pierwszym kwadransie piłkarze z Olsztyna chyba nie przewidzieli. Już w pierwszych minutach szansę na zdobycie bramki miał Lebedyński, ale najpierw uderzył obok bramki Skiby, a następnie kilkadziesiąt sekund później, mimo że trafił do bramki, gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną. Chwilę później swoje okazje miał Kamil Jóźwiak, ale i on przegrał pojedynek z bramkarzem gości.

Skiba nie miał prawa narzekać na nudę w pierwszych fragmentach spotkania. Zaledwie minutę po wybronieniu strzału Jóźwiaka uratowała go poprzeczka po główce Lebedyńskiego. Po kwadransie napór gospodarzy nieco ustał, ale to w dalszym ciągu podopieczni trenera Brzęczka nadawali ton boiskowym wydarzeniom.

[…] Goście, mimo iż przegrywali mogli cieszyć się, że do szatni schodzili z zaledwie jedną straconą bramką, co dawało im jeszcze nadzieję na wywiezienie z Katowic jakichkolwiek punktów. Trener Adam Łopatko nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń i w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Jakub Piotrowski i Tsubasa Nishi, którzy mieli ożywić grę w ofensywie drużyny z Olsztyna. Mimo, że druga część gry podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od ataków gospodarzy, to Stomil niespodziewanie cieszył się z wyrównującej bramki.
[…] W ostatnich minutach gra przenosiła się zarówno pod jedno jak i drugie pole karne, ale klarownych sytuacji kibice na Stadionie Miejskim już nie zobaczyli. Podopieczni trenera Łopatki kończyli ten mecz w dziesięciu, kiedy to po dwóch żółtych kartonikach musiał opuścić plac gry. Gospodarzom zabrakło czasu, ale także pomysłu na to, aby mimo gry w przewadze, przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Przy Bukowej byliśmy zatem świadkami niezłego spotkania, które w lepszych humorach kończyli goście, dla których punkt zdobyty na gorącym terenie może okazać się niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie na zapleczu.
weszlo.com – Gol bramkarza, Ekstraklasa i skok bez spadochronu. I liga znów nie zawodzi!

[…] GKS Katowice stracił punkty tak niebywale głupio, że sami zastanawiamy się, jak to w ogóle możliwe. Jeden z najpoważniejszych faworytów ligi wiedział już po meczu Chojniczanki, że gra o pozycję lidera. Wyszedł na murawę tak nakręcony, że właściwie w pierwszych kilkunastu minutach mógł prowadzić kilkoma golami. Poprzeczka. Bomba Foszmańczyka. Strzał tuż obok słupka. Bomba Foszmańczyka. Tak wyglądały długie minuty, a my zastanawialiśmy się jedynie, kiedy to w końcu wpadnie. Stomil nie stanowił nawet tła, nie był nawet statystą – po prostu nie było go na murawie i tylko potężne szczęście oraz incydentalna obecność w bramce Skiby ratowała ich od pogromu. Gdy w końcu katowiczanie się wstrzelili – zapachniało zwycięstwem w sporym rozmiarze. Sama akcja bramkowa – czysta maestria. Foszmańczyk do Lebedyńskiego, ten piętą, pod nogą, odgrywa z pierwszej piłki, pomocnik GieKSy kończy płaskim strzałem w długi róg. Chwilę później przerwa i – wydawałoby się – 45 minut obijania słabszego zespołu gości.

I nagle po przerwie… Nie, obraz nie uległ zmianie. GKS atakował cały czas, ale tym razem dał Stomilowi wyprowadzić kilka kontr. Jak to zazwyczaj bywa – szybko zrobiło się 1:1. Gieksiarzy było stać na to, by po raz drugi wyjść na prowadzenie (gol Jóźwiaka, zdobyty na raty), ale gdy olsztynianie po raz drugi wyszli ze swojej połowy i od razu wywalczyli rzut karny – wszystko siadło. GKS nie tylko nie zdobył bramki na 3:2, ale miał olbrzymie szczęście, że nie stracił nawet tego jednego punktu. Dwa razy sam na sam z Abramowiczem wychodził Nishi i dwa razy górą w sobie tylko znany sposób z sytuacji wychodził bramkarz GKS-u.

Szalony mecz. Bardzo wysoka jakość piłkarska, niesamowite emocje, mnóstwo dramaturgii, zaskakujący, choć chyba wcale nie taki niesprawiedliwy wynik. Czego chcieć więcej? I liga znów pokazała swoje ofensywne, przyjemne dla oka oblicze. Czy tylko my nie jesteśmy zdziwieni, że stało się to akurat w meczu w Katowicach, z oprawą „Murowany Kandydat”, odnoszącą się do sytuacji w lidze?

 

sport.wm.pl – Stomil wywiózł punkt z gorących Katowic!

W pierwszej połowie piątkowego meczu wydawało się, że GKS Katowice rozgromi Stomil, tymczasem olsztynianie nie dość, że ostatecznie zremisowali 2:2, to jeszcze mieli piłkę meczową, niestety, Nishi zmarnował ją koncertowo!
[…] Przed meczem w Katowicach trener Stomilu zapowiedział, że ma plan na wicelidera. Pierwsze pół godziny pokazało, że musiał to być plan przeora Kordeckiego, bowiem w olsztyńskim polu karnym byliśmy świadkami regularnej obrony Częstochowy.
[…] W końcówce znowu mieliśmy obronę Częstochowy, bowiem w 88. minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Klepczarek. Najważniejsze, że wynik się już nie zmienił i Stomil z boiska wicelidera wywiózł cenny punkt. – Cieszę się z tego gola, bo w ten sposób chociaż trochę odrobiłem fatalny błąd z Sosnowca – powiedział Rafał Kujawa, który w poprzedniej kolejce tuż przed końcem meczu sprokurował rzut karny, po którym Zagłębie doprowadziło do remisu.

 

stomil.olsztyn.pl – Remis z GKS-em Katowice

[…] Od samego początku drużyna Jerzego Brzęczka przystąpił do mocnych ataków.

[…] W przeciągu dziesięciu minut GKS egzekwował sześć rzutów rożnych. Zespół Jerzego Brzęczka próbował zaskoczyć olsztynian centrami z prawego bądź lewego skrzydła. Stomil Olsztyn ani razu poważnie nie zagroził bramce Mateusza Abramowicza. Zespół Adama Łopatko pierwszy raz próbował groźnie zaatakować w dwudziestej drugiej minucie meczu.

[…] Na popularnym Blaszoku kibice GKS-u zaprezentowali oprawę z przesłaniem „Murowany kandydat”, nie ma co się dziwić fanatykom katowickiego zespołu, gospodarze kontrolowali przebieg gry.

 

infokatowice.pl – GKS Katowice zaledwie remisuje ze Stomilem

GKS Katowice przez niemal całe spotkanie zdecydowanie przeważał na boisku i stworzył mnóstwo sytuacji podbramkowych, ostatecznie jednak zaledwie zremisował ze Stomilem 2:2.

Pierwsze 10 minut spotkania to huraganowe ataki GieKSy, która praktycznie nie wychodziła z pola karnego gości.

[…] Druga połowa rozpoczęła się od niespodziewanego wyrównania wyniku.

[…] Stracona bramka nie podłamała gospodarzy, którzy rzucili się do ataku i już kwadrans później, po strzale Jóźwiaka, ponownie cieszyli się z prowadzenia. W kolejnych minutach przewaga nadal należała do GieKSy, która szukała trzeciej bramki. W 71. min. gospodarze nadziali się jednak na kontratak, który zakończył się faulem w polu karnym. Piłkę na linii jedenastu metrów ustawił Kujawa, który chwilę później po raz kolejny doprowadził do wyrównania. Po tym golu katowiczanie wyraźnie stracili ducha i do ostatniego gwizdka sędziego nie potrafili już zagrozić bramce rywali. Dwukrotnie blisko szczęścia byli za to goście, ale w obu sytuacjach rewelacyjnymi paradami popisał się Abramowicz i ostatecznie GKS Katowice zaledwie zremisował ze Stomilem Olsztyn 2:2.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga