Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

„Nie boję się armii lwów prowadzonej przez owce, boję się armii owiec prowadzonej przez lwa”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na felieton Erica Cantony (tutaj) postanowił odpisać jeden z kibiców GieKSy – SAS. Prezentujemy jego felieton na temat trenera Rafała Góraka i sytuacji w GKS Katowice. Przypominamy także, że łamy naszej redakcji są otwarte dla każdego z Was. Jeśli chcesz podzielić się swoją opinią na temat tego, co dzieje się w klubie, to wyślij swój tekst na maila gieksainfo[at]gmail.com. Teraz oddajmy głos kibicowi GieKSy.

Żaden inny tytuł nie oddaje tak dobrze położenia naszej GieKSy, w jakim znaleźliśmy się po 10 kolejkach I ligi sezonu 2021/2022. Euforia związana z awansem dawno już opadła, trybuny świecą pustkami, a gadka o nauczaniu ligi zbrzydła już zdecydowanej większości z nas. Trener Górak prowadzi GieKSę trzeci sezon, co w naszej historii przynajmniej ostatnich kilkunastu lat jest ewenementem. Sam jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, wszak wychowałem się na Manchesterze Sir Alexa. Jednak trudno znaleźć tu jakiekolwiek porównanie. Z naszego podwórka dobrym przykładem jest Marek Papszun, którego podziwiam i stawiam za wzór pracowitości, wizji. Klub Raków Częstochowa co rundę robi nieustanny progres. Nawet w obecnym sezonie europejskie puchary mu nie przeszkodziły i w lidze radzą sobie nieźle. A pogodzić ligę z pucharami jakoś nie potrafią Legia czy Lech.

Na Bukowej w najlepsze pracuje trzeci sezon trener „no name” jeżeli chodzi o rozgrywki pierwszoligowe. Trener sympatyczny, lubiany przez nas za cytaty, konferencje, wreszcie awans w poprzednim sezonie. Awans, jak widać, był szczytem możliwości trenera Góraka. I liga zweryfikowała go brutalnie. Kiedy w 2013 roku przegraliśmy w Bełchatowie 0:5, a Górak został zdymisjonowany, był to jednocześnie koniec szans dla niego na tym szczeblu rozgrywkowym. Przypadek? Czy naprawdę prezesi klubów z ambicjami nie dostrzegali potencjału trenera? A może zwyczajnie nie dostawał szans, bo nie ma „papierów” na tę klasę rozgrywkową. Projekt, w jakim się znajdujemy, jest w całości jego autorskim. Plan dwuletni zakładał awans, ale też jak rozumiem zbudowanie drużyny, która spokojnie obroni się na tym szczeblu rozgrywek. Przed sezonem uważałem, że mamy skład na miejsca 10-12. Na czym opieram taką kalkulację? Czy naprawdę tacy piłkarze jak Błąd, Figiel, Jędrych, Kołodziejski, Kudła, Woźniak, Jaroszek muszą uczyć się ligi? Czy nie znaleźliby miejsca w większości ekip pierwszej ligi? Nie mamy anonimowej paczki. Kto potrafi wymienić tylu piłkarzy z ograniem na tym szczeblu bądź wyżej w Resovii, Skrze, Polkowicach, Niepołomicach, Głogowie i paru innych? Wiem, że nazwiska nie grają, ale skoro ktoś już odstaje, najlepsze lata ma za sobą, to chyba przed sezonem należało go odpalić i tutaj duet G-G bierze za to odpowiedzialność.

Nadal tak uważam, wiem, że po tym, co pokazują nasi grajkowie, trudno to sobie wyobrazić, ale spójrzmy na nazwiska i kariery tych zawodników. Ich gra w innych klubach nie wyglądała nigdzie tak dramatycznie. Wszyscy śmialiśmy się z Kalinkowskiego czy Śpiączki, bo faktycznie kaleczyli grę i oczy „krwawiły” od ich „popisów” w GieKSie. To jednak były czasy Paszulewicza czy Dudka – trenerów, których zweryfikowały wyniki. Chociaż z perspektywy czasu GieKSa Dudka pomimo spadku nie wyglądała tak dramatycznie w obronie i bilansie punktowym. Oczywiście nie tęsknie za „Dudinho”, ale z perspektywy czasu nie oceniam go już aż tak krytycznie i wystarczy spojrzeć na bilans bramek straconych czy punktów. W Łęcznej wyżej wymienieni zawodnicy odpalili i dali awans z I ligi do ekstraklasy klubowi z Lubelszczyzny. Czyli można przy wybitnym trenerze.

Piłka to wbrew pozorom prosta gra. Skoro mamy skład na miejsca 10-12, to solidny trener na tym szczeblu zrobiłby taki wynik, a trener wybitny mógłby z powodzeniem bić się o baraże, o których wielu z nas marzyło. Trener Górak jest jednak rzemieślnikiem słabym. W tamtym sezonie finalnie do samego końca biliśmy się o awans, sezon wcześniej koncertowo sezon na finiszu został spierd… Lubię trenera Góraka jako człowieka, chętnie wypiłbym z nim piwo lub coś mocniejszego, pośpiewał na sektorze i tyle. Jednak nie czas na sentymenty. Czas na działanie, bo spadamy w przepaść z prędkością światła. Trener nie ma pomysłu, poprawy w grze nie widać, 23 bramki stracone, 7 punktów w 10 meczach, czteropaki co 2-3 kolejki. Jeżeli nie zdrowy rozsądek, to matematyka weryfikuje pracę Góraka.

Czy leci z nami pilot? Pontyfikat tęczowego prezesa trwa w najlepsze, a zgadzam się z większością, że prezesa w naszym klubie po prostu nie ma. Miasto jako właściciel chyba też nie ma oczekiwań co do utrzymania. Bo żadnych ruchów, konsekwencji nie widać ani od prezesa, ani od właściciela. Do trenera Góraka również zaczynam tracić szacunek, ponieważ jeżeli po ludzku jest za słaby na ten etap, powinien honorowo odejść. Na dzisiaj jest balastem i szkodą dla klubu, który ponoć jest mu bliski.

Sektor 4 ma coraz większy szereg fanów zarówno fizycznie obecnych, jak i przede wszystkim zaocznie piszących na forum czy w innym czeluściach internetów.

Nie chcę spadać z Górakiem, bo to swój chłop. Chcę, aby znowu wróciła wiara, chcę trenera, który poukłada te klocki, otrzyma od nas wsparcie i wyprowadzi na prostą. Jest to możliwe – do tego potrzeba trenera z warsztatem. Takiego, który nie unikał staży trenerskich i grę układa od tyłu, a nie od d… strony.

SAS

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    obserwator

    29 września 2021 at 08:24

    od momentu wyrwania Gieksy z łap króla trwa festiwal poklepywania przez decycyjnych kibiców po plecach patodewelopera ,zarządu i piłkarzyków, skończyło sie to tragicznie, spadkiem do de facto 3 ligi, dzisiaj zmierzamy w tym samym kierunku w jeszcze gorszym stylu , ale nic to prezesik zapowiedział że jak wróci z Zambrowa to sie za nich weźmie, oby zdążył

  2. Avatar photo

    Mecza

    29 września 2021 at 10:46

    Zgadzam się z tym tekstem. Niestety mimo dużej sympatii muszę to napisać. Tak jak niektórzy piłkarze mogą się nie nadawać na szczebel wyżej tak samo dotyczy to trenera. W naszym wypadku to jest problem trenera. Zespół mamy na pewno na spokojny środek tabeli. Czy zmienię zdanie gdy wygramy najbliższe mecze, umocnimy się w środku i tak skończymy sezon? Nie bo z tym trenerem progresu większego nie będzie chyba że dostanie 30 milionów na transfery a to nie wchodzi w grę. Może nawet więcej tej kasy na transfery by musiało być, bo przecież w 2 lidze przy bardzo mocnym zespole było ledwo, ledwo. Przy trenerze żaden piłkarz nie zrobił wyraźnego progresu prze ten długi czas. Musimy patrzeć w przyszłość a nie bawić się w sentymenty. To co było w 2lidze wystarczające wyżej ligę już jest niedopuszczalne.

  3. Avatar photo

    Irishman

    29 września 2021 at 12:21

    Artykuł napisany po prostu W PUNKT. I właściwie mam niewiele do dodania.

    Na naszym Forum napisałem, że próbuję wierzyć, że trener Górak to ogarnie i oby tak się stało. Ale o ile tak się stanie, to co dalej? Trener ma jeden styl, oczywiście dość widowiskowy, niestety na tle wyłącznie słabszych przeciwników. Ci lepsi pokazują nam miejsce w szeregu. Zatem nawet jak uda się obronić ta I ligę (k…. jak to brzmi, gdy pisze to kibic GieKSy, a nie jakiejś pipidówy, która cudem awansowała do tej ligi i faktycznie musi się jej uczyć?!?!?!) to co dalej? Tu już nie widzę jakichkolwiek szans na jakiś postęp. Tak więc czy z sympatii dla trenera mamy poświęcić klub? Sęk w tym, że dla prezesa zmiana trenera spowodowałaby koszty, których jego excelowskie tabelki nie przewidują. I TU MAMY PROBLEM!

  4. Avatar photo

    Mecza

    29 września 2021 at 18:14

    Dodam jeszcze, że na armię lwów nas nie stać a na lwa który poprowadzi owce owszem. Tylko trzeba znowu trafić drugiego Nawałkę.

  5. Avatar photo

    Peter

    29 września 2021 at 20:42

    Wstydem jest ,że GKS doczekał się takiego prezesa, który jak widać nic sobą nie prezentuje a tym bardziej klubu , na którego czele niby stoi. Marna to postać, która odezwać się nie potrafi a gdy już się odezwie elokwencją nie grzeszy. Jak mały jest prezes tak mały stał się klub z bukowej , na rozwoju którego nikomu nie zależy. Jak dotąd nikt nie wyciąga konsekwencji z obecnej sytuacji klubu , który pasmem porażek , czasem remisów zamyka tabelę zaplecza ekstraklasy. Wywnioskować można, ze osoby piastujące stanowiska wyżej czerpią korzyści finansowe a dobro klubu, który miał być rzekomo wizytówką miasta stał się jego zaprzeczeniem. W Katowicach wręcz zabito sport począwszy od GKS , Rozwoju Katowice , Naprzodu Janów czy siatkówce Kolejarza Katowice . Miejsce Katowic zajęła Częstochowa z Rakowem na czele . Nawet Skra Częstochowa osiąga lepsze wyniki niż nasz GKS

  6. Avatar photo

    Arkadiusz

    30 września 2021 at 15:28

    Witam! Z Tymi nazwiskami (Błąd i inni), że mają niby papiery na grę w pierwszej lidze, ba nawet walka o baraże…., to gruba przesada Nie żartujmy nikt nie będzie się bił z klubów I ligi o tych (naszych) zawodników. Błąd grał ogony w Zawiszy inni z wymienionych również nie mają znaczących sukcesów. Najlepiej zgonić na trenera! Konkludując: uważam, że żaden inny trener z takimi zawodnikami wiele więcej by nie osiągnął.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga