Dołącz do nas

Felietony

Nie mam już wiary w ten zestaw ludzki…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Życie piłkarskie nie znosi próżni. Od ostatnich derbów minęło już cztery dni i niestety trudno „przestać o tym myśleć”. Zleciało to tak szybko, że już za dwa dni kolejny mecz ligowy. Kolejne derby, kolejny mecz prestiżowy. Katowiczanie zmierzą się na wyjeździe z GKS Tychy. Ale jakie to ma znaczenie, ten jeden konkretny mecz, w ocenie całości tego, co się dzieje?… Dlatego nie będziemy się w tym artykule zajmować stricte spotkaniem z tyszanami.

Normalnie napisalibyśmy, że piłkarze „będą chcieli się zrehabilitować”. Ale po co pisać takie dyrdymały? Przed kamerami czy w wywiadach zawodnicy czy trenerzy mogą sobie tak paplać – robią tak od zarania dziejów i będą to robić do końca świata. Za tą sałatą słowną nigdy nie idzie żadna treść, bo na palcach jednej ręki można policzyć sytuację, gdy w kolejnym spotkaniu dana drużyna rzeczywiście „zapałała żądzą rewanżu”.

Niestety najgorsze z najgorszych w tym aspekcie mamy w GKS Katowice. Kibice GieKSy dostali po twarzy tak wiele razy w tym sezonie od drużyny, że w aspekcie tym bite są rekordy. Te ciosy nie tylko były powodowane porażkami jako takimi. Były one tym boleśniejsze, że w meczach poprzedzających często wzbudzana była nadzieja, a gdy przychodziło do ważnych egzaminów – za każdym razem kończyło się to kompromitacją. Rok zaczął się od wielkich nadziei na awans do ekstraklasy. A potem mieliśmy gong za gongiem. Jeszcze remis w Chojnicach i fatalnie nie-wygrany mecz ze Stomilem, po którym po raz pierwszy powiedzieliśmy „tych punktów może nam brakować” – jakoś mogliśmy przyjąć. A potem?

Pierwszy policzek – porażka w wygranym meczu w Sosnowcu i pierwszy olbrzymi sygnał alarmowy.

Drugi policzek – porażka z Podbeskidziem i dyrdymały Brzęczka na konferencji o tym, że byliśmy lepsi.

Trzeci policzek – wzbudzenie nadziei wygranymi ze słabeuszami – Zniczem i Puławami, a potem porażka w meczu o sześć punktów z Miedzią Legnica.

Czwarty policzek – ucieczka spod topora w Mielcu, wygrane z Pogonią i Tychami – wzbudzenie nadziei, a następnie porażki z Sandecją (w fatalnym stylu) i Górnikiem, niwelujące szanse na awans (na tamten czas) niemal do zera.

Piąty policzek – kompromitująca przegrana u siebie ze zdegradowanym Kluczborkiem, gol z połowy boiska i koniec nadziei.

Szósty policzek – taniec radości w Grudziądzu.

Siódmy policzek – przegrana bez walki w Tarnobrzegu w przedbiegach Pucharu Polski.

Ósmy policzek – żenujące porażki u siebie z Pogonią i Puszczą.

Dziewiąty policzek – przegrana z najsłabszymi na tamten moment Wigrami po samobójczym golu kuriozum.

Dziesiąty policzek – kompromitacja w Sosnowcu i 0:3 do przerwy w Mielcu.

Jedenasty policzek – trzy wygrane z rzędu, a zaraz po nich największy cios – klęska z ostatnim w tabeli Ruchem Chorzów, „wzbogacona” głupimi wypowiedziami trenera i piłkarzy po meczu.

Zestawienie tych hańb jest oczywiście subiektywne, ale sądzę, że podzielane przez większość kibiców. Natomiast zestawienie obiektywne obrazujące powyższe?

Uwaga, nie spadnijcie z krzeseł. GKS od maja do teraz, czyli w ciągu pięciu miesięcy TRZY RAZY przegrał u siebie z najsłabszą drużyną w lidze.

– z Kluczborkiem, dla którego wygrana w Katowicach była JEDYNĄ na wyjeździe w sezonie (poandto cztery remisy i dwanaście porażek), a w tym sezonie bilans wyjazdowy MKS w II lidze to 1-1-5

– z Wigrami, które na dzień meczu z GKS miały bilans 0-2-4

– z Ruchem, którego bilans wyjazdowy przed meczem z GKS wynosił 1-0-6

Te statystyki kompromitują wszystkich piłkarzy, którzy w tym roku grają w GKS i wszystkich trenerów, którzy ten zespół prowadzili i prowadzą.

Nas kibiców naprawdę nie interesuje to, że tamtym sezonie grali inni, a teraz grają inni. Że wtedy był Brzęczek, a teraz Mandrysz. Każdy w równym stopniu przykłada cegiełkę do tego, że jesteśmy piłkarskim pośmiewiskiem, najwięksi rywale – sportowi i kibicowscy – notorycznie są w euforii po meczach z GKS, miasto już przebąkuje o przykręceniu kurka z pieniędzmi, za chwilę przestanie w ogóle finansować, a sponsorzy się odwrócą. Można sobie słodko pieprzyć o bardzo dobrym meczu z Ruchem, tylko – na Boga – czy ci ludzie nie widzą, że krok po kroku pogarszają sytuację GieKSy, mało kto traktuje ten klub poważnie i za chwilę jak tak dalej pójdzie będziemy musieli bronić się nie przed spadkiem, a przed upadkiem i bankructwem?

To nie jest kwestia jednego, dwóch czy trzech potknięć. Poza wygranymi w mało ważnych meczach lub ze słabymi przeciwnikami, zespół zawiódł w tym roku już kilkanaście razy. Ale to nie był taki tam sobie zawód, że „trochę nam się zrobiło smutno”. To były – jak napisałem wyżej – potężne ciosy, to były tak kompromitujące zdarzenia, które krok po kroku niszczą postrzeganie tego klubu. To co się dzieje w tym roku w GKS, to nie są zwykłe porażki w sporcie, które czasem się zdarzają, a czasem są spektakularne. To się dzieje tak często, tak bardzo i w takim nasileniu, w najważniejszych momentach. Czasem wystarczyłoby tylko odrobinę powalczyć i zremisować. Niestety ten zespół daje się ośmieszać i niszczy wszystko, co można zniszczyć. Wszystko, co budują inni, którym dużo bardziej na sercu leży jego dobro.

I w tym momencie pojawia się taki trener Piotr Mandrysz, który przekonuje po klęsce w meczu sezonu, że to „był bardzo dobry mecz”, GKS się rozkręcał, ale sędzia przerwał spotkanie. Oczywiście, można bawić się w rozważania teoretyczne, że Ruch był coraz słabszy, a GKS dominował i może by zremisował. To jest jednak dziecinne ujmowanie sprawy. Bo można zadać pytanie, dlaczego przez wcześniejsze 80 minut GKS zrobił tak mało, żeby to spotkanie wygrać? Po drugie – umówmy się, GKS miał przewagę w posiadaniu piłki wynikającą z tego, że przeciwnik prowadził i oddał pole. GKS nie stwarzał sobie setki za setką, żeby istotnie uznać, że gdyby przerwy nie było, to udałoby się strzelić. Więc sugerowanie, że sędzia zatrzymał tę – jak to świetnie napisał jeden z kibiców – „rozpędzającą się machinę” jest oczywistym zakrzywianiem rzeczywistości.

Jednak przed meczem trener Mandrysz zabłysnął w inny sposób i tym samym udowodnił, że gadać sobie może, co chce, ale kompletnie nie czuje klimatu w Katowicach. Bo jak trener GKS Katowice może na kilkadziesiąt minut przed meczem z najwiekszym dla kibiców wrogiem zapytany o derby sprzed 14 lat, gdy był trenerem Ruchu, odpowiedzieć:

„Niestety przegraliśmy to spotkanie 1:0 (…) Bramka Jacka Kowalczyka była wielce kontrowersyjna, moim zdaniem nie powinna być uznana”.

Trener GKS tuż przed derbami płacze, że „niestety przegraliśmy”. My, czyli Ruch. Tak mocno zidentyfikował się, że na chwilę przypomniał sobie piękny czas, gdy eRkę miał w sercu i smutek po tamtej porażce?

Dla wyjaśnienia – rozumiemy, że zawód piłkarza i trenera rzuca ich w różne miejsca. Ktoś może mieć sentyment do dwóch zwaśnionych klubów, jego prawo. Jednak wypowiadanie takich słów, w takim tonie, na chwilę przed derbami jest po prostu nie na miejscu i dużo mówi o podejściu do tematu. Czyli o braku większego zaangażowania niż tylko zawodowe. A brak takiego zaangażowania, rozumianego, jako naprawdę większej identyfikacji z klubem, jego historią, kibicami powoduje, że taki mecz jest traktowany nie jako wydarzenie historyczne, tylko sympatyczny pojedynek z byłym pracodawcą. A to już pierwszy krok do tego, żeby nie odnieść sukcesu.

Takich kwiatków jest zresztą więcej. Normalnie nie powiedzielibyśmy nic na to, że po przegranym meczu Tomasz Foszmańczyk i Sebastian Nowak przybijają sobie żółwika na murawie. Ot, drużyna, wspieramy się po porażce. Jednak patrząc na to, co się właśnie przed momentem stało, czyli doszło do totalnej klęski, takie piąteczki na boisku nie są mile widziane i też coś mówią o tych zawodnikach. A gdy przypomnimy sobie wywiad Fosy po Grudziądzu, to z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że ta porażka niekoniecznie go zabolała.

A jak jeszcze do tego dodamy, że i Foszmańczyk, i Nowak to byli zawodnicy Ruchu Chorzów, to już mamy kompletny obraz niesmaku związanego z całą sytuacją niedzielnego meczu.

Cieszyliśmy się z poprzednich wygranych i znów naiwnie wierzyliśmy, że to początek czegoś lepszego. Przyszedł mecz najważniejszy z najważniejszych i znów wszystko wróciło do przykrej normy. Czyli zawodnicy nie zrobili zbyt wiele, żeby osiągnąć dobry wynik, w pierwszej połowie ośmieszyli się w obronie i zagrali dno w ataku, a w drugiej już nie byli w stanie przedrzeć się przez dobrze ustawionych zawodników gości.

Wydźwięk tego długiego artykułu jest bardzo przykry, ale inaczej być nie może. Znów daliśmy się nabrać, że mamy poważną drużynę i znów dostaliśmy obuchem w ten głupi łeb.

Ja osobiście nie wierzę już w ten zespół i tego trenera. Zawodnicy raz po raz dają sygnał, że gra w GKS nie jest dla nich czymś ważnym, a jedynie obowiązkiem (czasem przykrym). Trener się gubi, podejmuje irracjonalne decyzje kadrowe, a jego samouwielbienie nie daje możliwości rozwoju.

Już przed sezonem pisałem, że nawet kilka wygranych z rzędu mnie nie przekona. Przecież mieliśmy całe rundy jesienne, które były udane, a wiosną wszystko było niszczone. Mimo to liczyłem na próbę zatarcia obrazu z poprzednich rozgrywek. Niestety od Pucharu Polski i pierwszej kolejki było jeszcze gorzej. Potem mieliśmy Wigry, Sosnowiec i Mielec. Teraz mamy katastrofalny wynik z Ruchem.

Teraz to nawet choćby i dwadzieścia meczów z rzędu wygrali, nie przekonają mnie, że im zależy. Ta ekipa jest już skreślona. Są pojedyncze nazwiska, które ewentualnie mogłyby zostać i być może w innym otoczeniu byliby pomocni – nie będę jednak wymieniał ich nazwisk, bo jeszcze coś muszą pokazać.

Cała reszta się do tego klubu po prostu nie nadaje mentalnie. I tak naprawdę zastanawiam się, czy uda się ich pozbyć, zanim nie narobią jeszcze większych szkód.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    stefano

    26 października 2017 at 13:33

    Niestety , ale trudno będzie się pozbyć kilku lebrów .
    Trener się skompromitował wraz z piłkarzami i teraz prezes wraz z nowo wybranym menadżerem sekcji piłkarskiej mogą się wykazac , czy maja jaja czy , nie.
    Wiekszosc kibiców tak jak Shellu na długo zapamięta ten ostatni mecz !!!

  2. Avatar photo

    hans33

    26 października 2017 at 14:14

    Niestety, taka jest dola kibiców klubów zarządzanych z publicznych pieniędzy. Kopacze zachowują się niczym pracownicy magistratu tj. czy się stoi, czy się leży kasa z kontraktu się należy, nie ponoszą odpowiedzialności, typowe zasrane urzędasy. Mimo wszystko, gdyby nie miasto to klub by nie istniał i za to dzięki. W obecnym układzie jedynym racjonalnym rozwiązaniem na przyszłość jest postawienie na 18-20 latków z niższych lig/wychowanków + 4-5 doświadczonych kolesi, którym się jeszcze chce. Bez nowego stadionu prywatny sponsor się nie pokaże, bez odpowiedniej frekwencji także. Naszą rolą jest chodzić na mecze i mimo wszystko dopingowanie drużyny. Osobiście nie dałbym swojej kasy na klub z 2-3 tysięczną widownią. Jednym słowem PARAGRAF 22:)
    .

  3. Avatar photo

    Irishman

    26 października 2017 at 14:54

    Ten mecz wielu z nas sprowadził na ziemię.
    Ja już też zupełnie nie wierzę w tą drużynę. Ale to tylko część problemów.
    Nie chcę wyciągać niektórych spraw ale jak to wszystko zebrać do kupy to widać, że coś bardzo niedobrego dzieje się nie tylko z I drużyna ale w ogóle z całą sekcją piłkarska I TO NIE OD DZIŚ.
    O co tu chodzi?

  4. Avatar photo

    Maks

    26 października 2017 at 15:33

    zle się dzieje….jak podaje Dziennik Zachodni Urząd Miasta zakręcił kurek z pieniążkami….mają już dość piłkarskiej GieKSy…chyba obrali kierunek na siatkówkę i hokej…pozdro dla kumatych…

  5. Avatar photo

    Maks

    26 października 2017 at 15:36

    A co do nowego stadionu…no to cisza…jak będą ,,wybory,, to znowu będzie głośno…a potem znowu cisza…już kiedyś pisałem że prędzej Ruch będzie miał nowy stadion niż w Katowicach wybudują…

  6. Avatar photo

    Berol

    26 października 2017 at 16:32

    Niestety ale tak wygląda to na teraz .Shellu bardzo trafnie opisał o czym mysli wiekszość naszych kibiców

  7. Avatar photo

    Berol

    26 października 2017 at 16:33

    niestety ale tak to wyglada jak jest to tu opisane

  8. Avatar photo

    kibol

    26 października 2017 at 18:19

    Tragedia z GieKSą co za czasy cała Polska sie z nas smieje Śląsk i Zagłębie ze smiechu posrane po pachy niektórzy zagłębiacy to już im sie nawet smiać z nas nie chce bo wiedzą że GieKSa pewniak do bicia !

  9. Avatar photo

    Mecza

    26 października 2017 at 19:34

    Wielka gorycz wylewa się z artykułu aż za bardzo przejaskrawiony. Wygrana następnych 20 meczów daje awans:) Wypominanie Nowakowi i Fosie przeszłości w Chorzowie jest żałosne. Może żaden z przeszłością na Cichej nie powinien nigdy bronić naszych barw? Pozdrowienia dla Jojki. Idący typ tropem każdy kto się urodził w Chorzowie albo mama, tata powinien być skreślony. Inny wątek, jak słyszę kto nie skacze ten z Chorzowa to mnie krew zalewa. W Chorzowie nie może być kibiców GKS? Pewnie to Ci gorsi jak i piłkarze którzy kiedyś grali dla Chorzowa.

  10. Avatar photo

    Mecza

    26 października 2017 at 19:36

    Wielka gorycz wylewa się z artykułu aż za bardzo przejaskrawiony. Wygrana następnych 20 meczów daje awans:) Wypominanie Nowakowi i Fosie przeszłości w Chorzowie jest żałosne. Może żaden z przeszłością na Cichej nie powinien nigdy bronić naszych barw? Pozdrowienia dla Jojki.

  11. Avatar photo

    Tosiek

    26 października 2017 at 22:35

    Niestety fakty są takie, że GKS może być co najwyżej trzecią siłą na Górnym Śląsku, i to musi o tę pozycję powalczyć z Piastem. Frekwencja na trybunach mówi wszystko.
    Co do zaangażowania emocjonalnego trenera i zawodników, zapomnijmy. W czasach powszechnego outsourcingu to są tylko najemnicy, dziś tu, jutro tam. Nie wierzę w jakiś sabotaż z ich strony, kilka meczów mogło zakończyć się inaczej, mogli rywale dać ciała i oddać kilka punktów, oni po prostu są za słabi na awans.
    Potrzebny jest bogaty sponsor, na miasto nie ma co liczyć, stawiają na hokej i siatkę (choć i tam Tychy i Jastrzębie leją nas notorycznie w derbach) a na Bukowej za rok Ekstraliga kobiet.

  12. Avatar photo

    Irishman

    27 października 2017 at 08:51

    Tosiek, dziwisz się frekwencji???
    Kurcze, przecież my przezywamy wstyd za wstydem! Upokarzani i hańbieni jesteśmy w najważniejszych dla nas meczach derbowych! A jak pojawia się jakaś szansa na coś więcej to nasze „gwiazdy” KAŻDORAZOWO tracą ją w spektakularny sposób narażając się wręcz na śmieszność w całej Polsce. To jest robione w tak REGULARNY sposób, ze zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest celowe, abyśmy się przypadkiem NIE WYCHYLILI!
    Sponsor? Jaki sponsor przyjdzie do takiego klubu, bez charakteru???

  13. Avatar photo

    stefano

    27 października 2017 at 14:05

    Kurwa , 5 dni od kompromitacji , ja dalej jestem w szoku , jak można było ODPUSCIC !!! taki mecz.
    Niech ktoś wkoncu wypierdoli tych hujograjców .

  14. Avatar photo

    Dragon

    27 października 2017 at 21:47

    Po pierwsze nie piszcie, że trener taki siaki i owaki. O grze całego sukcesu decyduje cały sztab! Trener, drugi trener, asystenci i tutaj warto się zatrzymać. Asystenci mają proste zadanie wspierać mocno sztab są odpowiedzialni za analizy meczowe itp. Po pierwsze jeśli mówicie o zwolnieniu trenera, to należy wywalić cały sztab. Poprzedni trenerzy też pracowali z tymi ludźmi. Po drugie jak trenujemy tak gramy, jak nas analizują tak nas rozpracują.
    Czy obecnie w GKS jest analityk? trener od przygotowania fizycznego?
    Bieda pomieszana razem z nędzą.
    Co do piłkarzy część waleczna, część bez mapy na boisku. Mental dzisiaj kluczowa rzecz ale nie znamy realiów szatni. Czy wiecie, że Mandrysz nie rozmawia zbytnio z piłkarzami tylko robi to Bobla? Brak dobrej komunikacji. Z drugiej strony piłkarzyno dostajesz dobre pieniądze to pokaż, że na nie zasługujesz.
    Co do miasta 11 lat pompowano kasę w piłkę nożną. Dalej to nie ma sensu. Dno i metr mułu. Warto stawiać na hokej i siatkówkę. Oni to bynajmniej spłacają dobrymi wynikami za mniejsze pieniądze. Śmieszy się jak kibice lamentują razem z niektórymi radnymi jaki to GKS jest biedny. Panowie czas koryta minął. Trzeba się pogodzić, że o awansie to można pomarzyć. Trzeba by wywalić cały sztab i 90% zawodników dać trenera z jajami co się nie będzie pierd.. w tańcu.
    Kogoś na wzór charakteru Smudy, nie chcesz trenować jesteś słaby to żegnaj.
    Kolejną tajemnicą jest to, że piłkarze mają długi, a jeden ze sponsorów uciął premię swoim pracownikom by spłacać piłkarzy. Miasto nie chce awansu bo nie ma teraz pieniędzy na stadion.
    Pozdro dla kumatych.

  15. Avatar photo

    Ruda

    27 października 2017 at 22:39

    Powiem krótko. Wypierdolić ich do 4 ligi i obniżyć pensje na 2000 zł., to by zapierdalali przez wszystkie ligi aż do Ekstraklasy. A jak się za dobrze zarabia do niedalekiej emerytury to się w pierwszej lidze dobrze siedzi i grzeje bezpieczną posadkę.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga