GieKSa w meczu z Niecieczą zdobyła inteligentną bramkę – po nieudanej próbie dośrodkowania z rzutu rożnego Rafal Figiel otrzymał drugą szansę i jej nie zmarnował, a dobrze pozycję do strzału znalazł sobie Grzegorz Goncerz. Bramka stracona to seria błędów, najpierw strata Aleksandra Januszkiewicza, potem dziwne zachowanie i pójście „na raz” Adriana Jurkowskiego, co spowodowało jego brak w obronie, próba pułapki ofsajdowej Januszkiewicza i w konsekwencji ucieczka rywala, w końcu bramka samobójcza Mateusza Kamińskiego. W jednym momencie przy kontrze goście całkiem możliwe, że był spalony, choć stopklatka jednoznacznie tego nie wyjaśnia.
1:0 Goncerz (22)
Rzut rożny wykonuje Figiel.
Piłka uderzona na krótki słupek.
Jednak nie dociera do naszych zawodników.
Obrońca gości wybija ją przed pole karne.
Tam jednak bardzo mądrze Duda z pierwszej piłki zagrywa na lewe skrzydło do Figiela.
Ten przejmuje piłkę. W polu karnym czeka Goncerz.
Goncerz szuka sobie pozycji, a Figiel w pojedynku 1 na 1 z rywalem.
Zwód Figiela.
I dośrodkowanie w pole karne. Wydawałoby się, że na spalonym może być Goncerz, ale widzimy jednego z rywali, który szarpie się z innym piłkarzem GKS i jego noga jest zdecydowanie bliżej linii pola bramkowego niż Goncerz. Spalonego nie ma.
Precyzyjne uderzenie zawodnika.
I GKS wychodzi na prowadzenie.
1:1 Kamiński (66-sam.)
Akcja ofensywna GKS. Do piłki dochodzi Januszkiewicz.
Próba zagrania do Cholerzyńskiego.
Próba jednak nieudana. GKS traci piłkę, a rywal próbuje ją wyprowadzić do przodu.
Podanie na wolne pole. Zwróćmy uwagę jaką siłą (liczbą i energią) do kontry ruszają przeciwnicy. To jeden z głównych czynników, które spowodowały utratę bramki. Januszkiewicz wraca po stracie.
Na 40. metrze od bramki rywala „na raz” próbuje interweniować Jurkowski. Zawodnik opuścił środek obrony i poszedł do przodu. Wydaje się, że w tej strefie boiska powinni interweniować defensywni pomocnicy.
Rywal wycofuje z pierwszej piłki.
Jurkowski biegnie więc na drugiego z przeciwników, by mu odebrać piłkę.
Ten jednak mija go balansem ciała na szybkości.
A po chwili Cholerzyński wpada na Jurkowskiego, czym jeszcze bardziej wytrąca go z równowagi.
Robi się gorąco, bo mamy 4 zawodników rywali na 3 naszych. Trochę w opisach zawodników zganiliśmy Pietrzaka, że nie było go na swojej pozycji, ale z powodu zatracenia się z przodu Jurkowskiego, lewy obrońca musiał dokonać wyboru, czy asekuruje środek, czy pilnuje gracza na swojej flance. Widzimy, że byłby to wybór trudny i tak naprawdę z dwojga złego. Pietrzak wybrał zastąpienie Jurkowskiego i odsłonił całkowicie lewy korytarz.
Moment zagrania na prawe skrzydło. Perspektywa nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, ale wydaje się na pierwszy rzut oka, że przeciwnik w momencie podania jest na minimalnym spalonym. Czy istonie jest ofsajd, nie podejmujemy się. Ale jest taka ewentualność. Natomiast ta klatka jest kluczowa dla utraty bramki z dwóch powodów. Właśnie z powodu podania, ale też zachowania Januszkiewicza. Zawodnik zdecydował się na zastawianie pułapki ofsajdowej, bo myślał, że podanie będzie do zawodnika przy nim. Jak widać, nie dość, że spalonego by z tej strony nie było, to podanie i tak powędrowało na drugą stronę.
Problem w tym, że zastawianie pułapki ofsajdowej zawsze niesie ze sobą ryzyko. Takie, że przeciwnik jak z katapulty zaraz znajdzie się kilka metrów przed obrońcą. Tak też się stało.
Cała ta pułapka ofsajdowa i sytuacja po niej świadczy chyba o zmęczeniu Januszkiewicza meczem. Zawodnik rywala w ciągu 2-3 sekund uciekł mu już ostatecznie i jest nie do dogonienia.
Pietrzak zbiega do rywala na skrzydle, żeby próbować go blokować. Jurkowski już „prawie” wrócił na swoją pozycję.
Moment podania. Spalonego nie ma, bo linię wyznacza Pietrzak. Przeciwnik kompletnie niepilnowany w polu karnym.
Podanie przecina Kamiński.
I trafia do własnej bramki.
wnc emigracja
22 maja 2014 at 20:54
W sumie to po chuja, wklejacie te analizy? Ułatwiacie pracę trenerom naszych rywali? Myślcie trochę.. Róbcie takie analizy i podrzucajcie je Moskalowi, a nie do ogólnej informacji.
Shellu
22 maja 2014 at 22:31
OK! Od dzisiaj na stronie nie będzie analiz, bramek, skrótów, nie będziemy podawali składów, strzelców bramek, kartek, a w komentarzu nie będziemy mówili kto na jakiej pozycji gra. Bo nas rozczytają przeciwnicy i przez to nie awansujemy! Dobra!
wyszo
23 maja 2014 at 07:13
wnc nie osmieszaj sie prosze … myslisz ze takie analizy spowoduja rozpracowanie GieKSy? Chlopaki robia fajna robote mozna sobie zobaczyc jak nasz zespol strzela czy traci bramki i tyle. Napisz do Orange Sport zeby nie transmitwala meczy GieKSy bo pomagaja w ten sposoo trenerom rywali ….
wnc emigracja
23 maja 2014 at 10:34
Shellu, nie histeryzuj proszę. Szanuję Waszą pracę i zaangażowanie w sprawy GieKSy. Zajebista sprawa i dziękować Bogu, że mamy takich ludzi jak Wy wśród naszej kibicowskiej braci. Zresztą odwiedzam tą stronę codziennie bo jest najlepsza.
Ale w sumie skoro już robicie takie statystyki, to może podrzucajcie je naszemu „sztabowi” może ułatwi to Moskalowi w pracy z tymi nieudacznikami.
Zresztą, może zostałem źle zrozumiany, ale ostatnio po prostu chodzę wkurwiony wynikami i sytuacją w naszym klubie.
Róbcie dalej co robicie i nie zmieniajcie się. Pozdrawiam.
Shellu
23 maja 2014 at 12:33
WNC ja osobiście nie miałbym odwagi, żeby trenerowi coś sugerować bezpośrednio. Różnica jest taka, że on był piłkarzem i jest trenerem, a ja byłem zawsze kibicem. Dlatego moje analizy nie są fachowe, bo nigdy nie trenowałem żadnej drużyny ani profesjonalnie nie zajmowałem się taktyką. Co nie oznacza, że czasem czy nawet często nie są one trafne. Każdy z kibiców, piłkarzy i trenerów ma dostęp do naszej strony, więc może sobie to zobaczyć i jak chce, przyjąć coś do siebie. Nie wiem jak trener, ale piłkarze są dobrze zaznajomieni ze stroną, co nieraz odczuwałem, niekoniecznie pozytywnie 🙂 Natomiast co do tego, że rywale mogą nas rozszyfrować – zawsze powtarzam, że siłą drużyny powinno być to, że rywalem wie o niej wszystko, a i tak przegrywa. Barcelona i Real znają się jak łyse konie i tam nikt nie ma nic do ukrycia, wszystko weryfikuje boisko. My też nic ukryjemy przed rywalami, skoro mecze są w TV. Pozdrawiam.