Przed wami kolejna porcja P.S do P.S-a, którego publikujemy po meczach. Tutaj szerzej i pracy redakcji podczas wyjazdów i śmiesznych sytuacjach jakie nas spotykają. Miłej lektury!
Radomiak Radom – Na mecz z Radomiakiem w PP udaliśmy się w nieco zmienionym składzie gdyż w roli fotografa debiutował Dafcio. Dafcio to taki trochę „nasz Adrian Frańczak”. Jeśli kogoś brakuje do pomocy to często wskakuje do składu i wykonuje swoje nowe obowiązki. Szybko przekonał się, że w redakcji bardzo ciężko coś zaplanować. Dafcio miał ogarnąć program do wrzucania fotek na stronę, w aucie pytaliśmy go czy to ogarnął i potwierdził, że czytał, jest to proste i ….tylko musi ściągnąć program przed meczem… Efekt był taki, że przy naszym spóźnieniu Dacio nie miał czasu na to i musiał kombinować na szybko po meczu z tymi programami . Mina Kosy w tym momencie była bezcenna… W Radomiu z uwagi na małą lożę prasową i nasze spóźnienie musieliśmy pierwszy raz w historii komentować mecz na stojąco. Dobrze, że przynajmniej byliśmy w kabinie i na spokojnie mogliśmy to robić.
Chrobry Głogów – Był to pierwszy ligowy wyjazd. Jako, że były wakacje to nasz skład ograniczał się do trzech osób a do tego jechaliśmy bez Shella, co się rzadko zdarza. Na meczu byliśmy 2 godziny wcześniej i trzeba przyznać, że lubimy tak wcześniej przyjechać na mecz ( poza Kolesiem, który zawsze narzeka). Przed meczem podszedł do nas Prezes Cygan i długo rozmawialiśmy o tym jak będzie przebudowana GieKSa i co jeszcze trzeba zrobić by włączyć się do walki o awans. Sporo było również nieoficjalnych rozmów o transferach.
Stomil Olsztyn – Na Stomil pojechaliśmy kolejny raz w okrojonym nieco składzie a w roli foto debiutował Fjodor. W Olsztynie znowu byliśmy dużo wcześniej przed meczem i kolejny raz trafiliśmy na ciągłe czerwone światła na sygnalizacji skrzyżowań. Nie ma gorszego miasta pod tym względem. Sam mecz miał dziwny przebieg a najdziwniejsza była bramka dla GieKSy, którą strzelił Sobków. Najbardziej zaskoczyło to Shella, który pochylony nad wpisywaniem newsa do relacji przegapił ją całkowicie. Baliśmy się, że filmujący swój pierwszym mecz Toczmek również zaspał, ale dał radę i bramka się nagrała. Po meczu wielkie podwójne szczęście spotkało Kalinkowskiego, który miał możliwość porozmawiania z nami po swoim występie : ) ale również z rodzicami, którzy przybyli by zobaczyć jego występ. Najbardziej ucieszyła go jednak koperta imieninowa od babci/cioci ( nie pamiętamy niestety) : )
Podbeskidzie Bielsko Biała – Mecz był w piątek, co powodowało nam mały problem. Większość z nas normalnie pracuje i trzeba było dobrze poukładać wyjazd by na wszystko zdążyć. Od razu zdecydowaliśmy się jechać na dwa auta, bowiem Koleś nie mógł zerwać się wcześniej z pracy i moglibyśmy się nie wyrobić, więc pojechał sam. Błażej najpierw podrzucił fotografa Marcina na dworzec i gdy ten robił fotki i filmiki na zbiórce to odbierał Shella z Wełnowca. Potem wróciliśmy po fotografa i wyjazd na mecz. Sam wyjazd opisywaliśmy w P.S szeroko, ale jest jedna historia, której wam nie opowiedzieliśmy. Oto, bowiem wywiązała się w drodze rozmowa o dawnych meczach GieKSy i strzelcach. Shellu pochwalił się swoimi statystykami wspominając, że widział już mega dużo spotkań ( chyba z 500 czy 600 było) i podliczając strzelców to przykładowo jest 70 nazwisk, którzy strzelili jedną bramkę, gdy on oglądał mecz na żywo. Śmialiśmy się po meczu, że Foszmańczyk, który regularnie wtedy strzelał bramki szybko awansuje w rankingu Shella. Po meczu przywitaliśmy się również z prezesem Cyganem, który bardzo głęboko odetchnął po tym spotkaniu. Widać było, że chyba myślał wtedy tak jak my, że to może być przełomowy mecz w tej rundzie.
Miedź Legnica – Stadion ten jest wyjątkowo pechowy zarówno dla GieKSy jak i naszej redakcji. GieKSa zawsze rozgrywała tam dziwne spotkania- a to Kamiński strzeli dwa swojaki, a to przegramy 2:4 po dwóch czerwonych kartkach, a to jeszcze Gancarczyk się obrazi na trenera. Dla nas pechowy, bo ostatnie dwa mecze, które tam rozgrywaliśmy to wiecznie spóźnieni byliśmy. Tym razem jednak jadąc w okrojonym mocno składzie z debiutującym na meczu Stoczkiem byliśmy dwie godziny przed meczem. Zrezygnowaliśmy z robienia fotek na murawie ze względu na deszcz i w ten sposób Stoczek zadebiutował, ale na trybunach …: ) Z ciekawych historii to po meczu poszliśmy ze Stoczkiem zrobić wywiady i gdy je przeprowadzaliśmy to Damian Garbacik ciągle kursował między szatnią a autokarem ze sprzętem piłkarskim. Zawsze to młodzież go nosi, ale tym razem dziwnym trafem musiał to sam robić. Eryk Sobków długo rozmawiał z kolegami po meczu i ominęła go „przyjemność” noszenia sprzętu…. Wkurzony Garbacik szybko przekazał koledze informację, iż w Katowicach Eryk sam będzie nosił sprzęt.
GKS Tychy – Z wyjazdem na Tychy mieliśmy mały problem, bowiem długo nie umieliśmy zgrać godziny wyjazdu. Shellu chciał jechać mega wcześnie, Błażej z Marcinem z uwagi na pracę nieco później. Ostatecznie przy kompromisie pojechaliśmy jakieś 1,5 godziny wcześniej by po drodze odebrać Shella. Pod stadionem znowu spotkaliśmy brak miejsc parkingowych, ale udało się przekonać ochroniarza, że w miejscu, w którym chcemy stanąć nikomu nie przeszkodzimy. Stadion Tychów bardzo nam się podobał, jeśli chodzi o akustykę, komfort oglądania, itd. Jednak to, co na zewnątrz fajnie wygląda tak w środku już niespecjalnie. Strefa gastronomiczna przy sektorze VIP i na prasie to dwa stoliki z wystawionymi na nich produktach i coca- cola przelewana do kubka z butelki.
Sandecja Nowy Sącz – Długo nie miał kto jechać na ten wyjazd, odpadł Shellu ze względu na szkołę, odpadł Marcin ze względu na pracę. W końcu udało się zebrać ekipę, która z problemami wyjechała z Katowic, bowiem musieliśmy wracać po Kolesia, który w ostatniej chwili dostał zgodę na wyjazd. Na stadionie Sandecji byliśmy już kilka razy i dobrze wiemy gdzie najlepiej zaparkować. Na pewniaka wjechaliśmy na klubowy parking i spotkało nas zdziwienie. Parking był pełny, ale szczęśliwie ochroniarz pozwolił nam zaparkować na podjeździe przed parkingiem. Ucieszeni podeszliśmy pod trybunę i oczywiście znowu przekonaliśmy się, że na polskich stadionach nic nas nie zaskoczy….Przed trybuną znajduje się drugi parking, który był całkowicie pusty. Przed meczem chcieliśmy jeszcze odebrać akredytacje, ale był z tym problem, bowiem w pokoju dziennikarskim trwała narada sędziów z kierownikami drużyn.
MKS Kluczbork – W Kluczborku wszystko na tip-top, jeśli chodzi o prasę, więc my również sprężyliśmy się i szybko byliśmy na stadionie. Chcieliśmy też uniknąć braku miejsc z uwagi na mały sektor prasowy. To, co najlepsze wydarzyło się po meczu gdzie siedzieliśmy w salce konferencyjnej. Był tam TV i oczywiście zainteresowaliśmy się czy nie można puścić meczu jakiegoś. Szybko udało nam się uruchomić dekoder i oglądaliśmy ligę angielską i potem derby BVB-S04. Do rozmowy włączył się również stróż obiektu, który twierdził, że GieKSa nic nie grała, ale wygrała i w ogóle to GieKSa była najgorszym zespołem, jaki tu grał ostatnio….Daj boże byśmy zawsze tak kontrolowali mecz jak w Kluczborku. W Kluczborku przekonaliśmy się również, że Shellu idealnie pasowałby do serialu Narcos w roli Pabla. Podczas przygotowania newsów Shellu postanowił zrobić sobie coś do picia, wstał od biurka, westchnął niczym Escobar i udał się do stolika z napojami. A że miał na sobie ubranie niczym kolumbijski baron kokainy i zrobił to niemal identycznie jak w serialu to od razu wybuchnęliśmy śmiechem i zapytaliśmy Shella czy on udaje Pabla?
Bytovia Bytów – Po sielance, jaką mieliśmy w ostatnich wyjazdach, jeśli chodzi o kilometry tym razem czekał nas pierwszy poważny wyjazd w tym sezonie. Do Bytowa odziwo szybko dojechaliśmy dzięki remontowi A1 gdzie znacznie przyśpieszono przejazd poza Łodzią. Czasu było tyle, że postanowiliśmy zjeść coś w miejscowej knajpie. „Miejscowej” to nieco za dużo powiedziane, bowiem za wybór miejsca wziął się Koleś, który bywa w Bytowie dość regularnie. Zostaliśmy wywiezieni jakieś 20 km od miasta, potem się okazało, że to chyba jedyna knajpa w okolicy, bowiem obsługiwała wesele, spotkanie rodzinne i normalnych klientów takich jak my. Po długim oczekiwaniu otrzymaliśmy obiad i udaliśmy się na stadion. Na stadionie jakoś specjalnie nie było widać mgły, która była z nami przez całą drogę. Aż nam się przypomniał mecz we Wronkach i wygrana 1:0 po golu Bojarskiego we mgle.
Wigry Suwałki – Ostatni wyjazd w tym roku przypadł na dalekie Suwałki. Znowu pojawiły się małe braki kadrowe, ale szczęśliwie kolejny raz udało nam się załatać. Chyba wyszło nam to lepiej niż GieKSie łatanie dziur po kartkach, bowiem wszystko było na stronie na tip-top. Droga była spokojna, ale nieco się przeciągnęła ze względu na wymianę koła, która nas spotkała po drodze. Obyło się bez większych kłopotów i mogliśmy udanie zakończyć sezon wyjazdowy.
Jak widzicie kulisy naszej pracy bywają niekiedy bardzo śmieszne i ciekawe. Zapewniamy was, że ciekawiej jest na żywo przebywać z nami na wyjeździe. Wszystkich tych, którzy byliby zainteresowani pisaniem na stronie czy też podczas meczu zapraszamy do kontaktu. Nie musicie zaczynać od wielkich newsów, pomoc przyda się również przy tych malutkich takich jak opis kolejki, zapowiedź przeciwnika itd.
Najnowsze komentarze