Dołącz do nas

Siatkówka

„Pięćdziesiątka” GieKSy w PlusLidze – podsumowanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Z uwagi na przerwę w rozgrywkach ligowych w związku z rozegraniem turnieju finałowego o Puchar Polski, pokusiliśmy się o małe podsumowanie dotychczasowych występów GieKSy w PlusLidze.

Ogólny bilans spotkań GKS-u – 21 wygranych przy 29 przegranych – nikogo zadowolić nie może. Liczyliśmy na przynajmniej bilans oscylujący wokół remisu, a do tego sporo brakuje. Zastanawia również to, że „własny parkiet” wcale nie jest atutem naszego zespołu w tych rozgrywkach.  Te – 9 wygranych przy aż 16 przegranych – należy podzielić na grę w Spodku i w Szopienicach. W legendarnej katowickiej hali GieKSa odniosła 3 zwycięstwa przy 5 porażkach, tak więc w tym drugim obiekcie GKS wygrał 6 razy przy 11 przegranych. Wiadomo, że gra na własnym obiekcie powinna dawać przewagę i zwiększać szansę na wygrywanie spotkań. Jak również dobre wyniki w meczach domowych budują odpowiednią frekwencję na meczach, a te liczby niestety nie zachęcają do odwiedzania hal.  Na pewno wynik GieKSy w meczach wyjazdowych trzeba zaliczyć na „plus”. Bilans bliski remisu pokazuje, że gra przed obcą publiką nie stanowi problemu.

Ze statystyk wynika, że wiodącą postacią w naszym zespole w krótkiej historii występów w PlusLidze jest Karol Butryn. Z racji jego gry na pozycji atakującego, taki wniosek nikogo nie powinien dziwić. Nie do zastąpienia są na razie właśnie, Karol Butryn i Serhij Kapelus, którzy rozegrali wszystkie mecze, oczywiście nie zawsze występując w wyjściowych składach.  Karol jest najlepiej punktującym siatkarzem oraz najlepiej zagrywającym w naszym zespole. Na przyjęciu najbardziej obciążeni byli Serhij Kapelus i Rafał Sobański, choć ten drugi głównie w pierwszym sezonie gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najlepiej blokującym został Bartłomiej Krulicki, ale jego dorobek to też głównie zasługa gry w zeszłej kampanii.

Miejmy nadzieję, że druga „pięćdziesiątka” występów GKS-u Katowice w PlusLidze będzie o wiele lepsza i poprawimy przede wszystkim grę na własnym parkiecie. Ambicją klubu oraz ich wszystkich kibiców jest wspinanie się w siatkarskiej hierarchii klubów w Polsce. Aby to skutecznie wprowadzić w czyn, potrzebna jest lepsza gra zespołu niż dotychczas i co za tym idzie znacznie lepszy bilans spotkań w kolejnym okresie występów naszego zespołu w lidze. I tego sobie życzmy, jako sympatykom tego zespołu oraz całej drużynie! Do boju GieKSo!

 

W 50 spotkaniach GKS-u Katowice w PlusLidze wystąpiło łącznie 17 siatkarzy:

Rozegrane mecze:

Karol Butryn 50, Serhij Kapelus 50, Rafał Sobański 45, Bartłomiej Krulicki 45, Paweł Pietraszko 43, Tomasz Kalembka 42, Maciej Fijałek 41, Bartosz Mariański 41, Kacper Stelmach 39, Adrian Stańczak 38, Marco Falaschi 32, Gert Van Walle 28, Michał Błoński 23, Marcin Komenda 18, Emanuel Kohut 18, Gonzalo Quiroga 18, Dominik Witczak 17,

Rozegrane sety:

Serhij Kapelus 179, Karol Butryn 177, Rafał Sobański 147, Bartłomiej Krulicki 138, Tomasz Kalembka 137, Adrian Stańczak 133, Paweł Pietraszko 123, Bartosz Mariański 123, Marco Falaschi 118, Maciej Fijałek 100, Kacper Stelmach 68, Gonzalo Quiroga 67, Gert Van Walle 66, Emanuel Kohut 63, Marcin Komenda 62, Michał Błoński 53, Dominik Witczak 42,

 

Bilans meczów łącznie – 21 zwycięstw : 29 porażek –

Bilans punktów – 63 zdobytych : 87 straconych – Bilans setów – 86 wygranych : 109 przegranych – Bilans małych punktów – 4294 zdobytych : 4405 straconych

Bilans meczów „u siebie” – 9 zwycięstw : 16 porażek –

Bilans punktów – 31 zdobytych :44 straconych – Bilans setów – 40 wygranych :55 przegranych – Bilans małych punktów – 2086 zdobytych :2153 straconych

Bilans meczów „na wyjeździe” – 12 zwycięstw : 13 porażek –

Bilans punktów – 32 zdobytych :43 straconych – Bilans setów 46 wygranych :54 przegranych – Bilans małych punktów – 2208 zdobytych :2252 straconych

 

Wyniki „razem” – 7- 3:0 / 7- 3:1 / 7- 3:2 / 7- 2:3 / 9- 1:3 / 13- 0:3

Wyniki „u siebie” – 4- 3:0 / 4- 3:1 / 1- 3:2 / 5- 2:3 / 3- 1:3 / 8- 0:3 – PLUS „złoty set” 12:15

Wyniki „na wyjeździe” – 3- 3:0 / 3- 3:1 / 6- 3:2 / 2- 2:3 / 6- 1:3 / 5- 0:3

 

Widzów na meczach GKS-u – „u siebie” / „na wyjeździe” – 37.290 / 44.330

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u w PlusLidze – po 50 meczach (195 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 4974 minut, z czego I set 1268 min. – II set 1309 min. – III set 1317 min. – IV set 814 min. – V set 266 min. + „Złoty set”

Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 1264: zagrywka 757, atak 349, siatka + inne 158.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 1333: zagrywka 835, atak 353, siatka 51, inne 94.

Ilość zdobytych punktów – GKS 3030: BUTRYN 732, Kapelus 521, Sobański 324, Krulicki 230, Kalembka 225, Quiroga 214, Pietraszko 192, Van Walle 170, Kohut 126, Błoński 91, Witczak 78, Falaschi 49, Komenda 41, Fijałek 20, Stelmach 17.

Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 1023: BUTRYN 251, Kapelus 141, Sobański 103, Kalembka 89, Krulicki 88, Pietraszko 70, Quiroga 66, Van Walle 45, Błoński 36, Kohut 35, Komenda 30, Falaschi 23, Witczak 22, Fijałek 13, Stelmach 11.

Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 2007: BUTRYN 481, Kapelus 380, Sobański 221, Quiroga 148, Krulicki 142, Kalembka 136, Van Walle 125, Pietraszko 122, Kohut 91, Witczak 56, Błoński 55, Falaschi 26, Komenda 11, Fijałek 7, Stelmach 6.

Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 1184: BUTRYN 374, Kapelus 234, Krulicki 135, Quiroga 91, Van Walle 86, Kalembka 75, Pietraszko 69, Sobański 67, Kohut 66, Witczak 35, Falaschi 17, Błoński 9, Stelmach 8, Komenda -4, Fijałek -8, Stańczak -31, Mariański -39.

Ilość zagrywek – GKS 4303: BUTRYN 575, Kapelus 550, Kalembka 452, Sobański 429, Krulicki 424, Pietraszko 359, Falaschi 335, Quiroga 258, Komenda 189, Kohut 184, Van Walle 169, Błoński 136, Fijałek 126, Witczak 85, Stelmach 32.

Ilość błędów na zagrywce – GKS 835: BUTRYN 123, Kalembka 108, Pietraszko 100, Sobański 88, Kapelus 80, Krulicki 65, Kohut 49, Komenda 40, Quiroga 39, Błoński 38, Van Walle 32, Falaschi 28, Fijałek 25, Witczak 15, Stelmach 5.

Ilość asów serwisowych – GKS 259: BUTRYN 56, Sobański 29, Kalembka 29, Kapelus 27, Pietraszko 25, Quiroga 21, Krulicki 16, Van Walle 11, Błoński 9, Komenda 8, Witczak 7, Kohut 7, Falaschi 7, Fijałek 5, Stelmach 2.

Ilość przyjęć – GKS 3635: KAPELUS 972, Sobański 884, Mariański 556, Quiroga 437, Stańczak 390, Błoński 244, Stelmach 40, Krulicki 26, Kalembka 25, Pietraszko 23, Kohut 12, Falaschi 11, Butryn 8, Komenda 3, Fijałek 3, Witczak 1.

Ilość błędów w przyjęciu – GKS 245: SOBAŃSKI 61, Kapelus 59, Mariański 39, Stańczak 31, Quiroga 27, Błoński 11, Krulicki 4, Pietraszko 3, Falaschi 3, Stelmach 2, Kalembka 2, Butryn 1, Fijałek 1, Komenda 1.

Przyjęcie negatywne – GKS 846: SOBAŃSKI 250, Kapelus 222, Mariański 106, Stańczak 89, Quiroga 83, Błoński 62, Stelmach 11, Krulicki 6, Falaschi 5, Kalembka 4, Pietraszko 4, Butryn 1, Fijałek 1, Komenda 1, Kohut 1.

Przyjęcie perfekcyjne – GKS 834: SOBAŃSKI 202, Kapelus 195, Mariański 170, Quiroga 119, Stańczak 85, Błoński 39, Krulicki 6, Kalembka 6, Stelmach 5, Kohut 2, Pietraszko 2, Butryn 2, Witczak 1.

Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 24%: WITCZAK 100%, Butryn 33,5%, Mariański 30,5%, Kalembka 27%, Quiroga 27%, Sobański 24%, Krulicki 22%, Stańczak 22%, Kapelus 21%, Stelmach 21%, Kohut 17%, Błoński 16%, Pietraszko 7,5%, Falaschi 0%, Fijałek 0%, Komenda 0%.

Ilość ataków – GKS 5062: BUTRYN 1284, Kapelus 1074, Sobański 650, Quiroga 425, Van Walle 331, Kalembka 260, Krulicki 254, Pietraszko 197, Błoński 185, Kohut 164, Witczak 151, Falaschi 41, Komenda 21, Stelmach 17, Fijałek 8.

Ilość błędów w ataku – GKS 353: BUTRYN 110, Kapelus 59, Sobański 50, Quiroga 33, Kalembka 24, Van Walle 22, Błoński 16, Krulicki 12, Witczak 11, Pietraszko 10, Kohut 3, Komenda 2, Fijałek 1.

Ilość ataków zablokowanych – GKS 413: BUTRYN 124, Kapelus 89, Sobański 58, Van Walle 30, Quiroga 24, Witczak 17, Błoński 17, Kalembka 16, Krulicki 14, Pietraszko 10, Kohut 8, Stelmach 2, Komenda 2, Fijałek 1, Falaschi 1.

Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 2334: BUTRYN 613, Kapelus 453, Sobański 258, Quiroga 180, Van Walle 146, Krulicki 139, Kalembka 135, Pietraszko 127, Kohut 98, Błoński 75, Witczak 67, Falaschi 20, Komenda 10, Stelmach 8, Fijałek 5.

Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46,5%: FIJAŁEK 70%, Stelmach 68%, Pietraszko 64%, Kohut 60%, Kalembka 57,5%, Krulicki 51%, Falaschi 49%, Komenda 48%, Butryn 47,5%, Van Walle 44%, Witczak 44%, Kapelus 42%, Quiroga 42%, Błoński 41%, Sobański 38,5%.

Ilość bloków punktowych – GKS 437: KRULICKI 75, Butryn 63, Kalembka 61, Kapelus 41, Pietraszko 40, Sobański 37, Komenda 23, Falaschi 22, Kohut 21, Van Walle 13, Quiroga 13, Fijałek 10, Błoński 7, Stelmach 7, Witczak 4.

Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 51: BUTRYN 8, Krulicki 7, Sobański 7, Kalembka 6, Błoński 4, Quiroga 4, Pietraszko 4, Kohut 3, Komenda 3, Falaschi 1, Van Walle 1, Stelmach 1, Kapelus 1, Fijałek 1.

MVP – GKS 20: BUTRYN 6, Kapelus 4, Sobański 2, Komenda 2, Błoński 1, Kalembka 1, Falaschi 1, Quiroga 1, Mariański 1, Fijałek 1.

Najlepsi siatkarze w przegranych meczach – GKS 29: BUTRYN 12, Sobański 5, Falaschi 4, Kapelus 4, Fijałek 1, Stańczak 1, Witczak 1, Quiroga 1, (oprócz meczu z ZAKSĄ)


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga