Zagłębie Sosnowiec jest stałym sparingpartnerem GKS Katowice czy to w zimowych, czy to w letnich przygotowaniach. Dzisiaj na Stadionie Ludowym znów katowiczanie mieli okazję zmierzyć się z drugoligowym przeciwnikiem. Po porażce z Górnikiem Zabrze oczekiwaliśmy jednak lepszej gry naszego zespołu.
Trener Kazimierz Moskal próbuje ustawienia z piątką obrońców i tak było tym razem. Na środku oglądaliśmy jednak tym razem Radosława Sylwestrzaka, któremu partnerowali Sławomir Duda i Mateusz Kamiński, a skrajnymi obrońcami, uczestniczącymi w ofensywie – byli Alan Czerwiński i Bartosz Sobotka. W pomocy od początku zagrali Kamil Cholerzyński, Jarosław Wieczorek i Krzysztof Wołkowicz, natomiast z przodu Kamil Bętkowski i Rafał Kujawa.
Początek spotkania toczonego w dość wysokiej temperaturze, ale nie w wielkim upale, należał do Zagłębia. To rywale przeprowadzali groźniejsze akcje i dwa razy zrobiło się groźnie pod bramką Macieja Wierzbickiego. Dominacja Zagłębia trwała ponad kwadrans i nieoczekiwanie po 217 minutach gola zdobyła GieKSa. Świetne dośrodkowanie z lewej strony Sobotki trafiło na głowę niepilnowanego Kujawy, a ten z bardzo bliska pokonał bramkarza gospodarzy. Od tej chwili to GieKSa przejęła inicjatywę i raz po raz zbliżała się pod pole karne sosnowiczan. Bardzo dobre zawody rozgrywał Kamil Bętkowski, który imponował przebojowością (choć później w sytuacjach podbramkowych dwa razy zabrakło mu chłodnej głowy). Ofensywnie usposobieni boczni obrońcy grali dobrze, ale zwłaszcza podobał się Sobotka, który wręcz szalał na skrzydle i nie bał się pojedynków jeden na jeden. W 24. minucie Kujawa posłał prostopadłą piłkę do Bętkowskiego, ten jednak próbując minąć bramkarza w sytuacji sam na sam stracił futbolówkę. Potem Bętkowski sam wypuścił Krzysztofa Wołkowicza, który również w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem nie pokonał rywala. Co się odwlecze, to nie uciecze – w 33. minucie piłkę na prawym skrzydle dostał niepilnowany Czerwiński. Bardzo dobra kozłująca centra w pole karne i ponownie Rafał Kujawa głową skierował piłkę do bramki. To był naprawdę dobry okres gry katowiczan. Niestety kilka minut później Zagłębie zdobyło bramkę kontaktową. Dośrodkowanie z rzutu wolnego, jeden z zawodników przedłużył piłkę wzdłuż linii bramkowej, a Sławomir Jarczyk dopełnił formalności. Do przerwy GKS prowadził 2:1.
Na drugą połowę wyszli Przemysław Pitry, Sławomir Duda i Antonin Bucek, którzy zmienili Łukasza Pielorza, Mateusza Kamińskiego i Macieja Wierzbickiego. W 50. minucie dobrą dwójkową akcję rozegrali Pitry z Sobotką, ale dobrze interweniował bramkarza Zagłębia. Gospodarze dążyli jednak do wyrównania i udało im się to w 56. minucie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego mocnym strzałem głową pod poprzeczkę zamienił Krzysztof Markowski, który pojawił się na boisku w drugiej połowie. Obrona GKS nie grała dobrze i chwilę później mogło być już 3:2, ale fatalnie spudłował jeden z rywali w sytuacji sam na sam. Po 60. minucie trener Kazimierz Moskal dokonał aż pięciu zmian. Zeszli z boiska Sobotka, Czerwiński, Bętkowski, Wieczorek i Kujawa, a na ich miejsce pojawili się Rafał Pietrzak, Aleksander Januszkiewicz, Mateusz Mazurek, Krzysztof Bodziony i Paweł Szołtys. Chwilę wcześniej kontuzji nabawił się Sobotka, który przez kilka minut opatrywany był przez masażystów, ale ostatecznie o własnych siłach opuścił boisko.
W 67. minucie GKS ponownie wyszedł na prowadzenie. Świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego Bodzionego, tam bardzo dobrze naszedł na piłkę Szołtys i mocnym strzałem – dodajmy nogą – strzelił pod poprzeczkę trzeciego gola dla GKS. Zagłębie próbowało się odgryzać i miało niezłe sytuacje, ale zawodnicy gospodarzy nie grzeszyli skutecznością. Dobrą akcję miała też GieKSa, kiedy po dośrodkowaniu Pietrzaka ładnie głową uderzał Mazurek. Swoją sytuację miał Pitry, ale również jego strzał obronił golkiper. W końcówce w Manuela Neuera postanowił zabawić się Bucek i wyszedł na 40. metr, a że źle obliczył to wyjście, rywal próbował strzelić do odkrytej bramki – na szczęście pomylił się znacznie. Jeszcze pod koniec spotkania świetną piłkę na 16. metrze miał Bodziony, ale strzał okazał się bardzo nieudany.
Ten dość dziwny mecz – ze względy na to, że aż 4 gole z 5 padły po uderzeniach głową – miał dwa oblicza, jeśli chodzi o GieKSę. Słaba i niepewna gra obronna z jednej strony oraz naprawdę ciekawa, urozmaicona i skuteczna ofensywa. Należy pochwalić Kamila Bętkowskiego i Bartosza Sobotkę, którzy byli najlepsi w tym meczu, skutecznością błysnął Rafał Kujawa, który bardzo pewnie wykończył sytuacje, dobrze na skrzydle grał Alan Czerwiński.
Trener Moskal musi jednak popracować nad wspomnianą defensywą, bo skoro drugoligowe Zagłębie stworzyło sobie sporo groźnych sytuacji, to strach pomyśleć, co będzie w lidze z mocniejszymi rywalami. Cieszy jednak zwycięstwo i fakt, że rywalizacja w zespole trwa – co może być tylko z korzyścią dla naszego zespołu.
Najnowsze komentarze