GKS wygrał spektakularnie w Bełchatowie. Wygrał przegrany mecz. Generalnie nie był to porywający pojedynek w naszym wykonaniu, ale liczy się efekt końcowy. A nie był on przypadkowy, tylko naznaczony ciężką pracą i pomyślunkiem.
Plusy:
+ Niemożliwa wygrana – grając od 10. minuty w dziesiątkę i przegrywając 0:1 udaje się w końcówce strzelić dwie bramki. Takie mecze zdarzają się raz na sto albo i rzadziej!
+ Wyczekali – tak jak Miedź tydzień temu nie atakowała, ale w końcówce ukłuła, tak było i teraz. Katowiczanie raczej schowani za podwójną gardą w końcówce wyprowadzili dwa nokautujące ciosy.
+ Fenomenalne akcje bramkowe – to był dwa majstersztyki. Rozegrania od początku do końca były przemyślane, a wykończenia znakomite. To co zrobił Burkhardt przy pierwszy golu to mistrzostwo świata.
+ Goncerz – krytykowanie go po tym meczu jest słabe. Miał olbrzymi udział przy obu bramkach. Jak widać strzelać nie musi – ważne, że się dobrze ustawiał i podawał.
Minusy:
– Słaba gra przez większość meczu – taktyka tego nie tłumaczy. Była masa złych zagrań, niecelnych podań, niedokładnych przyjęć. Szczęście, że rywal nie był w stanie strzelić drugiego gola.
– Młodzieżowiec – Daniel Ciechański był chyba najsłabszy na boisku. Nadal mamy problem w tym temacie.
– Czerwone kartki – o ile ta dla Jurkowskiego spowoduje być może pozytywne roszady, to brak Grzegorza Goncerza – i to pewnie na więcej niż jeden mecz – jest sporym osłabieniem.
Kamel
7 września 2015 at 14:59
minusy-punkt no.2 : – momy we klubie reserwy i do komplytu x junioruw sie szkoli (?),i ze coukyj tyj raji niy snodniye sie minimum 1 chop kerygo idzie wciepnonc no piyrszy sklad?
mobil
8 września 2015 at 14:48
Realnie oceniając mecz to wynik lepszy od gry(trzeba strzelić o jedną bramkę więcej od przeciwnika),a dzięki trenerowi przeciwnika- zamiast wystać do bramki zawodnika zawiesił ręcznik i oto cała tajemnica sukcesu.