GieKSa z Bogdanką wygrała, czas więc na poszukwanie pozytywów i negatywów sobotniego spotkania. Z trzech punktów możemy być zadowoleni, z gry umiarkowanie również, choć były mankamenty.
Plusy:
+ Trzy punkty po ciężkim boju – wiemy, że GKS Katowice tracił sporo punktów w tego typu meczach i to na swoim boisku. Tym razem takie spotkania jak z ŁKS czy Bogdanką, gdzie nie ma pięknej piłki, wygrywa. Nie ma frajerstwa, jest skuteczność.
+ Deniss Rakels – ten zawodnik kiedyś mało strzelał i nic nie grał. Teraz nawet jeśli nie strzela, to wykonuje olbrzymią pracę na boisku, jest silny, przepycha się z obrońcami, rozgrywa piłkę, jest szybki. Jeszcze gdyby tylko więcej strzałów, ale może to przyjdzie z czasem.
+ Zero z tyłu – mimo kilku stykowych sytuacji ze spalonymi (przy trzeciej sędzia mógł puścić grę), Bogdanka nie miała stuprocentowych sytuacji. Obrona gra pewniej niż na jesieni, a jedna stracona bramka w czterech meczach mówi dużo.
+ Walka – widać to u naszych zawodników, a po końcowym gwizdku pokazali, że w kaszę nie dadzą sobie dmuchać.
Minusy:
– Łapanie na spalone – przy lepszym przeciwniku taka taktyka mogła się nie powieść. Chyba momentami za duża luka była pomiędzy naszymi stoperami.
– Gra bez napastnika – przez jakieś 10 minut GKS po zdjęciu Rakelsa grał w ustawieniu 4-5-0. Wydawało się, że do ataku przejdzie Pitry, a jednak pozostał w linii z pomocnikami. To musiało zaskutkować zmasowanymi atakami Łęcznej. Tak defensywna gra doniczego nie doprowadzi. Na szczęście zreflektował się trener Górak i na końcówkę wprowadził Radionowa.