Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do Motoru

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie ma co ukrywać, to nie był najlepszy mecz do oglądania, opisywania i oceniania. Nastroje zaraz po meczu były fatalne, ale jednak jesteśmy kibicami GieKSy, więc nas już nic nie ruszy. Chcecie wiedzieć, jak od kulis wyglądała nasza wycieczka krajoznawcza do Lublina? Poniżej opis punkt po punkcie, akcja po akcji.

  1. Na wyjazd wybraliśmy się w składzie: Miro (foto), Toczmek (relacja). Wyjechaliśmy w okolicach godziny 11.
  2. Okazuje się, że nowa droga, którą budował nasz szanowny znajomy, znacznie skraca dojazd do Lublina. Zawsze w tamte rejony jechaliśmy A4 do Rzeszowa i na północ, tym razem trasa przez Kielce i Radom okazała się o 40 minut szybsza.
  3. Na trasie Miro mocno testował mój pęcherz, mijając stacje za stacją.
  4. Karma kiedyś wróci kolego.
  5. Do Lublina dojeżdżamy w okolicach godziny 16, więc zajeżdżamy na najbliższą galerię i szukamy jakiegoś obiadu.
  6. Oczywiście tak wybraliśmy, że do dyspozycji był Mc’D lub KFC. Na szczęście w rogu dojrzeliśmy Subwaya i z tej opcji skorzystaliśmy.
  7. Próbowaliśmy przeprowadzić konsumpcję jak ludzie, ale ochroniarz nam zaproponował jedzenie podczas spaceru po galerii, bo tylko wtedy nie może nas upominać, absurd. trochę dodatków przez to zmuszone było przywitać się z podłożem.
  8. Było ich tak dużo, że nawet zasada 3. sekund by nie zadziałała.
  9. Na stadion docieramy 16:30 i krążymy, szukając wjazdu i krążąc wokół stadionu.
  10. Po minięciu stadionowej knajpy zza rogu wyłania się główna brama.
  11. Opisana jako VIP i na całe szczęście dobijamy się do wjazdu przez nią równo z delegacją z klubu.
  12. Ochroniarz nie chciał nas wpuścić, twierdził, że przed bramą auta nam przypilnuje policja HE HE HE.
  13. Po nacisku słownym oczywiście nas wpuszcza, bo z nami się nie dyskutuje.
  14. Oczywiście, żeby odebrać akredytację, trzeba było wyjść ze stadionu tą bramą i udać się do ukrytego pokoju, który był dopiero opisany małą karteczką na drzwiach.
  15. Tam spotkaliśmy dwie bardzo miłe Panie, które wypisały na miejscu akredytacje i skierowały nas przed drzwi do furtki na stadion.
  16. Po wejściu przez ową furtkę okazało się, że weszliśmy na trybunę, mając do dyspozycji z prawej strony młyn gospodarzy, a z lewej sektor po ludziach zasiadających przypominający klasyczną 4. na Bukowej.
  17. Chodziliśmy wspólnie z oficjalnymi po stadionie, szukając wejścia do loży prasowej, która widzieliśmy, że była nad sektorem.
  18. W końcu wyszliśmy ze stadionu znowu i wróciliśmy na parking VIP, nie bacząc na uwagi ochroniarzy.
  19. Wbiliśmy przez drzwi VIP i okazał się, że od razu mieliśmy właśnie tam wejść i udać się w prawo w stronę schodów na lożę prasową.
  20. Burdel to mało powiedziane, dobrze, że trafiliśmy na delegację z klubu, bo sami byśmy pewnie krążyli tam aż do meczu.
  21. Sam stadion bardzo ładny i dobrze zrobiony. Oprócz tych pałąków z oświetleniem szpetne to jak noc.
  22. Loża prasowa ogromna, z dostępem do internetu bezprzewodowym i kablowym na każdym biurku.
  23. Do każdego biurka były przygotowane ruchome krzesełka z oparciem. Na początku wydawały się super, jednak były dość złe skonstruowane i łatwo było się na nich wygrzmocić.
  24. Nie ma co ukrywać, że kapitalnie było słychać doping z obu stron. W końcu przeżywaliśmy  widowisko sportowe zgodnie z jego założeniem.
  25. Co narobili piłkarze, wszyscy wiemy. Znaleźli sobie winowajcę swojej słabej gry w postaci sędziego.
  26. Po meczu wrzuciliśmy zdjęcia na kompa i kończyliśmy robotę już w aucie z myślą, że będziemy ze stadionu wyjeżdżać rok, ponieważ aut było mnóstwo.
  27. Okazało się jednak, że w Lublinie wiedzą jak poradzić sobie z rozładowaniem korków przy wyjeździe i w zasadzie w kilkanaście minut byliśmy już na drodze w trasie.
  28. Z drugiej strony być może puścili nas z litości szybciej, widząc rejestrację.
  29. Na trasie powrotnej kolega Miro wymieniał i wskazywał palcem postoje, na których się nie zatrzymywał kiedy go o to prosiłem w drodze na mecz.
  30. O takich kolegach marzyłem.
  31. Tym razem jechałem jako pasażer, więc po skończeniu galerii wciągnął mnie Twitter i jego wiadomości. Tam zawsze jest masa trójkolorowej rodziny, która pociesza się wzajemnie po kolejnych klęskach.
  32. Na trasie już jednopasmowej za Kielcami okazało się, że ścigamy się z tirem pełnym kurczaków.
  33. Czy to zwiastun zbliżającej się wielkimi krokami ekstraklasy w najbliższych latach?
  34. Tir jechał na tyle szaleńczo, że te kurczaki w środku mogły mieć spore konwulsje.
  35. Można powiedzieć, że dobrze, że po tym wyścigu nikomu głowy nie pospadały.
  36. Wiedząc jaki los czeka kurczaki żart wysokich lotów HE HE, ale rodzi się pytanie, czy gdzie indziej głowy nie powinny polecieć?
  37. Wracamy o 1:00 i czekamy na Bytovię, a tam niespodzianka na relacji radiowej!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga