Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Post scriptum: Euro-wsiowe standardy prasowe

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Za sobą mamy intensywny czas, związany z trzema meczami – w Warszawie, Skierniewicach i u siebie z Koroną. Ze względu na liczbę spotkań i zatrzęsienie newsów na naszej stronie, post scriptum – zbiorcze – ukazuje się dopiero teraz – na spokojnie, kiedy kolejny mecz gramy dopiero w sobotę. Zapraszamy na kilka słów okołomeczowych podsumowań, dzięki którym zobaczycie trochę kulis naszej pracy. Niektóre kwestie mogą się wydać… zaskakujące.

1. Dla mnie ten wyjazd rozpoczął się już w czwartek i do niedzieli przebywałem w Warszawie. Nie będę się w tym miejscu rozpisywał szczegółowo, gdyż w planach mam zrobienie reportażu z tegoż wyjazdu – wzorem tego majowego, który mogliście (i możecie) czytać TUTAJ. W obecnym artykule skupię się stricte na meczu.

2. Ograniczę się tylko do tego, że tak naprawdę pierwszy raz w życiu mogłem pozwiedzać Warszawę na spokojnie. Byłem w kilku ciekawych miejscach, o których napiszę wkrótce. Oczywiście będą też GieKSiarskie i piłkarskie odniesienia.

3. Po obfitym posiłku około 18.00 udałem się spod zamku na Starym Mieście na stadion. Już od pewnej odległości od obiektu były stoiska z szalikami i pamiątkami. Trochę na wzór meczów reprezentacji Polski.

4. Dobrze, że wiedziałem, gdzie odebrać akredytację i potem, gdzie udać się do wejścia na stadion. Bo gdyby nie to, późniejsze kiepskie wrażenie mogłoby być jeszcze gorsze.

5. Tak więc udałem się do recepcji klubowej. Wejściówka na mnie już czekała. No właśnie – wejściówka, bilet, nie wiem jak to nazwać. Praktycznie na wszystkich stadionach jest to taka prostokątna plakietka z napisem „prasa”, czasem zalaminowana. Tutaj był to taki bilecik, pewnie podobny do zwykłych biletów dla kibiców. Był podany też sektor, rząd i miejsce. Nie spotkałem się jeszcze z tym.

6. Udałem się do wejścia, przeszukano mnie – oczywiście pobieżnie – na polskie stadiony można wnieść i czołg, jeśli dobrze się go schowa. Poprosiłem o skierowanie mnie na sektor prasowy. Jak to zazwyczaj bywa – ochroniarze kompletnie nie wiedzieli gdzie mam iść.

7. Głowiłem się, poszedłem do jednych drzwi, potem kazali mi iść gdzie indziej. W końcu dotarłem do odpowiedniego wejścia i tutaj już droga na sektor prasowy choć długa, była dość intuicyjna. Przy samym wejściu do tej strefy był pierwszy catering.

8. Potem znalazłem się już w strefie okołokonferencyjnej. I tutaj było iście europejsko. Sala konferencyjna, z podestem dla kamer, czysta, schludna, po prostu bardzo ładna. Obok sala z krzesłami i stołami, żeby nie trzeba było robić materiałów na kolanie. W lobby catering, którego nie powstydziłyby się loże VIP na wielu stadionach. Fikuśne kanapki, małe hamburgerki i mini pizze, ogrzewane cały czas, żeby były ciepłe, soki z kraników, napoje, w bemarach typowo obiadowe dania. Do tego kanapa, stoliki. Ogólnie – rewelacja i świetna prezencja.

9. Potem schodami (jest też winda) udałem się na najwyższe piętro, gdzieś tam mijając Michała Żewłakowa, który miał komentować ten mecz w Canal+. Gdy wyszedłem na sektor prasowy, szukałem swojego rzędu i miejsca. Żałowałem, że nie mam go tutaj, gdzie się znalazłem, bo warunki do pracy były bardzo dobre. A potem żałowałem jeszcze bardziej…

10. Przeszedłem przez jakąś furtkę i ku mojemu zdziwieniu, nadal byłem na sektorze prasowym. Ale tu już było inaczej. Odnalazłem swoje miejsce i usiadłem. Miejsce bez stolika, bo stoliki były co kilka siedzisk. Więc zająłem takie, gdzie ten blat był.

11. Stolik przesuwany pionowo. Ale bez żadnej blokady. Czyli coś takiego, że mogę go ustawić przed sobą tak, żeby położyć laptopa, ale gdy nacisnę mocniej, oprę się przypadkowo o blat, to po prostu się on zsunie do dołu i będzie niezła lipa.

12. Zszedłem więc rząd niżej, gdzie już stoliki (również co kilka miejsc) były z blokadą. Tyle, że tutaj gdy tak blokada działała, stoliki były pochyłe. Przekleństwo niektórych stadionów. Czyli nie możesz za bardzo postawić sobie picia, bo ci się wylewa. Mnie podczas meczu spadła z tego stolika komórka i myszka. Absurdalne rozwiązanie, które jak widać, jest także na Legii.

13. Czekałem na resztę ekipy. Mecz z Legią opracowywaliśmy w czteroosobowym składzie. Ja i Patryk na prasie, Magda i Kazik na foto. Byłem na swoim miejscu chwilę przed dziewiętnastą, więc sporo czasu pozostawało jeszcze do meczu.

14. Niestety to, co działo się z resztą ekipy było lekko skandaliczne. Najpierw Kazik dawał znać, że miał problem z wejściem, bo nie było jego akredytacji. Podobno ktoś już odebrał nasze wejściówki (sic!). Na szczęście dodrukowano mu ją, choć i z tym były problemy, bo drukarka przez chwilę odmówiła posłuszeństwa.

15. Kazik wyszedł z auta wcześniej, by robić efektowne ujęcia dronem (zapraszamy do galerii). Patryk i Magda… szukali miejsca parkingowego i to był jakiś horror. Nie wpuszczano ich na żaden parking w pobliżu stadionu, kluczyli między blokami, osiedlami i nigdzie nie mogli przystanąć. Pisali mi to właśnie wtedy, kiedy się pojawiłem na prasie, czyli półtorej godziny przed meczem.

16. Minęła prawie godzina, gdy Patryk pojawił się na prasówce. Ostatecznie zaparkował półtora kilometra od stadionu, więc można sobie wyobrazić, jak duże jest opóźnienie związane z szukaniem miejsca, a potem jeszcze tyraniem z tobołami na stadion.

17. Ktoś powie – mogliście wyjechać wcześniej. Przypomnę jednak, że nie robimy tego w ramach pracy, tylko ciułamy czas wolny, żeby na tę GieKSę pojechać. Zazwyczaj chcielibyśmy być na stadionie 1,5h przed meczem i czasem się to udaje. Tutaj ekipa była w pobliżu obiektu w tym czasie. Nie przewidzieliśmy jednak takiego dramatu z zaparkowaniem. Następnym razem będziemy musieli inaczej to rozwiązać.

18. Sektor prasowy miał jeszcze kilka mankamentów. Nie wiem, z czego, ale wrażenie zapylenia było dość spore. Myślę, że czasem warto by było przeczyścić przynajmniej blaty tych chybotliwych czy krzywych stolików.

19. Największym problemem jednak było to, że ostatecznie wyszło, że dostaliśmy miejsca chyba dla jakiegoś medialnego plebsu. Niby na schemacie stadionu rzeczywiście były to miejsca prasowe. Jednak kuriozalne jest to, że żeby dojść do tego miejsca musiałem trzy razy okazać „akredytację” i dwa razy pokazać dowód osobisty, a okazało się, że od drugiej strony nie ma żadnego oddzielenia między tymi stanowiskami, a zwykłym sektorem kibiców. Jeden ochroniarz, który tam stał też tego kompletnie nie pilnował.

20. Efekt był taki, że za naszymi plecami zleźli się kibice Legii i normalnie sobie usiedli mogąc nam wlepiać te swoje warszawskie gały w monitor.

21. Przyznam, że takiej słomy z butów nie widziałem już dawno. W głowie się nie mieści jaki to jest zmanierowany element. Jakkolwiek staram się zdecydowanie unikać uprzedzeń, klubowych, regionalnych itd., to tutaj naprawdę trudno nie było myśleć w głowie w kategoriach „warszafki”.

22. Jeszcze przed meczem zaczęli swoje wywody. Pogarda jaką kierowali w stronę kibiców GieKSy, teksty typu „róbcie zdjęcia, róbcie, bo nieprędko znów do stolicy przyjedziecie”, oczywiście zdania o „brudnych pazurach” też musiały się znaleźć. Jakkolwiek wzajemne pozdrowienia kibiców, szowinizm i antagonizmy międzyklubowe są czymś normalnym i też związanym z psychologią tłumu, to tutaj mieliśmy po prostu wyraz indywidualnego prostactwa na najwyższym poziomie.

23. Nie szczędzili oni także swojego prymitywizmu w kontekście piłkarzy Legii, którzy rozgrywali kapitalne spotkanie i najlepszy mecz w sezonie. Nawet przy stanie 3:1 czy 4:1 rzucali tekstami „patrz, ale ten Gual biega, jak jakiś konik ze łbem” czy drwiąco wypowiadali się o Morishicie. Aż człowiek się cieszy, że od kilku lat mogą się obejść smakiem, jeśli chodzi o mistrzostwo. I w tym sezonie będzie podobnie.

24. Przed meczem była efektowna, kapitalna gra świateł i muzyki. Naprawdę robiło to wrażenie. Dodatkowo w tym schemacie nastąpiła prezentacja składów, z postaciami na boisku, które przy danym nazwisku był rozświetlane. A całość została zakończona uhonorowaniem Lucjana Brychczego, czyli prawdziwej legendy warszawskiego klubu, choć człowieka ze Śląska.

25. Kibice obu drużyn nie szczędzili sobie uprzejmości w trakcie meczu, ale też prowadzili dobry doping dla swoich drużyn. Z czasem trwania meczu bardziej mogli być zadowoleni ci z Żylety, ale sektor gości niezrażony traconymi kolejnymi bramkami, ciągle trzymał znakomity poziom.

26. Mieliśmy swoją chwilę euforii, kiedy Adam Zrelak dał prowadzenie naszej drużynie. Tym samym osobiście trochę zrehabilitował się za niewykorzystany rzut karny przy Łazienkowskiej w barwach Warty Poznań. Tyle, że wtedy Warta wygrała, a teraz GKS przegrał. Pewnie z chęcią by się zamienił.

27. A Rafał Augustyniak strzelił swoją drugą bramkę przeciw GieKSie. Poprzednio niemal 10 lat temu na Bukowej w barwach Widzewa Łódź.

28. GieKSa wróciła na stadion przy Łazienkowskiej po 19 latach. Poprzednio, gdy zespół spadał z ekstraklasy, obiekt Legii był jeszcze w dawnym wydaniu. Na kolejną próbę musimy poczekać przynajmniej rok.

29. Po spotkaniu przemieściliśmy się do sali konferencyjnej. Konferencja prasowa, jak od lat, była oddzielna dla jednego i drugiego trenera. Najpierw wypowiedział się Rafał Górak, a potem na salę wkroczył Goncalo Feio…

30. Trudno nie było odnieść wrażenia, że trener Legii jest przeszczęśliwy z wygranej i postawy swojego zespołu. Potem w skrótach widzieliśmy, jak przytulał się czule ze szkoleniowcem GieKSy. Z Goncalo stał się taki dobrotliwy, miły wujek, co jest w kontraście do niektórych innych odsłon szkoleniowca.

31. No więc trener wszedł na salę konferencyjną i zaczął się witać z każdym, a osób było chyba ze trzydzieści. Z bliższymi mu osobami, czyli pewnie pracownikami medialnymi Legii, to bardziej zbił piątkę, dziewczynom podającym mikrofon dał buziaka, z nami normalne podał rękę (mnie w zasadzie raczej same palce), a naszej fotografce Magdzie rzucił tekstem „fajne zdjęcia”.

32. Sama konferencja była dość dziwna, bo w całej tej swojej radości, ekspresja trenera była taka… zamulona. Ale zaczął wymieniać członków sztabów medycznych, fizjoterapeutów, dietetyków itd., jako tych, którzy mają wkład w to, że w trzy dni Legia może zagrać dwa tak dobre mecze, przede wszystkim pod kątem fizycznym.

33. I choć było to totalnie nużące, to… trudno nie przyznać trenerowi racji. Przygotowanie fizyczne, motoryczne i regeneracja jest na bardzo wysokim poziomie i z tylko jedną zmianą w składzie w porównaniu do Backi Topoli, Legia zagrała z GieKSą kapitalne zawody.

34. Konferencja się skończyła, dziennikarze się zwinęli, a my… zostaliśmy na sali konferencyjnej. Ewakuowała się z czasem obsługa, ochroniarze (tacy w garniturach) i była lekka sugestia, żebyśmy też sobie poszli. Wyrażona w słowach „my już idziemy” przez jedną panią. „Dobrze, my zostajemy” – odpowiedzieliśmy. I zostaliśmy sami totalnie w tej przestrzeni medialnej. Jeszcze przez około godzinę robiliśmy dla Was materiały, konferencję, galerie z meczów. Przy okazji coś tam sobie podjedliśmy.

35. Koło północy zebraliśmy się do wyjścia. Czekała nas długa droga do samochodu. Pokonaliśmy ją złorzecząc na warunki, w których przyszło nam pracować. Ale to nie jest tak, że były one wyłącznie złe. Trzeba podzielić je na dwie kategorie – przestrzeń medialna, sala konferencyjna itd. – na piątkę z plusem. Sektor prasowy – pała z wykrzyknikiem. Aha, no i przy wyjściu zobaczyliśmy krzesło Legii, które wyglądało niczym postać z „Krzyku”… Idealne na godzinę duchów.

36. W Katowicach byliśmy po godzinie trzeciej. Za nieco ponad dwie doby mieliśmy się spotkać znów, by udać się na kolejne wyjazdowe spotkanie.

—-

37. Do Skierniewic wyruszyliśmy w środę o 15. Godziny szczytu, aglomeracja, więc łatwo nie było. Nawigacja nie pokazywała nam w żadnym stopniu wyjazdu z Katowic na krajową jedynkę, tylko prowadziła nas na Chorzów, a potem by na wysokości Bytomi zjechać na A1 i tędy ruszać w średnio-odległą podróż.

38. Przed Legią nastąpiła zmiana czasu. To spowodowało, że już w trakcie drogi nastały egipskie ciemności. W sumie to się rzadko zdarza, żeby już jadąc na mecz było ciemno. Naprawdę trzeba późno grać i musi być niesprzyjająca pora roku.

39. Na stacji spotkaliśmy naszych kibiców Wojtka i kompanów, sytuacja była o tyle dziwna, że dosłownie przed chwilą padł jakiś żarcik o lokalnym klubie i zaczepia nas jakiś byk – myśleliśmy, że to będzie niemiła rozmowa na temat tego niewinnego gagu 😉 Pozdrawiamy Was!

40. Na stadion dojechaliśmy godzinę przed meczem. Odbiór akredytacji poszedł sprawnie, ale szok – drugi raz w ciągu kilku dni dostaliśmy świstek, który bardziej był biletem niż akredytacją. Z rzędem i numerem.

41 Wejście przebiegło bezproblemowo, choć nietypowe było to, że trzeba było zeskanować kod z biletu, żeby przejść przez jeże. Nie było osobnego wejścia dla mediów. Wkrótce byliśmy na trybunie.

42. Miejsc dla prasy nie uświadczysz. Znaczy może na balkonie, w pobliżu vipów coś było. Tutaj po prostu trzeba było zająć wskazane miejsce na trybunie. Położyć laptopa na kolanach i jeszcze oszczędzać baterię, bo o gniazdku można było tylko pomarzyć. Cóż, nowy stadion, ładny, ale nie zadbano o wszystko. Tak więc jak na Legii mieliśmy kibiców nad sobą, to tutaj byli rząd pod nami.

43. Dla porównania jednak powiedzmy, że oprócz jednego frustrata (chyba pijanego), który obrażał nasz klub, pozostali kibice Unii zachowywali się najnormalniej w świecie, wspierając swoją drużynę.

44. Dziwne były jupitery, skarżyła się na nie nasza fotografka – i my mieliśmy wrażenie, że świeci nam prosto w oczy. Mariusz, który czasem nas wozi na wyjazdy stwierdził, że to z powodu niskich masztów i rzeczywiście coś w tym może być.

45. Jakie to było spotkanie, każdy widział. Jeden, wielki, totalny dramat i jedna z największych kompromitacji w historii klubu. Jako drużyna z ekstraklasy przegraliśmy z ekipą z czwartego poziomu rozgrywkowego. Jeśli w dawnej historii GKS nie przydarzyło się nic takiego, to być może był to w tym kontekście nawet najgorszy mecz w historii.

46. Kibice od 40. minuty trzy razy wpadli w euforię – najpierw po czerwonej kartce Repki, a potem po golach Szmyda i Sabiłły. Dwubramkowe prowadzenie Unii spowodowało, że nastroje w Skierniewicach były znakomite.

47. Druga część spotkania nie przyniosła zmiany obrazu gry. GieKSa biła głową w mur, co prawda strzeliła gola, ale więcej okazji miała Unia. Skończyło się na 2:1, a stadion Unii odleciał – drużyna dokonała historycznego sukcesu awansując do 1/8 finału Pucharu Polski.

48. Po spotkaniu udaliśmy się do sali konferencyjnej. Podobnie jak na Legii, była ona ładna i schludna, pachnąca nowością. Przy stołach po bokach sali można było popracować i… podładować niemal już rozładowanego laptopa.

49. Podobnie jak po meczu z Motorem, tak i teraz trenera Kamila Sochę (200. mecz w barwach Unii) przywitały brawa miejscowych dziennikarzy. Szkoleniowiec nie ukrywał swojego szczęścia i trudno mu się dziwić.

50. Gwiazdą Unii jest rzecznik i jednocześnie spiker, trzeba przyznać, że jako taki trochę modniś, robi show i wprowadza nieco kolorytu. Niektórych może to nawet irytować, ale w sumie… czemu nie mieć swojego stylu?

51. Popracowaliśmy na sali jeszcze kilkadziesiąt minut i zebraliśmy się. Gdy powiedzieliśmy „do widzenia” obecnym na sali jeszcze dwóm osobom, pani z RMF-u nam przyjacielsko odpowiedziała „paaaaaaa”. No to też jeszcze raz się pożegnaliśmy „paaaaaaa”.

52. Droga do domu przebiegła szybko i sprawnie. Zniesmaczeni totalnie tym żenującym występem, ale już z myślami o kolejnym meczu domowym i następnym wyjeździe zameldowaliśmy się w Katowicach około pierwszej.

—-

53. Jeszcze kilka punktów poniedziałkowego spotkania. W tym sezonie graliśmy w ten dzień tygodnia dopiero po raz drugi. Za pierwszym razem zremisowaliśmy w Gliwicach z Piastem i mieliśmy dużo lepsze nastroje.

54. Lukas Klemenz strzelił trzeciego w historii gola dla GieKSy. Za pierwszym razem trafiał w sezonie 2017/18 przeciw Stomilowi i Podbeskidziu. Teraz zdobył pierwszego gola na poziomie ekstraklasy.

55. GieKSa zanotowała drugi mecz w tym sezonie i drugi z rzędu, w którym prowadziła, a ostatecznie przegrała. Dodatkowo w dwóch meczach, w których zespół obejmował prowadzenie, zakończyły się one remisem (Piast i Widzew).

56. W odwrotną stronę już nie jest tak różowo. Katowiczanie nie wygrali ani jednego meczu, w którym przegrywali. Dwukrotnie udało się ostatecznie zakończyć takie spotkaniem remisem (również Piast i Widzew).

57. To był przedostatni mecz na Bukowej. Łza się w oku zakręci podczas meczu z Lechią…

58. Arkadiusz Jędrych dostał tablicę pamiątkową z okazji 200 meczów w GieKSie. Lukas Klemenz po golu dał sygnał, że spodziewa się potomka. Gratulujemy!

59. Teraz już tylko Cracovia!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Gdzie zaparkować i jak dojechać na mecz z Górnikiem?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30 marca w niedzielne popołudnie pierwszy mecz na nowym stadionie rozegrają piłkarze GKS Katowice, a naszym przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze. Przy okazji otwarcia nowego obiektu pojawiają się liczne pytania o dojazd i parkingi.

Parking przy Nowej Bukowej – w dniu spotkania z Górnikiem będzie zamknięty dla kibiców. Wszystkich tych, którzy wybierają się na mecz samochodem, uczulamy, by nie kierować się pod sam stadion, ponieważ prawdopodobnie utkniecie w korku, a ostatecznie i tak nie zaparkujecie pod nowym obiektem.

Dojazd darmową specjalną komunikacją – wszystkich zainteresowanych dojazdem na nowy stadion odsyłamy do oficjalnej strony klubu. Do centrum przesiadkowego Brynów, które dysponuje 500 miejscami, można przyjechać autem i zostawić je tam za darmo. Jeśli jednak zabraknie tam miejsc, to w bliskiej okolicy jest jeszcze Galeria Handlowa Libero, która również dysponuje darmowym parkingiem.

Dojazd komunikacją miejską – Jeśli ktoś zdecyduje się na dojazd komunikacją miejską, to musi pamiętać, że jak w każdy inny dzień jest ona płatna według taryfy i cennika GZM. Bilet na mecz nie będzie uprawniać do darmowego przejazdu. Jeśli wybierzecie się na stadion zwykłymi liniami, powinniście sprawdzić te, które obsługują przystanki Załęże Kąpielisko BuglaZałęska Hałda Bocheńskiego Autostrada oraz przede wszystkim Katowice Osiedle Kopalnia Wujek. Do tego ostatniego przystanku jeździ najwięcej autobusów. Wszystko możecie sprawdzić tutaj. Z drugiej strony od Ligoty, Brynowa, Piotrowic mamy jeszcze przystanek Brynów Dziewięciu z Wujka, jednak z powodu prac remontowych związanych przebudową linii kolejowych, jest on położony nieco dalej od stadionu. Po remoncie wiaduktów powinno być dużo łatwiej z uwagi na bliżej położone przystanki na ul. Stromej czy Załęskiej Hałdy.

Fanom komunikacji miejskiej polecamy przyjazd na mecz linią 51. Objeżdża ona praktycznie połowę Katowic i można pozwiedzać miasto z każdej strony, szczególnie jeśli wybierzemy opcję z pętlą, dzięki której dwa razy przejedziemy przez przystanki w okolicach stadionu. Taki wybór oczywiście wpłynie na czas podróży – będzie to około 2 godzin i 15 minut.

Do dyspozycji mamy jeszcze podróż pociągiem na stację Katowice Brynów, która tego dnia będzie wyjątkowo otwarta. Niestety stacja przechodzi remont i będzie czynna tylko 30 marca, więc nie będzie to opcją na inne mecze.

Dojazd rowerem – Mamy tutaj dwie opcje – obie mają plusy i minusy. Na stadion możemy dojechać własnym rowerem, ponieważ przy obiekcie przygotowano stojaki, przy których możemy zabezpieczyć swój rower. Można też dotrzeć rowerem miejskim. Najbliższa stacja znajduje się od strony Ligoty. Należy kierować się na ulicę Załęska Hałda/Dobrego Urobku i w okolicach placu zabaw znajdziemy stację o numerze NR 27520. Od drugiej strony mamy dostępne stacje rowerowe koło Bugli oraz na osiedlu Witosa, ale ta pierwsza wymieniona stacja jest zdecydowanie najbliżej nowego obiektu. Kto ma kartę Multisport, to może dodatkowo korzystać z roweru za darmo przez godzinę.

Minusem dojazdu własnym rowerem jest niepewność co do funkcjonowania parkingu rowerowego pod stadionem, ponieważ na ten moment nie mamy jeszcze oficjalnych informacji. Rowerem miejskim zaparkujemy w pobliżu Nowej Bukowej, ale może być problem z dostępnością rowerów na stacji po spotkaniu.

Dojazd samochodem – Co jeśli zdecydujemy się przyjechać samochodem? Jak już wspomnieliśmy, parking pod stadionem będzie zamknięty, ale w okolicy jest sporo innych miejsc parkingowych, które w niewielkiej odległości będą w stanie przyjąć kibiców GieKSy. Pamiętajmy od razu, że parkingi te w większości wypadków są terenami dostępnymi za darmo, ale należącymi do innych podmiotów. Szanujmy więc możliwość zaparkowania samochodu na obcym terenie i utrzymujmy porządek tak, jakbyśmy byli u siebie.

Najbliższym i największym parkingiem będzie Centrum Handlowe Załęże, które w materiałach prasowych informuje, że dysponuje parkingiem na 700 miejsc. Parking jest darmowy, nie ma tam żadnych szlabanów, ale niektóre miejsca mogą być zajęte przez klientów siłowni czy lokali rozrywkowych. Mniejszy parking będzie parę metrów dalej pod sklepami Aldi, Media Expert oraz w okolicach kebabu U Pajdy. Z tych czeka nas około 15-minutowy spacer na stadion.

Naprzeciwko centrum handlowego Załęże jest jeszcze „dziki” parking przy stacji kolejowej Katowice Załęże. Liczba miejsc nie będzie tam duża, ponieważ często stoją tam samochody ciężarowe.

Kolejnym dużym parkingiem jest parking przy kąpielisku Bugla na ulicy Żeliwnej. Jest to parking w okolicach przystanku autobusowego, z którego będą szli na spotkanie kibice.

Od strony Ligoty dostępny powinien być parking przy kopalni Wujek na ulicy Dolnej. Zalecamy jednak ostrożność, ponieważ sytuacja związana z tym parkingiem jest dynamiczna i będzie zależeć od robót budowlanych na terenie stacji PKP Brynów. Jeśli parking będzie dostępny, to zapewni sporo miejsc.

Od strony Osiedla Witosa mamy dwie opcje. Obie będą wymagały spaceru w okolicach 20-30 minut. Pierwszą z nich jest parking przy Zielonym Bazarze na ulicy Kolońskiej. Parking jest darmowy i nie ma na nim szlabanów. Drugą opcją jest sklep Macro Cash and Carry. Z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy, parking ma być dostępny dla kibiców w czasie spotkań przy Nowej Bukowej. Tutaj również uczulamy na zachowanie czystości, ponieważ nie chcemy, by parkingi były zamykane na kolejne mecze. Czekamy na oficjalne potwierdzenie, ale jest duża szansa, że również tutaj zaparkujecie. Przy wybraniu tej opcji czeka Was około 25-minutowy spacer na Nową Bukową.

Do dyspozycji kibiców powinny być również mniejsze parkingi i lokalizacje, ale tutaj trzeba będzie mieć trochę szczęścia i liczyć, że nie będą one zajęte. Na przykład jest parking przy ogródkach działkowych na ulicy Bocheńskiego na wysokości stacji BP. Inną opcją będzie parkowanie od strony Ligoty w okolicach opisywanej stacji rowerowej. Jest tam sporo uliczek, na których nie ma zakazu parkowania, a drogi są szerokie i auta zaparkowane na ulicy nie powinny przeszkadzać w normalnym ruchu drogowym. Jedną z takich ulic jest opisywana wcześniej Załęska, gdzie znajduje się stacja rowerowa. Niestety nie ma tam zbyt wiele miejsca, a wobec remontu dróg przy Nowej Bukowej jest opcja sporego nadrabiania kilometrów samochodem do innych lokalizacji, jeśli okaże się, że nie znajdziemy niczego wolnego.

Kontynuuj czytanie

Hokej

Kalaber w Katowicach!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu JKH GKS Jastrzębie, słowacki szkoleniowiec powiedział, że może to być jego ostatni mecz na ławce trenerskie JKH. Dziś już wiadomo, że selekcjoner reprezentacji przenosi się do Katowic.

Jacek Płachta może jednak spać spokojnie, Robert Kalaber będzie w Katowicach szefem hokejowej Akademii Młodej GieKSy. Władze Katowic chcą mocno postawić na hokej, głośno mówi się o budowie nowego lodowiska, stąd potrzeba podniesienia jakości szkolenia młodych hokeistów i połączenia sił (w Katowicach szkolenie prowadzi się w dwóch klubach – GKS i Naprzód) oraz wykorzystania potencjału lodowych tafli. Plan szkolenia przygotował Henryk Gruth (współtwórca szwajcarskiej szkoły hokejowej) we współpracy z Robertem Kalaberem oraz specjalistami z katowickiej AWF i słynnej fińskiej szkoły hokejowej Vierumaki. Za realizację programu będzie odpowiedzialny słowacki szkoleniowiec.

Jacek Płachta cieszy się w Katowicach pełnym kredytem zaufania, w dalszym ciągu będzie odpowiedzialny z prowadzenie Hokejowej Dumy Katowic. Jego kontakty oraz fakt, że syn trenera Mathias Plachta gra w drużynie Adler Mannheim spowodowały, że oba kluby są na drodze do podpisania porozumienia o współpracy sportowej. Adler ma najlepszą szkółkę hokejową, która jest wzorem szkolenia w Niemczech. Nieaktualny jest zatem temat przenosin Płachty do Oświęcimia, tamtejsi działacze w swoim stylu próbowali nakłonić katowickiego szkoleniowca do zmiany otoczenia. Szkoleniowiec miał razem z obecnym dyrektorem sportowym GieKSy pomóc tamtejszej ekipie wrócić na salony.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Live: EUFORIA W KATOWICACH!!!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30.03.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramki: Olkowski (38-sam.), Szymczak (90) – Zahović (51)
GKS: Kudła – Wasielewski (88. Marzec), Czerwiński, Jędrych, Klemenz, Galan (80. Gruszkowski) – Kowalczyk, Repka, Nowak, Błąd (78. Drachal) – Bergier (78. Szymczak).
Górnik: Majchrowicz – Kmet (78. Josema), Szcześniak, Janicki, Janża, Olkowski (46. Sow), Sarapata, Hellebrand, Podolski, Furukawa, Zahović (87. Bakis).
Ż.kartki: Jędrych – Podolski
Cz.kartki:
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 15048

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga