Piłka nożna Prasówka
Pożegnanie Repki przy Nowej Bukowej

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wieczornego spotkania GKS Katowice – Raków Częstochowa.
gol24.pl – Pożegnanie Repki przy Nowej Bukowej
Mecz GKS Katowice – Raków Częstochowa zakończy sobotnie granie w inauguracyjnej, 1. kolejce PKO Ekstraklasy. Dla fanów gospodarzy będzie to okazja na pożegnanie Oskara Repki, który przez ostatnie lata był zawodnikiem GieKSy.
GKS Katowice świetnie zaprezentował się w poprzednim sezonie PKO Ekstraklasy. Pełniący wtedy rolę beniaminka podopieczni Rafała Góraka zakończyli rozgrywki na 8. miejscu w tabeli, a mogli uplasować się nawet wyżej.
Natomiast Raków Częstochowa ma ponownie apetyt na walkę o mistrzostwo Polski. Zadanie jednak nie będzie łatwe, gdyż Medaliki oprócz rywalizacji w lidze, będą grać jeszcze w eliminacjach Ligi Konferencji. Tylko od nich zależy, jak długo potrwa przygoda na arenie międzynarodowej. Sobotnie spotkanie będzie wyjątkowe dla Oskara Repki, który od 2021 roku był zawodnikiem GKS Katowice, a na początku lipca przeniósł się właśnie do Rakowa Częstochowa. Rywalizacja przy Nowej Bukowej będzie okazją dla katowickich kibiców na pożegnanie piłkarza, który w barwach GieKSy rozegrał 113 meczów, strzelił 13 goli i zaliczył 6 asyst.
Ostatnie bezpośrednie mecze:
Raków – GKS 1:2 (08.02.2025r. – Ekstraklasa)
GKS – Raków 0:1 (03.08.2024r. – Ekstraklasa)
GKS – Raków 0:3 (09.03.2019r. – 1. liga)
Raków – GKS 2:0 (22.08.2018r. – 1. liga)
rakow.com – Sezon czas zacząć! Zapowiedź meczu GKS – Raków
W sobotni wieczór na stadionie w Katowicach zmierzymy się z GKS-em Katowice w ramach 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Pierwszy gwizdek o godzinie 20:15.
Dla obu drużyn będzie to okazja do udanego rozpoczęcia nowego sezonu. W drugim kolejnym sezonie naszą drużynę poprowadzi Marek Papszun.
– Zaczynamy sezon i to zawsze jest ekscytujący moment, bo po to się trenuje, by grać mecze. Za nami okres wytężonej pracy. Gdybym miał go krótko podsumować, to warunki i wykonana praca były na najwyższym poziomie – powiedział szkoleniowiec Rakowa podczas przedmeczowej konferencji prasowej.
[…] Sobotni mecz będzie wyjątkowy dla Oskara Repki, który po raz pierwszy od przenosin do Rakowa zmierzy się ze swoimi byłymi kolegami. Byłym zawodnikiem Medalików jest również Bartosz Nowak – Mistrz Polski w barwach naszego klubu.
Do tej pory rozegraliśmy 18 meczów ligowych z GieKSą (10 w Ekstraklasie i 8 na jej zapleczu). Medaliki cieszyli się ze zwycięstwa 5-krotnie. W 3 meczach dochodziło do podziału punktów, a 10 razy z wygranej cieszyli się piłkarze katowickiego zespołu. W rozgrywkach najwyższej ligi wygraliśmy 2 razy, a także 2-krotnie padał remis. 6 razy zwyciężali piłkarze GKS-u.
[…]- Na dzisiaj mamy gotowych 12-13 graczy z pola; oni będą musieli wziąć ciężar i odpowiedzialność za grę w pierwszych meczach. Wierzę, że szybko dołączą kolejni zawodnicy, którzy byli niedysponowani, czyli Erick Otieno, Adriano Amorim, Bogdan Racovițan, Jean Carlos, Ivi López i Vladyslav Kochergin – powiedział trener Papszun podczas czwartkowej konferencji prasowej.
ekstraklasa.org – Nowe twarze – 1. kolejka 2025/2026 (sobota)
Przed nami pierwsza sobota sezonu 2025/2026. Dziś na nowo poznamy Wisłę Płock, a także będziemy świadkami co najmniej kilku debiutów.
[…] GKS KATOWICE – RAKÓW CZĘSTOCHOWA
GKS Katowice w sezon 2025/2026 wchodzi z nowymi zawodnikami, ale tylko takimi, którzy Ekstraklasę już znają. Do klubu dołączyli: Aleksander Buksa (ostatnio: Górnik Zabrze), Kacper Łukasiak i Marcel Wędrychowski (ex-Pogoń Szczecin), Maciej Rosołek (m.in. Piast Gliwice), Jakub Łukowski (poprzednio: Widzew Łódź) oraz Aleksander Paluszek (w sezonie 2024/25: Śląsk Wrocław). Ponadto klub ogłosił przedłużenie kontraktu z odnoszącym w zespole sukcesy trenerem – Rafałem Górakiem.
Raków Częstochowa tradycyjnie wzmocnił kadrę kilkoma nazwiskami, ale w kontekście ich starcia z GKS Katowice jedno nazwisko ma szczególne znaczenie. Chodzi o Oskara Repkę, który od czterech lat występował w drużynie swojego najbliższego rywala i w jego barwach otrzymał premierowe powołanie do reprezentacji Polski. Pomocnik w minionym sezonie strzelił rekordowe dla siebie osiem goli i to jego trafienie może zadecydować o wyniku w nadchodzącym starciu. W końcu w 3 ostatnich meczach między nimi wygrywali goście różnicą jednej bramki.
CZY WIESZ, ŻE…
Prawdopodobieństwo zwycięstwa: GKS Katowice – 29,2%; Raków Częstochowa – 46,2%
Oskar Repka – strzelał gole w każdym z 4 ostatnich meczów w Ekstraklasie (też: w 6 z 7 ostatnich)
Raków ma najwięcej punktów zdobytych łącznie od sezonu 2019/2020 (377)
[…] Rafał Górak – poprowadzi GKS Katowice w 7. Sezonie z rzędu (najdłuższa seria z obecnych trenerów w lidze; też – najdłuższa seria w historii GKS Katowice)
Alan Czerwiński – możliwy 200. Mecz w Ekstraklasie (debiut – 28.07.2017 w meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:1 KGHM Zagłębie Lubin)
[…] GKS Katowice: średnio traci 0,8 gola/mecz z Rakowem Częstochowa w Ekstraklasie (u siebie 0,4 gola/mecz); w żadnym z 6 ostatnich meczów z Rakowem w Ekstraklasie nie stracił więcej niż 1 gola (w 9 z 10 meczów z Rakowem w Ekstraklasie tracił maksymalnie 1 gola)
[…] Raków Częstochowa nie przegrał 16 z 17 ostatnich meczów wyjazdowych (w 11 z nich zachował czyste konto)
[…] Raków Częstochowa w każdym z 4 ostatnich sezonów wygrywał swój mecz inauguracyjny w sezonie ligowym (w tym 3x bez straty bramki; 2024/25 – 2:0 z Motorem Lublin, 2023/24 – 3:0 z Jagiellonią Białystok, 2022/23 – 1:0 z Wartą Poznań, 2021/22 – 3:2 z Piastem Gliwice)
[…] Jeśli te drużyny remisują w meczach bezpośrednich w Ekstraklasie to zawsze 1:1 (2 mecze)
sport.betfan.pl – GKS Katowice – Raków Częstochowa
Początek pierwszej kolejki udowodnił jak nieprzewidywalna jest polska liga. Dwóch pretendentów do mistrzostwa przegrało czterema bramkami, choć Lecha było stać na trafienie honorowe. W sobotę o 20:15 swoje spotkanie zagra inny klub z mistrzowskimi aspiracjami – Raków Częstochowa.
[…] Zeszłoroczny beniaminek chce ponownie uplasować się w górnej połowie tabeli. Raków za to walczy o mistrzostwo, dokonał niewielu wzmocnień, ale za to solidnych i wydaje się, że w końcu znalazł napastnika.
[…] GKS Katowice będzie stanowić jednak spore wyzwanie. Co prawda jest to zeszłoroczny beniaminek, ale pokazał się z bardzo dobrej strony, kończąc rozgrywki na ósmym miejscu. Raków Częstochowa ma mistrzowskie aspiracje. Medaliki w letnim okienku dokonały kilku wzmocnień. Wypożyczenie Oliwiera Zycha z Aston Villi, zatrzymanie Jonatana Brunesa, a także transfery Oskara Repki, Karola Struskiego i Lamine’a Diaby-Fadigi wyglądają na papierze obiecująco.
[…] Medaliki w letnim okienku transferowym podebrały GKSowi jedną z gwiazd zespołu – Oskara Repkę. W sparingach GKS prezentował dyspozycję w kratkę. Raków za to zremisował z dwiema dużymi markami – Club Brugge i Anderlechtem. GKS Katowice jest groźny przed własnym terenem, a gdyby brać pod uwagę tylko domowe mecze, to w poprzednim sezonie uplasowałby się na 6. miejscu.
pilkanozna.pl – Rafał Górak i spółka utrą nosa wicemistrzowi Polski?
W rundzie wiosennej ubiegłej kampanii GKS Katowice sprawił niespodziankę w starciu z drużyną Marka Papszuna. Czy ta sztuka uda się podopiecznym Rafała Góraka ponownie?
Zadanie nie będzie łatwe. Tym bardziej, że ambicje „Medalików” są podrażnione – częstochowianie w poprzednim sezonie bili się o mistrzostwo Polski do samego końca, lecz ostatecznie o włos wyprzedził ich Lech Poznań. Ekipa Marka Papszuna zrobi więc absolutnie wszystko, aby w kolejnym sezonie sięgnąć po drugi tytuł w historii.
GieKSa w ostatnich dwunastu miesiącach była jednym z miłych zaskoczeń. Historia pokazuje jednak, że drugi sezon po awansie bywa często trudniejszy od pierwszego. Do drużyny trenera Góraka tego lata dołączyło kilku perspektywicznych zawodników, jak m.in. Aleksander Buksa, Aleksander Paluszek, Filip Rejczyk czy Kacper Łukasiak, którym z całą pewnością warto się przyglądać.
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Najnowsze komentarze