Dołącz do nas

Piłka nożna

Przewidywany skład GieKSy na Cidry

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dzisiaj o godzinie 18.00 przy Bukowej rozpocznie się pierwszy mecz GKS Katowice w tym roku. Rywal nie będzie z najwyższej półki, jednak z drugiej strony mecze derbowe rządzą się swoimi prawami. Każdy zespół chce dobrze wystartować i sprawdzić, czy forma ze sparingów będzie miała przełożenie na mecze ligowe, a także czy ustawienia taktyczne i personalne z gier kontrolnych przyniosą dobre efekty w lidze.

W sparingach GKS trener Rafał Górak nie eksperymentował z ustawieniami, za to jeśli chodzi o rozwiązania osobowe – jak najbardziej. Analizując te mecze, można spróbować pokusić się o wytypowanie pierwszej jedenastki na spotkanie z Cidrami.

W bramce wystąpi Witold Sabela i tu nie ma żadnych wątpliwości. Golkiper w sparingach spisywał się bardzo pewnie i nie można było mieć do niego żadnych zastrzeżeń. Co prawda zdarzyła mu się wpadka w spotkaniu z Górnikiem Wałbrzych, ale wynikało to z chwilowo obniżonej koncentracji, a nie słabszej formy.

Na bokach obrony powinniśmy ujrzeć Tomasza Rzepkę i Bartosza Sobotkę. Ten pierwszy już w rundzie jesiennej dobrze spisywał się na boku obrony, potrafił też podłączyć się do akcji ofensywnej, a jego współpraca z Mateuszem Zacharą momentami układała się świetnie. W sparingach, z których można było wnioskować o „silniejszym” zespole to właśnie Rzepka znajdował miejsce na prawej stronie. Jego konkurent Michal Farkas co prawda w sparingach grał poprawnie, ale podobnie było latem, a w lidze mieliśmy klapę. Po lewej stronie – Bartosz Sobotka, który co prawda musi nabierać doświadczenia, ale już teraz potrafi ze skrzydła dorzucić bardzo dobre piłki. Bartosz ma jednak pewne wahania formy, ale wydaje się, że obecnie jest numerem 1 po lewej stronie. Depcze mu po piętach Damian Kaciczak, którego notowania nieco wzrosły od rundy jesiennej, ale na swoją kolej chyba będzie jeszcze musiał poczekać.

Na środku obrony najłatwiej byłoby powiedzieć, że wystąpi duet Jacek Kowalczyk – Adrian Napierała. Jednak w ostatnim sparingu Adrian miał kilka bardzo niepewnych zagrań, to po jego pośliźnięciu się Jacek Kowalczyk musiał ratować zespół faulem w polu karnym. Wyglądało to tak, jakby idolowi katowickiej publiczności zabrakło koncentracji. W drugiej połowie na środku wystąpił też Mateusz Kamiński, którego znowu po meczu bardzo chwalił szkoleniowiec. Wchodząc więc w jego skórę, ale z drugiej strony nie mając pewności, na ile jeden mecz może decydować – typujemy, że na środku z Kowalczykiem (pewna pozycja) wystąpić może właśnie popularny Kamyk. Tak naprawdę na dwoje babka wróżyła i prawdopodobnie ostatnie chwile na treningach zadecydują, czy z Jabolem zagra Kamyk czy Napa.

Boki pomocy to najprawdopodobniej Mateusz Zachara po prawej stronie i Bartłomiej Chwalibogowski po lewej. Zachara od dłuższego czasu wobec absencji Grzegorza Goncerza ma pewne miejsce po tej stronie boiska. Chwalibogowski natomiast rewelacyjnie zagrał w meczu z Szombierkami, będąc motorem napędowym zespołu, zaliczając celne dośrodkowania i mocne strzały.

Największy kłopot bogactwa trener Górak ma w środku pomocy. Około ośmiu zawodników aspiruje tu na trzy pozycje. Wydaje się, że w pierwszej jedenastce wybiegnie na boisko Tomasz Hołota, który w ostatnich sparingach był wyróżniającą się postacią, a przede wszystkim z każdą rundą kreuje się w nim lider zespołu, co nawet skutkuje tym, że bywa kapitanem, gdy na boisku nie ma Kowalczyka i Napierały. Oprócz Hołiego w środku powinniśmy ujrzeć Piotra Gierczaka, z którym trener wiąże wielkie nadzieje i nie po to, go ściągał, by ten grzał ławę. Natomiast pozostaje tajemnicą, na ile doświadczenie zawodnika przełoży się na efektywność. Po jego grze widać, że wprowadza dużo spokoju, natomiast nie można mu było w sparingach zarzucić ciągu na bramkę. Za napastnikiem ustawiony będzie zapewne Przemysław Pitry, który ma bardzo mocną pozycję w zespole i jeśli jest w formie, jest jednym z najlepszych zawodników. Trenerowi „ułatwił” zadanie Damian Chmiel, który nie zagra z powodu kartek, a najprawdopodobniej pojawiłby się na boisku.

W ataku powinien zagrać osamotniony – jak zawsze – Deniss Rakels. Łotysz co prawda nie imponował zarówno w rundzie jesiennej w lidze, jak i w zimowych meczach kontrolnych, ale trener ma do niego wielkie zaufanie. Deniss strzelił gola w ostatnim meczu z Szombierkami. Istnieje jeszcze szansa na występ Patryka Stefańskiego, jednak na pierwszy ogień zapewne pójdzie Łotysz. Jeśli tak się stanie to najprawdopodobniej w drugiej połowie zmieni go właśnie wypożyczony zza miedzy piłkarz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga