Dołącz do nas

Piłka nożna

Puchar Polski znów nie będzie nasz, znów nie będzie nasz…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Puchar Polski – jak już pisaliśmy – od zawsze jest traktowany przez kibiców GKS Katowice bardzo poważnie i prestiżowo. Nie bez kozery, bo przecież to w tych rozgrywkach nasz klub odnosił największe sukcesy w historii. Każdy nowy rok, to nowe nadzieje na przygodę i przynajmniej namiastkę wielkiej piłki na Bukowej, czyli przyjazd jakiegoś zespołu z ekstraklasy.

Często jednak GKS odpadał już w przedbiegach z zespołami z niższych klas. Impas został przełamany rok temu. Jednak porażki ze Słubicami, Zdzieszowicami, Niepołomicami i Luboniem miały miejsce na wyjeździe. Tym razem mimo, że trafiliśmy na ekipę z tej samej ligi, to bardzo dużą korzyścią było to, że mieliśmy grać u siebie. Nikt nie wyobrażał sobie, że GKS może odpaść z Chrobrym, który jeszcze półtora tygodnia temu został rozstrzelany przez Niecieczę aż 0:6.

Trener Kazimierz Moskal dokonał kilku zmian w porównaniu z meczem z Miedzią Legnica. W bramce stanął Rafał Dobroliński, w obronie ujrzeliśmy Mateusza Kamińskiego i Radosława Sylwestrzaka w środku oraz Alana Czerwińskiego i Bartosza Sobotkę na bokach. W pomocy zagrali debiutujący Jarosław Wieczorek, Krzysztof Bodziony i Krzysztof Wołkowicz, w ataku Przemysław Pitry. Z Legnicy pozostali tylko Adrian Jurkowski i Rafał Kujawa.

Od pierwszych minut spotkanie miało bardzo senne tempo. W zasadzie ani GKS, ani Chrobry nie stwarzaly sobie sytuacji, ale goście pokazywali, że wcale nie będą tu się tylko panicznie bronić. Najlepszą okazję dla GKS miał Pitry, który po rzucie rożnym Bodzionego strzelił nogą, ale sprzed linii bramkowej wybił piłkę jeden z obrońców gości. Z drugiej strony dobrze pokazał się Szczepaniak, który po indywidualnym rajdzie uderzył na bramkę Dobrolińskiego. W 39. minucie Sylwestrzak w jakiś totalnie kuriozalny sposób przyjmował piłkę, że nabił ją sobie na rękę i był rzut wolny. Do piłki podszedł Krystian Pieczara i precyzyjnym strzałem, z lekkim rykoszetem pokonał Dobrolińskiego. Do przerwy nie udało się stworzyć żadnej groźnej sytuacji, zawodzili pomocnicy, zwłaszcza Wieczorek, z którego gry nie wynikało absolutnie nic.

W drugiej połowie trener wprowadził na boisko Kamila Cholerzyńskiego i Rafała Pietrzaka i zmodyfikował ustawienie. Wróciliśmy do gry czwórką obrońców, duet środkowych utworzyli Kamiński i Jurkowski, na bokach grali Sobotka i Czerwiński, a na flankach pomocy Wołkowicz i Pietrzak. Od razu gra wyglądała lepiej. Katowiczanom nieco bardziej zaczęła się kleić gra i częściej zespół podchodził pod pole karne przeciwnika. Efektem tego był gol wyrównujący. Świetne dośrodkowanie Wołkowicza i Rafał Kujawa precyzyjnym strzałem w długi róg przedłużył to podanie. Wydawało się, że GKS odzyskał kontrolę nad tym meczem i będzie już tylko lepiej. Najlepszą okazję na wyjście na prowadzenie zespół miał po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Bodzionego, kiedy najpierw strzelał Jurkowski, ale piłka została wybita znów sprzed linii bramkowej, dobitkę próbował uskutecznić przewrotką Cholerzyński, aż w końcu piłka spadła pod nogi Kamińskiego, który fatalnie przestrzelił. GKS miał przewagę optyczną, a Chrobry z rzadka, ale jednak, próbował skontrować, głównie szukając prostopadłej piłki na wolne pole do napastnika. Raz taka sytuacja omal nie przyniosła powodzenia gościom, na szczęście dwóch rywali nie porozumiało się. Gdy wszystko zmierzało ku dogrywce, tragicznie zachował się Czerwiński w polu karnym – najpierw próbując nieudolnie wybić piłkę podał ją prosto do niepilnowanego rywala, ten oddał strzał i trafił obrońcę w rękę. Rzut karny. Do piłki ponownie podszedł Pieczara i pewnym strzałem pokonał Dobrolińskiego. GKS próbował doprowadzić do wyrównania, ale bez efektu. Wprowadzony na boisko Dariusz Zapotoczny ewidentnie się spalił, a dodatkowo koledzy nie podawali mu piłek, gdy był dobrze ustawiony. W końcówce Czerwiński uderzał z dystansu, ale Rzepecki dobrze obronił.

GKS wrócił więc do swoich koszmarów i znów odpadł na samym początku rozgrywek. Trener Moskal na konferencji powiedział, że „rywalom bardziej się chciało”. Skoro tak, to jest to duży problem. GKS nie grał jakiegoś tragicznego meczu, ale ułomne interwencje obrońców zaważyły na porażce i kolejnym upokorzeniu u siebie z – całym szacunkiem – niezbyt renomowanym rywalem.

My kibice GKS Katowice jesteśmy już do tych upokorzeń przyzwyczajeni, ale nasuwa się pytanie, ile jeszcze?

Inne pytania, to – czy skład był optymalny? Czy jesteśmy gotowi na grę takim, a nie innym ustawieniem? Dlaczego przy stanie 1:1 trener wpuszcza stremowanego Zapotocznego? Można te pytania mnożyć.

Fakt jest taki, że do Katowic znów nie zawita ekstraklasa, a my będziemy dalej kopać się po czołach z Niecieczami, Chojnicami i innymi…

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Plusy i minusy po Rakowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.

Plusy:

+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.

+ Jędrych i Klemenz 
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.

Minusy:

– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.

– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.

– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.

Podsumowanie:

GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.

To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.

Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.

GieKSiarz

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Widzew rywalem GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dziś w siedzibie TVP Sport odbyło się losowanie ćwierćfinałów Pucharu Polski. GKS Katowice zmierzy się w tej fazie z Widzewem Łódź. Mecz odbędzie się w Katowicach, a 1/4 Pucharu Polski zaplanowano na 3-5 marca.

Widzew obecnie zajmuje 13. miejsce w Ekstraklasie, mając w dorobku 20 punktów, czyli tyle samo co GKS. Na 18 meczów piłkarzy Igora Jovicevića (a wcześniej Żelijko Sopića i Patryka Czubaka) składa się 6 zwycięstw, 2 remisy i 10 porażek (bramki 26-28). We wcześniejszych rundach Widzew wyeliminował trzy drużyny z ekstraklasy: Termalikę, Zagłębie Lubin i Pogoń Szczecin.

Zanim dojdzie do pojedynku pucharowego, obie drużyny zmierzą się w lidze (także w Katowicach), w kolejce, która odbędzie się 6-8 lutego.

Pozostałe pary tej fazy to:
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Zawisza Bydgoszcz – Chojniczanka Chojnice
Avia Świdnik – Raków Częstochowa

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna Wideo

Doping GieKSy w Częstochowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielny wieczór do Częstochowy, na ostatni mecz w tym roku, wybrał się komplet GieKSiarzy. Ultrasi zadbali o przedświąteczny klimat na sektorze.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga