Dołącz do nas

Piłka nożna

Rafał Górak: Pewność siebie musi dawać jakość, a nie być elementem nonszalancji

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po meczu z GKS-em Tychy odbyła się tradycyjna, choć wyjątkowo długa, konferencja prasowa. Trener Rafał Górak nie krył zadowolenia z postawy swojego zespołu, natomiast trener Dariusz Banasik wyraził swoje duże zastrzeżenia pod adresem zespołu sędziowskiego.

Rafał Górak:

Kapitalnie gra się takie mecze, przy takiej frekwencji, na takim stadionie, takiej rangi. Byliśmy na prowadzeniu i wyglądało, że możemy przejść przez ten mecz w taki kontrolowany sposób, ale trudno mi zrozumieć, w jaki sposób mogliuśmy stracić dwie bramki. Widziałem dużo pewności siebie w pierwszej połowie. Ta pewność siebie na pewno jest plusem, ale niekiedy bywa troszkę zgubna. W przerwie jeśli chodzi o przyczynę trafiliśmy w punkt i drużyna kapitalnie zareagowała i nie ulega wątpliwości, że dzisiejszy mecz wygrała drużyna moim zdaniem lepsza. Gratuluję zespołowy bardzo dobrych zawodów, bo teren jest tutaj ciężki, dziś przyszło dużo kibiców i był bardzo żywiołowy doping.

Pytania do trenera Góraka:

Co było kluczowym elementem pozwalającym zdominować rywala w drugiej połowie? W drugiej części pierwszej połowy był z tym problem, a w drugiej połowie wyglądało to już bardzo dobrze.

Górak: Pewność siebie musi dawać jakość, a nie może być elementem nonszalancji. Moi zawodnicy, którzy bardzo ciężko pracują na to, by gra wyglądała tak jak w drugiej połowie muszą charakteryzować się bardzo dużą jakością, każde podanie i każde przyjęcie jest naprawdę bardzo cenne i wydaje mi się, że właśnie ten element zadecydował w drugiej połowie, byliśmy dokładniejsi, byliśmy szybsi i to spowodowało, że zdominowaliśmy przeciwnika.

Czy już wstępnie wiadomo, co z Marcem?

Górak: Staw skokowy jest podkręcony, natomiast wydaje mi się, że nie jest to uraz, który wyeliminuje go na jakiś dłuższy okres czasu, mam nadzieję, że Mati szybko się wyliże.

Jak pan skomentuje występ Jakuba Araka, który w pierwszej fazie sezonu był nawet obiektem wielu docinków, a ostatnio strzela bramkę w trzecim kolejnym meczu?

Górak: Myślę, że kibicowanie swojemu zespołowi powinno polegać na tym, że każdemu zawodnikowi w kadrze trzeba kibiciwać cały sezon, trzymać kciuki i dopingować. Ci, którzy drwili i w jakiś sposób też obrażali, mam nadzieję, że przyjmą to na klatę i swoim dopingiem i postawą na trybunach przeproszą, ale tu nie chodzi o indywidualne sprawy, tylko trzeba zapomnieć. Kuba kapitalnie zareagował na wszystko.

Do tej pory przekleństwem GKS-u, takim jego alibi, była tak zwana presja. Mam wrażenie, że w tym sezonie umiejętność udźwignięcia tej presji jest kluczem do wielu sukcesów. Czy jest pan w stanie wytłumaczyć taką metamorfozę psychologiczną zespołu?

Górak: Być może proces i ta pięcioletnia praca, która moim zdaniem jest bardzo uporządkowana – ja wiedziałem, że w GieKSie wiele rzeczy, które po prostu są mitem, zostaną przełamane. Zespół wielokrotnie sobie poradził w trudnych momentach, uważam, że powinno być to w jakiś sposób docenione. Natomiast my wszyscy czekamy na kolejne mecze, bo bardzo się radujemy z każdej bramki, z każdego wyjścia z opresji, natomiast jeszcze dzisiaj nic żeśmy nie zrobili.

Będzie pan jakoś uważniej śledził mecz Górnika Łęczna? Jeśli nie wygra, macie na pewno baraże.

Górak: Mam 51 lat, potrzebuję trochę resetu – na pewno pies, spacer, relaks z rodziną. Na wynik zerknę.

Zwykle trener dość chłodno przyjmował bramki swojego zespołu, natomiast dziś ta radość wyszła na powierzchnię. Czy to znaczyło, że drużyna grała dokładnie to, co pan zakładał, stąd ten gol i pana radość, czy nie umiał pan zapanować nad tym i to tak wyszło?

Górak: Rzeczywiście cieszyła mnie cała druga połowa, a jeśli w doliczonym czasie gry zdobywa się bramkę, to trochę radości jest i czasem reaguję bardziej żywiołowo.

Półżartem półserio – jest święta wojna między GKS-em Katowice a Zagłębiem Sosnowiec, a jutro może być tak, że cały GKS Katowice będzie kibicował Zagłębiu, bo pojawiła się szansa bezpośredniego awansu. Tak będzie, czy wszystko tylko w nogach piłkarzy GieKSy?

Górak: Rozgrywki są na finiszu, I liga to kawał wielkich emocji. Fajnie, że jesteśmy bardzo wysoko w tabeli i fajnie, że walczymy o wszystko. Cóż, będziemy kibicować, ja zawsze kibicowałem piłce, kibicowałem I lidze, bo jestem z nią zżyty i wiem, że wszystko jest naprawdę możliwe. Niech ta sprawa rozstrzyga się po prostu na boisku, a kibice czerpią z tego radość. Idźmy dalej do przodu.

Czy GKS postraszył Wisłę Kraków, która do tej pory uchodziła za drużynę, która gra do końca i w końcówkach zadaje ostatni cios?

Górak: Od straszenia to są duchy i dzieci w nie wierzą, także Wisła się na pewno nie wystraszy. Będziemy musieli znaleźć nowy sposób na grę zespołu. Nie zmienimy nic w przygotowaniach, będzie taki sam mikrocykl jak przed Stalą Rzeszów i GKS-em Tychy. Wiemy, jaka siła jest w szatni Wisły Kraków, ale proszę mi uwierzyć, że siła w szatni GKS-u Katowice również jest z dnia na dzień coraz większa.

Czy da się jeszcze bardziej podnieść mental drużyny? Zespół ostatnio dwa razy wygrał mecze, odwracając ich losy. Czy widzi trener, jak w ciągu sezonu ten zespół mentalnie rośnie?

Górak: Na pewno rośnie, na pewno dużo przeszedł, na pewno wiele się wydarzyło, na pewno fantastycznie na to wszystko zareagował. Ale żeby wspominać ten sezon po latach, musi się on skończyć tak, jak się dzieje to teraz.Sezon trwa, musimy po prostu zapanować nad następnym meczem.

Czyli nie będzie teraz trzeba studzić głów piłkarzy?

Górak: Nie, widzę, w jaki sposób reagują w szatni, to jest takie bardzo umiarkowane, z duża dozą wiedzy, że przed nami kolejny bardzo trudny krok.

Dariusz Banasik:

Przegraliśmy derbowy mecz, niestety byliśmy zdziesiątkowani przez kartki i kontuzje, wystawiliśmy najbardziej optymalny skład, jaki mogliśmy. Został nam jeden środkowy obrońca, mimo tego zagraliśmy dobry mecz, zwłaszcza pierwsza połowa była bardzo fajna – stracona bramka, wyrównanie, potem dołożyliśmy drugą bramkę. natomiast w drugiej połowie niestety wzięło górę doświadczenie GKS-u Katowice. Wiedzieliśmy, że po stałych fragmentach są bardzo groźni no i największe zastrzeżenia mam do tej 90. minuty, bo nasz młody zespół (różnica wieku między naszym zespołem a GKS-em Katowice to jest przepaść) – niestety nasz młody zespół się podpalił, chciał strzelić bramkę na 3:2, poszliśmy trochę va banque i niestety zostaliśmy skontrowani. Nie poruszałem jeszcze w tej rundzie, tematu sędziowania, ale muszę to teraz zrobić. Brzydko to zabrzmi, ale sędziowie są bezczelni w swoim zachowaniu, nie można zwrócić na nic uwagi. Jeśli chodzi o sytuację z karnym, który wszyscy na stadionie widzieli, że był, potem to sprawdzaliśmy –  usłyszałem, że wybił piłkę Komor, a nie Rumin, a to jest niemożliwe, bo ja jeszcze nie widziałem, żeby zawodnik wybijał piłkę w kierunku swojej bramki. Patrząc na karne, jakie się gwiżdże w tej lidze, to był ewidentny karny, Sędziowie się oczywiście z tego wytłumaczą, pokazując taki kadr, takie ujęcie, że nie będzie tego widać, ale patrząc z gry, to był ewidentny rzut karny. Ktoś musi zacząć tych sędziów rozliczać, bo zwłaszcza u siebie mamy bardzo złe sędziowanie i nietrafione decyzje. Druga sprawa to różnica wieku, GKS Katowice ma średnia wieku 31 lat, a my 21-22. Chłopcy zagrali dobry mecz, ale muszą się jeszcze rozwijać i dzisiejszy mecz pokazał, że jest to I liga dla starych zawodników, którzy swoim doświadczeniem wygrali. Mecz dobry, bardzo widowiskowy, pozostaje tylko przeprosić kibiców. Ci chłopcy, którzy dziś zagrali, w przyszłości będą lepszymi piłkarzami. Bierzemy ten mecz na klatę, idziemy dalej, w kolejnym meczu gramy dalej bez linii obrony, szkoda, że w tak ważnym dla nas momencie nie możemy skorzystać z optymalnego składu.

Pytania do trenera Banasika:

Czy ten mecz nie pokazał po raz kolejny, że ta drużyna nie jest w stanie sprostać presji walki o awans?

Banasik: Ja jako trener nie mogę tego powiedzieć, może to czuję, ale nie mogę powiedzieć, że nie mamy drużyny na awans. Na pewno potrzebujemy więcej doświadczenia i więcej zawodników ogranych. Zawodnicy GKS-u Katowice to młodzieżowiec, Repka, a poza tym zawodnicy 30-letni i tym doświadczeniem, stałymi fragmentami wygrywają – do tego sędziowie się nabierają na pewne rzeczy – na przykład dzisiaj Wasielewski przy bramce na 1-0 zachował się tak jakby mu nogę urwali, po czym wstał i się otrzepał. Nasi zawodnicy tegom nie zrobią, może gdybyśmy w końcówce grali na czas, oszukiwali, może dowieźlibyśmy ten remis. Możliwe, że jeszcze nie mamy takiego zespołu, żeby walczyć o awans, a najwyżej o baraże.

Czyli niezależnie czy będzie awans, czy nie, dość jasno pan zasugerował, jak będzie wyglądało najbliższe okienko transferowe?

Banasik: Nie wiem, jaki będzie kierunek transferów, na razie myślę o tym sezonie, to jest bardzo dobry sezon dla nas. Po sezonie zastanowimy się nad transferami. Kibice oczekują od razu, tu i teraz, natomiast w sporcie, w piłce nożnej nie ma od razu. ten zespół budowany jest dopiero od roku, a żeby zbudować zespół, który się rozumie na boisku i poza boiskiem to potrzeba trochę czasu.

Jeszcze w kwestii sędziowania – mówi się, że trenerzy niepotrzebnie narzekają na sędziów, bo finalnie bilans szczęścia i pecha równa się zero. Czy pana zdaniem GKS Tychy jest na minusie?

Banasik: Nie wiem, jak na to pytanie odpowiedzieć. Nie wiem, czy na minusie, czy na plusie, każdy ma prawo się pomylić, ale chodzi też o formę przekazu, nie można z tymi panami porozmawiać. Ale nie chcę już dalej narzekać, bo zaraz okaże się, że będziemy stać personalnie jeszcze gorzej.

Pana zatrudnienie miało być planem dwuletnim, ale można już ten plan zrealizować w jeden rok. Czy pan wyczuł już w trakcie zimowego okienka transferowego, że ta drużyna jest za młoda by walczyć o awans, czy to są wnioski po ostatnich meczach?

Banasik: To też nie jest tak, bo ta młoda drużyna również potrafi wygrywać mecze, dziś przegraliśmy ważny mecz, ale dalej walczymy i jesteśmy w grze.

Jaki jest pana plan na baraże, z kim najlepiej zagrać i czy u siebie, czy na wyjeździe?

Banasik: Nie mam żądnego planu na baraże, a co do rywali, uważam, że super nam się gra z Wisłą Kraków, natomiast Wisła Płock i Górnik Łęczna są bardzo trudnymi przeciwnikami właśnie ze względu na liczbę doświadczonych zawodników.

A z GKS-em Katowice chciałby pan zagrać i się zrewanżować?

Banasik: Chciałbym w końcu zagrać z GKS-em Katowice w optymalnym składzie.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga