Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Baran przybliża nas w stronę Narodowego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kolejny etap maratonu z GieKSą przypadł na środowy wieczór i Puchar Polski, gdzie GieKSa mierzyła się z Pogonią Szczecin. Katowiczanie, którzy przez lata zapisali zarówno piękne chwile w pucharach jak i te gorzkie, przystępowali do gry w przemeblowanym kompletnie składzie. W bramce stanął Baran, do gry wrócił Łyszczarz, Tabiś, Bronisławski, Rumin, Anon,  oraz Kupec.

Początek spotkania to badanie sił przez obie ekipy i lekka przewaga GieKSy. Po dobrych akcjach strzelał Anon oraz Rumin, ale były to strzały niecelne. Pierwsza groźna okazja dla gości to strzał w słupek w 7. minucie spotkania. Szczecinianie grali w tym fragmencie spotkania dużo lepiej od GieKSy, utrzymując się przy piłce i prowadząc grę.

GieKSa oddała pole gry, ale jako pierwsza strzeliła bramkę. W pole karne solowy rajd przeprowadził Łyszczarz, który został sfaulowany przez rywali i sędzia Złotek podyktował karnego. Premierowe trafienie po „11” zaliczył David Anon i GieKSa prowadziła 1:0 w 20. minucie. Chwilę później powinno być 1:1. Kamil Drygas uderzał z pięciu metrów po rzucie rożnym, ale nad poprzeczką Barana. Kolejną sytuację dla gości ponownie miał Drygas, który w sytuacji sam na sam z Baranem fatalnie spudłował. Przewaga Pogoni była wyraźna, jeśli chodzi o kulturę gry i jej prowadzenie. Katowiczanie grali tylko w obronie, sporadycznie wyprowadzając kontry. W 37. minucie Baran zanotował bardzo dobrą interwencję, broniąc strzał głową Kożuja.

Drugą połowę spotkania GieKSa rozpoczęła bez zmian w składzie. Zmienił się nieco obraz gry. Katowiczanie grali nieco odważniej i zaatakowali rywali pressingiem. W pewnym momencie akcje szły od jednego pola karnego do drugiego. Najlepszą okazję dla naszej drużyny w tym okresie zmarnował Tabiś, którego strzał z 16 metrów wybronił Budziłek.  Mecz się wyrównał w środkowej fazie drugiej połowy, ale to Pogoń miała lepsze okazje do zdobycia bramki. Akcje skrzydłami i liczne dośrodkowania przyniosły efekt w 84. minucie, gdy do piłki w polu karnym najwyżej wyskoczył Drygas i umieścił piłkę w siatce.  Chwilę później powinno być 1:2. W polu karnym piłkę otrzymał od obrońców GieKSy Majewski, podał do napastnika, który 5 metrów przed pustą bramką trafił w słupek. Więcej okazji nie było i czekała nas dogrywka.

W dogrywce do poważnego grania od razu ruszyli szczecinianie, którzy w pierwszej poważnej akcji trafili piłką w słupek po uderzeniu z 15 metrów. GieKSa odgryzała się kontrami i po jednej z nich Śpiączka wypuszczony przez Michalika trafił z 7 metrów w słupek bramki. W drugiej połowie dogrywki lepsze okazje do bramki mieli Portowcy, ale bramki nie padły. O wyniku zadecydowały rzuty karne. W nich fantastyczną postawę  pokazał Krzysztof Baran, który obronił dwa rzuty karne. W GieKSie spudłował Śpiączka i to nasz zespół gra dalej w PP.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    PanGoroli

    26 września 2018 at 23:20

    PanGoroli — 25 września 2018 @ 23:39

    A mnie się marzy taki scenariusz, że wychodzi drugi skład, i odstawieni przez Paszula wykorzystują szansę, i zadziwiają nas…

    No i co? Warto mieć marzenia! 🙂

  2. Avatar photo

    Daniel

    26 września 2018 at 23:28

    Ależ fuuuks 🙂
    ….albo raczej po wielu latach szczęście uśmiechnęło się do nas!

  3. Avatar photo

    Rafał

    27 września 2018 at 00:03

    CI dublerzy może więcej dadzą niż te przebrzmiałe gwiazdy jak Wawrzyniak i Pawełek. A młodzież od początku sezonu by się zgrała to może była by fajna drużyna tylko po co ściągneli przestarzałe gwiazdy które nic nie wnoszą a wręcz szkodzą jak Wawrzyniak który od razu kontuzji się nabawił po co taki zawodnik tej drużynie?? powinni być młodzi gniewni którzy w każdym meczu będą dawać całe serducho i gryźć trawę by wygrać. A ten mecz dziś to jeden wielki fart który wiosny nie czyni.

  4. Avatar photo

    Robson

    27 września 2018 at 00:43

    Brawo młodzież ! Była ambicja trochę szczęścia i odwaga trenera w wystawieniu młodego składu. Szkoda tylko że Rumin tak szybko zszedł izastąpił go bezbarwny Śpiączka który jeszcze na dodatek zmarnował karnego niech teraz leci do nocnego i postawi Krzysiowi Baranowi litra Jacka D bo młody uratował mu dupę 😉

  5. Avatar photo

    Irishman

    27 września 2018 at 01:12

    Jasne, że chłopaki mieli całą furę szczęścia. Ale to była znowu ta fajna, ambitnie walcząca drużyna, która zaczęła się tworzyć przed zakontraktowaniem „gwiazd”, a którą rozwalono nieprzemyślanymi decyzjami kadrowymi!

    Brawo Panowie, brawo trenerze!

  6. Avatar photo

    Firek

    27 września 2018 at 08:41

    Nie ma się co zachwycać, bo fakt jest taki, że mieliśmy niesamowitego fuksa:/ moje wnioski po meczu:
    1. Baran: na początku bardzo niepewny, w pierwszej połowie miał więcej szczęścia, niż umiejętności… później trochę się rozkrecil, ale trzeba uczciwie napisać, że szczęście go nie opuszczalo
    2. Obrona bardzo słabo. Tyle sytuacji, ile stworzyła (słaba) pogoń nie powinno się zdarzyć
    3. Pomoc bezbarwna – długimi momentami nie potrafiliśmy wyjść z połowy i bazowalismy w zasadzie tylko na kontrach
    4. Atak (a raczej atakujący) ciężko ocenić z względu na słaba pomoc. Dla mnie wciąż naszym najlepszym napastnikiem jest Rumim, bo naprawdę fajnie walczy i już sporo potrafi

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice SK 1964

Jan Furtok dołączył do SK 1964!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Legendarny napastnik GKS Katowice Jan Furtok został dzisiaj honorowym członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”.

Decyzja o zaproszeniu Jana Furtoka do grona honorowych członków to wyraz ogromnego szacunku dla jego wkładu w GKS Katowice. Furtok to najlepszy strzelec w historii GKS Katowice w Ekstraklasie. Był także prezesem klubu. Brał on także czynny udział w akcji „Ratujmy GieKSę” w 2006 roku i między innymi dzięki jego działaniom GieKSa mogła wystąpić w IV lidze.

Dziękujemy Panu Janowi za przyjęcie zaproszenia, a wszystkich kibiców GieKSy, którzy jeszcze nie są członkami stowarzyszenia kibiców, zapraszamy w szeregi SK 1964. Dołączyć można poprzez wypełnienie deklaracji tutaj.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Unia wygrała z GKS-em

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W zakończonym kilkadziesiąt minut temu meczu III ligi GKS Wikielec uległ u siebie liderowi rozgrywek – Unii Skierniewice. Jedyną bramkę dla gości zdobył w 51. minucie pewnym strzałem z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Szymonie SołtysińskimMateusz Stępień. Unia Skierniewice jest naszym rywalem w 1/16 finału Pucharu Polski.

Dla skierniewiczan było to już ósme ligowe zwycięstwo w sezonie. Z dorobkiem 26 punktów piłkarze Kamila Sochy pozostaną na czele tabeli po 12. kolejce ligowych zmagań.

Trener w porównaniu do ostatniego meczu ligowego dokonał czterech zmian: Jakuba Czarneckiego, Filipa Zająca, Maksymiliana Kosiora i Aghwana Papikjana zastąpili Konrad Kowalczyk, Jakub Kwiatkowski, Oskar Melich i Kamil Sabiłło.

Wyjściowy skład Unii na mecz z GKS Wikielec:
Pruszkowski – Kwiatkowski, Woliński, Kowalczyk, Stępień, Szmyd, Cegiełka, Melich, Sołtysiński, Sabiłło, Yaworkyi.

Do meczu pucharowego pozostały Unii jeszcze do rozegrania dwa spotkania ligowe. Za tydzień nasz rywal podejmie Mławiankę Mława, a za dwa tygodnie zmierzy się w Suwałkach z miejscowymi Wigrami.

Nadal nie ma potwierdzonego terminu spotkania Unia Skierniewice – GKS Katowice, choć jak informuje klub – najprawdopodobniej zostanie ono rozegrane w środę 30 października o godz. 19.00.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Wasielewski: „Chcę godnie pożegnać Bukową”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis tekstowy konferencji prasowej przed spotkaniem GKS Katowice ze Śląskiem Wrocław, w której udział wzięli trener Rafał Górak oraz Marcin Wasielewski.

Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Podczas meczu kontynuowana będzie inicjatywa fundacji „Oko w oko z rakiem” i firmy SUPERBET – za każdą bramkę przekaże 1000 złotych na konto fundacji! Podczas meczu prowadzona będzie zbiórka dla chłopca z Imielina.

Rafał Górak: Przerwa reprezentacyjna ma różne aspekty. Czasem bardziej chcemy popracować, poprawić np. element motoryczny. My tą drugą inaczej wykorzystaliśmy. Daliśmy dłuższy czas na wyleczenie urazów, które nie były może poważne, ale istotne. Z tego się cieszę, że w tym mikrocyklu już większość piłkarzy uczestnicy. Nie graliśmy żadnej gry kontrolnej, tylko we własnym gronie, korzystając również z pomocy akademii – pięciu jej zawodników wzięło w tym udział. Cieszę się, że mogłem ich zobaczyć. Teraz koncentracja. Mecz z wicemistrzem Polski, z drużyną uznaną na rynku. Podchodzimy do tego spotkania poważnie, jak zresztą do każdego. Śląsk ma znikomą ilość punktów i na pewno jest tam ogromna determinacja i wola do tego, by te punkty zdobywać. To drużyna o ogromnym potencjale. Sport ma to do siebie, że czasem ktoś nieoczekiwanie na takim miejscu ląduje. Nie stawiamy się w roli faworyta, chcemy mieć swój pomysł na mecz. Śląsk to naprawdę mocny zespół.

Marcin Wasielewski: Wielkie wydarzenie. Wygraliśmy 6:0, padł rekord klubowy… Fajna rzecz. Graliśmy dobrze, zdyscyplinowanie, wypełniliśmy swoje założenia. W oczy rzucała się skuteczność, która w ostatnich meczach był… trochę gorsza. Gdzie mnie trener wystawi, tam dam z siebie 100 proc. i będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Zespół grał bardzo dobrze i ja też na tym zyskałem. Zaliczyłem dwie „asysty” po rzutach karnych. Nic, tylko się cieszyć.

Spodziewacie się większej determinacji Śląska ze względu na nikły dorobek punktowy?

Górak: Zdecydowanie, nawet jestem w stanie się wczuć w rolę wszystkich, którzy we Wrocławiu są. Zdaję sobie sprawę, że na pewno ta chęć wygrania tam jest. Nie damy się zwieść i uśpić, patrząc tylko na tabelę. Śląsk ma dwa zaległe spotkania, może zrobić dużo więcej. Nie będziemy myśleć, że gramy z ostatnią drużyną w tabeli.

Ostatnia wygrana 6:0, wcześniej z Mistrzem Polski. Czy to są oznaki mentalności drużyny?

Tego się nie da zrobić jedną chwilą. To długa i cykliczna praca. Budowanie krok po kroku dyspozycji piłkarskiej. Wykonujemy taką mrówczą pracę, która daje efekty. To są też rzeczy, które już za nami. Musimy patrzeć na to, co przed nami, bo jeszcze nic takiego spektakularnego nie zrobiliśmy.

Wróćmy jeszcze do meczu z Górnikiem. Skąd tak słabe spotkanie?

Zgodzę się, że po straconej drugiej bramce to był nasz najsłabszy moment w Ekstraklasie. Dużo z tego meczu starałem się wyciągnąć. Być może dobrze, że otrzymaliśmy taki cios obuchem, bo to jest jakaś tam nauczka. Nie ma zachwiania emocjonalnego w naszym zespole. Musieliśmy się szybko otrząsnąć. Wyszliśmy z tego i to się dla mnie liczy. Na pewno przyjdą jeszcze trudne momenty. Ważne jest to, żeby po takiej straconej bramce podnieść rękawicę i dalej walczyć o dobry rezultat. Tego mi tylko zabrakło w Zabrzu. Wiemy, gdzie popełniliśmy błąd.

Jaką drogę pokonaliście od pierwszego meczu w Ekstraklasie? 

Wasielewski: Jeśli mam być szczery, to niewiele się zmieniło. Poza pierwszą połową z Radomiakiem, gdzie po prostu podeszliśmy nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Potem byliśmy już mentalnie przygotowani. Wiedzieliśmy, z czym się liczyć w Ekstraklasie. Chcieliśmy tam wejść, pokazując nasz styl gry. Mamy być stroną dominującą i przeważać. Czasami mecze nie wychodzą, taki jest sport, ale mentalnie jesteśmy bardzo mocni.

Udało się zbudować modę na GKS Katowice.

Każdy kibic, czy jest ich 10, czy 10 000, jest na wagę złota. Kibice nas wspierają i to czuć. Nawet po takim meczu jak z Górnikiem – kibice nie obrócili się o 180 stopni, tylko dostaliśmy wsparcie.

W tym tygodniu na Nowej Bukowej położono murawę. Czujecie podekscytowanie?

Wasielewski: Jestem na tej Bukowej i chcę godnie ten stadion pożegnać. Ma wieloletnią historię i na to zasługuje. W tym momencie skupiam się na tym, co tutaj, a nie na przyszłości.

Górak: Tak jest, to najlepiej powiedziane! Wiemy, że buduje się coś pięknego i nowego. Żeby to miało odpowiedni wymiar, my musimy po prostu dobrze grać i spełniać swoje zadanie. Wszystko ma swój czas. Nadejdzie moment, kiedy spotkamy się na nowym stadionie. Bukowa jest miejscem historycznym. Marcin też tu nie jest krótko, każdy z nas czuje to miejsce. Chcemy jak najwięcej tych meczów tutaj, które zapadną w pamięci kibiców na lata.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga