Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Michał Bednarski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W środowy wieczór obrońców GieKSy czeka nie lada trudne zadanie. Na Bukową zawita aktualny lider strzelców drugiej ligi – Michał Bednarski, który ma na swoim koncie już 21 trafień w tym sezonie. Napastnik Górnika Polkowice średnio co 78 minut znajduje drogę do bramki przeciwników.

Szybki debiut

Michał Bednarski urodził się w Głogowie i właśnie w tym mieście stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Jego pierwszym klubem był UKS SP Głogów, z którego w wieku 14 lat trafił do akademii Chrobrego. Dwa lata później trenował już z pierwszą drużyną prowadzoną wówczas przez Ireneusza Mamrota, który widział w Bednarskim spory potencjał. Młody napastnik bardzo szybko doczekał się swojego debiutu w zespole seniorów. Mając zaledwie 16 lat, wystąpił w meczu drugiej ligi pomiędzy Chrobrym Głogów a Chojniczanką. Bednarski wszedł na boisko w 83. minucie spotkania przy stanie 0:2, zmieniając Łukasza Szczepaniaka. Ireneusz Mamrot w wypowiedzi pomeczowej tak oceniał debiut 16-letniego napastnika:

”Michał wszedł nie tylko dlatego, by poczuć drugoligowy mecz. Łukasz Szczepaniak sygnalizował zmianę, a zależało mi na tym, aby zastąpił go wyższy zawodnik. Michał ma to do siebie, że piłka szuka go w polu karnym, więc można było na to liczyć. Niestety, gdy już pojawił się na boisku, za dużo piłek graliśmy do tyłu, w poprzek, przez co sam miał ją może z dwa razy. Najważniejsze jednak, że zadebiutował. Myślę, że zapamięta ten moment na długo, choć bardzo szkoda, że tak przegrany…”

Brak profesjonalizmu

Niestety Bednarski nie do końca zdawał sobie sprawę z faktu, że znalazł się u progu profesjonalnej kariery. Dosyć mocno szwankowało u niego podejście do zawodu, przez co jego notowania u Ireneusza Mamrota nie miały prawa iść w górę. Sam zawodnik w jednym z wywiadów opowiedział nawet, w jaki sposób przejawiał się u niego ten brak profesjonalizmu:

”Potrafiłem dwie godziny przed meczem na jego oczach zjeść w szatni rogala czekoladowego i jeszcze się dziwiłem, dlaczego mi się za to dostało. Piłkarsko czasami szkoleniowiec łapał się za głowę, co ja wyprawiam na treningach strzeleckich, bo wszystko niemal lądowało w bramce. Następnego dnia potrafiłem być cieniem siebie. Nie dziwię się, że nie ma mnie w pierwszej lidze, nie byłem wtedy jeszcze gotowy.”

Sensacją nie było więc, że w pierwszych dwóch sezonach pobytu w pierwszej drużynie Chrobrego, zawodnik uzbierał raptem 53 minuty spędzone na boisku. Pozycja Bednarskiego w klubie uległa nieco poprawie dopiero wraz z rozpoczęciem rundy wiosennej w sezonie 2014/15, kiedy to napastnik zaczął pojawiać się na murawie w miarę regularnie. Zdobył nawet swoją premierową bramkę dla Chrobrego w derbowym meczu przeciwko Miedzi Legnica w ostatniej kolejce sezonu.

.
Zatracona pasja

Niestety przez kolejne półtorej roku Bednarski znów zaczął pojawiać się na murawie tylko sporadycznie. Jego sytuacja w klubie była coraz trudniejsza. Zrezygnowany młody napastnik zaczął się zastanawiać nad dalszym sensem kontynuowania swojej przygody z piłką. Jak sam wspominał w późniejszych wywiadach, piłka nożna przestała sprawiać mu radość, a chodził na treningi tylko, dlatego że był to jego obowiązek. Doprowadziło to wszystko do sytuacji, że Bednarski postanowił zamienić zieloną murawę na pracę w jednej z miejscowych kopalń. Zawodnik odbył nawet rozmowę z trenerem o potencjalnym rozwiązaniu swojego kontraktu za porozumieniem stron.

Na szczęście Bednarski przemyślał sobie całą sprawę jeszcze raz i dał sobie ostatnią szansę. Na horyzoncie pojawiła się oferta wypożyczenia do Górnika Polkowice, która miała dać ostateczną odpowiedź na temat dalszej kariery napastnika.

„Bednarski Reaktywacja” w Polkowicach

Przenosiny do Górnika Polkowice okazały się dla Michała Bednarskiego strzałem w dziesiątkę. Już w debiucie mocno zapisał się w pamięci kibiców, dzięki zdobytym dwóm bramkom na wyjeździe w meczu z GKS-em Jastrzębie. W kolejnych spotkaniach tylko potwierdzał swoją dużą wartość, raz po raz pakując piłkę do siatki rywali, co pozwoliło mu ukończyć półroczny okres wypożyczenia do klubu z Polkowic z 14 golami w 17 rozegranych meczach.

W Głogowie liczono, że Bednarski po powrocie z wypożyczenia włączy się do walki o pierwszy skład Chrobrego. Niestety nie znalazł uznania w oczach Grzegorza Nicińskiego i przegrał rywalizację w ataku z: Przemysławem Trytko, Łukaszem Szczepaniakiem i Konradem Kaczmarkiem, przez co spędził praktycznie całą rundę jesienną sezonu 17/18 w czwartoligowych rezerwach. Skreślony w Głogowie pół roku później wrócił do Polkowic, gdzie mógł liczyć na regularne występy.

Pierwsza runda po powrocie nie była tak dobra, jak ta premierowa rok wcześniej, bo Bednarski zdobył zaledwie 4 bramki, a Polkowice nie zdołały wywalczyć awansu do drugiej ligi. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i rok później Bednarski mógł już świętować promocje na szczebel centralny. Dla niego samego sezon pod względem zdobyczy bramkowej nie był jakiś nadzwyczajny, bo zdobył tylko 7 bramek, ale dołożył swoją cegiełkę do sukcesu zespołu Enkeleida Dobiego.

Prawdziwa eksplozja formy Michała Bednarskiego nastąpiła dopiero w tym sezonie, chociaż nie był on pierwszym wyborem Enkeleida Dobiego od pierwszych kolejek kampanii 19/20 w drugiej lidze. Dokładnie 6. kolejek potrzebował napastnik urodzony w Głogowie, by wywalczyć sobie na dobre miejsce w podstawowej jedenastce i zacząć strzelać jak na zawołanie. 24-latek w tym sezonie może pochwalić się już takimi wyczynami jak 5 meczów z rzędu ze zdobytą bramką, czy też zdobycie 4 goli w jednym spotkaniu.

Rozchwytywany

Kapitalna forma Bednarskiego oczywiście nie przeszła bez echa. Już po zakończeniu rundy jesiennej napłynęło mnóstwo ofert z zapytaniami o potencjalny transfer. Wśród klubów chcących pozyskać napastnika Górnika są także kluby Ekstraklasowe. W kuluarach mówi się, że faworytem do pozyskania Bednarskiego po zakończeniu sezonu będzie Śląsk Wrocław, ale z walki o niego łatwo nie zrezygnują na pewno też Górnik Zabrze czy Arka Gdynia. Najlepszy snajper drugiej ligi ma jeszcze ważny kontrakt z klubem jeszcze przez dwa lata, także potencjalny kupiec będzie musiał głęboko sięgnąć do portfela. Prawdopodobnie kwota, którą trzeba będzie wyłożyć za Bednarskiego, będzie oscylowała w granicach 200 tysięcy euro.

Mecze Przeciwko GieKSie

Michał Bednarski nie wspomina zbyt dobrze poprzednich rywalizacji z GKS-em Katowice. Za każdym razem kończyły się one dla niego porażkami i miejmy nadzieję, że ta seria po środowym spotkaniu zostanie wydłużona.

2014/15
Chrobry Głogów – GKS Katowice 1:2 (grał 78 minut)
2016/17
Chrobry Głogów – GKS Katowice 0:2 (cały mecz na ławce rezerwowych)
2019/20
Górnik Polkowice – GKS Katowice 0:1 (grał 70 minut)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 3 porażki – 148 minut

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga