Dołącz do nas

Kibice Klub SK 1964

Stadion dla Katowic [felieton]

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dziś chcemy Wam odświeżyć felieton prezesa Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotra Koszeckiego o potrzebie budowy nowego stadionu dla naszego klubu. Zdajemy sobie sprawę, że tekst jest raczej Państwu znany (ukazał się po raz pierwszy w programie meczowym kibiców GKS Katowice – „GieKSa.pl Plus” nr 10 (19) w dniu 8.11.2014, a następnie na portalu InfoKatowice.pl), ale koniec roku to dobry okres by sobie o nim przypomnieć. Prosimy o udostępniania i rozsyłanie go wśród znajomych. Zapraszamy także na oficjalny fan page inicjatywy „Stadion dla Katowic” (kliknij tutaj).

Stadion dla Katowic!

Większość z nas uda się za tydzień do lokali wyborczych, by zagłosować w wyborach samorządowych. Będziemy wybierać między innymi prezydenta miasta. Myślę , że jest to dobry czas by napisać kilka słów o stadionie dla GKS Katowice. W kilku debatach ten temat był poruszany przez kandydatów na prezydenta Katowic, ale niestety dość niemrawo.

GKS Katowice występuje obecnie w piłkarskiej pierwszej lidze (jest to druga klasa rozgrywkowa w Polsce). Swoje spotkania rozgrywa na Stadionie Miejskim GKS Katowice przy ulicy Bukowej. Jest to stary obiekt mogący pomieścić maksymalnie 6500 widzów. Większościowym właścicielem GieKSy od jakiegoś czasu jest Miasto Katowice, które naprawiło swój błąd polegający na zaufaniu i wprowadzeniu kilka lat temu do spółki Ireneusza Króla i Centrozapu. Od ponad roku klub zmniejsza zadłużenie powstałe kilka lat temu i powoli zaczyna wychodzić na prostą.

Około pięć lat temu przeprowadzano badania wśród mieszkańców innych rejonów Polski, które miały odpowiedzieć z czym kojarzą się Katowice. Na pierwszych dwóch miejscach znalazła się Hala Widowiskowo-Sportowa „Spodek” oraz… GKS Katowice. Jesteśmy wizytówką tego miasta oraz marką, której potencjał jest niedostatecznie wykorzystywany przez ludzi zajmujących się promocją miasta. Bierze się to z powstałych jakiś czas temu uprzedzeń, ale także z nieczucia sportu jako najlepszego i najbardziej masowego środka przekazu. Oczywiście można mój argument odeprzeć chwaląc się Mistrzostwami Świata w siatkówce lub w piłce ręcznej. Są to jednak, świetnie zorganizowane żeby nie było, że narzekam, imprezy będące jednorazowymi wydarzeniami, a mieszkańcom Katowic (szczególnie tym najmłodszym) brakuje cykliczności i autorytetów sportowych wywodzących się z naszego miasta. W czasach gdy coraz mniej dzieci ćwiczy na lekcji wychowania fizycznego powinniśmy postawić na sport, a piękny obiekt może nam w tym tylko pomóc.

Budowa stadionu dla naszego klubu ma od zawsze przeciwników wśród mieszkańców Katowic. Są dość głośni, choć nie tak liczni jak im się wydaje. Podnoszą raban, że jako podatnicy nie czują potrzeby stawiania obiektu z którego nie mają zamiaru korzystać. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że kibice GKS Katowice nie protestowali, gdy budowano gmach dla Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Nie podnosiliśmy larum, gdy urzędnicy wskazywali na konieczność rozpoczęcia remontu rynku. Milczeliśmy przy budowie Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Teraz jednak jest nasz czas. Katowice mocno na wyrost chcą uchodzić za miasto wysokiej kultury. Stworzył się trend, mocno kreowany przez kilkadziesiąt osób, by wszędzie to podkreślać, niestety przy okazji zapominając o innych aspektach. Nie uważam by człowiek chodzący na przykład do opery był lepszy od tego chodzącego na mecze. Oczywiście w drugą stronę też nie widzę wyższości. Zauważyłem jednak, że o ile kibice rozumieją miejskie inwestycje kulturalne takie jak NOSPR, to niestety ludzie „kultury” (często z wyższym wykształceniem) negują budowanie stadionu, tylko dlatego, że sami z niego korzystać nie będą. Jest to bardzo smutne, bo społeczna odpowiedzialność za miasto, nie może polegać tylko na tworzeniu go lepszym dla siebie, ale musi uwzględniać potrzeby wszystkich. Także te, bardzo często brzydko nazywane, niższego rzędu.

Nawet wśród zwolenników budowy stadionu dla GKS Katowice pojawiają się głosy, że obiekt nie powinien być tak duży jak w zatwierdzonym wcześniej projekcie (około 21 tysięcy miejsc siedzących). Koronnym argumentem, podawanym za obniżeniem liczby krzesełek, jest obecna frekwencja. Nikt z narzekających nie pokusił się jednak o analizę jak wybudowanie stadionu w innych miastach wpływało na poprawę liczby osób na obiekcie – często frekwencja rosła tam o kilkaset procent. Działa efekt nowej „atrakcji” oraz poprawa komfortu oglądania spotkania. Niektórzy uważają, że można by wybudować dużo mniejszy obiekt, a w razie konieczności korzystać ze Stadionu Śląskiego, który wedle tych osób „na pewno do tego czasu zostanie wybudowany”. Niestety wszystko wskazuje na to, że ten ogromny obiekt nigdy nie zostanie ukończony. Nie można też zapominać o tym, że projekt na stadion przy Bukowej został już zatwierdzony i zakupiony przez Urząd Miasta. Oczywiście można stworzyć kolejny, ale czy naprawdę taki wydatek miałby sens? Czy może byłaby to tylko gra na zwłokę by nigdy tego obiektu nie zacząć budować? Należy także dodać, że z tych 21 tysięcy miejsc około 1,5 tys. trafi do kibiców gości, a drugie tyle zajmą bufory. Tak więc dla GieKSiarzy co spotkanie zostanie do zapełnienia około 18 tysięcy krzesełek. Stadion budujemy na dziesiątki lat, więc zakładamy, że w końcu w tej Ekstraklasie zagramy. W 2006 roku, gdy graliśmy barażowe spotkanie o awans z czwartej klasy rozgrywkowej (!) do trzeciej, frekwencja wyniosła ponad 10 tysięcy osób. A to tylko i wyłącznie dlatego, że stadion nie miał więcej miejsc. Czy naprawdę ta pojemność, która została zawarta w projekcie, jest aż tak nierealna do zapełnienia? Czy może opieracie się Państwo na obecnych danych, które nijak mają się do tego co będzie w przyszłości?

Część osób wspomina o tym, że stadion należy zbudować, ale najpierw należy ustabilizować pozycję klubu lub/i awansować do Ekstraklasy. Przerażają mnie takie opinie, głoszone często przez wykształcone osoby, bo oznaczają totalną ignorancję i niewiedzę. GKS Katowice nigdy nie będzie wielkim i stabilnym klubem jeśli nie będzie miał odpowiedniego stadionu. Nie jest możliwością ściągnięcie na Bukową poważnego inwestora bez nowoczesnego obiektu. Obecnie Klub Biznesu, który zrzesza firmy sprzyjające GieKSie, zapewnia wpływy w wysokości prawie 1,5 miliona złotych rocznie. Nie jest więc tak jakby ktoś mógł pomyśleć, że klub tylko czeka na stadion i dopiero wtedy zacznie szukać sponsorów. Cały czas coś się dzieje, ale nawet najwięksi fachowcy pewnego pułapu nie przeskoczą. Nie znaczy to, że miasto budując stadion powinno przestać wspierać klub. Po prostu nie można stawiać tych dwóch spraw na równym sobie miejscu, bo powinny toczyć się one niezależnie od siebie.

Katowice przyglądały się, gdy powstawały w Polsce pierwsze stadiony. Miasto czekało, gdy inne poszły w ślad za prekursorami. Pierwsze poważne kroki (projekt) postawiono dopiero w momencie, gdy inni posiadają już swoje obiekty bądź kończą inwestycje. Wybudowanie stadionu dla GKS Katowice w trakcie nadchodzącej kadencji prezydenta miasta to konieczność. Nowoczesny, funkcjonalny i duży obiekt musi zostać ukończony w cztery lata. Tak naprawdę nie powinniśmy rozmawiać o 2018 roku, a wybudować ten obiekt na… sześć lat temu. Niestety nie możemy cofnąć zmarnowanego czasu, ale cały możemy naprawić błąd. Zróbmy to!



Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga