Dołącz do nas

Kibice Klub Piłka nożna Piłka nożna kobiet Siatkówka SK 1964 Stadion

[STADION] „Na nowym stadionie będzie grał GKS Katowice, nasza GieKSa” M.Krupa – wbicie łopaty!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Datę 14 października 2021 roku możemy zapisać w kalendarzu historii ważnych wydarzeń klubu. W końcu miało miejsce rozpoczęcie budowy nowego kompleksu sportowego w Katowicach. O godzinie 9:00 Pan Prezydent Marcin Krupa, Pani Prezes Zarządu grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewska oraz Prezes Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki wbili wspólnie pierwszą, symboliczną łopatę pod budowę nowego domu GieKSy!

Marcin Krupa: „Kolejny ważny dzień w historii naszego miasta. Dzisiaj wbicie łopaty pod budowę nowego obiektu sportowego. Obiektu sportowego, o którym dyskutujemy od X lat, o którym rozmawiamy, który próbujemy cały czas stworzyć i wreszcie mamy ten dzień, w którym już nie ma odwrotu. Dzisiaj zaczną się tutaj prace, zacznie powstawać obiekt, stadion i hala sportowa, wraz z zapleczem treningowym i parkingowym. Będziemy mieli kolejny nowy obiekt w Katowicach, na którym będzie grał GKS Katowice, nasza GieKSa. Jest to spełnienie oczekiwań wielu katowiczan, jest to spełnienie oczekiwań na pewno klubu naszego sportowego, ale też wiernych im zawsze kibiców. Wreszcie będziemy mieli dom dla GKSu, do którego będzie można przyjść z całą rodziną, do którego będzie można bezpiecznie, w warunkach na poziomie XXI wieku uczestniczyć w wielkich wydarzeniach sportowych, które będą się tutaj odbywały. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ jest to jeden z elementów moich obietnic wyborczych. Rozmawialiśmy o tym już wtedy, kiedy startowałem w roku 2014, dużo przygotowań, dużo dyskusji. Pamiętamy, że pierwszy stadion miał być rozbudowywany, później podjęcie decyzji o nowym miejscu, aby przywrócić świetność GKSowi, ale też, żeby otworzyć nowe tereny inwestycyjne w mieście. Będziemy jechali od zachodu, czy od wschodu autostradą A4, to jeden z obiektów, który się będzie rzucał w oczy, to stadion z halą sportową. Stadion na 15 tysięcy osób, hala sportowa na około 3000 osób i zaplecze treningowe. Z tego miejsca chciałbym bardzo mocno podziękować głównemu wykonawcy, który już stoi w blokach startowych, aby rozpocząć tę inwestycję. Pani Prezes, liczymy na szybką realizację tego obiektu. W umowie mamy 3 lata, może się uda wcześniej. Miejmy nadzieję, że nic nas tutaj nie spotka takiego, co będzie elementem, który będzie opóźniał inwestycję. Wiemy, że niestety będziemy musieli tu trochę zrobić wycinek, czyli trochę zieleni stąd zniknie, ale będziemy sadzili drzewa 1 do 1, czyli tyle ile drzew będzie wyciętych, około 500, tyle drzew powstanie. Może nie wszystkie w tym miejscu, ale na terenie naszego miasta. Od dzisiaj będziemy kibicowali nie tylko GKSowi Katowice, ale też firmie NDI w szybkiej realizacji tej inwestycji.

Małgorzata Winiarek-Gajewska: Czujemy się wyróżnieni możliwością realizacji tego wyjątkowego i ważnego projektu dla miasta i mieszkańców Katowic. Dzisiejszy dzień jest dla nas szczególną okazją pochwalenia się tym, że w naszej 30-letniej historii już 10 lat pracujemy na Śląsku. W tym czasie  zrealizowaliśmy już 29 obiektów kubaturowych i infrastrukturalnych, których łączna wartość przekroczyła miliard złotych. Chcę powiedzieć, że Śląsk zawsze był i jest dla nas bardzo ważną częścią miejsca, gdzie prowadzimy działalność. Jesteśmy dumni, że pracujemy na Śląsku i, mimo że jesteśmy z drugiego krańca Polski, z Sopotu, zawsze byliśmy tu życzliwie przyjmowani. Za to chcę podziękować władzy miasta Katowice i wszystkim tym, którzy z nami współpracowali przez te 10 lat. A ten projekt, budowa stadionu miejskiego w Katowicach jest dla nas kolejnym wyzwaniem, które podejmujemy z wielką radością, mając nadzieję, że przysporzymy miastu kolejnego pięknego obiektu, a kibicom i wielbicielom sportu miejsca, gdzie będą mogli przeżywać wspaniałe emocje.

Piotr Koszecki: Cieszę się jako kibic, że rozpoczyna się budowa stadionu miejskiego, który będzie służyć wielosekcyjnemu GKS Katowice. Chciałbym podkreślić tę wielosekcyjność, bo na stadionie nie będą grali tylko piłkarze, ale także piłkarki, a z hali korzystać będą siatkarze, a z całej infrastruktury z pewnością w jakiś sposób hokeiści. Pamiętajmy także, że GKS ma także wielosekcyjną akademię Młoda GieKSa, czyli ci wszyscy młodzi zawodnicy także będą mogli korzystać z tego obiektu. Cieszę się jednak także jako Katowiczanin, którym jestem od urodzenia, że za kilka lat, miejmy nadzieję, że za te 3 lata powstanie w Katowicach obiekt, z którego będę dumny i z którego jako mieszkaniec będę mógł korzystać. Dziękuję także prezydentowi Marcinowi Krupie za to, że mogę tutaj stać dzisiaj i reprezentować kibiców GKS Katowice. Przez te wszystkie lata mieliśmy różne relacje z miastem, z urzędem miasta, ale myślę, że bardzo wymowne jest to, że może różnymi ścieżkami, ale dzisiaj spotykamy się tutaj razem, by wbić symboliczną pierwszą łopatę. Moją obecność tutaj odbieram jako uhonorowanie dla wszystkich kibiców GKSu Katowice, którzy przez te wszystkie lata angażowali się, by ten stadion miejski w Katowicach powstał. Myślę, że dziś tak naprawdę jest pierwszy dzień, kiedy możemy mówić o tym, że zaczynamy budowę stadionu, bo wcześniej tak naprawdę przygotowywaliśmy się tylko do tej budowy. Trwało to dość długo, ale najważniejsze, że dziś zaczynamy budowę. Najważniejsze jest też to, że chyba w dniu dzisiejszym zniknie to pytanie: „Czy Katowice zbudują stadion?”, tylko pojawi się pytanie „Kiedy Katowice zbudują stadion?”. Dla Państwa to jest może kompletnie niezauważalna zmiana, ale dla nas, dla kibiców GKSu Katowice  to jest ogromna różnica, oczywiście na plus. Piękny dzień dzisiaj mamy, dziękuję. 



7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    EAP

    14 października 2021 at 11:22

    Brawo czekamy na ten stadion od lat!

  2. Avatar photo

    Kato

    14 października 2021 at 13:22

    Mam nadzieję że obok w ramach kompleksu sportowego powstanie również nowoczesne lodowisko.
    Fajna wiadomość że jest postęp i coś się zacznie.
    Oczywiście to jest sporo czasu 3/4lata, ale miło na sercu i optymistycznie w przyszłość.

  3. Avatar photo

    3kolory

    14 października 2021 at 15:59

    Myślałem że nigdy nie doczekamy tej chwili że znowu coś pójdzie nie tak ale w końcu stało się …zajebiście
    Już nie mogę się doczekać pierwszych etapów budowy tego jak w końcu zacznie się wyłaniać bryła stadionu

  4. Avatar photo

    tomassi

    14 października 2021 at 19:58

    NARESZCIE
    Długo,za długo to trwało ale co tam
    teraz to już chyba dożyję meczu na nowym stadionie.
    Mam nadzieję że będzie ładny ze stromymi trybunami i wszystkim co trzeba
    No cóż trzeba to dziś oblać chociaż trochę jak na czwartek przystało

  5. Avatar photo

    Rafi hanys

    15 października 2021 at 08:00

    Super, nareszcie nasza GieKSa bydzie miała stadion z prawdziwego zdarzenia ! ????????????!

  6. Avatar photo

    Afera

    15 października 2021 at 18:25

    SUPER WKOŃCU bardzo bardzo dobre wieści,aż człowieka ciarki przechodzą,a co będzie jak nowy dom powstanie normalnie ZAJEBIŚCIE przepraszam za słownictwo,ale tak jak KOSA w swoim GieKSiarskim przemówieniu na końcu dodał PIĘKNY MAMY DZIEŃ,i piękne będą przez 36 miesięcy,NA RE SZCIE. ????????????????????????????????????????????????

  7. Avatar photo

    Arkadiusz

    15 października 2021 at 20:46

    A co będzie z ,, Blaszokiem”, kiedy wybudują nowy stadion? Ciekawe czy będzie lepszy i czy będzie ,,klimat” z Bukowej?

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga