Dołącz do nas

Piłka nożna

Szybki awans, a może spadek z hukiem, czyli jak radzili sobie spadkowicze w II lidze

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Negatywne emocje po fatalnym w naszym wykonaniu sezonie, okraszonym spektakularnym spadkiem na sekundy przed ostatnim gwizdkiem Fortuna I Ligi 2018/19, w dalszym ciągu unoszą się gdzieś w powietrzu, ale najwyższa pora zastanowić się, jaka będzie nasza najbliższa przyszłość w tych drugoligowych realiach. Każdy z nas pragnie oczywiście jak najszybszego awansu już w zbliżającym się sezonie, ale jak pokazuje historia klubów zdegradowanych w ostatniej dekadzie, będzie to naprawdę bardzo trudne zadanie do zrealizowania.

Podczas naszego pobytu w I lidze, który trwał nieprzerwanie od sezonu 2007/08 byliśmy świadkami spadków 33 różnych zespołów, których losy w pierwszym sezonie po degradacji, układały się naprawdę bardzo różnie. Niestety w większości przypadków nie były to historie zakończone „happy endem”… Zacznijmy jednak od tych pozytywnych akcentów.

„Wracamy…”

W przeciągu ostatnich dwunastu lat zaledwie cztery razy miała miejsce sytuacja, kiedy to spadkowicz z I ligi od razu w pierwszym sezonie po degradacji wywalczyłby upragniony awans. Co ciekawe, aż dwukrotnie w tym okresie ta sztuka udawała się Wiśle Płock.

Pierwszy raz zanotowali oni spadek z I ligi w sezonie 2009/10, kiedy to zajęli 15 miejsce z dorobkiem 40 punktów. Ich banicja nie trwała jednak długo, bo już w następnym sezonie dzięki zajęciu drugiej lokaty we wschodniej grupie II ligi wywalczyli szybki powrót na zaplecze Ekstraklasy. Kibice „Nafciarzy” przeżywali wtedy prawdziwą sinusoidę, ponieważ zaledwie rok po awansie zanotowali kolejny spadek, tym razem w dramatycznych okolicznościach po remisie w ostatniej kolejce z Wartą Poznań (3:3). O losie klubu prowadzonego wtedy przez Libora Palę, przesądził gol Piotra Reissa z rzutu karnego w 89 minucie spotkania. Zwycięstwo w tamtym meczu dałoby klubowi z Płocka utrzymanie ze względu na późniejsze wycofanie się Ruchu Radzionków zaraz po zakończeniu sezonu 2011/12, z którego skorzystała Polonia Bytom, przeskakując Wisłę w tabeli I ligi właśnie w ostatniej kolejce rozgrywek. Mimo takiego obrotu spraw nikt w Płocku nie załamał rąk i drużyna w cuglach wywalczyła kolejną promocję na zaplecze, wygrywając wschodnią grupę II ligi z 70 punktami na koncie. Jak widać po przykładzie Wisły Płock dwa „gongi” w postaci spadków na trzeci szczebel rozgrywkowy w Polsce, wcale nie muszą oznaczać wiecznej tułaczki po niższych ligach, wręcz pokusiłbym się o stwierdzenie, że dla tego klubu okazało się to ożywcze.

Drugim klubem, któremu udało się szybko odbudować po degradacji, jest GKS Tychy. Tyszanie w sezonie 2014/15 I ligi pod wodzą Tomasza Hajty zdołali uplasować się wyżej jedynie od Widzewa Łódź i Floty Świnoujście, która wycofała się z rozgrywek po 29 kolejce, co poskutkowało spadkiem o szczebel niżej. W kolejnym sezonie dzięki zajęciu trzeciego, a zarazem ostatniego miejsca premiowanego bezpośrednim awansem odzyskali status pierwszoligowca, który utrzymują zresztą do dziś.

Ostatnim i jednocześnie najświeższym reprezentantem sprawnych regeneracji jest Olimpia Grudziądz. Ich spadek w sezonie 17/18 i nasz sprzed 3 tygodni łączy jeden wspólny czynnik, a raczej osoba. Chodzi mi oczywiście o personę Jacka Paszulewicza, który postawił spory fundament pod spadek klubu z Grudziądza i dołożył także cegiełkę, do naszej degradacji. Na szczęście dla Olimpii, zatrudniony przed sezonem 18/19 w roli nowego trenera Mariusz Pawlak zdołał szybko zbudować ekipę zdolną do wywalczenia awansu z powrotem na zaplecze ekstraklasy.
O tym, jak bardzo wyrównanych i trudnych rozgrywek możemy się spodziewać w najbliższym sezonie, niech świadczy fakt, że Olimpia wywalczyła ten awans z 11 porażkami na koncie !

Tak blisko, a jednak daleko

Niewiele brakowało, a wyżej wymienione grono klubów byłoby poszerzone także o ROW Rybnik, któremu w sezonie 2014/15 zabrakło zaledwie jednego punktu, by wrócić już po jednym sezonie do I ligi. Mało tego, przed ostatnią kolejką rybniczanie zajmowali drugą lokatę, gwarantującą bezpośrednią promocję mając w dodatku do rozegrania jedynie mecz u siebie z czerwoną latarnią rozgrywek Limanovią Limanowo. Okoliczności wydawałoby się wymarzone do przypieczętowania awansu, jednak skazywani na pożarcie goście sprawili ogromną sensację, wygrywając 2:0 i odzierając tym samym gospodarzy z marzeń o awansie. Scenariusz niczym z „Piłkarskiego Pokera” Zaorskiego, ale jak było naprawdę to już nie mi oceniać.

Agonia

Przejdźmy teraz, do delikatnie rzecz ujmując mniej przyjemnych epizodów, ekip spadających z I ligi. Wiele klubów popadało wręcz w prawdziwy marazm po degradacji, okupując dolne rejony tabeli II ligi w swoich pierwszych sezonach w nowych realiach. Dla sześciu drużyn kończyło się to tragicznie, drugim spadkiem z rzędu. Najbardziej znany i aktualny jest naturalnie przypadek Ruchu Chorzów, który w ubiegłym sezonie zaliczył klasyczny hat-trick, notując trzecią (!) degradację z rzędu. Całą sytuację można zobrazować słowami, że Ruch to taki skoczek, który po opuszczeniu pokładu lecącego samolotu z napisem „Ekstraklasa” nie został poinformowany o tym, że trzeba kiedyś otworzyć spadochron i bezpiecznie wylądować. Na razie przyjdzie im rozpocząć nowy sezon w III lidze, ale my mamy na ten moment wystarczająco dużo swoich problemów i zmartwień, by zaprzątać sobie głowy losem rywala zza miedzy.

W gorszym stylu od chorzowian swoją przygodę po spadku z zaplecza ekstraklasy zakończył jedynie ŁKS Łomża. Nękany problemami przede wszystkim natury finansowej zespół z województwa podlaskiego rok po degradacji z I ligi spadł z hukiem, kończąc sezon 2008/09 wschodniej grupy II ligi z dorobkiem zaledwie 12 punktów, tracąc przy tym 108 (!) goli. W tym wypadku powiedzieć tragedia to jak nic nie powiedzieć.

Pozostałe kluby, które zaliczyły podobny regres to Wisła Puławy (2016-2018), MKS Kluczbork (2016-2018), GKS Jastrzębie (2008-2010) oraz KSZO Ostrowiec (2010-2012). Klub z Ostrowca jest małym wyjątkiem z tego grona, ponieważ sezon po spadku był zmuszony wycofać się z rozgrywek po 23 kolejkach z powodu katastrofalnej sytuacji finansowej.

Unicestwienie

Wyżej wymieniony przypadek KSZO nie jest niestety jedynym, kiedy to spadek z I ligi oznaczał dla jakiegoś klubu desperacką walkę o przetrwanie. Bywało jeszcze gorzej. W ciągu ostatniej dekady, aż 7 klubów zaraz po degradacji nie przystąpiło do rozgrywek w II lidze z powodów finansowo-organizacyjnych. Swoją upadłość zmuszone były ogłosić tak duże firmy, jak, chociażby ŁKS Łódź (12/13) i Widzew Łódź (13/14). Cmentarzysko spadkowiczów uzupełniają Odra Opole (08/09), Kmita Zabierzów (08/09), Odra Wodzisław (10/11), GKP Gorzów (10/11), Flota Świnoujście (14/15) oraz Dolcan Ząbki (15/16). Niestety ta wyliczanka obrazuje nam tylko organizacyjną patologię w polskiej piłce ostatnich lat.

Ciekawostka, czyli fart Rakowa

Na koniec przenieśmy się do sezonu 2012/13, kiedy to ze statusem pierwszoligowca pożegnały się Warta Poznań i Polonia Bytom. Pomimo że oba kluby utrzymały się w II lidze w sezonie 2013/14 zajmując kolejno 8 i 9 miejsce to z powodów organizacyjnych nie otrzymały licencji na grę w kolejnym. Zespołem, który skorzystał na zaistniałej sytuacji, był wtedy Raków Częstochowa, który dzięki temu utrzymał się w II lidze. Kto wie, jakie byłyby dalsze losy klubu spod Jasnej Góry i czy świętowaliby awans do Ekstraklasy w ostatnim sezonie, gdyby właśnie nie ten zbieg okoliczności i dwóch szczęśliwych dla nich spadkowiczów z I ligi…

Spadkowicze sezon po sezonie 

2007/08

  • ŁKS Łomża -> 18 miejsce (II Liga: Wschodnia) SPADEK
  • Pelikan Łowicz -> 8 miejsce (II Liga: Wschodnia)

2008/09

  • GKS Jastrzębie -> 14 miejsce (II Liga: Wschodnia) SPADEK
  • Tur Turek -> 14 miejsce (II Liga Zachodnia)
  • Odra Opole -> upadłość (nie przystąpili do rozgrywek w sezonie 09/10)
  • Kmita Zabierzów -> 10 miejsce  (III liga: małopolsko-świętokrzyska)

2009/10

  • Wisła Płock -> 2 miejsce (II Liga: Wschodnia) AWANS
  • Znicz Pruszków -> 6 miejsce (II Liga: Wschodnia)
  • Stal Stalowa Wola -> 7 miejsce (II Liga: Wschodnia)
  • Motor Lublin-> 16 miejsce (II Liga: Wschodnia)

2010/11

  • MKS Kluczbork -> 10 miejsce (II Liga: Zachodnia)
  • KSZO Ostrowiec -> Wycofanie po 23 kolejce (II Liga: Wschodnia) SPADEK
  • Odra Wodzisław -> upadłość (nie przystąpili do rozgrywek w sezonie 11/12)
  • GKP Gorzów -> 5 miejsce (IV liga: lubuska)

2011/12

  • Wisła Płock -> 1 miejsce (II Liga: Wschodnia) AWANS
  • KS Polkowice -> 6 miejsce (II Liga: Zachodnia)
  • Olimpia Elbląg -> 7 miejsce (II Liga: Wschodnia)

2012/13

  • Warta Poznań -> 8 miejsce (II Liga: Zachodnia) SPADEK – brak licencji
  • Polonia Bytom -> 9 miejsce (II Liga: Zachodnia) SPADEK – brak licencji
  • ŁKS Łódź -> 1 miejsce (IV Liga: łódzka) AWANS

2013/14

  • Puszcza Niepołomice -> 15 miejsce (II Liga)
  • Energetyk ROW Rybnik -> 5 miejsce (II Liga)
  • Okocimski KS Brzesko -> 14 miejsce (II Liga)

2014/15

  • GKS Tychy -> 3 miejsce (II Liga) AWANS
  • Widzew Łódź -> 1 miejsce (IV Liga: łódzka) AWANS
  • Flota Świnoujście -> 1 miejsce (Klasa A: Szczecin I) AWANS

2015/16

  • GKS Bełchatów -> 9 miejsce (II Liga)
  • Rozwój Katowice -> 13 miejsce (II Liga)
  • Dolcan Ząbki -> 12 miejsce (IV Liga: mazowiecka północ)

2016/17

  • Wisła Puławy -> 16 miejsce (II Liga) SPADEK
  • Znicz Pruszków -> 13 miejsce (II Liga)
  • MKS Kluczbork -> 15 miejsce (II Liga) SPADEK

2017/18

  • Pogoń Siedlce -> 6 miejsce (II Liga)
  • Górnik Łęczna -> 9 miejsce (II Liga)
  • Olimpia Grudziądz -> 2 miejsce (II Liga) AWANS
  • Ruch Chorzów -> 18 miejsce (II Liga) SPADEK

Jaką drogę obierzemy więc my ? Bałagan po ostatnim sezonie do posprzątania jest nieprzeciętny i na chwilę obecną mamy więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Jak widać scenariuszy dla spadkowiczów z I ligi w ostatnich latach było wiele: lepsze, gorsze, a nawet beznadziejne, oby jednak nam zapisany był ten, ze słowem awans na ostatniej stronie…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    HAnyseKSG

    8 czerwca 2019 at 23:32

    Nie zapomnieliście tak czasami o Zawiszy Bydgoszcz i Bełchatowie…

  2. Avatar photo

    Robert

    8 czerwca 2019 at 23:43

    Zawisza Bydgoszcz nie spadła sportowo tylko nie otrzymała licencji po zajęciu 5 miejsca w sezonie 15/16, a Bełchatów jest przecież uwzględniony.

  3. Avatar photo

    Luk

    9 czerwca 2019 at 14:51

    Jeśli chodzi o 2 spadki pod rząd, to zapomniałeś o Kluczborku (2017-2018).
    Natomiast nie uwzględniłeś Ruchu Radzionków. Cidry przez rok nie grały w rozgrywkach podobnie jak Odra W. Jeszcze bodajże Stróże całkowicie upadły, teraz pewnie kopią w A-klasie.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga