Dołącz do nas

Piłka nożna

[TRANSFER] Bartosz Śpiączka w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W ostatnich godzinach okienka transferowego nasz klub przeprowadził kolejny transfer tego lata. Nowym zawodnikiem został Bartosz Śpiączka, który na zasadzie rocznego wypożyczenia wzmacnia nasz klub z Termalici Nieciecza.

Śpiączka gra na pozycji napastnika. Łącznie rozegrał w najwyższej klasie rozgrywkowej 126 meczów, w których strzelił 26 bramek. W sezonie 2018/2019 Fortuna 1 ligi wystąpił w sześciu spotkaniach dla drużyny z Niecieczy i zdobył jednego gola.

Nowemu zawodnikowi życzymy powodzenia w naszym klubie.



17 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

17 komentarzy

  1. Avatar photo

    Sdtf

    5 września 2018 at 19:29

    przeniósł się z 17 drużyny do 16 w tabeli… karierowicz i lanser

  2. Avatar photo

    Mecza

    5 września 2018 at 20:41

    Jeszcze 4 tygodnie temu 99,9% kibiców piała by z zachwytu. Jestem przeciwny temu transferowi ale apelują o wstrzymanie bo on nie jest winny temu jake wyniki osiągnął GKS dotychczas. Nie wyżywajcie się nad nim wylewając swoją frustrację, nie ten adres.

  3. Avatar photo

    kasia

    5 września 2018 at 20:51

    Wyjatkowo szybka informacja. Inne portale juz dawno ja podaly

  4. Avatar photo

    Mecza

    5 września 2018 at 21:06

    @kasia, inne portale podały, również plotkarskie. Klub dzisiaj oficjalnie to potwierdził. Niektórzy piszą, z tym Sport że to wypożyczenie ale dla mnie bardziej wiarygodną informacją jest, że rozwiązał umowę i jako wolny zawodnik mógł podpisać kontrakt po zamknięciu okienka. Od poniedziałku pewnie testy medyczne były.

  5. Avatar photo

    Jarek

    5 września 2018 at 21:11

    Mecza nie wydaje nam sie że 90 minut.pl jest portalem plotkarskim , a on jako 1 podał informacje o tym transferze

  6. Avatar photo

    kasia

    5 września 2018 at 21:35

    Mecza 90 min jest trzy poziomy wyzej niz ta strona wiec o czym ty mowisz.

  7. Avatar photo

    Solski

    5 września 2018 at 22:04

    Dodam tylko, że oficjalna strona również podała ją 03.09 i mówi o rocznym wypożyczeniu.

  8. Avatar photo

    kosa

    6 września 2018 at 00:38

    Dopiero dziś potwierdzono transfer w PZPN.

  9. Avatar photo

    kosa

    6 września 2018 at 00:45

    A oficjalna też podała 5.09. Na stronie mają datę 3.09, ale to błąd skryptu.

  10. Avatar photo

    Brynów

    6 września 2018 at 07:23

    Fortuna 1 liga 2018/19

    Poz Drużyna Mecze Punkty Bramki Zw. Rem. Por. Bezp. Mecze Bezp. Punkty Bezp. Bramki
    1 Raków Częstochowa 8 19 13:4 6 1 1
    2 Bytovia Bytów 8 15 15:9 4 3 1
    3 Sandecja Nowy Sącz 8 15 9:5 4 3 1
    4 Wigry Suwałki 8 14 12:10 4 2 2
    5 Chojniczanka Chojnice 8 13 13:10 3 4 1
    6 GKS Tychy 8 12 12:9 3 3 2
    7 GKS Jastrzębie 8 12 10:9 3 3 2
    8 Puszcza Niepołomice 8 11 9:11 3 2 3 2 4 4:3
    9 Odra Opole 8 11 11:11 3 2 3 1 1 1:1
    10 Podbeskidzie Bielsko-Biała 8 11 11:10 3 2 3 1 0 2:3
    11 Stal Mielec 8 10 7:7 3 1 4 1 3 2:0
    12 ŁKS Łódź 8 10 9:10 3 1 4 1 0 0:2
    13 Chrobry Głogów 8 9 4:6 2 3 3
    14 Warta Poznań 7 8 6:10 2 2 3
    15 Stomil Olsztyn 7 7 6:7 2 1 4
    16 GKS Katowice 8 7 5:8 2 1 5
    17 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 8 5 10:15 1 2 5
    18 Garbarnia Kraków 8 5 5:16 1

  11. Avatar photo

    Brynów

    6 września 2018 at 07:23

    Jesteśmy już w strefie spadkowej:(.

  12. Avatar photo

    stefano

    6 września 2018 at 09:41

    Dobry transfer , byle Paszul ogarnął to wszystko.
    Jeśli będzie skuteczność , a to u Bartosza oststnio zawodzi powinno być dobrze.Oby się odblokował u Nas.

  13. Avatar photo

    Sdtf

    6 września 2018 at 14:11

    z chrobrym o utrzymanie
    faworyta brak.. patrząc na buków

  14. Avatar photo

    Wierny

    6 września 2018 at 18:32

    Już raz pisalem że klub z poważnymi działaczami i poważnymi planami nie robi transferów piłkarzy do grania w pierwszym składzie bo tak należy to odbierać to świadczy o nie kompetencje dzjalaczy

  15. Avatar photo

    Sebek

    6 września 2018 at 23:10

    Wg mnie najlepszy ruch transferowy Gieksy w tym sezonie (szkoda, że tylko wypożyczenie).
    Śpiączka mało grał w Niecieczy, bo Zielińskiemu było z Nim nie po drodze.
    Zagrał trzy ogony i zaliczył w nich dwie asysty i dwa pełne mecze trafiając raz.
    Ogólnie pokazał w przeszłości, że warto na Niego stawiać. I to nie tylko na poziomie 1 ligi.
    Zdecydowanie jestem na tak.

  16. Avatar photo

    Arek

    7 września 2018 at 08:11

    Dajcie czas trenerowi i dyrektorowi. Wylewacie swoje żale że sezon już w dupie. Chcieliśmy wymiany zawodników to ją mamy. Muszą chłopaki się zgrać i będzie dobrze. Zrozumcie że dzisiejsze transfery są bardzo dobre jak na GieKSe. Każdy chyba żyje w świecie FiFY lub FM. A niestety dziś GieKSa jest w takim miejscu a nie innym i piłkarz jeśli ma do wyboru grać w Ekstraklasie a 1 lidze to wiadomo że wybierze Ekstraklasę. Każdy z nas by tak wybrał. Niestety piłkarze to ludzie i zrozumcie jedno że to trzeba czasu aby skleić szkielet drużyny i wymieniać tylko pojedyńcze elementy. Dziś mamy piłkarzy którzy chcą, potrafią ale jeszcze nie wychodzi. Gdyby wykorzystali to co mieli to dziś 1 miejsce i każdy by się zachwycał nad tymi samymi ludźmi, ale zabrakło szczęścia pod bramką rywali i jesteśmy niżej. Dajmy temu czas, A nie po paru meczach od razu zwalniać i zaczynać znów od nowa. Zachowujemy się jak legia, przegrana i wymiana.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kompromitacja w Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.

Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.

Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.

GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)

1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman

GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga