Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka
Tygodniowy przegląd doniesień mass mediów: Znamy pary ćwierćfinałowe play-off PHL!
Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.
Drużyny piłkarskie GieKSy przygotowują się do startu rundy wiosennej rozgrywek. Panie pierwszy mecz ligowy w 2022 roku rozegrają piątego marca z liderem rozgrywek drużyną Górnika Łęczna. do startu rozgrywek Do tego czasu piłkarki planują rozegrać jeszcze dwa sparingi: w najbliższą środę (23 lutego) z Rekordem Bielsko-Biała, oraz w sobotę (26 lutego) z Skrą Częstochowa. Piłkarze rozegrali ostatni sparing, przed startem rozgrywek ligowych, w Opolu z Odrą. Zespół przegrał 0:1. Pierwszy ligowy mecz drużyna rozegra w Nowym Sączu z Sandecją, w niedzielę (27 lutego). Klub podpisał półtoraroczny kontrakt z napastnikiem Marko Roginić.
W minionym tygodniu siatkarze rozegrali dwa spotkania – oba zwycięskie. W zeszły poniedziałek pokonali na wyjeździe w Radomiu, Czarnych 3:0. W sobotę z kolei wygrali ze Stalą Nysa, 3:1. Najbliższe spotkanie drużyna rozegra w Katowicach, z Ślepsk Malow Suwałki, w piątek (25 lutego). Obecnie zespół zajmuje ósmą – ostatnią lokatę premiowaną grą w play-offach, do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało naszym siatkarzom sześć spotkań. Kolejnym zawodnikiem (po Micah Ma’a) z którym przedłużono umowę na następny sezon jest Damian Domagała.
Hokeiści w ubiegłym tygodniu rozegrali trzy spotkania, wszystkie zwycięskie. Kolejno drużyna pokonała Unię Oświęcim (6:1), następne z Ciarko Sanok (4:2) i wczoraj z Zagłębiem 2:1. Spotkanie z Zagłębiem zakończyło rundę zasadniczą PHL: zespół zajął pierwsze miejsce w tabeli i będzie reprezentował Polskę w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego. W ćwierćfinale play-off rozgrywek ligowych drużyna zmierzy się z Zagłębiem Sosnowiec (do czterech zwycięstw). Pierwsze cztery spotkania rozegrane zostaną 23, 24, 27 i 28 lutego – dwa pierwsze w Katowicach.
PIŁKA NOŻNA
kobiecyfutbol.pl – Ten mecz 12. kolejki Ekstraligi obejrzycie w TVP Sport
W pierwszy weekend marca do gry powrócą kobiece rozgrywki ligowe w naszym kraju. Pierwszym w tym roku meczem Ekstraligi, który będzie można obejrzeć na antenie TVP Sport będzie potyczka GKS-u Katowice z Górnikiem Łęczna.
Starcie czwartej drużyny w tabeli z liderem rozgrywek odbędzie się w Katowicach w sobotę, 5 marca o godzinie 13:00.
W pierwszym starciu tych ekip w bieżącym sezonie górą były piłkarki z Lubelszczyzny, które przed własną publicznością triumfowały 2:0.
sportdziennik.com – Chorwat spod Klimczoka
Katowiczanie na tydzień przed startem pierwszoligowych rozgrywek zaskoczyli, sprowadzając z Bielska-Białej napastnika Marko Roginicia.
[…] Nikogo nie szukamy, na nikogo nie czekamy – mówił Robert Góralczyk, dyrektor sportowy GieKSy, tuż po rozpoczęciu okresu przygotowawczego, gdy z drużyną trenowali już obaj zawodnicy zakontraktowani tej zimy: Marcin Stromecki i Jakub Karbownik. Katowiczanie zrealizowali swoje cele i spokojnie przyglądali się sytuacji na rynku, czekając ewentualnie na jakąś okazję.
Takowa nadarzyła się, gdy I-ligowa wiosna jest już na horyzoncie. Wczoraj klub z Bukowej ogłosił pozyskanie Marko Roginicia z Podbeskidzia Bielsko-Biała, co można uznać za lokalny hit transferowy. Chorwat podpisał kontrakt na 1,5 roku z opcją przedłużenia.
Zgoda, że 26-letni napastnik znalazł się na zakręcie i ostatnio nie był na wznoszącej. W ekstraklasowym sezonie klubu z Rychlińskiego zdobył ledwie 2 bramki, po spadku został i dorzucił kolejne 2 trafienia, przez całą jesień wychodząc w pierwszym składzie ledwie 5-krotnie. „Góralom” na rękę było rozstanie z Roginiciem, będącym znaczącą pozycją na liście płac, dlatego do tej rundy przygotowywał się z IV-ligowymi rezerwami.
Wciąż jednak mowa o zawodniku, który – nim pod Klimczokiem nastąpiła snajperska supremacja Kamila Bilińskiego – potrafił robić różnicę. 11 golami i bardzo dobrą grą przyczynił się niespełna 2 lata temu do awansu Podbeskidzia. Teraz wzmocni rywalizację w katowickim ataku.
Co prawda trener Rafał Górak nie ma prawa narzekać na brak opcji – ma do dyspozycji Filipa Szymczaka, Patryka Szwedzika, Filipa Kozłowskiego – ale musi się liczyć z tym, że już latem pole manewru zostanie ograniczone, bo Szymczak wróci do Lecha, a Szwedzik – kto wie – grając tak jak jesienią może zapracować na transfer do ekstraklasy, zwłaszcza że na tym poziomie będzie mu jeszcze przysługiwał status młodzieżowca. A że w nowym sezonie GKS chciałby zapewne powalczyć o coś więcej niż utrzymanie, to sprowadzenie Roginicia staje się zrozumiałe.
gol24.pl – Ostatni sprawdzian GieKSy przed rundą wiosenną w Fortuna 1. Lidze
W sobotę 19.02.2022 r. GKS Katowice rozegrał ostatni sparing przed rundą wiosenną Fortuna 1. Ligi. GieKSa zagrała w Opolu z innym pierwszoligowcem – Odrą, dla której też to był ostatni sprawdzian przed ligową wiosną i pierwsza porażka w grach kontrolnych.
[…] Do przerwy w sparingu w Opolu było 0:0. Odra objęła prowadzenie w 59. minucie. Gospodarze mieli rzut rożny, a w zamieszaniu przed bramką najlepiej znalazł się Miłosz Trojak, który skierował piłkę do bramki.
SIATKÓWKA
siatka.org – Trzysetowe zwycięstwo GKS-u z Czarnymi
Pewny triumf w meczu 20. kolejki PlusLigi zapisali na swoim koncie siatkarze GKS-u Katowice. Podopieczni trenera Grzegorza Słabego nie dali szans Cerrad Enei Czarnym Radom, pokonując ich bez straty seta. Gospodarze jedynie w drugiej partii nawiązali ze śląską ekipą wyrównaną walkę, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, ulegając ostatecznie po grze na przewagi 24:26. W dwóch pozostałych setach dominacja gości nie podlegała dyskusji.
[…] MVP: Jakub Jarosz
Cerrad Enea Czarni Radom – GKS Katowice 0:3 (15:25, 24:26, 16:25)
plusliga.pl – Poniedziałek z PlusLigą: Cerrad Enea Czarni Radom – GKS Katowice 0:3
Siatkarze Cerradu Enei Czarnych Radom przegrali we własnej hali z GKS Katowice 0:3. Dla zespołu ze Śląska to bardzo ważne punkty, które przybliżają go do udziału w fazie play-off. MVP uznano atakującego GKS Jakuba Jarosza.
Trudno o gorszy początek meczu, niż ten, który swoim kibicom zaprezentowali radomianie. Ledwie się zaczął mecz, a już było widać, że po pierwszej partii zawodnicy Jakuba Bednaruka będą przegrywać. Najpierw 0:3, później 1:5, pierwszy czas przy wyniku 2:8, kolejny przy 3:11. Ba, punkt dla GKS zdobył nawet libero Bartosz Mariański, który stojąc tyłem do siatki przebijał piłkę zza linii końcowej boiska. I tak przebił, że spadła ona tuż za mocno zaskoczonym Sebastianem Wardą.
Po stronie katowickiej bardzo dobrze grał skuteczny w ataku, bloku i zagrywce Jakub Jarosz. Ale nie tylko on, bo właściwie wszyscy gracze spisywali się dobrze. Miejscowi za to od stanu 5:15 wreszcie trochę przebudzili się z letargu. Seta oczywiście nie wygrali, ale choć trochę powalczyli, bo w pierwszej partii górą byli katowiczanie, którzy zwyciężyli 25:15.
Chwała radomskim siatkarzom, że nie poddali się po tak bolesnej lekcji w pierwszym secie. W drugim od początku grali znacznie lepiej, a gdy rywale odskoczyli na pięć punktów (5:10) to mozolnie odrabiali straty. Długo nie mogli wyjść na prowadzenie, aż wreszcie udało im się to w najważniejszym momencie – na 24:23. Wprawdzie była to ostatnia miła ich chwila w tym secie, bo do remisu doprowadził Quiroga, później asa posłał Jarosz, a seta zakończył blok na Pawle Rusinie, to jednak za ambicję Cerrad Enei Czarnym należą się brawa.
W trzecim, który okazał się ostatnim, tej walki było już mniej, a błędów zdecydowanie więcej. Katowiczanie uciekli po zagrywce Micah’a Ma’a na pięć punktów, a później jeszcze zdecydowanie powiększyli tę przewagę. Zespół trenera Grzegorza Słabego mógł spokojnie dokończyć mecz, bawiąc się siatkówką i grając z uśmiechem na ustach. Wygrana 25:16 w dobry sposób oddawała przewagę katowiczan nie tylko w ostatnim secie.
siatka.org – Damian Domagała zostaje w GKS-ie Katowice na kolejny sezon
Kolejnym zawodnikiem siatkarskiego GKS-u Katowice, który będzie reprezentował ten klub w sezonie 2022/2023 PlusLigi, jest Damian Domagała.
[…] 23-letni atakujący dołączył do GKS-u Katowice tuż po sezonie spędzonym w Asseco Resovii Rzeszów, wcześniej w seniorskiej siatkówce reprezentował Cuprum Lubin i włoski klub Vibo Valentia.
Damian Domagała to jeden z zawodników wybitnej generacji, która w latach 2015-2017 sięgała po złote medale mistrzostw świata i Europy w kategorii kadetów i juniorów. Pochodzący z Łodzi siatkarz rozegrał w barwach katowickiego klubu 17 spotkań w PlusLidze, w których zdobył łącznie 45 punktów, w tym 5 asów serwisowych i 4 bloki. Domagała skorzystał dobrze z szansy otrzymanej w tegorocznych rozgrywkach Pucharu Polski, zdobywając nagrodę MVP meczu 1/8 finału PP z KKS-em Mickiewicz Kluczbork.
Stal nie wykorzystała swojej szansy i wyjechała z Katowic bez punktów
Siatkarze Stali Nysa mecz w Katowicach zaczęli bardzo efektownie i wygrali pierwszego seta rozbijając gospodarzy do 13. GKS wyrównał, a przyjezdni nie wykorzystali swojej szansy w końcówce trzeciego seta. Podopieczni Daniela Plińskiego już cieszyli się z wygranego seta, ale challenge wykazał ich błąd i… przegrali po walce na przewagi. Katowiczanie poszli za ciosem i po wygraniu czwartego seta zgarnęli w tym meczu komplet punktów.
Otwarcie toczyło się po myśli gości, pierwszy punkt dla GKS-u zdobył Jakub Jarosz (1:3). Głównie za sprawą pomyłek stali dystans stopniał (3:7, 5:7).
[…] Goście górowali na siatce, po bloku na Jaroszu jeszcze raz interweniował szkoleniowiec katowiczan (10:16). Gospodarze wciąż mieli problem z wyprowadzeniem skutecznego ataku. Trener Słaby wprowadzał kolejnych zmienników, jednak to nie poprawiało gry GKS-u. Po asie Zouheira El Graoui było już 21:11 dla Stali. Punktowa zagrywka Moustaphy M’Baye dała serię piłek setowych gościom (12:24). Pierwszą z nich zagraniem z lewego skrzydła obronił Jakub Szymański. Ostatni punkt padł po ataku Kwasowskiego.
Pierwsze akcje drugiej odsłony grane były pod dyktando gości, po ataku El Graoui odskoczyli na 4:1. Tym razem gospodarze nie pozwolili im powiększyć dystansu. GKS zaliczył serię przy zagrywkach Roussaux i po bloku Marcina Kani na M’Baye to katowiczanie mieli punkt przewagi (5:4).
[…] W kolejnych akcjach drużyny wymieniały się skutecznymi atakami. Chociaż gra GKS-u nie była pozbawiona błędów, gospodarze pozostawali na prowadzeniu (13:11). Nie brakowało ciekawych wymian. Coraz pewniej punktował Gonzalo Quiroga (17:12). Przyjezdni nie mieli zamiaru odpuszczać, po dwóch atakach Kwasowskiego szybko interweniował szkoleniowiec GKS-u (19:16). W końcówce obie drużyny oddawały punkty po błędach (22:18). Decydujący punkt w tym secie atakiem po ciasnym skosie zdobył Jarosz.
Blok na Kwasowskim i błąd Komendy pozwoliły GKS-owi wyjść na prowadzenie 4:2. Kolejne ataki kończył Jarosz a gdy w kontrataku pomylił się El Graoui o czas poprosił trener Pliński (8:5). W kolejnych akcjach dystans powiększał się. Gdy Ben Tara popełnił błąd podczas ataku w szeregach Stali nastąpiła podwójna zmiana (12:8). Z czasem katowiczanie zaczęli mieć problem ze skończeniem akcji, przy stanie 13:12 przerwę wykorzystał trener Słaby. Niemoc GKS-u przerwał atakiem przez środek Kania. Katowiczanie wciąż popełniali proste błędy, pomagając rywalom. Gdy błąd podczas kiwki popełnił Micah Ma’a Stal wyszła na prowadzenie 19:18. Mocną zagrywkę dołożył Kamil Dębski i dzięki szczelnemu blokowi Stal powiększyła dystans, a kolejną przerwę wykorzystał Grzegorz Słaby (19:21). W końcówce obie drużyny walczyły, gra ponownie się wyrównała. Po ataku Kwasowskiego Stal miała piłkę setową, ale zagranie Jarosza doprowadziło do walki na przewagi (24:24). Gdy wydawało się, że to Stal wygrała, po weryfikacji okazało się, że Komenda przekroczył linię środkową (25:25). Ostatecznie po ataku Jarosza to GKS cieszył się ze zwycięstwa.
Chociaż po dobrej grze na siatce Ben Tary Stal prowadziła 4:2, szybko inicjatywę przejęli gospodarze (6:6). Gdy Jarosz dołożył celną zagrywkę GKS zaczął budować przewagę.
[…] Dopiero zagrywka w siatkę Jarosza pozwoliła rywalom zrobić przejście (11:7). Dobrze funkcjonował katowicki blok. Gości do walki starał się poderwać Kwasowski (13:10). Pojedyncze skuteczne zagrania Patryka Szwaradzkiego i El Graoui nie wystarczały, by skutecznie nawiązać walkę z rywalami (17:14). Po skutecznym ataku Jarosza jeszcze jedną przerwę wykorzystał Daniel Pliński (19:15). Gdy w końcówce asa dołożył Szwaradzki, grę przerwał trener Słaby (20:18). Po czasie sytuacyjną piłkę wykorzystał Ma’a a następnie podwójny blok zatrzymał Szwaradzkiego (22:18). Ostatnie punkty w tym spotkaniu dla GKS-u padły po kontrataku z szóstej strefy Quirogi i zagrywce w siatkę Zajdera.
MVP: Micah Ma’a
GKS Katowice – PSG Stal Nysa 3:1 (13:25, 25:20, 29:27, 25:20)
HOKEJ
hokej.net – Strzelecka kanonada w „Satelicie”! Pewne zwycięstwo GieKSy i hat trick Wronki
W zaległym meczu 36. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Katowice rozbił na własnym lodzie Re-Plast Unię Oświęcim 6:1. Jednym z bohaterów GieKSy był Patryk Wronka, który strzelił trzy gole. Tym samym podopieczni Jacka Płachty wrócili na fotel lidera!
Oba zespoły od początku skupiły się na cierpliwej i uważnej grze w destrukcji. Więcej sytuacji kreowali sobie gospodarze, ale Clarke Saunders nie dał się pokonać. Katowiczan z rytmu wyraźnie wybijały problemy z mocowaniem oświęcimskiej bramki i częste przerwy z tym związane.
W 10. minucie na ławkę kar za celowe ruszenie bramki odesłany został dzisiejszy solenizant Nikołaj Stasienko. Chwilę później sędziowie nałożyli też karę na protestującego Toma Coolena, więc biało-niebiescy przez pełne dwie minuty musieli bronić się w trójkę przeciwko piątce rywali. W przetrzymaniu trudnych chwil wyraźnie pomagały im problemy z prawidłowym zamontowaniem bramki, która co rusz wypadała. Aż w końcu w 11. minucie i 8. sekundzie sędziowie przerwali spotkanie i nakazali zespołom udanie się do szatni. Pozostała część pierwszej tercji została dograna po wyczyszczeniu tafli.
Później podobnych problemów już nie uświadczyliśmy, a mecz nabrał rumieńców. Tempo było szybsze, a na tafli więcej się działo. Na pierwszego gola trzeba było poczekać do 25. minuty. Wówczas Miro-Pekka Saarelainen zostawił gumę Marcinowi Koluszowi, a ten przymierzył z nadgarstka i pokonał Clarke’a Saundersa.
Unia ruszyła do odrabiania strat, ale szło jej jak po grudzie. Inna sprawa, że świetnie dysponowany był John Murray, który zaliczył kilka fenomenalnych interwencji, broniąc uderzenia Andreja Themára, Krystiana Dziubińskiego i Teddy’ego Da Costy. W 28. minucie dopisało mu szczęście, bo po strzale Aleksandra Strielcowa uratował go słupek.
W końcówce drugiej odsłony katowiczanie zrobili milowy krok do zwycięstwa, a w roli głównej wystąpił Patryk Wronka. Najlepiej punktujący zawodnik klasyfikacji kanadyjskiej, którego oświęcimianie nie oszczędzali, przekuł sportową złość na bramki. Najpierw popisał się snajperskim instynktem, bo najszybciej dopadł do odbitego od bandy krążka i bez zbędnych ceregieli umieścił go w siatce. Z kolei 57 sekund później w sytuacji sam na sam posłał krążek między parkanami Saundersa.
W trzeciej odsłonie katowiczanie kontrolowali już przebieg spotkania, ale nie zapominali o systematycznym powiększaniu prowadzeia. W 50. minucie na 4:0 podwyższył Mateusz Bepierszcz, który wykorzystał dogranie wzdłuż bramki Patryka Wajdy.
Oświęcimianie honorowego gola zdobyli po sprawnie rozegranej grze w przewadze, cztery minuty później. Daniił Oriechin dograł do Teddy’ego Da Costy, a ten wypatrzył pozostawionego bez opieki Krystiana Dziubińskiego. Ten gol nie wpłynął już na losy spotkania, bo ostatnie słowo w tym spotkaniu należało do ekipy Jacka Płachty. Katowiczanie przypieczętowali zwycięstwo jeszcze dwiema bramkami. Roberta Kowalówkęm który po czwartej bramce zastąpił Clarke’a Saundersa, zaskoczyli Patryk Wronka i Aleksandr Jakimienko.
Zabójcza trzecia tercja. GieKSa utrzymuje lidera!
Hokeiści GKS Katowice pokonali w 44. kolejce Polskiej Hokej Ligi Ciarko STS Sanok 4:2. Decydująca była trzecia tercja w której katowiczanie obrócili losy spotkania zdobywając trzy bramki.
W ostatnim meczu sezonu zasadniczego w “Satelicie”, GKS Katowice zmierzył się z Ciarko STS-em Sanok. Stawka spotkania była wysoka, ponieważ zakończenie sezonu na 1. miejscu w tabeli gwarantowało udział w Pucharze Kontynentalnym. W pierwszej tercji katowiczanom udało się wypracować kilka dogodnych szans. Przed najlepszą stanął kapitan Grzegorz Pasiut, który po znakomitej wymianie podań był oko w oko z Patrikiem Spěšným. Ostatecznie doświadczony napastnik zdecydował się na jeszcze jedno podanie, ale koledzy nie przeczytali jego intencji.
Na drugie 20 minut wracaliśmy więc z bezbramkowym prowadzeniem. Obraz gry nie zmieniał się do 35. minuty spotkania. Sanoczanie mieli okazję, by przez 7 sekund grać w podwójnej przewadze i nie zmarnował tej okazji Sami Jekunen, który zdjął pajęczynę z okienka bramki Johna Murraya. Katowiczanie dostali szansę na odpowiedź, gdy sami grali w podwójnej przewadze kilka minut później. Długo gospodarze szukali optymalnej pozycji, ale w końcu znalazł ją Carl Hudson, który pewnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do remisu.
Taki stan rzeczy trwał jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund. Sanoczanie wyjechali z szybką akcją i najsprytniejszy okazał się Radosław Sawicki, który przywrócił gości na prowadzenie.
Ale już w 42. minucie do remisu doprowadził Patryk Krężołek. Zawody rozpoczęły się więc od nowa. Po minucie GKS wyszedł na prowadzenie, gdy genialnym podaniem Bartosza Fraszko obsłużył Patryk Wronka. GieKSie było mało i w 48. minucie Grzegorz Pasiut wyjechał z kontrą podczas gry w osłabieniu i strzałem w okienko podwyższył prowadzenie GieKSy. W końcówce sanoczanie grali 6 na 3, ale wynik nie uległ zmianie.
sportdziennik.com – Na zakończenie i… otwarcie
W ostatnim meczu na Stadionie Zimowym padł rekord frekwencji w sezonie i wszyscy byliśmy zaskoczeni.
[…] Gospodarze od pewnego czasu nękani są wieloma problemami natury organizacyjno-sportowymi. Kilku graczy, z różnych przyczyn, pożegnało się z drużyną. Na domiar złego Jarosław Rzeszutko, jeden z liderów zespołu, doznał kontuzji i kto wie czy zdąży się wyleczyć do play offów. Niemniej hokeiści Zagłębia na finiszu pierwszej części sezonu dzielnie walczą do samego końca. I zostali mile zaskoczeni frekwencją, bowiem takiej jeszcze w tym sezonie na Stadionie Zimowym nie było.
W miniony piątek w Oświęcimiu już 4:0, ale przegrali 4:5 po dogrywce. W derbach z GKS-em Katowice również było sporo walki i trudniej o gole, bo goście prezentują uporządkowaną i dobrze zorganizowaną grę. Goście może w ostatnich 2. meczach nie prezentowali nadzwyczajnej gry, ale kontrolowali wydarzenia na tafli i jak tylko trzeba było natychmiast przyspieszali i robiło się gorąco pod bramką. Andrej Fiłonienko miał znaczenie więcej pracy niż John Murray i na dodatek raz skapitulował po uderzeniu Patryka Wajdy.
Zespół GKS-u rozpoczął 2. odsłonę niemrawo i odnosiliśmy wrażenie, że chcieli odnieść wygraną jak najmniejszym wysiłkiem. A trzeba na nią solidnie zapracować i o tym przekonał się GKS. Goście niezdarnie próbowali wyrzucić krążek aż w końcu Aleksandr Wasiljew posłał go do siatki. Grzegorz Pasiut, kapitan przyjezdnych, próbował protestować, że Murrayowi przeszkadzano w skutecznej interwencji. Pasiut został odesłany do boksu kar, ale zespół nie poniósł konsekwencji. Gdy Szymon Luszniak za natarcie otrzymał 2 min goście zabrali się solidnie do pracy i kapitan GKS zdobył 2. gola. Jednak przebieg tercji powinien być sygnałem ostrzegawczym dla gości i nie można lekceważyć rywala.
Ostatnia tercja była przeciętna i jedynie sporo emocji było w końcowych fragmentach, bo goście co rusz wędrowali do boksu kar. Natomiast Filonienko zjeżdżał z lodu, bo gospodarze chcieli za wszelką cenę wyrównać. Goście umiejętnie się bronili i po raz kolejny wygrali tylko trafieniem. Szkoda tylko, że część kibiców nie stanęła na wysokości zadania, bo rzucali różne przedmioty na taflę.
hokej.net – Znamy pary ćwierćfinałowe play-off PHL!
Wielu kibiców zastanawia się, jak będą wyglądały pary ćwierćfinału play-off. Ustaliliśmy, na jakie rozwiązania zdecydują się polskie kluby.
Trenerzy klubowi postanowili nie zmieniać rywali i dokonywać wyboru według starej drabinki.
Oznacza to, że GKS Katowice zmierzy się więc z Zagłębiem Sosnowiec, Re-Plast Unia Oświęcim z Ciarko STS-em Sanok, JKH GKS Jastrzębie z KH Energą Toruń, a Comarch Cracovia z GKS Tychy.
[…] GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec
Re-Plast Unia Oświęcim – Ciarko STS Sanok
JKH GKS Jastrzębie – KH Energa Toruń
Comarch Cracovia – GKS Tychy
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Felietony Piłka nożna
Komu nie zależało, by zagrać?
Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.
Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.
Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.
Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.
Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.
Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.
Mecz się nie odbył.
Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.
Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…
A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.
No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.
Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.
Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.
I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.
Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.
Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.
Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.
Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.
Kups!
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze