Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd mass mediów na temat wielosekcyjnej GieKSy: Miało być z myślą o kibicach, a było bez pomyślunku. II liga wkrótce nie tylko dla wybranych?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Drużyna kobieca w Wielki Czwartek rozegrała spotkanie wyjazdowe z AZS-em UJ Kraków. Na boisku padł remis 1:1. Piłkarze w ramach 25 kolejki rozgrywek II ligi pokonali ekipę Olimpii Grudziądz 1:0. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Siatkarze zakończyli rozgrywki PlusLigi na 9 miejscu. Drużyna hokeistów również zakończyła sezon, ostatecznie drużyna zajęła czwartą lokatę.

 

PIŁKA NOŻNA

2×45.info – Miało być z myślą o kibicach, a było bez pomyślunku. II liga wkrótce nie tylko dla wybranych?

Jak można dbać o promocję niższych lig? Na wszelakie sposoby, ale chyba wszyscy się zgodzą, że kluczowa jest jedna, najbardziej oczywista rzecz – transmisje. Bez tego po prostu ruszyć się nie da. Tym bardziej szkoda, że gdy nadarzyła się okazja, by piłkę popularyzować, nie zrobiono tego od razu z myślą o wszystkich zainteresowanych.

Ale po kolei – nie możemy powiedzieć, że II liga nie robi niczego w kierunku upowszechnienia meczów na trzecim poziomie rozgrywek. Już sam kontrakt zawarty z Telewizją Polską, która pokazuje jedno spotkanie w kolejce, jest dużym krokiem na przód, na pewno czymś pozytywnym. I podpisanie umowy o sponsoring tytularny z bukmacherem eWinner – mówiąc szczerze – rozbudziło w nas spore oczekiwania. Firma w Polsce jest znana, więc można było przypuszczać, że szykuje się coś fajnego, dopracowanego.

Tym bardziej, że wraz z nawiązaniem współpracy 10 marca, nadeszły też szumne zapowiedzi, przez które staliśmy się jeszcze bardziej ciekawi i pozytywnie nastawieni. Padło wiele pięknych słów ze strony prezesa stowarzyszenia Druga Liga Piłkarska, Pawła Guminiaka, po których można było wywnioskować, że kurde, nadchodzi rewolucja medialna! Jest pandemia, stadiony są zamknięte, przeważnie nie można więc nawet oglądać meczów swojej ulubionej drużyny, jeśli TVP nie zdecyduje się na ich transmisję. Krótko mówiąc – genialny pomysł, trafiony w sam środek tarczy.

Paweł Guminiak na łamach portalu Łączy Nas Piłka powiedział tak:

– Druga liga wchodzi na kolejny, wyższy poziom. Z myślą o kibicach staramy się sumiennie udoskonalać i uatrakcyjniać rozgrywki, a teraz dzięki Sponsorowi Tytularnemu, firmie eWinner, możemy dodatkowo wprowadzić nową technologię transmitowania spotkań. Na wszystkich stadionach pojawią się nowe, bezobsługowe kamery, które samoistnie będą śledziły przemieszczającą się piłkę. Poziom centralny w Polsce staje się coraz bardziej europejski i myślę, że wszyscy wspólnie obraliśmy właściwy kierunek rozwoju eWinner 2. ligi. Cieszymy się, że mamy takiego Sponsora i realizatora transmisji. Liczymy, że dzięki wspólnej pracy wartość sportowa i marketingowa rozgrywek zdecydowanie wzrośnie.

„Wyższy poziom”, „Z myślą o kibicach”, „Nowa technologia”, „Poziom coraz bardziej europejski” – brzmi pięknie, prawda? W teorii nawet bardzo, jednak sęk w tym, że trzeba się również zmierzyć z praktyką. A na starcie aż tak bajkowo i kolorowo, jak to prezes Guminiak przedstawiał, bynajmniej nie było i na razie nie jest. Przynajmniej nie dla wszystkich.

Mianowicie, chodzi o to, że żeby obejrzeć mecz II ligi, trzeba założyć konto u bukmachera. Dopiero po zalogowaniu wszystko chodzi, jak trzeba. A to powoduje, że z możliwości oglądania meczów w legalny sposób automatycznie wykluczeni są na ten moment:

– piłkarze

– trenerzy

– menadżerowie

– sędziowie

– osoby niepełnoletnie.

Czyli tak – piłkarz, który nie jest w kadrze meczowej, nie może obejrzeć swojego meczu. Ba, na przykład trener, który – odpukać – złapie koronawirusa i będzie musiał być odizolowany również tego spotkania nie zobaczy. W zasadzie nikt związany z futbolowym biznesem nie ma legalnego dostępu do transmisji. Już nawet abstrahując od ich faktycznej jakości i zbliżania się do tego wymyślnego „europejskiego poziomu” – mecze II ligi są tylko dla wybrańców.

Niepełnoletni nie obejrzą, bo nie mogą mieć konta. Osoby starsze, które są wykluczone cyfrowo z powodu choćby braku smartfona, również zostają z niczym. Do tego dodajmy kibiców, którzy chcieliby obejrzeć mecz, ale zakładanie konta u bukmachera specjalnie im się nie widzi z różnych powodów, także tych dotyczących bezpieczeństwa własnych danych albo własnego zdrowia (potencjalne uzależnienie).

Generalnie – zamysł popularyzowania piłki nożnej w niższych ligach jest dobry, ale wprowadzony na takich zasadach wyglądał początkowo na bardzo nieprzemyślany. W niektórych przypadkach czasowo wręcz zabrano możliwość obejrzenia meczu na przykład młodym widzom, którzy do tej pory mogli wykupić PPV na stronie klubu, a teraz są zdani tylko na bukmachera, bo przecież on ma na to wyłączność. Całe szczęście, że sam zainteresowany zareagował na te niedogodności ogłaszając, że prawdopodobnie od 28. kolejki tych problemów już nie będzie. Mamy nadzieję, leoiej późno niż wcale. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że reakcja jest mocno spóźniona i że komunikacyjnie powinno to wyglądać lepiej.

 

gazetakrakowska.pl – AZS UJ Kraków – GKS Katowice. „Jagiellonki” nie wykorzystały szansy, by wygrać z „GieKSą”

AZS UJ Kraków zremisował 1:1 z GKS Katowice w meczu 15. kolejki ekstraligi kobiet. Po spotkaniu na stadionie Prądniczanki bardziej zadowolone z wyniku były piłkarki z Katowic, które do wyrównania doprowadziły w 85 minucie – zresztą po kapitalnym golu.

[…] Grały zespoły środka ligi, sąsiadujące w tabeli. „Jagiellonki” na prowadzenie wyszły tuż przed przerwą: Weronika Wójcik sprzed narożnika pola karnego zagrała w kierunku dalszego słupka do Małgorzaty Bartosiewicz, a ta wygrała pojedynek w bramkarką „Gieksy”.

W drugiej połowie krakowianki dość długo były stroną dominującą. Bartosiewcz nie wykorzystała okazji na podwyższenie wyniku – tym razem górą była Jessica Ludwiczak, która wyjęła jej piłkę spod nóg. W 64 min po centrze wypuściła wprawdzie piłkę z rąk, szansę miała wtedy Natalia Wróbel, ale kopnęła futbolówkę w głowę Ludwiczak. Później Jessica obroniła jeszcze m.in. strzał z dystansu Natalii, która w II połowie była najbardziej aktywną zawodniczką w ofensywie „Jagiellonek”.

Dodajmy, że była też sytuacja, w której po zagraniu ręką jednej z katowiczanek gospodynie były zawiedzione niepodyktowaniem rzutu karnego.

GKS postraszył „Jagiellonki” w 61 min, Kinga Kozak była wtedy bliska gola. Tak naprawdę jednak katowiczanki zaczęły walczyć o wyrównanie około 70 minuty, to mniej więcej wtedy odepchnęły AZS UJ od swojej bramki i same zaczęły coś działać do przodu. W 82 min Klaudia Maciążka z 18 m trafiła w słupek, trzy minuty później nastąpiła natomiast golowa akcja. Lewą stroną boiska rozpędziła ją Nadja Stanović, dośrodkowała, a Klaudia Miłek wspaniale uderzyła z woleja dość wysoko lecącą piłkę.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Grzegorz Słaby: wiele osób skazywało nas na pożarcie

Na 9. miejscu rywalizację w tegorocznej PlusLidze zakończył GKS Katowice, pokonując w walce o tę pozycję Indykpol AZS Olsztyn.

[…] Sporo emocji było w ostatnim meczu rywalizacji o 9. miejsce. Ostatecznie w Olsztynie 3:2 triumfowali gracze z Katowic i to oni zajęli 9. pozycję. – Dobrze, że wytrzymaliśmy wszystkie trzy końcówki setów, bo je wygraliśmy, a te dwie partie, które przegraliśmy, to niestety była dominacja olsztynian. Bardzo się cieszymy, że ostatecznie zajmujemy 9. miejsce – mówił trener Grzegorz Słaby.

Jego podopiecznym niewiele zabrakło, aby walczyć w fazie play-off, ale zabrakło im do tego jednego zwycięstwa. –  Uważam, że mieliśmy po swojej stronie jakość, mieliśmy niestety jeden, długi przestój, który kosztował nas awans do play-off. Na swojej drodze mieliśmy trudne drużyny, przy których trudno było się odbudować. Bardzo żałuję, że nie udało nam się wejść do fazy play-off, bo mieliśmy ku temu wiele szans i gdybyśmy osiągnęli taki wynik w Olsztynie w rundzie zasadniczej, to moglibyśmy się cieszyć z gry w play-off – wspominał szkoleniowiec katowiczan.

[…] – Ja będę miał bardzo dobre wspomnienia, bo wiele osób skazywało nas na pożarcie w tej lidze, po tym jak w okienku transferowym odszedł od nas Rafał Szymura oraz poprzedni trener. Generalnie nie wierzono w nasz potencjał i naszą grupę. Udowodniliśmy, że każdy z zawodników był wartościowy, każdy w sztabie pracował nad tym, żeby osiągnąć sukces i to 9. miejsce z jednej strony może być rozczarowujące, ale z drugiej strony trochę utarliśmy nosa ekspertom – podsumował Grzegorz Słaby.

 

HOKEJ

hokej.net – Fraszko: Nie spisujemy tego sezonu na straty

Hokeiści GKS-u Katowice przegrali we wtorek z GKS-em Tychy (1:4), który wygrał całą rywalizację o brązowy medal już po trzech meczach. GieKSa zajęła ostatecznie czwarte miejsce.

[…] Podopieczni Andrieja Parfionowa w rywalizacji z tyszanami okazali się po prostu słabsi. Efekt tego był taki, że przegrali wszystkie trzy mecze.

– Staraliśmy się, jak mogliśmy. Mogło nam zabraknąć trochę sił, bo całe play-offy goniliśmy. Mało było momentów, w których prowadziliśmy. Tyszanie byli po prostu lepsi, to my przegraliśmy rywalizację 0:3 i to oni są brązowymi medalistami – zaznaczył Bartosz Fraszko.

– Zabrakło nam przede wszystkim skuteczności, tak jak w całych play-offach. Były tylko krótkie momenty, gdy te bramki wpadały. Gratulacje dla zespołu z Tychów, a my musimy to wszystko przeanalizować i wyciągnąć wnioski na przyszły sezon – dodał.

Katowiczanie przystąpili do fazy play-off z czwartego miejsca. W ćwierćfinale po sześciu meczach odprawili Re-Plast Unię Oświęcim, która miała w swoim składzie graczy takich jak Gilbert Brulé, Teddy Da Costa, Ryan Glenn czy Eliezer Sherbatov.

– Apetyty wzrosły, gdy przeszliśmy Re-Plast Unię Oświęcim. Wtedy naprawdę uwierzyliśmy w siebie. Zabrakło tych detali, doświadczenia w wielu kluczowych i decydujących momentach – ocenił „Fracho”, który w tym sezonie rozegrał 50 meczów i zdobył w nich 18 bramek i zaliczył 26 asyst.

– Nie spisujemy tego sezonu na straty. Było wiele momentów, kiedy przynosiliśmy radość sobie, kibicom i zarządowi. Szkoda tego końcowego rezultatu, bo uważam, że zasługiwaliśmy na trochę więcej. Taki jest jednak sport i już teraz nic z tym nie zrobimy – stwierdził wychowanek Sokołów Toruń.

 

Płachta ponownie trenerem GieKSy?

Ten temat wraca jak bumerang. Jacek Płachta znów jest jednym z głównych kandydatów na stanowisko trenera GKS-u Katowice.

Płachta jest wychowankiem katowickiego klubu i ma do GieKSy ogromny sentyment. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż w swojej karierze już trzykrotnie był jej głównym szkoleniowcem.

Jego nazwisko w kuluarach pojawia się już od dłuższego czasu. W maju 2019 roku 51-letni szkoleniowiec był o krok od powrotu do GieKSy, ale szefostwo klubu zdecydowało się zakontraktować bardziej doświadczonego Fina – Risto Dufvę, który miał w swoim dorobku 11 sezonów pracy w fińskiej Liidze i tytuł mistrzowski zdobyty z JYP Jyväskylä. (2008/2009).

Jacek Płachta, który przez trzy lata był selekcjonerem reprezentacji Polski, był też rozważany jako trener po dymisji Piotra Sarnika. Sęk w tym, że był wtedy związany kontraktem z ekipą Crocodiles Hamburg. Zresztą w „Krokodylach” pracował przez ostatnie trzy sezony.

 

Miarka: Małymi krokami do przodu

Trzecie spotkanie między GKS-em Katowice a GKS-em Tychy zakończyło się pewnym zwycięstwem gości 4:1. Dzięki temu zwycięstwu tyszanie zabrali do domu brązowe medale, a gospodarze natomiast musieli obejść się smakiem i wylądowali poza „pudłem”.

– Czwarte miejsce to najgorsze miejsce dla sportowca. Każdy z nas oczekiwał czegoś więcej, medalu, o który walczyliśmy i którego byliśmy blisko, dlatego z pewnością nie traktuję czwartego miejsca jako sukces – mówił Maciej Miarka, niepocieszony drugi bramkarz „GieKSy”.

Trudno się nie zgodzić ze słowami młodego golkipera. Gdy zapytaliśmy go o przyczynę przegranej Miarka, odpowiedział:

– Byliśmy po prostu mniej skuteczni we wszystkich meczach. Po dwóch wyraźnie przegranych meczach kiedy dziś wyrównaliśmy, mieliśmy nadzieję na zwycięstwo. Dzisiejszy mecz był najważniejszy. Ciężko walczyliśmy, żeby wygrać i zagrać z Tychami kolejny mecz. Niestety nie udało się, choć robiliśmy wszystko co w naszej mocy, żeby zwyciężyć. Myślę, że graliśmy z takim samym zaangażowaniem jak z Unią czy Jastrzębiem, pracowaliśmy na tej samej intensywności ale tym razem po prostu nie daliśmy rady – wyjaśnił.

W debiutanckim sezonie w seniorskiej kadrze GieKSy nasz rozmówca wystąpił w drugim spotkaniu o brąz. Mimo młodego wieku nie „spalił się” i rozegrał naprawdę niezłe zawody.

– W meczu, w którym broniłem popełniłem kilka błędów. Miałem parę fajnych interwencji, ale dostałem trzy bramki. Gdyby jednak nie było błędów, to nie padałyby bramki. Uważam, że nie był to z mojej strony najgorszy mecz – racjonalnie ocenił swój występ bramkarz.

– To mój pierwszy sezon w karierze seniorskiej. Teraz zajęliśmy czwarte miejsce i mam nadzieję że w kolejnych sezonach będzie już tylko lepiej. Teraz gram w U-20, ale moim marzeniem jest gra w seniorskiej reprezentacji Polski – zakończył Miarka.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Kwasny_jaro

    6 kwietnia 2021 at 20:06

    Odnośnie transmisji II ligi przez eWinner, należy zaznaczyć, że obejrzenie meczu poza granicami Polski jest niemożliwe. Mieszkam w Anglii i do tej pory mogłem śledzić niemalże wszystkie mecze GieKSy a teraz lipa…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga