Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka

Tygodniowy przegląd mediów: O trzeci finał z rzędu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej oraz hokeja. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Do drużyny piłkarek dołączyły: Patricia Hmírová, Dżesika Jaszek oraz Aleksandra Posiewka. Z klubem pożegnała się Kinga Kozak, która przenosi się do Napoli. Z Kamilą Tkaczyk oraz Karoliną Bednarz nie zostały przedłużone umowy. Z kolei Marlena Hajduk podjęła decyzję o zakończeniu kariery. Piłkarki rozegrały pierwszy sparing przed nowym sezonem, remisując na wyjeździe z drużyną Slovana Liberec 5:5 (5:2).

Piłkarze rozegrali ostatnie (czwarte) spotkanie przed startem PKO BP Ekstraklasy, w którym przegrali z SK Sigma Ołomuniec 1:2 (1:0). Klub przedłużył umowę z trenerem Rafałem Górakiem do 2028 roku. Nowym napastnikiem GieKSy został Aleksander Buksa wypożyczony z Górnika Zabrze. Podpisano również umowę z Jakubem Łukowskim Pierwszy mecz w nowym sezonie GieKSa rozpocznie z Rakowem Częstochowa w sobotę 19.07 o godzinie 20:15.

W sekcji hokeja na lodzie nie została przedłużona umowa z Johnem Murray. Drużyna poznała przeciwników w półfinale Pucharu Kontynentalnego.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Marlena Hajduk kończy karierę!

Wraz z końcem kontraktu sezon 2024/25 był ostatnim dla Marleny Hajduk w barwach GKSu Katowice. Doświadczona defensorka podjęła decyzję o zakończeniu piłkarskiej kariery.

Marlena Hajduk zadebiutowała na poziomie Ekstraligi w sezonie 2009/10 – wówczas jako piłkarka Unii Racibórz. Od sezonu 2011/12 do sezonu 2016/17 broniła barw Górnika Łęczna, z którym dwukrotnie zdobyła mistrzostwo kraju. Nieprzerwanie od 2017 roku Marlena Hajduk była zawodniczką katowickiej GieKSy. Wywalczyła z GKS – em awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy, a w sezonie 2022/23 i 2024/25 sięgnęła po mistrzostwo kraju, a także dołożyła do tego znamienitego dorobku Orlen Puchar Polski.

Zawodniczka urodzona w 1989 roku rozegrała łącznie 283 mecze na poziomie Ekstraligi (z sezonu 2012/13 nie ma kompletnych danych), czego 19 w ostatnim, mistrzowskim dla GieKSy sezonie.

Dwie zawodniczki żegnają się z Katowicami

Wraz z końcem sezonu 2024/2025 wygasły kontrakty dwóch zawodniczek GKS-u Katowice i nie zostały przedłużone.

GKS Katowice to aktualne Mistrzynie Polski, które sezon 2024/2025 rozegrały wręcz perfekcyjnie, zdobywając niemal komplet punktów. Wraz z końcem rozgrywek wygasły umowy wiążące defensorkę Kamilę Tkaczyk oraz pomocniczkę Karoliną Bednarz z klubem. W obu przypadkach umowy nie zostały przedłużone.

Kamila Tkaczyk występowała w GieKSie od 2018 roku, rozgrywając w tym czasie dla klubu 122 spotkania i zdobywając w nich 4 gole. Z katowicką ekipą Tkaczyk awansowała do Orlen Ekstraligi Kobiet, w której sięgnęła po trzy medale mistrzostw Polski oraz triumfowała w Pucharze Polski.

Karolina Bednarz umowę z GKS-em podpisała w lipcu 2023 roku. Zawodniczka występująca na pozycji pomocniczki rozegrała dla drużyny 47 spotkań, zdobywając w nich łącznie 2 gole. Z klubem Bednarz mogła świętować zdobycie mistrzostwa, wicemistrzostwa Polski oraz wznieść w górę Puchar Polski.

Kinga Kozak opuszcza GKS Katowice

Kinga Kozak spróbuje swoich sił we Włoszech! Reprezentantka Polski przenosi się do Napoli na zasadzie transferu definitywnego.

Kinga Kozak to piłkarka, która pierwsze kroki stawiała w Medyku Konin. Do GKS Katowice trafiła już w 2018 roku i to właśnie tam zadebiutowała na ekstraligowych boiskach. Po sezonie spędzonym w Czarnych Sosnowiec i mistrzowskiej przygodzie z Glasgow City, wróciła do Katowic, by pomóc GieKSie sięgnąć po drugi w historii tytuł mistrza Polski. W ostatnim sezonie Kozak miała istotny wkład w sukces drużyny — zagrała w 18 meczach i zdobyła 10 bramek. Dorzuciła także występ w Pucharze Polski. Łączny bilans w barwach katowickiego klubu to 90 spotkań i 39 bramek. Kozak ma na koncie 17 występów w reprezentacji Polski.

W minionym sezonie włoskiej Serie A Napoli zajęło przedostatnie, 9 miejsce z dorobkiem czternastu punktów i w nadchodzącym sezonie zagra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym we Włoszech.

Patricia Hmírová wraca do Polski!

GKS Katowice poczynił kolejne ciekawe wzmocnienie! Do zespołu mistrzyń Polski dołączyła Patricia Hmírová.

Urodzona w listopadzie 1993 roku Słowaczka sporą część kariery spędziła w Ekstralidze. Zaczynała w SKF Žilina, a w Polsce grała w latach 2014–2021, z roczną przerwą na występy w niemieckim FC Neunkirch. W 129 meczach Ekstraligi zdobyła 69 bramek, reprezentując Górnik Łęczna, Czarni Sosnowiec, FC Katowice i Mitech Żywiec. Co ciekawe, ma najwięcej bramek spośród wszystkich zagranicznych zawodniczek, które występowały w Ekstralidze. Najdłużej występowała w Górniku, w którym spędziła trzy sezony.

Po odejściu z Polski Hmírová trafiła do cypryjskiego Apollonu, skąd przeniosła się do Hiszpanii w 2022 roku – najpierw do Sporting Huelva, a od 2024 roku reprezentuje beniaminka Liga F – Deportivo de La Coruña. Jedna z najbardziej doświadczonych reprezentantek Słowacji – rozegrała ponad 120 meczów w drużynie narodowej.

Dżesika Jaszek wraca do Polski!

Mistrzynie Polski ogłaszają kolejny transfer! Do zespołu GieKSy dołączyła Dżesika Jaszek.

Dżesika Jaszek wraca do GKS-u Katowice po roku występów w tureckim Fenerbahce SK. Zagrała tam czternaście meczów i zdobyła trzy bramki. Wcześniej, w latach 2018 – 2023 broniła barw Czarnych Sosnowiec. Zdobyła z tym zespołem mistrzostwo i dwa krajowe Puchary. Ma w CV takie kluby jak Unia Racibórz oraz Górnik Łęczna.

Wcześniej do zespołu mistrzyń Polski dołączyła Marcjanna Zawadzka.

Napastniczka związała się z GieKSą dwuletnim kontraktem.

Sparingowe granie czas zacząć!

Powoli możemy odliczać dni do startu sezonu w rozgrywkach centralnych w Polsce, a  większość zespołów rozpoczęła przygotowania i ma za sobą pierwsze spotkania towarzyskie.

[…] Slovan Liberec – GKS Katowice 5:5

Surova ?, Marinska ?, Hlouchova ?, ?, Harvilova ? – Maciążka 28′, Hmirova 30′, Vuskane 40′, 43′,Nieciąg 42′

GKS Katowice: Macała – Langosz, Zawadzka, Nowak, Włodarczyk, Cyraniak, Nieciąg, Turkiewicz, Maciążka, Vuskane, Hmirova. Grały również: Michalczyk, Posiewka, Malesa, Baumert.

dziennikzachodni.pl – Górnik Zabrze wypożyczył napastnika do GieKSy i zagrał w sparingu z MFK Karwina

W sobotę 12 lipca 2025 roku Górnik Zabrze rozegrał ostatni sparing przed nowym sezonem PKO Ekstraklasy. Rywalem zabrzan był czeski MFK Karwina. W tym samym dniu Górnik wypożyczył do GKS-u Katowice Aleksandra Buksę.

„Aleksander Buksa w nowym sezonie będzie reprezentował barwy GKS-u Katowice. Napastnik przechodzi do GieKSy na mocy umowy transferu czasowego do końca czerwca 2026 roku” – poinformował Górnik Zabrze.

„Wypożyczenie obejmuje ewentualną opcję wykupu zawodnika po zakończeniu rozgrywek” – uzupełnił informację GKS Katowice.

22-letni napastnik w poprzednim sezonie PKO Ekstraklasy w barwach Górnika rozegrał 23 mecze i strzelił jedną bramkę.

gol24.pl – Jakub Łukowski zamienił Widzew Łódź na GKS Katowice. Szósty letni transfer GieKSy

GKS Katowice we wtorkowy wieczór ogłosił szósty letni transfer. Nowym zawodnikiem rewelacji poprzedniego sezonu PKO Ekstraklasy został 29-letni ofensywny pomocnik Jakub Łukowski. Piłkarz wcześniej rozwiązał umowę z Widzewem Łódź, więc do ekipy popularnej GieKSy dołączył za darmo.

Jakub Łukowski trafił do Widzewa Łódź latem ubiegłego roku z Korony Kielce. Dla łódzkiej ekipy rozegrał 30 meczów, strzelił 4 gole i zaliczył 3 asysty. Został jedną z ofiar rewolucji kadrowej w drużynie i we wtorek, 8 lipca klub ogłosił, że kontrakt 29-letniego piłkarza został rozwiązany za porozumieniem stron.

Tego samego dnia zakontraktowanie środkowego pomocnika ogłosił GKS Katowice, dla którego był to szósty letni transfer. Zawodnik z popularną GieKSą podpisał umowę obowiązującą do czerwca 2027 roku. Będzie stanowił o sile mającej spore ambicje drużyny z Katowic?

Transfery GKS Katowice – lato 2025

Przyszli: Mateusz Kowalczyk (wykupiony za 1 mln euro, Brondby IF), Kacper Łukasiak (Pogoń Szczecin), Jakub Łukowski (Widzew Łódź), Aleksander Paluszek (Śląsk Wrocław), Marcel Wędrychowski (Pogoń Szczecin), Maciej Rosołek (Piast Gliwice).

Odeszli: Oskar Repka (Raków Częstochowa), Sebastian Bergier (Widzew Łódź), Przemysław Pęksa (Spartakos Kitiou), Szymon Krawczyk (Górnik Łęczna), Mateusz Mak (Znicz Pruszków), Aleksander Komor (Ruch Chorzów), Bartosz Baranowicz (koniec kontraktu), Adrian Danek (koniec kontraktu), Jakub Kaduk (koniec kontraktu), Filip Szymczak (koniec wypożyczenia, Lech Poznań), Dawid Drachal (koniec wypożyczenia, Raków Częstochowa).

weszlo.com – GKS Katowice przedłuża kontrakt z Górakiem. Długa umowa!

Polskie kluby często zmieniają trenerów, ale trochę inaczej sprawy mają się w GKS-ie Katowice, gdzie są stali w uczuciach. Rafał Górak pracuje już długo i ma popracować jeszcze trochę, bo GKS przedłużył z nim umowę.

Górak jest trenerem GKS-u od czerwca 2019 roku i jeśli wszystko dobrze pójdzie, będzie nim prawie dekadę. Nowa umowa obowiązuje bowiem do 2028 roku.

[…] Oczywiście zawsze gdy szkoleniowiec dostaje długą umowę, pamięcią trzeba wracać do Wojciecha Stawowego, który podpisał kontrakt na 10 lat z Cracovią, ale tutaj faktycznie można wierzyć, że Górak w jednej ręce nie trzyma nowej umowy, a w drugiej walizki.

Życzymy powodzenia w dalszej pracy!

sportowefakty.wp.pl – Od zera do bohatera. Rafał Górak przedłużył kontrakt z GKS-em Katowice

Rafał Górak podpisał nowy kontrakt z GKS-em Katowice. Poprzedni obowiązywał jeszcze przez rok, ale został przedłużony o kolejne dwa sezony.

Rafał Górak jest trenerem GKS-u Katowice od 3 czerwca 2019 roku. Nie zawsze był – mówiąc delikatnie – ulubieńcem kibiców.

Nie podobała im się panująca w klubie sytuacja, notoryczny brak awansu do Ekstraklasy. I trener niejako obrywał rykoszetem. Swoje usłyszał z trybun.

Ale wytrzymał to. Nie zrezygnował i dziś może chodzić po Katowicach z podniesioną głową. Teraz nikt nawet nie ośmieli się krzywo spojrzeć w jego stronę.

Bo trener Górak jest architektem awansu GKS-u Katowice do Ekstraklasy, wywalczony w jakże dramatycznych okolicznościach. W minionym sezonie katowiczanie spisywali się wprost rewelacyjnie i jako beniaminek zajęli 8. miejsce, czego przed startem rozgrywek prawdopodobnie nikt nie przypuszczał.

We wtorek trener Górak oficjalnie przedłużył kontrakt z klubem. Nowa umowa obowiązuje do 30 czerwca 2028 roku. O kolejne trzy lata prolongowane zostały także umowy członków sztabu.

Jak dotąd Górak poprowadził drużynę GKS-u w 293 meczach (bo trzeba doliczyć też okres 21.06.2011 – 22.07.2013, gdy po raz pierwszy przejął zespół.

HOKEJ

wkatowicach.eu – John Murray żegna się z hokejowym GKS-em Katowice

John Murray nie będzie już bramkarzem hokejowej sekcji GKS-u Katowice. Klub nie przedłużył umowy z bramkarzem, który od 4 lat występował w barwach GieKSy i wielkokrotnie występował w reprezentacji Polski.

Bramkarz John Murray związany od 4 lat z GKS-em Katowice, w następnym sezonie nie będzie już bronił katowickiej bramki. Jeden z najlepszych hokejowych bramkarzy w kraju odchodzi z klubu. GieKSa nie przedłużyła umowy z doświadczonym zawodnikiem. Klub poinformował o tym w poniedziałek, 7 lipca.

Informujemy, że umowa Johna Murraya z GKS-em Katowice dobiegła końca i nie zostanie przedłużona. Doświadczony bramkarz dołączył do naszej drużyny latem 2021 roku. W ciągu czterech sezonów zdobył z naszym Klubem dwa mistrzostwa Polski i dwa wicemistrzostwa. Jego interwencje wielokrotnie ratowały GieKSę z poważnych opresji, zarówno na taflach polskiej ligi, jak i w rozgrywkach europejskich. Jako gracz GKS-u był także etatowym reprezentantem Polski poinformował w poniedziałek, 7 lipca, GKS Katowice.

Przypomnijmy, GKS Katowice to aktualny wicemistrz kraju. W nadchodzącym sezonie oprócz występów w Tauron Hokej Lidze, GieKSa będzie także reprezentować nasz kraj w Pucharze Kontynentalnym.

hokej.net – O trzeci finał z rzędu. Ujawniamy rywali GKS-u Katowice w Pucharze Kontynentalnym

Znamy skład grup najbliższej edycji Pucharu Kontynentalnego. GKS Katowice poznał dwóch pierwszych przeciwników, z którymi zmierzy się w grupie. Znów trafi na drużynę, z którą niedawno walczył w tych rozgrywkach dwukrotnie.

GKS jest jedynym zespołem, który uczestniczył w turniejach finałowych dwóch poprzednich edycji PK. Wicemistrzowie Polski w najbliższym sezonie powalczą o trzeci z rzędu występ w najlepszej „czwórce” tej imprezy.

Do rozgrywek przystąpią w ich drugiej rundzie, z której najlepsze drużyny awansują od razu do turnieju finałowego.

Wiemy już, że GieKSa wystąpi w grupie D, a jej przeciwnikami będą brytyjscy Nottingham Panthers oraz duński Herning Blue Fox. Turniej zostanie rozegrany w dniach 14-16 listopada, ale nie jest jeszcze znany jego gospodarz.

Ostatniego uczestnika tej imprezy wyłoni turniej grupy B I rundy, który odbędzie się w październiku. Wystąpią w nim: węgierski Budapeszt JAHC, rumuński ACSH Gheorgheni, ukraiński HK Krzemieńczuk i serbska Crvena Zvezda Belgrad. Najlepsza drużyna z tej czwórki uzupełni skład grupy GKS-u.

Do turnieju finałowego awansują po dwie najlepsze drużyny z dwóch grup drugiej rundy. W turnieju rozgrywanym równolegle z tym, w którym wystąpi GKS, w grupie C zagrają: Ducs d’Angers z Francji, Torpiedo Ust-Kamienogorsk z Kazachstanu oraz włoski zespół SG Cortina, a także zwycięzca grupy A z I rundy.

Runda finałowa zostanie rozegrana w dniach 15-18 stycznia przyszłego roku.

Herning Blue Fox to najbardziej utytułowany klub w historii duńskiego hokeja. Po mistrzostwo kraju sięgał 16 razy. Aktualnie jest wicemistrzem. „Niebieski Lis” wygrał ostatni sezon zasadniczy duńskiej Metal Ligaen, ale w finale play-off uległ Odense Bulldogs.

Dla GKS-u Katowice Blue Fox to starzy znajomi, bo przed dwoma laty oba zespoły spotkały się w Pucharze Kontynentalnym dwukrotnie – w turnieju trzeciej rundy i w finałowym. Ten pierwszy mecz po dogrywce 3:2 wygrali Duńczycy, ale GKS triumfował w całej imprezie i razem z duńską ekipą awansował do finału. W nim to polska drużyna wygrała bezpośredni mecz z Blue Fox 5:4 po karnych, ale ostatecznie zajęła ostatnie, 4. miejsce, a ekipa z Herning znalazła się na 2. pozycji.

Z kolei Nottingham Panthers zajął 3. miejsce w ostatnim sezonie brytyjskiej ligi EIHL. Później wygrał rozgrywki play-off, ale na Wyspach odbywają się one w innym formacie niż w większości lig hokejowych, a o tytule mistrzowskim przesądza sezon zasadniczy, w którym najlepsza była drużyna Belfast Giants, nagrodzona za to uczestnictwem w Hokejowej Lidze Mistrzów.

„Pantery” są 4-krotnym mistrzem Wielkiej Brytanii, ale na tytuł mistrzowski czekają już od 12 lat. Za to w 2017 roku jako pierwszy brytyjski zespół zdobyły Puchar Kontynentalny.

W opublikowanym niedawno rankingu europejskich klubów hokejowych francuskiego portalu „Hockey Archives” za ubiegły sezon Panthers znajdują się na 118. miejscu. GKS jest na 127., a Herning Blue Fox na 133.

Jak informowaliśmy już w ubiegłym miesiącu, w tegorocznej edycji Pucharu Kontynentalnego wystartuje najmniej od lat, bo 14 drużyn. Rywalizacja o awans do turnieju finałowego będzie się odbywać nie w trzech, jak zwykle ostatnio bywało, a tylko w dwóch rundach.

Puchar Kontynentalny 2025-26:

I runda (17-19 października):

Grupa A (Wilno, Litwa): Hockey Punks Wilno (Litwa), KHL Sisak (Chorwacja), Mogo Ryga (Łotwa), Narwa PSK (Estonia).

Grupa B (Gheorgheni, Rumunia): ACSH Gheorgheni (Rumunia), Budapeszt JAHC (Węgry), Crvena zZvezda Belgrad (Serbia), HK Krzemieńczuk (Ukraina).

II runda (14-16 listopada):

Grupa C (Angers, Francja): Ducs d’Angers (Francja), Torpiedo Ust-Kamienogorsk (Kazachstan), SG Cortina (Włochy), zwycięzce grupy A.

Grupa D: GKS KATOWICE, Herning Blue Fox (Dania), Nottingham Panthers (Wielka Brytania), zwycięzca grupy B.

Turniej finałowy (15-18 stycznia): po 2 najlepsze drużyny z grup C i D.

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.

Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.

A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.

Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.

Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.

Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.

Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…

Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.

Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).

W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.

Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.

Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.

Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.

W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.

Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nowa Bukowa pisze swoją historię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.

Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.

Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.

W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.

W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.

W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉

Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.

Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.

Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!

Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.

Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.

Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.

Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…

Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉

Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.

W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.

Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga