Jutro, czyli w Wielką Sobotę, GKS Katowice zagra w Suwałkach w ramach 24. kolejki pierwszej ligi. Rywal – miejscowe Wigry – zajmuje obecnie 13. miejsce, ale ma zaledwie trzy punkty straty do naszego zespołu.
Na wiosnę zespół Zbigniewa Kaczmarka gra w kratkę, ale jak na razie uzależnione jest to od spotkań u siebie i na wyjeździe. W Suwałkach zespół bowiem pokonał Chrobrego i Pogoń Siedlce, w delegacjach przegrał natomiast z Zagłębiem i ostatnio z Olimpią. W ogóle Wigry to drużyna własnego stadionu. U siebie wygrała ostatnie trzy spotkania, a sześć zakończyła bez porażki. Na początku rozgrywek zespół potrafił wygrać nawet z Zagłębiem Lubin. Gorzej suwalczanom wiedzie się na wyjazdach, gdzie wygrali zaledwie dwa razy – w tym, a jakże – na Bukowej.
GieKSa jak na razie na wiosnę zawodzi. Cztery punkty na dwanaście możliwych chluby nie przynosi. O ile jednak w Niecieczy zabrakło skuteczności, z Flotą było sporo sytuacji i wygrana, to w Chojnicach ofensywa zespołu nie istniała (poza stałymi fragmentami), a z Wisłą Płock zespół zaliczył występ lekko kompromitujący. Najgorsze jest to, że drużyna trenera Artura Skowronka nie wyciąga wniosków i notorycznie popełnia te same błędy. Kadrowo też to wygląda kiepsko, bo niektórzy zawodnicy grają dramatycznie, ale nie ma ich kto zastąpić, bo rezerwowi są jeszcze gorsi, co udowadniają nawet w meczach rezerw, przegrywając z Gwarkiem Ornontowice 0:1…
Trudno w takim kontekście spodziewać się jakiejś stałej poprawy jakości tego – nazwijmy po imieniu – słabego zespołu. Owszem, może zdarzyć się jakiś jeden dobry mecz, czasem nawet (marzenie) walka taka jak z Tychami. Jednak na razie taka reguła pozostaje marzeniem ściętej głowy i każdy punkt trzeba będzie przyjąć z pokorą.
Próżno szukać w zespole Wigier wielu znanych postaci, ale na pewno największą gwiazdą zespołu jest Tomasz Jarzębowski. Zawodnik ma na koncie 179 meczów i 22 gole w ekstraklasie w barwach Legii Warszawa i GKS Bełchatów, trafiając m.in. do bramki GKS zarówno w meczach na Łazienkowskiej i Bukowej. Na stadionie w Katowicach strzelił gola także jako zawodnik Arki Gdynia. Ponadto w kadrze Wigier mamy kolegę Łukasza Budziłka z rezerw Legii – Łukasza Monetę, a także Roberta Hirsza (były zawodnik Lechii) czy Macieja Wichtowskiego (wiele spotkań przeciw GKS w barwach Warty Poznań). Przeciw katowiczanom nie zagra Adrian Karankiewicz, którzy pazuje za żółte kartki. Do dyspozycji trenera będzie natomiast Kamil Adamek, zawodnik, który jesienią strzelił na Bukowej jedynego gola, po fatalnym błędzie Antonina Bucka.
To był jeden z dwóch meczów rozegranych pomiędzy obiema ekipami. Drugi z nich (chronologicznie pierwszy) miał miejsce w poprzednim sezonie w pierwszej rundzie Pucharu Polski. GKS bardzo szczęśliwie wygrał w Suwałkach 2:0 po golach Przemysława Pitrego i Arkadiusza Kowalczyka, ale na dobrą sprawę to mógł stracić 5 bramek i przegrać z hukiem. Błędy w obronie były po prostu potężne, natomiast świetne interwencje Budziłka o raz masa szczęścia (słupki, poprzeczki) doprowadziły do tego, że przeszliśmy dalej.
Czy w pojedynku na biegunie zimna katowiccy piłkarze zmażą plamę z meczu z Wisłą Płock? Miejmy nadzieję, że szybko zaaklimatyzują się w tych arktycznych warunkach i poprawią humory kibicom na święta.
Wigry Suwałki – GKS Katowice, sobota 4 kwietnia, godz. 17.00