Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd doniesień mass mediów: Dramatyczny mecz w Katowicach. GieKSa w półfinale!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Piłkarze w sobotę rozegrali kolejne spotkanie w ramach rozgrywek II ligi, kolejnym rywalem był Widzew Łódź. Po dobrym spotkaniu w wykonaniu GieKSy padł remis 1:1 (1:1). Prasówkę o tym meczu znajdziecie tutaj.

W ekstralidze kobiet, rozegrano dziewiątą kolejkę spotkań. Piłkarki GKS-u grały na wyjeździe z AZS UJ Kraków, niestety mecz zakończył się przegraną GieKSy 0:2 (0:1). Po tej kolejce panie spadły o jedno miejsce niżej i zajmują czwartą lokatę w tabeli.

Siatkarze rozegrali ostatnie sparingi przed startem PlusLigi podczas turnieju w Krośnie. Drużyna rozegrała dwa spotkania, najpierw wygrała z Cerrad Enea Czarni Radom 3:1, a w meczu o pierwsze miejsce w turnieju uległa Asseco Resovia Rzeszów 2:3. W najbliższy czwartek 24 października o 18:30, odbędzie się w Galerii Katowickiej prezentacja drużyny. Pierwsze spotkanie ligowe siatkarze rozegrają w hali w Szopienicach, za tydzień w niedzielę (27.10.2019 o godzinie 14:45) z Asseco Resovią Rzeszów.

Hokeiści rozegrali dwa spotkania, pierwsze z nich w ramach Pucharu Wyszechradzkiego z HC07 Detva, w którym padł remis 3:3. Dzięki temu wynikowi GieKSa awansowała do półfinału rozgrywek. Drugie spotkanie, to mecz ligowy z Naprzodem Janów, wygrany 6:0.

 

PIŁKA NOŻNA

sportowefakty.wp.pl – Ekstraliga kobiet: pokaźne zwycięstwo Medyka Konin. AZS UJ Kraków na podium

[…] W bardzo ważnym meczu AZS UJ Kraków wygrał 2:0 z GKS-em Katowice po bramkach Natalii Sitarz i zajmuje miejsce na ligowym podium.

[…] AZS UJ Kraków mierzył się z sąsiadem w tabeli, GKS-em Katowice i wiadomym było, że ewentualne zwycięstwo pozwoli przeskoczyć jedno miejsce wyżej w hierarchii. Krakowianki pokazały, że nie bez powodu coraz głośniej pukają do bram ścisłej czołówki.

Zaprezentowały ciekawy, ułożony pod względem taktycznym futbol, a w roli egzekutora wystąpiła jedna z najlepszych w ich szeregach, Natalia Sitarz. To ona strzeliła oba gole. Równocześnie warto podkreślić, że gospodynie zachowały czyste konto w defensywie.

 

tylkokobiecyfutbol.pl – Dublet Sitarz. Kolejna wygrana Jagiellonek

Starcie dwóch sąsiednich ekip w tabeli dość niespodziewanie zakończyło się kolejnym zwycięstwem Jagiellonek. Po raz kolejny ekipa z Krakowa pokazała, że trzeba się z nią w tym sezonie liczyć szczególnie.

[…] Kasandra Parczewska nie strzeliła rzutu karnego (56 minuta, strzeliła obok bramki).

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Turniej w Krośnie: GKS Katowice i Asseco Resovia w finale

W Krośnie rozpoczął się Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Krosna. W pierwszym spotkaniu półfinałowym po dwóch stronach siatki stanęli gracze GKS-u Katowice i Cerrad Enei Czarnych Radom.

[…] W premierowej odsłonie dość szybko na prowadzenie wyszli siatkarze Katowic, którzy do połowy seta nie mieli większych problemów z utrzymaniem kilkupunktowej zaliczki (19:15). Potem jednak gracze z Radomia zaczęli niwelować swoje straty przy serwisach Damiana Borucha i po kontrze w wykonaniu Michała Filipa tracili już tylko oczko (18:19). Radomianie dołożyli blok, ale potem cztery akcje z rzędu wygrali podopieczni Dariusza Daszkiewicza (23:19). W końcówce znów odezwała się zagrywka radomian, ale nie byli oni już w stanie odrobić swoich strat (23:25).

[…] Początek drugiej części meczu należał do GKS-u, który po dobrej kiwce Jana Firleja miał już trzy oczka więcej (6:3). Na prawym skrzydle swoje akcje kończył Jakub Jarosz (8:6), po drugiej stronie siatki tym samym odpowiadał Karol Butryn (9:9). Gra się wyrównała, prowadzenie katowiczanom przywróciły dobre serwisy Firleja (17:14). Radomianie cały czas walczyli (20:21), końcówka znów jednak należała do ekipy Dariusza Daszkiewicza (23:20), Jarosz dał GKS-owi piłkę setową (24:21), natomiast blok prowadzenie 2:0 w całym meczu.

Obraz gry nie zmienił się w trzecim secie, w którym ponownie to gracze ze Śląska mieli dwa oczka więcej (8:6), potem jednak do głosu doszli radomianie i przy serwisach Alena Pajenka to oni byli o dwa punkty lepsi (13:11). Zespół z Katowic doprowadził do remisu po 16 po mocnym ataku Kamila Kwasowskiego (16:16), natomiast kontra Wiktora Musiała, a następnie błąd radomian sprawiły, że przewagę odzyskali gracze GKS-u (19:17). Na boisku znów pojawiła się seria punktowa, tym razem Czarnych (21:19), ale na niewiele zdało się to graczom Roberta Prygla, bowiem po asie serwisowym Musiała prowadzenie odzyskali rywale (23:22). Atakujący chwilę później został zatrzymany dość potężnym blokiem (23:24) i po dobrym serwisie Atanasiosa Protopsaltisa Czarni przedłużyli losy meczu.

Czwarta partia długo stała pod znakiem wyrównanej gry po obu stronach siatki. Dopiero w połowie odsłony na dwupunktowe prowadzenie odskoczyli gracze z Katowic (16:14). Powiększyli je, kiedy dobrą kiwką popisał się Maciej Fijałek. W końcówce ponownie radomianie zmniejszyli dystans (18:19), ale długą wymianę skończył Musiał, odzyskując tym samym zaliczkę (21:18). Tym razem siatkarze Dariusza Daszkiewicza już nie wypuścili z rąk swojej przewagi, kończąc całe spotkanie atakiem z piłki przechodzącej.

GKS Katowice – Cerrad Enea Czarni Radom 3:1 (23:25, 25:22, 24:26, 25:21)

 

Turniej w Krośnie: Resovia najlepsza, 3. miejsce MKS-u Będzin

Cztery plusligowe zespoły walczyły w Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Krosna. W meczu o trzecie miejsce MKS Będzin okazał się lepszy od Cerrad Enei Czarnych Radom, pokonując rywali 3:1. W finale rywalizacji po dwóch stronach siatki stanęli siatkarze z Rzeszowa i Katowic. O wyniku tego spotkania decydował tie-break, w którym triumfowali siatkarze z Podkarpacia.

[…] Finał:

Już na początku meczu ekipa z Podkarpacia odskoczyła (10:5) i chociaż nie udało jej się utrzymać bezpiecznej przewagi, to jednak cały czas rzeszowianie byli na prowadzeniu. W kluczowym momencie podopieczni Piotra Gruszki ponownie mogli cieszyć się z kilku oczek więcej na swoim koncie (24:21), ale przy serwisach Jakuba Jarosza GKS znów się zbliżył (23:24). Ostatnia akcja tego seta była zdecydowanie najciekawsza, a zakończył ją blok Bartłomieja Lemańskiego (25:23).

Drugą część meczu lepiej rozpoczęli rzeszowianie, pojedynczym blokiem zapunktował Damian Schulz, tym samym odwdzięczył się Emanuel Kohut (3:3). Potem inicjatywa należała do katowiczan, którzy nie wytrzymywali ręki w polu zagrywki (15:11), na tablicy wyników cały czas lepsi byli podopieczni Dariusza Daszkiewicza, po obu stronach siatki nie brakowało walki (22:19). Blok dał GKS-owi piłkę setową, atak ze środka doprowadził do remisu w całym meczu.

GKS Katowice nie zwalniał tempa w kolejnej partii, odskakując rywalom na cztery punkty (12:8). Zespół Dariusza Daszkiewicza był bardziej skuteczny, pewnie kończył swoje akcje (19:14), do tego nie miał też problemu z blokowaniem rywali. Jeden z nich, na Schulzu, dał GKS-owi piłkę setową (24:18), w końcówce zza linii 9. metra punktował jeszcze Rafał Buszek (21:24), ale mocny atak po skosie Wiktora Musiała zakończył tę odsłonę.

Tym razem to Asseco Resovia lepiej rozpoczęła zmagania w secie, punktując na siatce (7:3). GKS odzyskał swoją pewność w ataku (10:11), jednak po stronie rzeszowian nie zawodził Nicholas Hoag (16:12), a Buszek mocno zagrywał (18:12). Kanadyjczyk również dołożył sprytny serwis, dając jednocześnie swojej ekipie piłkę setową (24:15) i po akcji Marcina Możdżonka był remis 2:2.

Podopieczni Piotra Gruszki od mocnego uderzenia rozpoczęli decydującą odsłonę (5:1) i nie oddawali inicjatywy rywalom (8:2). Rzeszowianie raz po raz punktowali, nie pozwalając swoim rywalom na zmniejszenie strat (14:7) i po zepsutej zagrywce po stronie GKS-u triumfowali w całym turnieju.

Asseco Resovia Rzeszów – GKS Katowice 3:2 (25:23, 20:25, 21:25, 25:16, 15:8)

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – Puchar Wyszehradzki: Dramatyczny mecz w Katowicach. GieKSa w półfinale!

[…] Hokejowa GieKSa, która w pierwszy meczu ćwierćfinału Pucharu Wyszegradzkiego pokonała klub z Detvy 2:1, wyjechała na lód „Satelity” w nieco innych piątkach niż te, jakie do tej pory widzieliśmy w lidze. Trener Risto Dufva szukał nowych rozwiązań taktycznych i potraktował starcie prestiżowych rozgrywek krajów Grupy Wyszehradzkiej także jako okazję do przetestowania innych wariantów gry. Mecz w pierwszej tercji toczył się dość spokojnym rytmem, słowacki klub utrzymywał się częściej przy krążku, za to hokeiści Risto Dufvy starali się wygrywać jak najwięcej walk o krążek za swoją bramką i konstruowali kontrataki. GieKSiarze mieli swoje okazje, na bramkę Simki strzelali dobrze Wajda i Franssila, a najlepsza sytuację do zmiany wyniku miał pod koniec tercji Teddy Da Costa. Jednak to goście prowadzili dzięki bramce Petera Zuzina z 13 minuty, który wykorzystał zgubienie krążka przez GKS we własnej tercji i przeprowadził skuteczny rajd.

Gospodarze zaczęli kolejną część z meczu z animuszem, co udowadniały próby Čimžara i Lähdego. Drużyna doznała poważnej straty w 25. minucie, kiedy Martin Čakajík musiał opuścić lód po starciu z rywalem. Od tamtego momentu słowacki przeciwnik przeważał na lodzie i sprawnie wykorzystał dwie dogodne sytuacje sam na sam. W 33. minucie Michała Kielera pokonał Rastislav Gašpar, a dwie minuty później uczynił to Viliam Čacho. GKS walczył o dobre okazje pod bramką Marka Simki, ale nie był w stanie sforsować obrony klubu z Detvy.
Sytuacja GieKSy przed ostatnią częścią meczu była trudna, dlatego zespół trenera Dufvy starał się o wywalczenie jak największej liczby szans. Wciąż jednak brakowało dokładnych podań i zdecydowania w tercji przeciwnika. W 47. minucie przyszło przełamanie impasu dzięki instynktowi strzeleckiemu Grzegorza Pasiuta. Ta akcja wyraźnie rozruszała katowiczan, którzy od trafienia kapitana GKS-u mieli jeszcze dwie doskonałe sytuacje na zmianę wyniku. Gdy wydawało się, że nic już się nie zmieni do końca gry, wolną przestrzeń pod bramką doskonale wykorzystał w 58. minucie Teddy Da Costa.
Tym samym okazało się, że konieczna będzie pięciominutowa dogrywka grana trzech na trzech. W niej Grzegorz Pasiut zdobył upragnionego gola na dwie sekundy przed końcem tej części meczu i wprowadził GKS do półfinału Pucharu Wyszehradzkiego!

GKS Katowice – HC O7 Detva 3:3 (0:1, 0:2, 2:0 – 1:0)

 

Naprzód powalczył z GieKSą

Hokeiści Naprzodu Janów długo obronną ręką wychodzili z opresji pod własną bramką po ciągłych atakach GKS Katowice. Dopiero w 25 minucie worek z bramkami rozwiązał Jaakko Turtiainen, ostatecznie GieKSa wygrała 6:0.

W ramach 12. kolejki po raz pierwszy w tym sezonie GKS Katowice zagrał na Jantorze. Naprzód Janów dotąd jest bez zwycięstwa w sezonie, więc to GieKSa rozpoczynała spotkanie jako zdecydowany faworyt. Pierwsza tercja nie przyniosła jednak bramek. Podopieczni Risto Dufvy mocno w pierwszej części naciskali, ale nie udało im się wykrzystać dwóch przewag. Problemy zaczęły się w końcówce. Nestori Lähde otrzymał karę meczu za atak na Macieja Rybaka. Natomiast przez ostatnią minutę goście bronili się w trzech po karze dla Devečki.
Niewiele układało się po myśli GKS-u, ale sytuacja powoli wracała do normy. Wynik w 25. minucie otworzył Jaakko Turtiainen. Pięć minut później podwyższył Teddy Da Costa sprytnym strzałem obok parkanu Michała Krofty, który ofiarnie zatrzymywał kolejne próby GieKSy. Przed końcem tercji do bramki trafiali jeszcze Jussi Makkonen i po raz drugi Turtiainen. Na przerwę goście zjeżdżali z czterobramkowym prowadzeniem.
Finałowa tercja była formalnością. Miażdżąca przewaga GKS-u pozwoliła Da Coście strzelić piątego gola. Gracze Naprzodu nie stwarzali zagrożenia, które pozwoliłoby im strzelić choćby jednego gola. W 50. minucie swojego debiutanckiego gola dla GieKSy strzelił Szymon Mularczyk.

Naprzód Janów – GKS Katowice 0:6 (0:0, 0:4, 0:2)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga