Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjny przegląd doniesień mediów: Lider stracił punkty

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

Piłkarki po przerwie reprezentacyjnej wróciły na boiska ligowe. Niestety, wyjazd na mecz z drużyną Śląska Wrocław, nie przyniósł spodziewanych punktów. Panie przegrały 1:3 (0:1). Drużyna żeńska następne spotkanie zagra w Katowicach drugiego października z Tarnovią Tarnów. Piłkarze w sobotę przegrali kolejne ligowe spotkanie z Odrą Opole. Prasówkę po tym spotkaniu znajdziecie TUTAJ.

Siatkarze wzięli udział w dwudniowym Turnieju o Puchar Złotego Kiwona w Kobylance. Po przegranej w pierwszym spotkaniu z Cuprum Lubin 1:3, wygrali w drugim meczu z LUK Politechniką Lublin 3:0 i zajęli trzecie miejsce. W najbliższą środę siatkarze zagrają sparing z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Rozgrywki Plusligi startują w przyszły weekend, pierwszym przeciwnikiem siatkarzy będzie drużyna Trefla Gdańsk.

W szóstej kolejce rozgrywek PLH hokeiści przegrali pierwsze spotkanie z drużyną GKS-u Tychy 3:4. Nasza drużyna w dalszym ciągu jest liderem  rozgrywek.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Śląsk lepszy od GieKSy

Miało być  ciekawie i  było. Śląsk  Wrocław po  bardzo ciekawym  i zaciętym  spotkaniu pokonał katowicką GieKSę 3:1. Ozdobą meczu były piękne trafienia gospodyń. Od początku to podopieczne Piotra Jagieły były aktywniejsze od przyjezdnych i los nagrodził ich bramką już w 25. minucie. Wtedy to po dośrodkowaniu Karolina Ostrowska pokonała młodą bramkarkę GieKSy. Jeszcze przed przerwą odgryźć próbowały się Maciążka, Kłoda i Vojtkova, lecz przed przerwą nie udało się pokonać Sowalskiej.

Po zmianie stron było zdecydowanie ciekawiej i mieliśmy bitwę 'cios za cios’. Bardzo groźną okazję miała Kiszkis, lecz nie potrafiła pokonać Seweryn. Szybko się to zemściło, bo chwilę potem błąd obrony gospodyń wykorzystała Vojtkova wyrównując stan spotkania. Już chwilę potem Wróblewska mogła trafić na 2:1, lecz bramkarka GieKSy wykazała się bardzo dobrym refleksem. Śląsk wrzucił 'piąty bieg’ i nacierał coraz bardziej. W 70. minucie świetnym strzałem z dystansu popisała się Joanna Krzyżanowska, odzyskując prowadzenie dla gospodyń. GieKSa próbowała się odgryźć, lecz Sowalska była na posterunku bramki Śląska. W doliczonym czasie gry dublet ustrzeliła Ostrowska, ustalając wynik spotkania na 3:1.

 

sportdziennik.com – Zmarł Jan Piecyk

W wieku 81 lat zmarł Jan Piecyk.
Jan Piecyk urodził się 17 września 1940 roku. W barwach GKS-u Katowice wystąpił w 87 spotkaniach na najwyższym poziomie rozgrywkowym (w latach 1963-1971).

 

GKS Katowice. Na alarm jeszcze za wcześnie

Po ćwiartce sezonu GieKSa ma dokładnie taki dorobek, co… trzy lata temu, gdy finalnie spadła z ligi. Czy przy Bukowej mają się czego bać?
Weszła w ligę tak, jak trzy lata temu w sezonie spadkowym. Wtedy też po 9 meczach rundy jesiennej GieKSa miała na koncie 7 punktów – choć 2 zwycięstwa, a nie 1, jak dziś – i plasowała się pod kreską tabeli zaplecza ekstraklasy. Kibicowski portal gieksa.pl swój cykliczny podcast podsumowujący kolejne występy zespołu od pewnego momentu zaczynał wtedy symboliczną syreną alarmową. Czy to już pora, by znów ją włączyć?
Trener Rafał Górak powtarzał na kilku konferencjach prasowych, że jego drużyna musi nauczyć się tej ligi. Takie słowa nie do końca podobały się kibicom. Patrząc przecież na skład GKS-u, na tak wysokim szczeblu nie grało dotąd tylko trzech zawodników: Danian Pawłas, Grzegorz Rogala i Zbigniew Wojciechowski. Ale nie oznacza to, że szkoleniowiec mija się z prawdą. Zespół był zbudowany w taki sposób, by dyktować warunki w II lidze, dominować w meczach, móc czerpać profity z ataku pozycyjnego. Po czterech okienkach transferowych i realizacji celu w postaci awansu nie zszedł z obranej drogi. To naturalne, że nadal chce grać piłkę ładną dla oka, tworzyć widowiska. Niełatwo jednak wymagać, by stało się to na pstryknięcie palców, w kilka tygodni, skoro skala trudności wraz ze zmianą klasy rozgrywkowej wzrosła diametralnie, a klub nie był latem na transferowym rynku nadaktywny. Do pierwszego składu wskoczyli tylko bramkarz Dawid Kudła i napastnik Filip Szymczak, reszta nowych miała stanowić uzupełnienie, zwiększenie rywalizacji, bo szansę zweryfikowania się na wyższym szczeblu dostała ta grupa, która wywalczyła I ligę.
Już widać, że – w ujęciu ogólnym – ta weryfikacja przebiega raczej negatywnie niż pozytywnie i zimowe okienko musi okazać się dużo konkretniejsze niż to letnie, jeśli GKS ma robić postęp i trzymać się ofensywnego stylu. Trudno byłoby przewracać sposób grania do góry nogami. Drużyna ma swoją charakterystykę i – wydaje się – nie jest stworzona do tego, by głównie stosowanym środkiem była niska obrona, ale na to, by zbierać takie owoce gry do przodu, co szczebel niżej, jest po prostu zbyt słaba i dlatego potrzebuje wzmocnień. Szczególnie w tylnich formacjach.
[…] Statystyczny współczynnik goli oczekiwanych (xG) w meczach rozegranych dotąd na I-ligowym gruncie przez GieKSę niezmiennie dowodzi, że strzela mniej, a traci więcej niż powinna. Zawodzi skuteczność w działaniach zarówno pod bramką przeciwnika, jak i tą własną. Sumując xG dla GieKSy, wychodzi liczba 13,93 (dane za footystats.org), czyli o blisko 3 większa niż bramek zdobyła w rzeczywistości (11). Z kolei xG wypracowane przez rywali to 14,85 – to o ponad 4 mniej niż liczba strzałów, które wpadły do katowickiej siatki (19). GKS musi zrobić dużo, by strzelić gola, a przeciwnicy – mniej niż powinni. Z drugiej strony, tylko w trzech meczach zespół Góraka wypracował xG wyższe – z Podbeskidziem, Sandecją i Polkowicami. Żadnego z nich nie wygrał, wszystkie zakończyły się remisem.
Spotkania z Sandecją i Polkowicami były zarazem jedyne, w których GKS uderzał na bramkę częściej niż rywal. Dzieje się tak, mimo że drużyna ma w swoim składzie zawodnika uderzającego tak często, jak mało który I-ligowiec, czyli Adriana Błąda (25 prób – to 5. największy wynik w stawce). Dawid Kudła obronił w tym sezonie już 33 strzały, częściej interweniowali jedynie Konrad Jałocha z GKS-u Tychy, Mateusz Kuchta z Odry Opole i Rafał Leszczyński z Chrobrego Głogów, a przecież golkiper GieKSy rozegrał 8, nie 9 spotkań, bo w poniedziałek w Polkowicach jego miejsce mięzy słupkami zajął Patryk Królczyk. Tylko 3-krotnie katowiczanie górowali w posiadaniu piłki (nad Miedzią, Podbeskidziem i Sandecją). Ani razu nie przełożyło się to na zwycięstwo.
[…] Frazes głosi, że w tej lidze nie ma łatwych meczów. To banał, ale dotychczasowy terminarz GieKSy rzeczywiście był raczej trudniejszy niż prostszy. Mierzyła się z czterema zespołami plasującymi się obecnie w szóstce, czyli Widzewem, Sandecją, Miedzią i Podbeskidziem. Z tymi sklasyfikowanymi póki co w drugiej dziesiątce – Polkowicami, Resovią, Zagłębiem – każdorazowo punktowała. Spotkania, które pokażą, czy przy Bukowej należy rzeczywiście nastawiać się na rozpaczliwą walkę o utrzymanie, dopiero zatem nadejdą. Stomil Olsztyn, GKS Jastrzębie, Puszcza Niepołomice, Skra Częstochowa – tu leży klucz do względnie spokojnej zimy i z tymi rywalami najbardziej trzeba będzie wymagać od GieKSy konkretnych zdobyczy. Do zajęcia 15. miejsca – w tym sezonie pierwszego bezpiecznego – w poprzednich latach trzeba było punktować ze średnią mniej więcej 1,1 – 1,2 na mecz. Ta GKS-u wynosi póki co 0,77.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Stal Nysa i Cuprum Lubin zagrają w Finale Pucharu Złotego Kiwona

Stal Nysa pokonała beniaminka z Lublina 3:1, a lubińska drużyna Cuprum w takim samym stosunku wygrała z GKS-em Katowice. Tym samym zwycięskie drużyny zagrają o pierwsze miejsce w turnieju o Puchar Złotego Kiwona, przegrane ekipy będą rywalizowały o trzecie miejsce.

W półfinale towarzyskiego turnieju puchar Złotego Kiwona, rozgrywanego w hali sportowej w Kobylance koło Gorlic, GKS Katowice zmierzył się z Cuprum Lubin. Zespołu z Katowic nie mógł tego dnia wesprzeć dochodzący do pełni zdrowia Belg Tomas Rousseaux. W pierwszym secie GKS utrzymywał małą przewagę za sprawą spokojnych ataków Jakuba Jarosza o blok lubinian, ale po asie serwisowych Ferensa Cuprum prowadził 8:5. Starania GieKSy dały efekt po widowiskowym bloku Koguta na remis po 12. Ciężar gry w ataku wziął na siebie skuteczny Jakub Szymański, do tego na blok  katowiczan nadział się Waliński i zespól ze stolicy Górnego Śląska był bliski  końcowego powodzenia. Sytuacja szybko zmieniła się na korzyść Cuprum po trzech punktach rywala z rzędu. Mimo niekorzystnego przebiegu gry  katowiczanie podjęli walkę o uratowanie wyniku, autowy atak Piotr Haina dał graczom trenera Ruska wygraną 25:22.
Katowiczanie nie załamali się niepowodzeniem i sprawnie punktowali blokiem (6:5), na co przeciwnik odpowiadał mocą z prawego skrzydła i solidną grą w obronie. Siatkarze Cuprum wyszli na dwupunktowe prowadzenie (15:13), jednak mieli prawo czuć się niepewnie, bo siatkarska GieKSa po dobrym przyjęciu swobodnie działała w ofensywie. Po błędach lubinian w ataku GKS wygrywał 21:19, by potem pozwolić oponentom na remis punktowy. W ostatnich piłkach partii po raz kolejny minimalnie lepsi okazali się gracze Cuprum, a seta zakończył autowy serwis Ma’a.

Trener Grzegorz Słaby musiał szybko prosić o czas tuż po starcie kolejnego seta przy wyniku 4:1 dla Cuprum; napomnienia dały efekt, bo GKS zdołał odrobić część strat po akcjach środkiem. Konsekwencja w działania sprawiła, że GKS zasłużenie prowadził 13:11, z tym że przez późniejsze kłopoty w przyjęciu wynik na tablicy znów zmienił się na korzyść rywali (17:16). Drużyna trenera Słabego starała się korzystać ze sprytu w ataku i pomyłek Cuprum; plan był bliski realizacji, po autowym ataku z lewego skrzydła (22:22) katowiczanie skazali się na kolejne nerwowe wymiany. Doszło do długiej gry na przewagi, którą zakończył as serwisowy Jarosza (29:31). Czwarty set potoczył się zupełnie nie po myśli katowiczan, kolejne bloki lubinian sprawiły, że partia zakończyła się ich wysokim zwycięstwem 25:12 i wygraną 3:1.
[…] Cuprum Lubin – GKS Katowice 3:1 (25:22, 25:23, 29:31, 25:12)

 

Cuprum Lubin zwycięzcą Turnieju  o Puchar Złotego Kiwona
Cuprum Lubin pokonał w trzech setach Stal Nysa w Turnieju o Puchar Złotego Kiwona, a w meczu o trzecie miejsce GKS Katowice w takim samym stosunku pokonał LUK Politechnikę Lublin.
[…] W meczu o 3. miejsce Turnieju o Puchar Złotego Kiwona w Kobylance koło Gorlic GKS Katowice zmierzył się się z beniaminkiem PlusLigi – LUK Lublin. W ekipie rywali, prowadzonej przez Dariusza Daszkiewicza, gra obecnie kilku siatkarzy znanych z występów w śląskim klubie, natomiast przeciwko GKS-owi w tym spotkaniu w podstawowej szóstce wyszedł jedynie libero Szymon Gregorowicz. Trener Grzegorz Słaby zdecydował się na zmiany w wyjściowym zestawieniu, dając szansę na grę Damianowi Domagale i Gonzalo Quirodze.
GKS zaczął mecz od czteropunktowego prowadzenia 8:4 i spokojnej realizacji planu na to spotkanie. Widać było wyraźną poprawę w organizacji gry w porównaniu do starcia z Cuprum Lubin; po wzorowych akcjach Domagały i Quirogi prowadził już 17:8, a po punkcie Piotra Haina spokojnie i zasłużenie triumfował do 15.
Lublinianie wrócili do lepszej gry na starcie kolejnej partii, którą zaczęli od prowadzenia 5:3, ale tego dnia katowiczanie mogli liczyć na skuteczność Jakuba Szymańskiego i presję na zagrywce. Po autowej zagrywce przeciwników prowadzili 19:16, by chwilę później stracić przewagę po autowym ataku Quirogi. Nie pozwolili sobie na odebranie kontroli i po raz kolejny spokojnie doprowadzili do finiszu seta, wygranego po ataku lublinian poza boisko (21:25).
Po starcie trzeciej odsłony meczu mogliśmy być pewni, ze GKS nie da się łatwo wytrącić z równowagi. W pełni skoncentrowani podopieczni trenera Słabego zaczęli od wyniku 9:6, a Micah Ma’a miał pełen komfort w dogrywaniu piłek do swoich partnerów z parkietu. Po dwóch asach z rzędu Amerykanina GKS wypracował sobie przewagę 16:7 i właściwie nic nie stało na przeszkodzie do domknięcia spotkania. Domagała znów dokazywał w polu serwisowym, siatkarze GieKSy bez kłopotów obijali ręce graczy LUK w bloku i zakończyli spotkanie po dotknięciu siatki przez oponentów, a tym samym zajęli trzecie miejsce w turnieju w Kobylance.

LUK Politechnika Lublin – GKS Katowice 0:3 (15:25, 21:25, 15:25)

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Lider stracił punkty

[…] Derby Śląska pomiędzy GKS-ami rozgrywane były pod kuratelą hokejowych ikon: Henryka Grutha oraz Mariusza Czerkawskiego. Byli pilnymi obserwatorami i komentowali akcje obu zespołów. Po niezłym spotkaniu komplet punktów pozostał w Tychach. Lider stracił pierwsze punkty, zaś tyszanie przerwali serię 3. porażek.

John Murray, bramkarz przyjezdnych, kilka sezonów spędził w Tychach. Patryk Wronka po rocznym pobycie w Tychach powrócił do Katowic, zaś w drugą stronę powędrował Filip Starzyński. Lepiej zaczęli katowiczanie i zyskali przewagę. Gdy Michał Kotlorz powędrował na ławkę kar, zrobiło się groźnie pod bramką Kamila Lewartowskiego. Najpierw Grzegorz Pasiut trafił w słupek, zaś kilkanaście sekund później Carl Hudson zdobył prowadzenie dla gości. Gospodarze od połowy tercji przyspieszyli. Murray spisywał się bez zarzutu, ale końcu skapitulował po uderzeniu Bartłomieja Jeziorskiego.

Druga odsłona była już wyraźnie lepsza w wykonaniu gospodarzy i w pełni zasłużenie objęli prowadzenie. Mogło być ono wyższe, ale Jason Seed oraz Jegor Fieofanow w dobrych sytuacjach nie zdołali pokonać Murraya. W rewanżu Anthon Eriksson obił słupek bramki Lewartowskiego. Gol na 2:1 padł po szybkiej akcji pierwszego ataku, którą sfinalizował Michael Cichy. Wkrótce tyszanie otrzymali karę za nadmierną ilość graczy na lodzie i Fin Joon Monto doprowadził do remisu, jednak tyscy Rosjanie stanęli na wysokości zadania. Denis Sierguszkin podał do Artema Smirnowa, a uderzeniem na lodem posłał krążek do bramki.

W ostatniej odsłonie najpierw Anthon Eriksson doprowadził do kolejnego remisu. W 42:03 do boksu kar powędrował Mateusz Bepierszcz i Aleks Szczechura strzelił w słupek, zaś krążek do siatki skierował Jeziorski. Na 2:24 min przed syreną trener Jacek Płachta wycofał bramkarza i „6” gości z pasją zaatakowała. Jednak tyszanie ze spokojnie interweniującym bramkarzem Lewartowskim nie dali się.

 

hokej.net – Wanacki: Bierzemy się za siebie i jedziemy dalej

Zwycięski marsz GKS-u Katowice, trwający pięć spotkań, został przerwany przez hokeistów GKS-u Tychy. Podopieczni Jacka Płachty ulegli trójkolorowym 3:4. – Dwadzieścia minut to za mało, by pokonać taką drużynę jak tyszanie – zaznaczył Jakub Wanacki, obrońca GieKSy.
Katowiczanie w 5. minucie wyszli na prowadzenie po golu zdobytym w przewadze. Na listę strzelców wpisał się Carl Hudson. Później ekipa z alei Korfantego musiała gonić rywali i ostatecznie przegrała różnicą jednej bramki.
– Niestety nie udało nam się przedłużyć naszej zwycięskiej passy. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że dwadzieścia minut to za mało, by pokonać taką drużynę jak GKS Tychy. Jest początek sezonu, bierzemy się za siebie, robimy to, co trzeba i jedziemy dalej – wyjaśnił Wanacki.
Doświadczony defensor GKS-u Katowice zaznaczył, że tyszanie byli w piątek drużyną bardziej zdeterminowaną i grającą ambitniej.
– Tyszanie chcieli dziś bardziej. To był nasz błąd, ale nie wiem, z czego on wynikał. Wygrywali pojedynki 1 na 1, ogrywali nas pod bandami przez co mieli też więcej sytuacji. Johny pomógł nam na tyle, na ile mógł. My jemu za bardzo nie pomagaliśmy, więc stąd taki wynik – podkreślił.
– Z takich meczów trzeba wyciągnąć wnioski. Ważna jest nasza reakcja na ten wynik i to, jak zagramy w najbliższych starciach – dodał.
Ekipa dowodzona przez Jacka Płachtę w niedzielę ma wolne, a w najbliższy piątek zmierzy się na własnym lodzie z KH Energą Toruń, która jest obecnie wiceliderem tabeli.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga