Dołącz do nas

Piłka nożna

Wszystko w waszych nogach, głowach i sercach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Sądny dzień, sądny tydzień. Jak kilka w ostatnich latach. Choć do końca rozgrywek drugiej ligi pozostają cztery kolejki, to właśnie mecz z Widzewem może okazać się decydujący. To wielkie szczęście, że z łodzianami możemy jeszcze mierzyć się bezpośrednio i nie liczyć na to, że my wygramy swój mecz z kimś tam, a oni się potkną. Tutaj wszystko rozstrzygnie się na jednym boisku, a nie na dwóch. I po spotkaniu będziemy mogli wychodzić z wielkimi nadziejami i optymizmem, ale jest też opcja, że w zasadzie wszystko będzie pozamiatane.

Choć w kibiców znów wstąpiła nadzieja i częściowo jest ta myśl o niedzieli, jako o ważnym wydarzeniu w historii tego sezonu. Trzeba jednak sobie powiedzieć, że w wielu przypadkach nie ma tego przebierania nogami z niecierpliwości i tego „elektryzowania się” meczem na szczycie. Poprzednie sezony niestety zrobiły swoje, a kibice GieKSy nie są głupi, żeby nie przypominać sobie doświadczeń z 2017, 2018 i 2019 roku. Więc znów nadzieją, ale i pewną rezerwą, podchodzimy do sprawy. Tak, żeby ewentualny gong był mniej bolesny.

Tak naprawdę trudno jakoś się mocniej zaczepić na sensowych argumentach, bo obie ekipy – GieKSa i Widzew – nie dają ich na tyle mocnych, żeby którąkolwiek uważać za zdecydowanego faworyta. To co jest nadzieją dla naszego zespołu to słabość łodzian. Znów – podobnie jak rok temu wiosną – tracą punkty na potęgę i z lekko zdecydowanego lidera jeszcze dwa tygodnie temu, obecnie są w sytuacji możliwego wypadnięcia poza dwójkę. Kibice w Łodzi się frustrują i również obawiają się powtórki z rozrywki.

Niestety słabość łodzian nie wystarczy. Bo i my nie jesteśmy mocarzami, jeśli chodzi o postawę po restarcie. I nasza postawa rówineż nie daje żadnej gwarancji na zdobycze punktowe.

Tutaj będzie trzeba się wzbić chociażby o jeden poziom wyżej. Bo to, co wystarczało na Garbarnię czy Elanę, może nie wystarczyć na Widzew. To nie jest słaba ekipa, ale jakaś taka… nieposkładana. Być może z trenerem, który wpasowałby się w tę drużynę, byłoby dużo lepiej. A jednak Widzewowi nie idzie. Nie można natomiast dać się uśpić.

Patrząc na trójmecz Lech – Polkowice – Elana, mieliśmy momenty zarówno niezłe, jak i tragiczne. Niezła była druga połowa we Wronkach i taką GieKSę chcielibyśmy oglądać. Mecz z Elaną był całkiem poprawny, z niezłymi momentami. Ale było też fatalne spotkanie z Polkowicami. I tej odsłony na pewno nie chcielibyśmy w starciu z wiceliderem oglądać.

Choć piłkarze i zwłaszcza trenerzy lubią mówić, że „żaden mecz nie jest szczególny” albo „wszystkie są tak samo ważne”, to jednak wolałbym, żeby Rafał Górak z ekipą piłkarzy jednak potraktowali ten mecz priorytetowo. A dlaczego tak? Już mówię:

Bo w poprzednich latach wszystkie ważne mecze – o awans czy derbowe – z największymi leszczami za przeciwników, z rozbitymi mentalnie ekipami, z juniorami z Chorzowa PRIORYTETOWO potraktowane nie zostały i GieKSa je przegrała. Przewaliła. Przerżnęła. Drwiono z nas na stadionach największych wrogów, drwiła z nas cała Polska!

Chcielibyśmy, żeby z tym był już koniec. Chcemy w końcu sukcesu. Dodam, że wspomniane wyżej mecze GieKSa nie tylko przegrywała. Przegrywała jest w haniebnym stylu, beza walki, bez zaangażowania, a jedynie prowokując lawinę domysłów i podejrzeń. Te mecze były tak żenujące, tak oddane bez walki, że trudno było myśleć inaczej.

Kilku zawodników jeszcze pamięta poprzedni sezon, a nawet dwa sezony. Tak jak w przypadku kapitana zespołu Adriana Błąda. Pal już licho te poprzednie sezony, nie chcę do nich więcej wracać. Ale to właśnie Adrian, jak kluczowy zawodnik tego zespołu – ma coś do udowodnienia i naprawienia. Z kluczowych zawodników tyczy się to również Arkadiusza Jędrycha. O Arkadiuszu Woźniaku nie chcę się rozwodzić, bo z Widzewa wykluczył się sam…

Ale to właśnie Jędrych i Błąd są tymi zawodnikami, którzy powinni tak nastawić tę drużynę, żeby wyszła z pierdolnięciem na Widzew. Nie mówię o huraganowych atakach, ale o nastawieniu na walkę. Wślizg, sprint i nie dawanie sobie w kaszę dmuchać. Liczę w tym temacie oczywiście też na trenera, który po poprzednim przegranym w końcówce sezonu awansie w Elanie, chyba ma podwójną ambicję, żeby jednak tym razem się udało.

Chcemy walki. Nie chcemy tłumaczenia po meczu, że Widzew, to Widzew. Skoro w ostatnim czasie wygrywali z nim tacy mocarze jak Skra, Legionovia czy Pogoń Siedlce, to znaczy, że Widzew na ten moment jest tylko z nazwy, a nie z formy. I że GKS również może z tym zespołem wygrać. Ale tak jak wspomniałem – jedynie z należytym podejściem, z ambicją, bez koszmarów w obronie i z zachowanie niezłej skuteczności.

Powiedziałbym też – czas w końcu na jakiś naprawdę przekonujący mecz. Bo takiego w tej rundzie wiosennej nie rozegraliśmy. Ciągle wszystko było na styku i to takim z wielką niewiadomą. Tutaj, nawet jeśli z Widzewem miałoby się wszystko na styku rozgrywać to dobrze by było, żeby po naprawdę dobrej naszej grze.

Panowie, wszystko jest w waszych nogach, głowach i sercach. Zagrajcie w końcu jakiś naprawdę ważny mecz GieKSy z takim sercem, na jaki zasługuje ranga tego spotkania. I dajcie nam w końcu jakąś większą radość, bo nie ma chyba w Europie bardziej dotkniętych klęskami kibiców niż kibice GieKSy.

Czekamy w niedzielę na sukces!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    Mleczak

    11 lipca 2020 at 08:16

    Oj Shelu nie jojcz już 😉 Zacznij sobie lepiej układać felietony pod baraże. Przecież tutaj scenariusz jest już doskonale znany, jak nawet widzew będzie dalej słaby (na co liczysz) to sami sobie bramkę strzelimy, plus kolejny głupi karny, żeby robak staty sobie poprawił…piłka jest przewrotna, ale nie u nas…tutaj można wszystko przewidzieć 😉

  2. Avatar photo

    KaTe

    11 lipca 2020 at 13:16

    W zasadzie zgadzam się z Shellem. Z wyjątkiem jednego: jeśli przegramy to NIC NIE BĘDZIE JESZCZE POZAMIATANE!!! Awans poprzez baraże jest wart tyle samo co bezpośredni! Ale na razie priorytetem jest niedzielny mecz i nie wyobrażam sobie żeby nie było w nim walki i nadzwyczajnego zaangażowania. Nie można odpuścić ani minuty. Tym bardziej, że drugie połowy w wykonaniu Widzewa nie są zbyt dobre.
    A swoją drogę, jeśli Łęczna przegra z Siedlcami (bo czemu miałaby nie przegrać?) to wszystko może się jeszcze bardziej zapętlić.

  3. Avatar photo

    KaTe

    11 lipca 2020 at 19:00

    Wywróżyłem Łęcznej wynik?
    Ta liga jest nieźle zakręcona!

  4. Avatar photo

    KATO

    12 lipca 2020 at 10:24

    Chcemy widzieć walke i sportową determinacje na zwycięstwo. Chcemy oglądać widowisko od początku do końca meczu, bo jesteśmy GIEKSĄ z Katowic!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga