Dołącz do nas

Piłka nożna

Wygrali u nas, nie wygrali u siebie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jutro swoim meczem ligowym GKS zakończy trzecią dziesiątkę rozegranych spotkań w tym sezonie. Katowiczanom do matematycznego utrzymania brakuje w tej chwili zaledwie jeden punkt. Okocimski natomiast ma bardzo trudną sytuację, bo znajduje się w strefie spadkowej ze stratą 7 punktów do bezpiecznego miejsca.

Katowiczanie po serii 4 remisów tydzień temu odnieśli efektowne zwycięstwo w Legnicy. GieKSa jest w tej chwili niepokonana w lidze od sześciu meczów, a ostatnim pogromcą była liderująca Nieciecza. Co prawda w meczu z Miedzią GKS miał sporo szczęścia, ale po pierwsze – tego szczęścia naszemu zespołowi brakowało w wielu meczach w tym sezonie, po drugie zaś – bramki nie strzeliły się same, zadecydował spryt Rakelsa przy pierwszej oraz dobra szybka akcja Cholerzyński – Rakels – Fonfara przy drugim trafieniu. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że jeszcze na jesień GieKSa takie spotkania przegrywała. Teraz – jak słusznie zauważają kibice – jak GieKSa gra dobrze, wygrywa, jak gra słabo – remisuje.

Za żółte kartki w Brzesku nie będzie mógł wystąpić Sławomir Duda. Zastąpi go na pozycji defensywnego pomocnika zapewne Kamil Cholerzyński, który w przerwie meczu z Miedzią został przesunięty z obrony do pomocy i rozruszał naszą ofensywę. Gra Kamila od początku w pomocy to może być bardzo ciekawy wariant na spotkanie z Okocimskim.

Drużyna z Brzeska to bardzo specyficzny zespół z jednego powodu. Podopieczni Czesława Palika nie wygrali w tym sezonie bowiem ani jednego meczu u siebie! Bilans meczów na własnym boisku jest doprawdy słaby – 8 remisów i 6 porażek (bramki 14:24). Jedyne, co ratuje zespół w tym sensie, że jeszcze ma jakieś szanse na utrzymanie – są 4 wyjazdowe zwycięstwa. Brzeszczanie wygrywali w Łęcznej, Bytomiu, Jaworznie (z GKS Tychy) i… Katowicach. Spotkanie z GKS Tychy miało miejsca niedawno, bo 28 kwietnia i było to drugie wyjazdowe zwycięstwo z rzędu, po 3:0 w Bytomiu. Proforma dodajmy, że w Pucharze Polski Okocimski przeszedł aż 3 rundy. Najpierw po dogrywce wygrał na wyjeździe z Resovią, a potem w karnych pokonał Puszczę w Niepołomicach oraz Polonię Bytom u siebie. Poległ dopiero w starciu z Legią Warszawa (0:4 u siebie).

Wspomniany mecz w Katowicach długo odbijał się czkawką piłkarzom GKS i trenerowi Rafałowi Górakowi. Wydawało się, że nie ma innej opcji niż zwycięstwo. Piłkarze byli bowiem świeżo po bardzo korzystnych informacjach dotyczących informacji z klubu, pojawiła się szansa na normalności i oczekiwaliśmy, że naładowani zmiotą wręcz Okocimskiego z powierzchni ziemi, dodatkowo po słabym meczu z Miedzią, mieli okazję się zrehabilitować. Niestety dwa spore błędy w kryciu po bardzo podobnych stałych fragmentach gry doprowadziły do tego, że Piotr Darmochwał strzelił dwie bramki. Katowiczanie potrafili odpowiedzieć tylko trafieniem Mateusza Kamińskiego. W tym spotkaniu nie zagrał Przemysław Pitry i między innymi to był według pomeczowych opinii kibiców główny powód porażki.

Okocimski walczy twardo o utrzymanie i ma interesujący kalendarz. Po meczu z GieKSą zmierzy się w zaległym spotkaniu w Stróżach z Kolejarzem. Za ŁKS dostanie walkowera, w meczu z Dolcanem będzie musiał punktował, ale kluczowe mogą okazać się pojedynki ze Stomilem Olsztyn (wyjazd) i Wartą Poznań (u siebie). Nawet jednak wygrane z bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie mogą nie wystarczyć. Okocimski musi liczyć na straty punktów przez rywali, bo o ile to że Warta będzie przegrywać jest niemal pewne, to Stomil prezentuje się na wiosnę z bardzo dobrej strony i tak naprawdę może nie oddać siedmiopunktowej przewagi. Faktem pozostaje to, że każda wygrana przedłuża nadzieje Okocimskiego na pozostanie w lidze, każdy remis lub porażka niestety praktycznie przesądza o spadku drużyny sympatycznego trenera, który prowadzi kluby w niższych ligach od lat 80., wykonując naprawdę często pracę u podstaw, a pewnie mało kto pamięta, że ten szkoleniowiec wprowadził w 1997 roku KSZO Ostrowiec do ekstraklasy.

GieKSa teraz ma za zadanie dograć ten sezon na przyzwoitym poziomie, który prezentuje przez całą wiosnę. Liczymy natomiast na to, że – jak zapowiada trener Rafał Górak – będziemy mogli przyjrzeć się szerszemu spektrum zawodników w ostatnich kolejkach. W GKS co roku powtarza się, że albo gramy na wiosnę o utrzymanie, albo budujemy zespół na przyszły sezon – zespół, który ma powalczyć o ekstraklasę. Te szumne zapowiedzi nieraz jednak były wiosną boleśnie i często w sposób kompromitujący sprowadzane na ziemię, łącznie z sześcioma porażkami na koniec sezonu (za Roberta Moskala) czy czterema przegranymi (Wojciech Stawowy). Wtedy z tego budowania wyszła ruina i kibice zamiast nadziei zyskali… niepokój i brak wiary w cokolwiek w przyszłym sezonie.

Ta runda jest inna. Naprawdę widać postęp i zalążek. GieKSa punktuje i GieKSa nie przegrywa. Oby taki schemat utrzymać do końca rundy, a nawet jeśli będą porażki z obecnością na boisku dublerów, to niech widać, że coś chcą pokazać.

Okocimski Brzesko – GKS Katowice, sobota 18 maja 2013, godz. 17.00

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Piłkarsko GKS Katowice

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice nie jest już ponownie „debiutantem” w Ekstraklasie. Zespół zaliczył chrzest bojowy z Radomiakiem – to było prawdziwe święto dla całego klubu i wszystkich kibiców. Jeszcze pewnie przez jakiś czas będziemy czuć zapach tej nowości, ale już wkrótce liga stanie się ligą – miejscem, gdzie trzeba wykonać solidną cotygodniową pracę (plus oczywiście w ciągu tygodnia na treningach) i walczyć o ligowe punkty.

Drugim rywalem będzie Stal Mielec. Terminarz ułożył nam się tak, że – przynajmniej na papierze – oszczędził nam rywali z najwyższej półki. Że jednak do tego wagi przykładać za bardzo nie ma co, przekonaliśmy się w ostatnią sobotę, kiedy to Radomiak pokonał nas ekstraklasowym wyrachowaniem.

To nie jest jednak tak, że GKS nie miał w tym meczu nic do powiedzenia. W drugiej połowie, gdy piłkarze Rafała Góraka nie mieli już nic do stracenia, przycisnęli rywala, który decydował się grać na czas. Widać było u zawodników Bruno Baltazara obawę przed utratą tego prowadzenia. Można więc powiedzieć, że doświadczyliśmy w jednym meczu tego, że nie taka ta liga straszna, ale też, że gdy przeciwnik włączy ekstraklasowe doświadczenie – możemy mocno się pogubić.

GieKSa w ostatnich latach bardzo dobrze spisywała się na wyjazdach. Teraz jest okazja przypomnieć się szerszej publiczności na stadionach w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszej lidze w ostatniej dekadzie w Mielcu nie wiodło nam się zbyt dobrze. Potem drogi obu klubów się rozeszły, a Stal budowała swoją markę właśnie w Ekstraklasie.

W ciągu tygodnia doszło w Katowicach do kilku wzmocnień, z wyczekanym niczym legendarny Artur Siemaszko – Bartoszem Nowakiem na czele. Trzeba przyznać, że przyjście tego zawodnika do GieKSy wydaje się być tym, czego ten zespół naprawdę może potrzebować. Zawodnik bowiem ostatecznie nie został chyba doceniony w Rakowie, jak należy, a przecież i tak miał swój wkład i w mistrzostwo i inne osiągnięcia częstochowian.

Na ile zawodnik po tych perturbacjach transferowych jest gotowy do gry? Miejmy nadzieję, że w pełni, bo intuicja podpowiada, że może to być gracz odnotowujący dwucyfrowe liczby w sezonie.

Czekamy na dobry futbol piłkarzy z Katowic, niech to będzie w tym sezonie wizytówka naszego klubu i miasta, a pewne powiedzenie o naszym rywalu niech zostanie sparafrazowane tak, jak w tytule tego artykułu.

Wprowadzamy w felietonie małą modyfikację w porównaniu do tego, co było sygnalizowane przed rozgrywkami. Ciekawostki o karierach rywali pozostawiamy na mecze domowe, kiedy to dani zawodnicy po prostu przyjadą na Bukową. Dzięki temu moduł ten będzie obowiązywał przez cały sezon, a ci, którzy lubią takie smaczki na Bukowej, będą mogli ich doświadczać w większej ilości.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Wyjazdowa wygrana w obiektywie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do pierwszej ekstraklasowej galerii z wyjazdu. GieKSa pokonała na wyjeździe Stal Mielec 1:0. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga