Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Wyjątkowy mecz w Opolu, bo… jedyny. Media o meczu Odra-GKS

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat meczu , Odra Opole – GKS Katowice. Z niewielkiej ilości materiałów mass mediów wybraliśmy dla Was najciekawsze:

 

 

sportslaski.pl – Wyjątkowy mecz w Opolu, bo… jedyny

 

Oczy całej ligi będą dzisiaj zwrócone na mecz Odry Opole z GKS-em Katowice, bo… to jedyne spotkanie 23. kolejki Nice I ligi, które zostanie planowo rozegrane!

[…] Jedynym spotkaniem, które ma się odbyć, jest niezwykle ciekawie zapowiadający się pojedynek Odry Opole z GKS-em Katowice. Opolanie byli rewelacją jesieni, ale piłkarską wiosnę zaczęli nie najlepiej – w dwóch spotkaniach zdobyli tylko jeden punkt. Najpierw podopieczni trenera Mirosława Smyły przegrali w Legnicy z Miedzią, a następnie przed własną publicznością bezbramkowo zremisowali z Puszczą Niepołomice.

O ile o porażkę z Miedzią większych pretensji mieć nie można, bo legniczanie zmierzają w kierunku Lotto Ekstraklasy, tak remis z Puszczą przed własną publicznością to spory zawód – bo w Opolu o punkty niezwykle trudno. Beniaminek jest najlepiej grającym zespołem na własnym boisku. W 11 meczach Odra przegrała tylko raz – w sierpniu ze wspomnianą Miedzią. Nie ma drugiej ekipy, która zdobyłaby na własnym obiekcie 24 punkty. GieKSa z kolei zagrała przed własną publicznością z Rakowem Częstochowa i do momentu, gdy grali z beniaminkiem po 11, to o grę większych pretensji mieć nie można.

Jeśli GKS chce zaatakować czołówkę, to ten mecz musi wygrać. Katowiczanie zajmują dziewiąte miejsce, mają cztery punkty straty do czwartej Odry i sześć do drugiej Stali Mielec. Trudno jednak wyciągać jakiekolwiek wnioski z tabeli, skoro niektórzy mają trzy rozegrane spotkania wiosną, a inni jedno…

 

 

nto.pl – Odra Opole podejmie GKS Katowice przy jupiterach

 

Po blisko dwóch latach przerwy w sobotę na opolski stadion przy ul. Oleskiej wracają mecze przy jupiterach. Do tego przed Odrą bardzo prestiżowy bój, bo podejmie GKS Katowice.
[…] Teraz 25 marca przyjedzie do nas rywal z 1 ligi i światła będą musiały zostać uruchomione, gdyż pierwszy gwizdek zabrzmi o godz. 17.45. Do tego będzie to starcie z nie byle kim, a z GKS-em Katowice. A zatem spotkanie nie tylko o wymiarze prestiżowym, gdyż przyjezdni do też jeden z rywali opolan w walce o elitę.

[…] Co ciekawe organizacji tego spotkania towarzyszyło niemałe zamieszanie, gdyż i tak osiem z dziewięciu meczów 23. kolejki zostało przeniesiono na 11 kwietnia, albowiem pojawiła się przy nich adnotacja „odwołany z powodu powołania zawodnika/zawodników do reprezentacji”. Taki warunek spełniało także starcie Odry z GKS-em, gdyż z naszego zespołu Mateusz Kuchta otrzymał „wezwanie” do kadry U-21, która 27 marca zmierzy się z Włochami w eliminacjach mistrzostw Europy, a Oktawian Skrzecz do U-20 na spotkania z z Anglią oraz Niemcami. Obaj zawodnicy należą do czołowych graczy w swoich zespołach i do tego są młodzieżowcami. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać w momencie, gdy skumulowały się zaległości spowodowane warunkami pogodowymi. Dlatego też opolanie jako pierwsi wyszli z inicjatywą, by do spotkania doszło, a przedstawiciele GKS-u zgodzili się na to, tym bardziej, że groziłoby im to, że w finałowej fazie sezonu, mogliby grać sporo meczów co trzy dni. Wtedy pojawił się też nowy problem. Mecz chciał pokazać Polsat Sport, jednak dopiero w niedzielę, a taki termin już nie do końca odpowiadał klubom. Do tego ostateczna decyzja potwierdzająca ten termin zapadła dopiero we wtorek.
 

odraopole.pl – Lukas Klemenz: Chciałbym, żebyśmy awansowali we dwójkę. Odra i „Gieksa”! [WYWIAD]

 

W wieku niewiele ponad 16 lat w barwach Odry zanotował swój debiut w seniorskiej piłce. To do naszego klubu wrócił po 1,5-rocznej przerwie od futbolu spowodowanej problemami kardiologicznymi. Choć pochodzi z Głogówka, gdzie – jak sam mówi – kibicuje się Widzewowi, życzy opolanom nowego stadionu. I sukcesów, ale niekoniecznie… najbliższej niedzieli, gdy zawita na Oleską z GKS-em Katowice.

 

[…] Ucieszył cię angaż w GKS-ie trenera Jacka Paszulewicza, z którym współpracowałeś w Grudziądzu?
– Mieliśmy tam bardzo dobry okres. Walczyliśmy o awans. Szczerze mówiąc, to po poprzednim sezonie sądziłem, że trener odejdzie, mając propozycję z ekstraklasy. Z tego, co czytałem, miał jakąś propozycję, ale nie skorzystał, chcąc budować coś na dłuższą metę w Olimpii. Nie udało się, ale teraz trener znalazł się w bardziej perspektywicznym klubie. Plan gry, pomysł taktyczny, może wypalić tu jeszcze lepiej niż w Grudziądzu. W Katowicach jest bardziej doświadczony zespół, zawodnicy mają na koncie więcej meczów w ekstraklasie. W Olimpii było 14 czy 15 młodzieżowców, dlatego taki wynik, jaki osiągnęliśmy, poszedł w świat. Okazało się, że można ugrać coś młodzieżą, prezentując przy tym dobry futbol. W Katowicach może być podobnie.

 

Wierzysz w awans mocniej niż jeszcze w grudniu czy listopadzie?
– Mamy teraz naprawdę bardzo dobrą serię, do tego czujemy się bardzo dobrze przygotowani motorycznie. Nie chcę zapeszać. Będziemy walczyć do końca. Mamy swój cichy cel. Określiliśmy go sobie w szatni. Na ile się powiedzie – zobaczymy w czerwcu. Teraz czeka nas kilka trudnych meczów i to będzie weryfikacja naszej zimowej pracy. One odpowiedzą na pytanie, czy jesteśmy gotowi na kolejne wyzwania.

 

Czego spodziewasz się w niedzielę przy Oleskiej?
– W czwartek analizowaliśmy Odrę. To naprawdę bardzo skuteczna pod bramką rywala drużyna. Musimy się wystrzegać prostych błędów. Nie wiadomo też, jaka będzie murawa, choć mamy już kalendarzową wiosnę, to kilku stopni na termometrze jeszcze brakuje. Oby było dobre widowisko, zwłaszcza że nie zabraknie też naszych kibiców, dla których to niedaleki wyjazd. Odra nie zaczęła najlepiej, przegrywając w Legnicy i remisując z Puszczą. Zobaczymy, jak to będzie. Spodziewam się ciężkiego meczu, ale myślę, że to GKS wyjdzie z niego zwycięsko.

 

 

Duma, bieda, pewność, ekstraklasa. Katowicki rozdział Gabriela Nowaka

 

Środkowy pomocnik naszej drużyny barwnie wspomina okres gry w GKS-ie Katowice, ale mówi też o swojej roli w Odrze i marzeniu, którego spełnienie byłoby nagrodą.

Rozegrał tam ponad pół setki pierwszoligowych meczów. Poczuł dumę, mogąc występować w drużynie, której kibicował od małego, ale i biedę, wynikającą z trudnej sytuacji klubu

[…] – „Gieksa” jest dla mnie ważna. Grałem tam, kibicuję jej. Jako młody chłopak wszedłem do „większej” piłki grając dla klubu, któremu życzyłem dobrze od małego. Fajny okres, poznanych wielu pozytywnych ludzi. Do dziś zostało mi sporo przyjaźni z tamtego okresu – mówi Gabriel Nowak, czym zaskakuje o tyle, że pochodzi nie z Katowic, a Rybnika, gdzie trzyma się kciuki przede wszystkim za Górnika, a nie GKS.

– Nie wiem nawet, skąd to się u mnie wzięło. Jako młody chłopak śledziłem ligę i trudno stwierdzić, co tak na mnie zadziałało. Czy sama nazwa, czy barwy, kolory… Nie chodziło nawet o jakiegoś boiskowego idola, choć wiadomo, że takie nazwiska jak Wojciechowski czy Ledwoń zostają w głowie. Po prostu, kibicowałem GKS-owi i tak zostało. To był okres, w którym Rybnik był podzielony na Górnika, GKS i Odrę Wodzisław. Teraz został praktycznie sam Górnik – opowiada Nowak, który w GKS-ie występował w latach 2008-2010.

Trafił tam z czwartoligowego Energetyka ROW-u Rybnik. – Trener Piotr Piekarczyk odszedł z ROW-u do GKS-u i bardzo był za tym, żeby ściągnąć mnie do Katowic. Wyszło tak, że… w międzyczasie podał się do dymisji, został dyrektorem sportowym. Przyjechałem wtedy na testy i tak już zostałem – wspomina pomocnik Odry, który mimo niedługiego okresu „przeżył” w „Gieksie” wielu trenerów.

– Kiedyś to liczyłem. Siedmiu czy ośmiu… Nie chcę bawić się w tworzenie rankingów, bo od każdego coś dobrego się wyciągnęło. Wiadomo, że wszyscy pytają po latach o trenera Nawałkę. Był wymagający, treningi były ciężkie, bardzo długie. To wszyscy wiedzą. Ale rozwijające. Każdy z tych zawodników, który wtedy był w GKS-ie, to docenia. Kiedyś powiedziałem, że gra najbardziej cieszyła mnie u trenera Wojciecha Stawowego. Myślę, że to prawda. Nabrałem wtedy bardzo dużej pewności siebie. Trener Stawowy preferował grę piłką, po ziemi. To wiązało się z tym, że zwycięstwa 5:3 czy 4:2 przeplataliśmy skromnymi porażkami w meczach, w których prowadziliśmy grę.

[…] Na razie jednak… musi wyleczyć kolejny uraz. – Mam naciągnięty mięsień dwugłowy, trenuję indywidualnie pod nadzorem fizjoterapeutów i lekarza. Żałuję, ale z „Gieksą” nie zagram. To stało się na rozruchu przed meczem z Puszczą. Myślałem, że to nic poważnego i tylko „spięło” mi mięsień, ale w następnym tygodniu znowu zabolało. na USG wyszedł krwiak, dlatego trzeba odpuścić. Szkoda, ale w niedzielę siądę na trybunach. Patrząc na warunki, jakie mogą wystąpić, nie spodziewam się wielkiej piłki. Na boisku będzie dominować walka, dłuższe podanie, murawa na więcej nie pozwoli. Mówi się, że jesienią zrobiliśmy wynik ponad stan. W żadnym meczu z zespołami z górnej półki nie będziemy faworytem, teraz też jest nim GKS. Wiadomo, jakie w Katowicach jest ciśnienie na awans. My po prostu powalczymy o zwycięstwo. Jak w każdym kolejnym spotkaniu jesienią – przyznaje „Gabi”.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga