Dołącz do nas

Wywiady

[WYWIAD] Marcin Janicki o stadionie i sponsorach (część I)

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wiceprezes GKS Katowice Marcin Janicki jest obecny w naszym klubie już dłuższy czas. To od jego przyjścia ruszył się marketing, polepszyła organizacja i przede wszystkim do GieKSy zawitało wielu sponsorów. Kilka dni temu porozmawialiśmy z nim praktycznie o wszystkim – planach osobistych, stadionie, marketingu, sponsorach, wielosekcyjnym klubie i organizacji. Część z Was za pośrednictwem forum kibiców mogła także zadać pytanie Marcinowi Janickiemu. Dziś zapraszamy do pierwszej części, w której poruszamy tematy związane ze sponsorami, stadionem, a także planami na przyszłość. Za kilka dni możecie spodziewać się drugiej części – w niej tematem przewodnim będzie marketing i organizacja wielosekcyjnego klubu.

Jakbyś podsumował okres swojej obecności GieKSie?
Porównanie GieKSy teraz oraz tej cztery lata temu to niebo i ziemia. Świadczy o tym praktycznie wszystko. Ja byłem odpowiedzialny za działkę marketingową i sponsoringową. Najlepszym wykładnikiem drogi jaką przebyliśmy jest Europejski Kongres Gospodarczy. Jak przychodziłem do klubu to był tam Ruch Chorzów i wszyscy się pytali: „dlaczego Ruch jest na kongresie, a nie ma GieKSy skoro odbywa się on w Katowicach?”. W następnym roku byliśmy już tam na równorzędnej pozycji, a obecnie to my jesteśmy zdecydowanie bardziej widoczni. Myślę, że na wszystkich tych płaszczyznach organizacyjnych widać tę różnicę. Niestety nie na sportowej, ale mam nadzieję, że to się w najbliższym czasie zmieni, bo na pewno jesteśmy na to przygotowani.

Nie żałujesz odejścia z Poznania?
Nie żałuję tego kroku, poznałem tutaj fantastycznych ludzi, z którymi współpracuję. Muszę tutaj wymienić prezesa Cygana, dla mnie to bardzo szczery, uczciwy człowiek, z którym dobrze się współpracuje. Na pewno się dobrze uzupełniamy w kwestii pracy i charakterów. Mam nadzieję, że ta przygoda w klubie potrwa jak najdłużej.

Czy jest szansa na strategicznego sponsora?
Jednym z moich celów, który sobie założyłem było znalezienie sponsora strategicznego. Niestety nie udało się tego osiągnąć, natomiast wierzę, że za mojej bytności w klubie taki sponsor się pojawi. Jest to także pytanie o to jakie środki finansowe taki podmiot mógłby zaangażować. Moim zdaniem najważniejsze jest by się szanować i nie sprzedawać tanio. Znamy kwoty, które krążą po rynku i jest ogromna przepaść między spółkami skarbu państwa a firmami prywatnymi. Środki wykładane przez tych pierwszych są kilkadziesiąt razy większe. Liczyliśmy najbardziej na Holding Węglowy – rozmowy były bardzo zaawansowane, ale finalnie skończyło się na mniejszym wsparciu. Później był kryzys w górnictwie i tego tematu nie podjęliśmy dalej. Oczywiście te rozmowy z różnymi firmami są prowadzone cały czas pod kątem współpracy, a nie konkretnego pakietu. Na początku mieliśmy tylko piłkę nożną, potem doszła akademia, a teraz jeszcze kolejne sekcje. Chciałbym aby każdy podmiot, który chciałby dać pieniądze na GieKSę miał wybór. Jest to temat dynamiczny i na tle pierwszej ligi nie jesteśmy ewenementem jeśli chodzi o brak sponsora strategicznego. To także kwestia tego jak rozumiemy takiego sponsora – można sprzedać reklamę z przodu koszulki za 100 tysięcy złotych i odtrąbić sukces, ale można także poczekać na wyższe kwoty. My skłaniamy się ku tej drugiej opcji.

Na jakie wsparcie z Urzędu Miasta Katowice możecie liczyć, jeśli chodzi o pozyskiwanie sponsorów?
Raz na pół roku organizujemy spotkania dla sponsorów w obecności najważniejszych osób w mieście. Na ostatnim pojawił się wiceprezydent miasta Waldemar Bojarun, które przedstawiły naszym sponsorom wizję wielosekcyjnej GieKSy i rozwoju poprzez akademię. Jesteśmy też w stałym kontakcie z osobami z Wydziału Obsługi Inwestorów Strategicznych. Ta współpraca wygląda dobrze, ale oczywiście mogłaby wyglądać jeszcze lepiej. Myślę jednak, że postawienie na wielosekcyjność, to ważny krok i sygnał, że Urząd Miasta Katowice nam pomaga. Należy też pamiętać, że dużo wielkich firm nie może inwestować w sport lub wspierać lokalnych klubów. Poszczególne oddziały odpowiadają przed centralą i bardzo często skupiają się jedynie na działaniach społecznych związanych ze szkołami i przedszkolami.

Jesteś zadowolony z tego jak działa Klub Biznesu i jakie generuje kwoty?
Nie chciałbym tutaj tłumaczyć się wynikiem sportowym, ale patrząc na to gdzie obecnie się znajdujemy, to wydaje mi się, że powinniśmy być zadowoleni z działalności Klubu Biznesu. Założyliśmy sobie kwotę miliona złotych i brakuje nam do niej około 350 tysięcy. Patrząc jednak na to, że mamy jeszcze pół roku, to sądzę, że uda się tę kwotę pozyskać. Obecnie mamy zajętą dużą ilość powierzchni reklamowej i to też nas w jakiś sposób ogranicza.

Jak wyglądają i jaki jest cel śniadań Klubu Biznesu?
Każde spotkanie zaczynamy oczywiście od śniadania i dobrej kawy. Następnie mamy dwie prezentacje około pięciominutowe i czas na przedstawienie się dla każdej firmy w około 30 sekund – kim jestem, kogo szukam itd. Potem rozpoczyna się część nieoficjalna, czyli rozmowy kuluarowe. Ta druga część trwa zdecydowanie dłużej niż pierwsza, co świetnie pokazuje, jak mocno integruje się środowisko biznesowe skupione wokół GieKSy. Na spotkania są zapraszani obecni sponsorzy GieKSy, ale także ich kontrahenci, więc wpuszczamy świeżą krew. Najważniejszym celem jest integracja środowiska biznesowego. Nie zawsze podczas meczu piłkarskiego udaje się porozmawiać, a takie spotkania są do tego świetną okazją.

Jakie działania, których kibice nie widzą, toczą się w sprawie pozyskiwania sponsorów?
Dużo czasu poświęcamy na przygotowanie indywidualnych ofert dla potencjalnych sponsorów. Staramy się też przygotować spotkania tak, by mówić na nich o konkretach, a nie pić samą kawę. Od początku tego roku zaczęliśmy działać branżowo, czyli każdy z nas analizuje poszczególne branże, np. bukmacherską, bankowości, browarniczą, odzieży itd. Patrzymy pod kątem struktury i udziałów w rynku, jakie podmioty są tam obecne jeśli chodzi o sport i z tego tworzymy listę kilkunastu podmiotów, do których uderzamy z dedykowaną ofertą. Wykorzystujemy w codziennej pracy portal społecznościowy LinkedIn, który jest takim Facebookiem dla firm. Pomaga to w nawiązywaniu relacji na różnych szczeblach – od niższych stanowisk aż po kierownictwo. To są te przestrzenie, których kibice nie widzą. Oprócz tego to wiadomo spotkania biznesowe, mecze itd.

Nie boisz się, że siatkówka będzie tą sekcją, która będzie ściągała dużo pieniędzy i może się to negatywnie odbić na sekcji piłkarskiej?
Firmy pójdą tam, gdzie będą miały biznes. Dla przykładu podam dane z branży bukmacherskiej. Około 60-80 proc. obrotu robi się na piłce nożnej. Siatkówka może być bardziej medialna dzięki sukcesom drużyny narodowej, natomiast wokół piłki są największe pieniądze. Wiele podmiotów będzie zainteresowana zdecydowanie bardziej piłką nożną nawet na poziomie pierwszej ligi niż siatkówką w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oczywiście znajdą się firmy gotowe wejść jedynie w siatkówkę, ale nie mam obaw jeśli chodzi o jakieś negatywne skutki dla sekcji piłkarskiej. Każdy z nas wie, że narzekamy na poziom polskiej piłki, ale jak kończy się sezon, to już tęsknimy za następnym.

Czy zakładasz taką opcję jak wejście sponsora do nazwy zespołu siatkarskiego?
Każda dyscyplina ma swoją specyfikę i z pewnością w piłce nożnej nie ma w ogóle takiej opcji. Natomiast w przypadku sekcji siatkówki z pewnością taka praktyka jest dosyć powszechna. Pytanie oczywiście jakie byłyby warunki współpracy i czy prędzej nie udałoby się nam pozyskać sponsora na wszystkie sekcje. Wtedy też rodzi się pytanie, czy taki sponsor wszystkich sekcji chciałby, aby nazwa drużyny siatkarskiej była zmieniana. To jest kwestia otwarta.

Jeśli przyjdzie sponsor i będzie chciał dać pieniądze jedynie na jedną, konkretną sekcję, to czy będzie miał taką możliwość?
Chcielibyśmy aby zdecydowana większość sponsorów wspierała wszystkie sekcje, ale z oczywistych względów finansowych nie zawsze może to być możliwe. Natomiast jeśli jakaś firma będzie chciała wspierać konkretną sekcję, to będzie miała taką możliwość i pieniądze będą zostawać w niej. Oczywiście wszystkie sekcje mają wspólne koszta, jak np. marketing i komunikację. Stąd łączymy te wszystkie procesy, by każdy kto chce dać jakiekolwiek środki na GieKSę mógł to uczynić. Nowe sekcje to nowe spectrum możliwości, bo po części może to być nowy kibic. Sympatyk siatkówki będzie zapewne bardziej rodzinny niż standardowy kibic piłkarski i może jakaś firma będzie wolała się tam reklamować. Jestem przekonany o tym, że każdy sponsor znajdzie coś dla siebie.

Czy GieKSa szuka sponsorów za granicami Polski?
Nie szukamy za granicą, ponieważ na terenie Polski mamy jeszcze wiele do zrobienia w tej kwestii. Nie ma potrzeby, żeby prowadzić działania na tak szeroką skalę. Obecnie mamy to podzielone na dwa poziomy. Pierwszy na terenie Śląska i za ten rejon odpowiada dział sprzedaży, a przy kluczowych partnerach moja osoba. Natomiast drugi jest skierowany na całą Polskę. Pozyskaliśmy już firmę z Poznania, wczoraj byłem na rozmowie w Zielonej Górze, niedawno w Warszawie. Szukamy firm, które mają siedzibę poza województwem, ale chciałyby sprzedawać na Górnym Śląsku. Bardzo często zatrudnianie przedstawiciela handlowego wyjdzie drożej niż skierowanie się do naszego Klubu Biznesu, gdzie wszystko jest przygotowane i są gotowi partnerzy do współpracy.

Czy są prowadzone rozmowy z Węglokoksem?
Rozmowy były i są prowadzone zarówno przy obecnym, jak i byłym zarządzie tej firmy. Chcielibyśmy aby ta współpraca się rozwijała, ale zobaczymy w jaką stronę to wszystko się potoczy.

Czy klub próbował nawiązać kontakt z rodziną Domogałów?
Są to jedni z bardziej majętnych Polaków i rozmowy z nimi były prowadzone. Chciałbym zaznaczyć, że klub nie miał problemu z dotarciem do tych osób i umówieniem się na spotkanie. Problemem może jest liga, stadion albo jeszcze inne kwestie i niestety finalnie nie udało się dojść do porozumienia. Część prowadzonych przez nich podmiotów zaangażowana jest w branże górniczą i poniekąd kryzys w niej mógł spowodować brak porozumienia między nami. Nie chciałbym jednak tłumaczyć się kryzysem w branży górniczej.

Jakie są najczęstsze powody jakie podają firmy odmawiając z nami współpracy?
Możemy to podzielić na czynniki wewnętrzne i zewnętrzne. W tych drugich najczęściej pojawiają się głosy, że nie ma Ekstraklasy, na stadionach są rozróby i firmy nie chcą mieć nic wspólnego z kibicami piłkarskimi. Czynniki wewnętrzne to brak pieniędzy, kryzys w danej branży, trudna sytuacja gospodarcza itd.

Sponsorzy w klubie są, bo jest w nim Marcin Janicki, czy może dlatego, bo przyciągnął ich GKS Katowice?
W klubie udało się zbudować fajne grono osób, które odpowiada za pozyskiwanie i utrzymanie sponsorów. To nie jest tylko i wyłącznie moja osoba. Jest przede wszystkim Marcin Ćwikła, który odpowiada za bieżący kontakt z firmami, a także prezes Wojciech Cygan, który uczestniczy w spotkaniach na najwyższym szczeblu. Byłoby to bardzo egoistyczne, gdybym powiedział, że sponsorzy są w GieKSie jedynie z mojego powodu. Należy jednak pamiętać, że w sprzedaży, więc i w GieKSie, jest tak, że ludzie przywiązują się do człowieka, a nie marki. Na szczęście z roku na rok wygląda to u nas coraz lepiej.

Dlaczego klub jest tak mało aktywny jeśli chodzi o działania na rzecz nowego stadionu?
Myślę, że to jest bardzo podobne do sytuacji z transferami – można bić pianę, udzielać wielu wywiadów (wewnętrznych i zewnętrznych), opowiadać o wielu rzeczach. Po różnych perturbacjach pod koniec roku stwierdziliśmy, że wolimy iść inną drogą – pracować w ciszy i spokoju nastawiając się na konkretne efekty. Jeśli chodzi o kwestię stadionu, to nie jesteśmy widoczni medialnie, ale jesteśmy w stałym kontakcie z naczelnikiem Wydziału Sportu i Turystyki Sławomirem Witkiem. Spotkań odnośnie naszego zapotrzebowania było kilka. Wspominaliśmy tam o potrzebnej powierzchni biznesowej z dokładnie rozpisanym przeznaczeniem; powierzchni administracyjnej o odpowiedniej wielkości dla wielosekcyjnego klubu; sprawach dotyczących kibiców np. kas stadionowych, bud cateringowych. Wszystkie te kwestie zostały przekazane panu naczelnikowi. Dodatkowo poszerzyliśmy to o sprawy związane z akademią, czyli odpowiednie boiska i zaplecze nie tylko dla pierwszej drużyny. Uważam, że dużo lepiej byłoby jeśli młodzi zawodnicy trenowaliby na naszym obiekcie, a nie innych katowickich boiskach. Nastawiliśmy się na takie działania po cichu, ale cały czas jesteśmy informowani o przebiegu prac.

Mówiąc o bazie treningowej dla akademii masz na myśli ośrodek?
To wszystko jest kwestia finansów i możliwości technicznych. Nie ukrywam, że chcielibyśmy aby w tym kierunku to podążało. Najważniejsze dla nas jest jednak rozpoczęcie budowy stadionu.

Czy większa ilości sekcji zmienia coś w kwestii budowy stadionu?
Jest planowana hala do siatkówki, natomiast jeśli chodzi o hokej to będziemy się dopiero tego wszystkiego uczyć. Nie mam pojęcia, czy byłaby możliwość wybudowania hali jednocześnie dla siatkówki i hokeja. Z tego co wiem, to mały Spodek odpowiada potrzebom sekcji hokejowej i może nie ma co wyważać otwartych drzwi. Na pewno potrzebna jest hala dla siatkarzy, bo treningi i granie na Szopienicach pokazują, że takich obiektów brakuje w Katowicach.

Głośno się mówi, że to sezon ostatniej szansy dla zarządu. Siedzi to gdzieś w głowie, że to może być ostatni sezon dla Ciebie? Prezes Cygan dał to do zrozumienia jeśli chodzi o jego osobę.
Słowa prezesa były wypowiedziane bodajże rok temu. Czas pokaże jak to będzie wyglądać. Ja wiem, że jestem współodpowiedzialny za to co się dzieje w klubie. Co innego gdyby moim stanowiskiem był np. kierownik marketingu, wtedy być może nie poczuwałbym się do większej odpowiedzialności, bo swoją działkę wykonywałbym dobrze. Od czasu gdy jestem w zarządzie czuje się współodpowiedzialny za cały klub, więc też dużym nietaktem byłoby gdybym teraz powiedział, że skoro nie ma awansu to niech prezes Cygan odejdzie, a my będziemy działać dalej. Może np. dojść do sytuacji, że awans będzie, a nie będzie sponsora strategicznego i teraz pytanie, czy tylko ja miałbym się podać do dymisji, czy to również rola całego zarządu. Z prezesem Cyganem mamy wspólne cele do zrealizowania i musimy się uzupełniać, chcemy dobrze wykonać pracę zarówno od strony organizacyjnej jak i sportowej jeśli chodzi o skład i zawodników. Co będzie w przyszłości to zobaczymy.


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga