Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Złoty strzał GieKSy – doniesienia mass mediów o wielosekcyjnej GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Panie rozpoczęły piłkarską wiosnę od rozegrania zaległego meczu z 12 kolejki z Medykiem Konin. Niestety drużyna przegrała 0:1 (0:0). Również piłkarze przegrali swój mecz, z outsiderem Hutnikiem Kraków, 0:2 (0:1). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ.

Siatkarze rozegrali ostatnie spotkanie sezonu zasadniczego w którym przegrali z Czarnymi Radom 2:3. Niestety, drużyna spadła na 9 miejsce w tabeli – poza grę w play-off Plusligi.

W ćwierćfinale rozgrywek PHL nasza drużyna pokonała w szóstym meczu ćwierćfinału PHL Re-Plast Unię Oświęcim 2:1 (po rzutach karnych) i awansowała do półfinałów w którym zagra z z JKH GKS-em Jastrzębie.

 

PIŁKA NOŻNA

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice – Medyk Konin 0:1. Zobaczcie zdjęcia wiosennych dziewczyn

Piłkarki GKS Katowice powitały wiosnę pierwszą w tym sezonie porażką na własnym boisku. Na stadionie Podlesianki drużyna obchodzącego urodziny Witolda Zająca uległy Medykowi Konin.

Zespół Katowic wystąpił bez Kasandry Parczewskiej, Nadji Stanović i Joanny Olszewskiej, za to z debiutantką Kateriną Vojtkovą w składzie. Mecz nie był wielkim widowiskiem, a katowiczanki miały szansę na zdobycie punktów. Najlepszą okazję zmarnowała na początku drugiej połowy Kaudia Miłek. Nieskuteczna była także Kinga Kozak.Medyk czekał na swoją okazję i cel osiągnął w 64 minucie. Precyzyjne dośrodkowanie strzałem głową na gola zamieniła Alicia Tamburro.

 

Górnik Zabrze zatrudnił znanego radnego Katowic. Krzysztof Pieczyński marzył o pracy w piłce nożnej. Dlaczego nie pracuje w GKS Katowice?

Chyba najbardziej znany katowicki radny Krzysztof Pieczyński jest wielkim fanem piłki nożnej, a przede wszystkim kibicem GKS-u Katowice. Przez lata można go było spotkać na meczach przy Bukowej, ale bywał też na spotkaniach zaprzyjaźnionego z GieKSą Górnika Zabrze. Okazuje się, że Pieczyński jest zatrudniony w zabrzańskim klubie.

„Andrut”, jak nazywają Pieczyńskiego znajomi, jest też określany katowickim celebrytą lub polskim Rudolfem Valentino. Za dbaniem o wygląd i modnymi ciuchami, stoi pracowitość jako radnego oraz częste angażowanie się w akcje charytatywne. Teraz Pieczyński realizuje się również w Górniku Zabrze. Co robi przy Roosevelta?

Jestem głównym specjalistą do spraw mediów. Zajmuję się biurem prasowym, mediami społecznościowymi klubu, piszę teksty na stronę Górnika, ale w moich kompetencjach są też działania marketingowe czy też akcje promocyjne – wylicza Pieczyński.

Pieczyński rozpoczął współpracę z Górnikiem w formie wolontariatu. Teraz jest już pracuje etatowo. Czy to nie koliduje z obowiązkami radnego oraz funkcjonowaniem jako przewodniczącego Komisji Kultury, Promocji i Sportu Rady Miasta Katowice?

– Poprosiłem w Górniku o zatrudnienie na ¾ etatu, właśnie po to, aby na pracy nie ucierpiały moje obowiązki radnego. Często spotykam się z mieszkańcami, jeżdżę na wizje lokalne, pracuje w Komisjach Rady Miasta. Może ucierpi moje życie prywatne, ale na pewno nie zmalało zaangażowanie jako radnego – przekonuje.

– Moim marzeniem była praca w piłce – uśmiecha się „Andrut”. – Na pracy w mediach też się znam, więc mogę to teraz łączyć. Wcześniej pracowałem w UM Katowice, ale takiej pracy nie można łączyć z funkcją radnego, którym jestem od 2014 roku. Będąc na urlopie bezpłatnym znajdowałem zajęcia w branży eventowej. Przez pandemię w tej branży jest zastój, dlatego szukałem innej pracy, innego zajęcia.

– GKS Katowice jest spółką miejską, zatrudnienie radnego budziłoby pewnie wątpliwości. Górnik to klub zaprzyjaźniony z GieKSą, więc w Zabrzu nie ma konfliktu interesów – wyjaśnił, jednocześnie mówiąc, że nie potrzebował zgody prezydenta Katowic. – Tylko poinformowałem Marcina Krupę o pracy w Górniku, którą rozpocząłem w listopadzie.

 

tylkokobiecyfutbol.pl – Odmieniony Medyk wygrywa w Katowicach

Osłabione kontuzjami Olszewskiej, Stanović i Parczewskiej piłkarki katowickiej GieKSy podejmowały w inaugurującej wiosnę 12. kolejce Ekstraligi Medyk POLOmarket Konin. Przyjezdne przyjechały na Górny Śląsk po zimowej kadrowej rewolucji. Było to widać w sobotnie popołudnie.

Pomimo wszystko od początku przypuściły ataki. Pierwsza połowa nie porwała, widać było przerwę zimową na boisku. Najważniejszym wydarzeniem połowy była kontuzja w 15. minucie zawodniczki Medyka POLOmarket Dominiki Kopińskiej, która musiała opuścić boisko. Zastąpiła ją Kinga Koronkiewicz.

Po zmianie stron gra się zaogniła. Gospodynie przypuściły frontalne ataki i bardzo dogodne okazje do zdobycia gola miała Klaudia Miłek. Świetną robotę w bramce wykonywała jednak Oliwia Szymczak. Próbowała też Kinga Kozak. Niewykorzystane okazje jednak się zemściły w 64. minucie, kiedy to strzałem głową wynik ustaliła Alicia Tamburro. Więcej goli pomimo ataków z obu stron nie padło, a Medyk POLOmarket wywiózł z Katowic bardzo ważne punkty.

Za tydzień Medyk podejmie u siebie Sportis, a GieKSa zagra w Rybniku z ROWem.

 

2×45.info – II liga: Hafez opluł rywala. GKS poległ z czerwoną latarnią. Błękitni dostali łomot od kaliszan (skróty)

Gradu goli w 19. kolejce może nie oglądaliśmy, ale w kilku meczach było naprawdę ciekawie. W Katowicach GKS poległ z czerwoną latarnią ligi, KKS Kalisz spuścił łomot Błękitnym, a Lech II Poznań wypuścił zwycięstwo w ostatniej minucie meczu z Sokołem.

GKS Katowice w ubiegłej kolejce rozsiadł się na fotelu lidera. W ten weekend co prawda nie musiał nikomu ustępować miejsca, ale bardziej zawdzięcza ten stan rzeczy Górnikowi Polkowice, który zaliczył wpadkę ze Stalą Rzeszów niż swojej dobrej grze. Mecz z Hutnikiem był dosyć specyficzny. Krakowianie są czerwoną latarnią ligi, a przed tym spotkaniem wygrali w sezonie tylko cztery razy, w tym raz jesienią z GKS-em Katowice. W sobotę uczynili to ponownie, ale bardziej niż sam wynik, interesowało nas to, co konkretnie wydarzyło się na boisku.

Na początku drugiej połowy Abdallah Hafez opluł zawodnika gospodarzy, za co wyleciał z boiska. Potem nastąpiły zmasowane ataki katowiczan na bramkę Smuga: poprzeczka, pudło z dwóch metrów, strzał z dystansu, zamieszanie w polu bramkowym. Krótko mówiąc – działo się. I koniec końców jeden z zawodników GKS-u został postacią pierwszoplanową, lecz dla niego to raczej żaden komplement. Zbigniew Wojciechowski – bo to o nim mowa – popisał się w ostatniej minucie świetnym podaniem do bramkarza, dzięki któremu awodnik Hutnika posłał piłkę do pustej bramki, a tym samym przypieczętował zwycięstwo i zmniejszył stratę do liderujących katowiczan do 25 punktów. Już blisko, coraz bliżej!

Miniony weekend stal pod znakiem sukcesów gości. Tylko w jednym meczu na dziewięć gospodarze zgarnęli komplet punktów i było to spotkanie Skry Częstochowa ze Śląskiem II Wrocław (2:0). Poza tym mieliśmy trzy remisy i pięć zwycięstw przyjezdnych, w tym pierwszą wygraną Motoru Lublin po objęciu posady trenera przez Marka Saganowskiego.

 

SIATKÓWKA

plusliga.pl – Sobota z PLusLigą: GKS Katowice – Cerrad Enea Czarni Radom 2:3

Po wygranej Ślepska Suwałki ze Stalą Nysa katowiczanie stracili szanse na awans do ósemki. Z tego względu trener Grzegorz Słaby wykorzystał okazję, by na parkiecie pojawili się gracze, którzy do tej pory występowali rzadziej na boisku w tym sezonie. – Mieliśmy dużo okazji, by zagrać we wcześniejszych spotkaniach lepiej i zrobić więcej punktów. Mamy do siebie pretensje, bo nie wszystko teraz zależy od nas. Pozostaje wygrać najbliższy mecz i zagrać jak najlepiej, niezależnie od tego, jak zakończy się mecz Stali Nysa ze Ślepskiem Suwałki – oceniał przed rozpoczęciem kolejko Kamil Kwasowski.

GKS wygrał dwa pierwsze sety i później nastąpiło wyraźne załamanie gry. Po drugiej stronie siatki z akcji na akcję coraz lepiej grał Dawid Konarski, który jak najbardziej zasłużenie odebrał statuetkę MVP.

Obie ekipy wyszły na mecz w dość eksperymentalnych ustawieniach, co sprawiło, że pierwsze akcje meczu były wzajemnym badaniem swoich możliwości (7:5). Po pewnych uderzeniach Wiktora Musiała i bloku Kohuta przewaga GKS urosła do czterech punktów; widać było, że po stronie gospodarzy jest dobra energia dająca dużą swobodę w działaniach. Do tego dochodziły ułatwiające grę punktowe zagrywki (16:11). Goście zdołali odrobić dużą cześć strat za sprawą serwisów Pasińskiego, a trener Grzegorz Słaby musiał skorzystać z dwóch przerw. Zryw Czarnych nie przeraził katowiczan, którzy wrócili do swojej dobrej gry i spokojnie dokończyli seta na swoją korzyść po bloku Kamila Drzazgi (25:21).

Fantazja GieKSy nie słabła, o czym świadczyła choćby długa akcja na 2:2 zakończona perfekcyjnym uderzeniem Sławomira Stolca. Radomianie wzmocnili blok, co sprawiło, że przejęli inicjatywę na parkiecie (8:9), na co GKS odpowiadał bombami z pola zagrywki. Jednak wynik zaczął gospodarzom uciekać, co spotkało się z reakcją trenera Słabego i zarządzanymi przerwami. GKS rzucił się do wyrównywania wyniku i zmniejszył straty do punktu po asie serwisowym Stolca i bloku na Pasińskim, a następie wyrównał po cierpliwie rozegranej akcji (17:17). Doszło do arcyciekawej końcówki seta, w której kluczowe okazały się piłki grane na przewagi. Błąd Pasińskiego i efektowna kontra zakończona przez Jakuba Szymańskiego sprawiły, że GKS wygrał drugiego seta 26:24.

Początek trzeciego seta stał pod znakiem błędów i niedokładności po obu stronach. Siatkarze Dimitrego Skoryja zaczęli korzystać z mniej uporządkowanej gry stronie GieKSy i wyszła na czteropunktowe prowadzenie, co nie pozostało bez reakcji trenera Grzegorza Słabego (5:9). Na parkiet wszedł rozgrywający Jan Firlej, jednak przewaga Czarnych rosła wraz z kolejnymi wygranymi kontrami. Na boisko wszedł także Kamil Kwasowski, mimo to przyjezdni prowadzili już 18:10 i bardzo pewnie rozgrywali kolejne wymiany. Szalona praca GieKSy w obronie pomogła w wyraźnym zmniejszeniu strat do rywala (17:21), jednak ostatnie akcje seta należały do radomskiego WKS-u.

Seta numer cztery w szóstce GieKSy zaczął Jan Nowakowski. Problemy katowickiej ekipy w przyjęciu i brak skuteczności sprawiły, że gospodarze musieli korzystać z przerwy już przy wyniku 4:1 dla gości. Czas przyniósł skutek, doprowadzili do remisu i zaczęli brać inicjatywę we własne ręce. Nakręcały GKS kolejne udane interwencje w obronie, natomiast radomianie korzystali ze skuteczności Dawida Konarskiego i środkowych (10:11). Niebezpieczniej zrobiło się po wideroweryfikacji, która dała Czarnym trzy punkty prowadzenia. Na parkiet weszli Buchowski, Kwasowski i Firlej, co oznaczało, ze GKS wytacza najcięższe działa. Zmiany jednak nie pomogły, bo stracili  pewną rękę w ataku, a przyjezdni z Radomia grali dalej swoje i zasłużenie doprowadzili do piątego seta, w którym trudno było znaleźć sposób na skutecznego Dawida Konarskiego, co sprawiło, że zmiana stron nastąpiła przy wyniku 8:5. Kolejne zatrzymane i autowe ataki siatkarzy GKS-u sprawiły, że piąty set zakończył się rezultatem 15:9 i 3:2 w setach dla gości.

 

siatka.org – Czarni wygrali tie-breaka w Szopienicach

Dopiero po godz. 23:00 zakończyło się spotkanie w Szopienicach, gdzie GKS Katowice podejmował Cerrd Enea Czarnych Radom. Pięciosetowy pojedynek na swoim koncie zapisali siatkarze gości, choć przegrywali już w meczu 0:2.

Początek spotkania w Katowicach stał pod znakiem wyrównanej walki, a obie drużyny wystąpiły w mocno zmienionych składach.

[…] GKS Katowice – Cerrad Enea Czarni Radom 2:3 (25:21, 26:24, 17:25, 18:25, 9:15)

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Hurrra jest decyzja! Nie ma walkowera!

Głęboki ukłon należy się władzom Polskiej Hokej Ligi, że po długim oczekiwaniu w końcu wydano werdykt w sprawie walkowera w meczu GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim (5:0).

Przypomnijmy, że w katowickim zespole – zdaniem działaczy z Oświęcimia – zabrakło drugiego młodzieżowca, którego obowiązkiem było zameldowanie się na lodzie. Mariusz Sibik, prezes TH Unii Oświęcim, pieklił się ile wlezie i nawet przekonywał, że jeżeli nie uwzględni się ich racji, wówczas zespół w ramach protestu nie przystąpi do kolejnych meczów.

Władze PHL, po wnikliwej analizie, doszły do wniosku, że wynik z tafli zostanie utrzymany i walkowera nie będzie! Swoją decyzję uzasadniono tym, że protokół meczowy został podpisany przez obie strony. Ponadto, zgodnie z przepisami, działacze z Oświęcimia mogli złożyć protest najpóźniej godzinę po meczu, ale tego nie zrobili.

 

Play-off PHL. Złoty strzał Pasiuta!

GKS Katowice solidnie zapracował na wygraną, a w sobotę kolejna potyczka w Oświęcimiu.

Gospodarze dwa razy prowadzili, ale goście po usilnych staraniach doprowadzili do wyrównania. W dogrywce zwycięskiego gola w 54 sek. zdobył kapitan i lider zespołu, Grzegorz Pasiut. To była 7. wygrana dogrywka katowiczan na 7 rozgrywanych – bezbłędna skuteczność.

[…] Już w 2 min znajdujący się w świetnej formie Bartosz Fraszko szarżował na bramkę rywali, ale Clake Saunders okazał się lepszy. Gospodarze mieli jeszcze kilka szans na zmianę rezultatu, m.in. Grzegorz Pasiut (4 min) i Maciej Kruczek (6). W rewanżu tuż przed Jurajem Szimbochem znalazł się Gregor Koblar (6), ale nie trafił do siatki. Pod koniec tercji Teddy Da Costa i Daniił Orechin z bliskiej odległości próbowali wepchnąć krążek do siatki, lecz bezskutecznie. Bez bramek, ale było ciekawie.

Gra w przewadze nie jest atutem gości, bo przez 40 min mieli 3 takie okazje i ani jednej nie wykorzystali. Ba, nie stworzyli poważnego zagrożenia pod bramką GKS-u, bo gospodarze umiejętnie wybijali ich z rytmu i ograniczyli swobodę poruszania się na lodzie. W 28 min oba zespoły mogły otworzyć konta bramkowe.

Najpierw Andriej Stiepanow sprawdził czujność Szimbocha, zaś w rewanżu po raz kolejny Oriechin nie skierował krążka do siatki. W końcu jednak doczekaliśmy się gola. W 32 min Jyri Marttinen uderzał z niebieskiej, zaś Mikael Kuronen przekierował krążek do siatki. Saunders był bez szans. Po golu goście stracili animusz i oddali inicjatywę gospodarzom. Dopiero tuż przed końcem „przebudzili” się i przypomnieli sobie, że trzeba odrabiać straty.

W ostatnich 20 min goście nie mieli wiele do stracenia i ruszyli do ataku. Za sprawą Luki Kalana wyrównali. Jednak jeden z nielicznych ataków gospodarzy znów dal ich prowadzenie. Gola zdobył Kiriłł Liamin, ale wypracował go Mateusz Michalski, który popisał się długim rajdem. W końcu hokeistom Unii udało się wykorzystać przewagę i doprowadzili do wyrównania.

O wszystkim miała zadecydować dogrywka, która trwała niespełna minutę. Pasiut odważnie wjechał w tercje rywala i efektownym uderzeniem zdobył zwycięskiego gola. Wygrana gospodarzy nie przyszła łatwo, ale to oni byli bardziej zdeterminowani. Sobotnie spotkanie w Oświęcimiu może mieć podobny przebieg i znów może zadecydować złoty strzał.

GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim 3:2 (0:0, 1:0, 1:2, 1:0)

 

Karny Pasiuta zapewnił GKS-owi awans do półfinału!

W szóstym spotkaniu ćwierćfinałowym o wygranej i awansie GKS-u Katowice do półfinału play offu zadecydowały karne.

Trafienie Grzegorza Pasiuta zapewnił zespołowi awans do strefy medalowej. Teraz katowiczanie mogą przygotowywać się do spotkań z JKH GDK-em Jastrzębiem. Mecze półfinałowe rozpoczynają się w najbliższy czwartek.

Oba zespoły rozpoczęły niezwykle skoncentrowane i dbały, by nie stracić gola w nieprzewidzianych okolicznościach. Gospodarze byli nieco agresywniejsi w pierwszych minutach i stąd też próbowali zatrudniać Juraja Szimbocha niemal z każdej. W 2 min. kontrę wyprowadził Dominik Nahunko, uderzył silnie, lecz krążek minimalnie minął bramkę. Z kolei kilka minut Dariusz Wanat miał okazję do zmiany rezultatu, lecz Clarke Saunders był czujny. Bezbramkowy rezultat pierwszej odsłony nikogo nie zaskoczył, bo przecież umiejętności jednych i drugich są podobne.

Drugą tercję z wysokiego „C” rozpoczęli przyjezdni. Mikael Kuronen w 21 min. mógł się wpisać na listę strzelców, lecz Saunders obronił. Dobitka Jyri Marttinena również minęła cel. Katowiczanie mieli jeszcze kilka okazji i Nahunko w 34 min. w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza gospodarzy. Wydawało się, że gol dla gości będzie kwestią czasu, a tymczasem w 36 min. Patryk Wajda miał wyprowadzić krążek z własnej tercji. Jednak podał go na kij Gilberta Brule, a ten miał problemu z umieszczeniem go w siatce. Ten błąd mógł „zmrozić” GKS, ale tak się nie stało. Z jeszcze większą determinacją atakował. W 38 min. Wanat strzelił w słupek, a chwilę potem Klemen Pretnar go sfaulował i powędrował na ławkę kar. Goście zamknęli rywali w ich strefie obronnej i Saunders był w opałach. Na 33 sek. przed końcem kary Słoweńca Andrej Stiepanow wyrównał.

Od początku III tercji rozgorzała twarda walka i akcje przenosiły na jedną oraz drugą stronę. Minuty upływały, ale ciągle brakowało gola. W 54 min. Stiepanow po podaniu Bartosza Fraszki nie trafił do pustej bramki., zaś w 59 min. Fraszko nie wykorzystał sytuacji sam na sam. I znów wszystko miało się rozstrzygnąć w dodatkowym czasie. Dogrywka jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia i wygranej miały zadecydować rzuty karne. W nich skuteczniejsi byli goście, bo do bramki gospodarzy trafił Stiepanow oraz Pasiut. Unia zrewanżowała się golem Ryana Glenna.

Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 1:2 (0:0, 1:1, 0:0) po karnych 1-2

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga