Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Zwalniali trenerów, zwolnili prezesa. Piłkarze – krok po kroku grabarze klubu.

Avatar photo

Opublikowany

dnia

To był bardzo smutny wieczór. Łudziliśmy się, że wyjątkowo piłkarzom GKS Katowice zachce się walczyć w Sosnowcu. Łudziliśmy się nawet w pierwszej połowie, kiedy na początku było minimum szybkości i kilka w miarę przyzwoitych akcji. Nie mówimy oczywiście o tym, że już w pierwszej minucie prawie straciliśmy bramkę po sabotażu Kamińskiego. No ale i tak w porównaniu do meczu z Wigrami to był lekki postęp. Robiliśmy w naszej relacji LIVE dobrą minę do złej gry, bo tak naprawdę ta gra była tak samo toporna i bezjajeczna, ale zgodnie z duchem kibica GKS podnieciliśmy się jedną czy dwiema udanymi akcjami.

Zagłębie było beznadziejne. Dobrze, mieli tę setkę na początku, mieli strzał z dystansu w boczną siatkę, sytuację, w której asekurował Midzierski. Ale z gry byli – jak to się popularnie mówi – do ogrania. Naprawdę byli słabi, bardzo słabi. We wspomnianej początkowej fazie meczu katowiczanie byli nieco szybsi od rywali, choć mecz toczył się w bardzo sennej atmosferze i postronny obserwator mógłby zasnąć. I co lepsze – mieliśmy dwie praktycznie stuprocentowe sytuacje. Najpierw od połowy boiska Kalinkowski pobiegł tak jakby miał kulę u nogi (ale dobiegł) i strzelił prosto w bramkarza, a potem Prokić zrobił wszystko, byleby tylko nie trafił w światło bramki. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nie przyłożyli się do tych strzałów nawet w jednym procencie. Zagrali tak totalnie niechlujnie, że naprawdę czasem pojawia się pytanie, czy nie zrobili tego specjalnie. Nie zdziwiłoby nas to. Tak, czasem to wygląda, jakby nasi zawodnicy specjalnie nie trafiali do siatki. A że nie mamy do nich ani krzty zaufania, nie zdziwiłoby nas, jeśli to by była prawda.

Co było po przerwie? Po przerwie mieliśmy znów idiotów na boisku. Piłkarskich nierobów i dyletantów. Każda ofensywna akcja była przez dobrze już grające Zagłębie tłumiona w zarodku. Nawet jak Prokić poszedł skrzydłem i miał naprawdę pół godziny na dośrodkowanie, łaskawie zaczekał na przeciwnika i dał się zablokować. To była znowu ekipa sabotażystów. Co pokazał choćby Midzierski, który zrobił dokładną odwrotność pułapki ofsajdowej i w momencie, gdy powinien zrobić wyjazd (lub lecieć do światła bramki na asekurację), to ten dziwoląg poleciał do linii końcowej, ale poza światłem bramki! To jest nieprawdopodobne, co zawodnicy robią, by tracić gole. Po raz kolejny i kolejny, i kolejny…

Zastanawialiśmy się, co się wydarzy po meczu. Braliśmy pod uwagę to, że trener Piotr Mandrysz poda się do dymisji, widząc, że ta grupa ludzi po prostu nie rokuje, gra coraz gorzej i ogólnie zarówno sportowo, jak i mentalnie 0 nie nadaje się do uprawiania tej dyscypliny. Niestety trener – wzorem swojego poprzednika – w naprawdę tragicznej postawie zespołu ograniczył się do opisu meczu pod kątem kilku sytuacji boiskowych, a na koniec jeszcze – między słowami – zrzucił winę za ten stan rzeczy na sędziego. Dokładnie w ten sam deseń poszedł w marcu Brzęczek, który po meczu, w którym do przerwy powinno być 3:0 dla GKS, kibice gospodarzy nawoływali piłkarzy, żeby wypierdalali, a ostatecznie Zagłębie wygrywa 1:0 stwierdził, że o porażce zadecydował „jeden błąd”. Spodziewaliśmy się po szkoleniowcu więcej, niestety na konferencjach odlatuje podobnie jak asystent Ljungberga (Polska – Szwecja, 1999) i albo nie widzi tej gównianej gry, albo tylko udaje. I jeszcze twierdzi, że to wszystko jest efektem braku Foszmańczyka, czyli jednego z głównych odpowiedzialnych za brak awansu.

Okazało się natomiast – dosłownie kilka minut po tym, jak opuściliśmy stadion, że do dymisji podał się prezes Wojciech Cygan. Nie oszukujmy się, nie ogarnął poprzedniego sezonu, nie ogarnął zupełnie tego burdelu teraz. Dodatkowo oprócz tego podjął kilka kuriozalnych decyzji, zaniechał pewnych działań, a jak dowiedzieliśmy się na konferencji – postanowił również odsunąć Garbacika od zespołu za błąd z Wigrami, wbrew opinii szkoleniowca. Sporo się tego nazbierało w całym roku i dobrze, że podał się do dymisji. Kibice nie są głupi i pamiętają wszystkie dobre rzeczy, które Cygan zrobił dla GieKSy. To będzie pamiętane i doceniane. Ale teraz już sobie kompletnie nie radził i to był ten czas, może nawet odrobinę za późno…

No ale znowu pojawia się jedno pytanie, znowu w tym wszystkim tkwi jeden bardzo poważny haczyk.

Bo my tu sobie dywagujemy o dymisji Mandrysza, po Wigrach coraz częściej było słychać o dymisji Cygana, co stało się faktem. Klub, który mimo ostatnich wpadek, był dobrze prowadzony organizacyjnie, wizerunkowo i marketingowo, ciągle miał tę zakałę w postaci szatni. W końcu ta szatnia doprowadziła do zwątpienia prezesa w sens prowadzenia tego klubu.

No właśnie – i gdzie w tym wszystkim piłkarze?

Ktoś powie, że ryba psuje się od głowy i częściowo to jest prawda. Dlatego ta głowa poleciała. Ale w żadnym, absolutnie w żadnym przypadku nie można zrzucać odpowiedzialności z tych… naprawdę już brakuje określeń. Zarzucają mi, że za bardzo wyzywam piłkarzy, ale naprawdę nie mam do nich cienia szacunku, zaufania czy tolerancji. To co wyprawiają wszyscy zawodnicy w tym roku jest godne pogardy. Zniszczyli marzenia kibiców w poprzednim sezonie, a teraz ordynarnie odpuszczają swoje obowiązki. To nie jest kwestia tylko braku umiejętności, tylko celowego działania.

Doprowadzają do tego, że kibice Zagłębia w euforii obrażają nasz klub. To kolejna rzecz, której wybaczyć nie można. Nie potrafią zrobić kompletnie nic, żeby odebrać kibicom rywali animusz. Po prostu wszyscy rywale są w euforii, gdy grają z GKS, bo po prostu ich zespoły mierzą się z takimi piłkarskimi niedojdami. Można się przełamać, poprawić morale, wygrać mecz, wbić kilka bramek. Bez większego wysiłku.

Jak zwykle włos im z głowy nie spadnie. Prezes – to jedna osoba, może polecieć. Trener – też jedna osoba, może polecieć.

Piłkarze mieli i mają niepodważalną pozycję w tym klubie, jak zresztą w innych klubach również, bo są dużą grupą. Pozycję świętych krów. To oni zwalniają trenerów, to oni zwalniają prezesów. Bez uszczerbku. I najlepsze jest, jak zawsze znajdzie się jeden z drugim obrońca piłkarzy i powie – „nie da się wszystkich zwolnić” albo „tak, i kto za nich będzie grał?”. To powiem kto – wolałbym babki z GieKSy albo pierwszą lepszą ekipę z ligi szóstek. Przynajmniej miałbym gwarancję zaangażowania.

W Sosnowcu mogli znów załatwić sprawę w pierwszej połowie. Nawet jeśli by nie wygrali, to skończyłoby się powiedzmy 2:2. Jednak kuriozalny strzał Prokića, a potem żenada w drugiej połowie spowodowała, że znów rywal – mający swoje naprawdę spore problemy – wygrał i to nie byle jak – rozgromił nas.

Apeluję do wszystkich kibiców, żeby nie zapominali, że prezes prezesem, trener trenerem, ale bezpośrednimi autorami tego gówna, w jakim obecnie znalazł się klub GKS Katowice są osoby zakładające koszulki z herbem naszego ukochanego klubu. Żadna fatalna sytuacja z prezesem i trenerem nie tłumaczy tak katastrofalnej postawy na boisku.

I teraz jeszcze jedna rzecz – obowiązkiem kibica jest obecność na meczu swojej drużyny. Więc jeśli ktoś ze względu na całą fatalną sytuacje opuszcza mecze klubu – uczestniczy tak naprawdę w ich gierce. Dlatego chciałbym, żeby kibice nie odwracali się od klubu – czyli tego, co mamy w sercu. GieKSy, która jest właśnie w naszym sercu. Natomiast przyznam, że po tym wszystkim nie wyobrażam sobie, żeby dopingować tych, którzy niszczą ten klub. Ktoś powie, że nie dopinguje się piłkarzy, ale to jest guzik prawda. To dla nich jest ten doping, bo równie dobrze można by wyjść na Rynek i pośpiewać ku chwale klubu. Tutaj robi się to na meczu, w czasie gdy oni udają, że grają w piłkę, więc doping jest stricte powiązany z drużyną.

A oni na ten doping nie zasługują, nie zasługują na jedno ciepłe słowo od kibiców. I mam nadzieję, że tego dopingu nie dostaną, a już tym bardziej nie będzie żadnego chorego „dzięki za walkę” po strzeleniu jednej bramki w końcówce meczu. Takie teksty tylko ich utwierdzają, że wszystko jest ładnie pięknie i po pięciu zawalonych meczach jedna udana akcja znów spowoduje, ze kibice się nabiorą i będą wspierać.

Zero tolerancji dla takiej postawy. Od walki o awans, poprzez spektakularną klęskę, obecnie porażki ze słabymi rywalami, do dymisji prezesa. Od walki i zaangażowania, do ordynarnego odpuszczania i sabotowania gry. Kroczek po kroczku to właśnie oni doprowadzają ten klub do upadku. To może być spadek do drugiej ligi. To może być rezygnacja jednego, drugiego, trzeciego sponsora. Rezygnacja Miasta. Bankructwo. Śmierć.

Nie można na to pozwolić.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

20 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

20 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    14 września 2017 at 11:18

    Wczoraj w podstawowej jedenastce grało 5 z poprzedniego sezonu (można liczyć 4 pomijając bramkarza) a efekty podobne lub gorsze. Jedziecie po wszystkich piłkarzach nawet tych co są u nas z miesiąc albo krócej. Gdzie czas potrzebny na aklimatyzację? Nawet w FM potrzeba czasu bo jest taki wskaźnik. Jako drużyna wyglądamy beznadziejnie a to już wina trenera. Dobry trener też jest dobrym psychologiem a tego Mandryszowi wyraźnie brakuje na dzisiaj. Może się zatracił w tym co robił kiedyś dobrze.

  2. Avatar photo

    Matti

    14 września 2017 at 11:32

    Proponuję wypeierd….dziadków typu Pleva, Plizga, Kędziora i dać szansę młodym niech sie ogrywają tak jak zrobił to Górnik. Niech w końcu skończą pieprzyć o awansie niech młodzi wejdą na boisko i zdobywają doświadczenie. Nie wierze w w tej Akademii nie ma jednego sensowanego młodziana!!!!!

  3. Avatar photo

    Rafi

    14 września 2017 at 12:15

    Jeżeli po kilku meczach drużyna wygląda tak jak wygląda, to winę ponosi trener. Można mieć braki kondycyjne, techniczne…Ale przynajmniej stałe fragmenty są grane. A tu nie ma nic. żal oglądać. Nowy trener, futbol techniczny, nowy skład- lepiej stawiać na młodych. Awans powiedzmy sobie szczerze w tym sezonie odpada.

  4. Avatar photo

    KaTe

    14 września 2017 at 12:28

    Jakich młodych?
    Poproszę o nazwiska.
    Rezerwy rozwiązano. W kadrze jest Mandrysz (gra raz lepiej, raz gorzej), Skrzecz (trudno coś o nim powiedzieć poza tym, że chyba lubi grać z klepki – a tu może nie ma z kim), Słomka (czy ktoś widział go w akcji?) i Juraszczyk, który jeszcze nie zagrał ani minuty w pierwszym składzie. Po prostu: mamy świetną, liczną kadrę, której chyba nie ogarnąłby Trapattoni.

  5. Avatar photo

    PanGoroli

    14 września 2017 at 12:41

    Ładny gest z brakiem komentarzy pod info o dymisji. Chłop się pogubił, ale za rezygnację, i to co zrobił – respekt.
    Co do piłkarzy – tu się zgadzam. jeśli goście urządzają strajk włoski, tzn, że to nie piłkarze, to osoby zdyskredytowane, by uprawiać zawód piłkarza. Nawet jeśli wojenka z trenerem, władzami klubu, to nigdy, przenigdy piłkarz nie ubliża swoim fanom.

  6. Avatar photo

    PanGoroli

    14 września 2017 at 12:46

    Ja tu nie widzę innego rozwiązania – za sabotaż klubu jest jedyna opcja – wypierdalać. Złodziej wcześniej czy później znów okradnie, dziwka skoczy w bok, a piłkarska dziwka zrobi to, co oni robią teraz. Jeśli o mnie chodzi, gieksiarza z ponad 40 letnim stażem, to wywalić ten piłkarski kompost, pojeździec po 3 4 8 ligach w regionie, tam, gdzie GieKSę mają w sercu. I niech spadną, niech dostają w dupę, ale przekaz pójdzie – GieKSa to nie miejsce dla piłkarskich kurw.

  7. Avatar photo

    PanGoroli

    14 września 2017 at 12:49

    A przynajmniej przywrócona będzie gieksiarska tradycja – walka, charakter, to, co sprawiało, że ktoby do nas nie przyjeżdżał, to w galotach miał pełno. To, co sprawiło, że tylu pokochało ten klub. Teraz nie ma GieKSy. I tym chujom ode mnie nie ma wybaczenia.

  8. Avatar photo

    PanGoroli

    14 września 2017 at 12:59

    A pierwsze, to zacząłbym od wywalenia midzierskiego. Na kilometr widać, że to taki piłkarski Macierewicz.

  9. Avatar photo

    Hanys

    14 września 2017 at 15:19

    „osoby zakładające koszulki z herbem naszego ukochanego klubu” Przepraszam czy ktoś na tych adidasowych szmatach widział herb Gieksy? Może właśnie jest taka gra jakie barwy i pseudoherb na tych szmatach/koszulkach?

  10. Avatar photo

    Krzysztof

    14 września 2017 at 15:43

    Uważam, że jeśli taka sytuacja, ja teraz, no, może z mniejszym nasileniem, trwa od lat kilku i żaden trener, ani żaden skład tego nie zmienił, to w 100% za taki efekt odpowiedzieć powinien Prezes. ON odpowiada za dobór ludzi – raz, dwa się można pomylić, ale ZA KAŻDY RAZEM?
    Nie rozumiem pretensji tylko do piłkarzy, w dodatku w takim tonie. Takie mają umiejętności i tyle.
    Ktoś to musi poukładać, a Pan Cygan, ewidentnie, ni ema pomysłu. I tyle.
    Drużyno! Powodzenia w następnym meczu! 🙂 Zawsze będę Was wspierał.

  11. Avatar photo

    Rafi

    14 września 2017 at 15:55

    ….swoją drogą przy okazji „reformy” klubu herb można by odświeżyć.

  12. Avatar photo

    wiatrak

    14 września 2017 at 17:10

    Wszyskich ze starego skladu ,pierwszy Goncerz powinien poleciec .Co do prezesa to udalo mu sie poukladac ten klub finansowo dlatego szacunek sie nalezy.Kazdy trener ma zwiazane rece jezeli nie potrafi walnac w stol i wypieprzyc ludzi ktorzy sa ze starego skladu i psuja wszystko,dlatego trener do dymisji.

  13. Avatar photo

    Marcin

    14 września 2017 at 17:33

    ja już kurwa nie mam siły oglądać te laleczki z naszym herbem,jest to bardzo smutne ale niestety prawdziwe.CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE.

  14. Avatar photo

    WIERNY

    14 września 2017 at 17:59

    Krzysztof racja. Zostawcie piłkarzy, grają tak jak ich zmotywował prezes i trener. Jestem pewien, że odpowiednia osoba prezesa i trenera może i z tych zawodników coś jeszcze wydobyć.Pytanie retoryczne, czemu kosa nie blokuje shela za smutasowe wizje?

  15. Avatar photo

    GieKSiorz

    14 września 2017 at 19:37

    Panie Cygan jestem zdania ze Pan się pogubil,ale szacunek za decyzje o dymisji.niekeidy tak jest ze trzeba nowego spojrzenia na pewne sprawy,mam prosbe do władz miasta,zarzadu itd.budujmy silna GieKSe w oparciu o młodych zawodnikow,dobry scout i menadżer to 70% sukcesu.kontrakty uzależnione od wynikow,a Panie Krupa stadion potrzebny na już tylko tak można pchnąć ten klub w lepsza przyszlosc.

  16. Avatar photo

    Irishman

    15 września 2017 at 06:41

    Shellu, masz dużo racji.
    Ale jak to jest? Przez nasz klub, grający od 9 lat w I lidze przewinęła się ponad setka piłkarzy, którzy zagrali w stu-kilkudziesięciu meczach.
    No, a właściwie ten komentarz można byłoby napisać pod wieloma (może nawet większości?) z nich. I odnosiłby się do większości z tych grajków.

    No więc co jest do ch…. z nami, że u nas od tylu lat trwa jakiś p… „dzień świstaka”?

  17. Avatar photo

    lolek77

    15 września 2017 at 09:22

    Przecież mamy współpracę z ROZWOJEM brać Tabisia , Marchewkę i innych i gramy dalej jak nasi juniorzy za słabi , a im podesłać naszych dziadków w zamian 🙂

  18. Avatar photo

    Rafał

    15 września 2017 at 17:19

    Po pierwsze to trzeba by zmienić trenera który se nie radzi od początku sezonu. Roszady w kadrze zrobić dać nowego trenera i cały sztab, trzeba przewietrzyć ławkę trenerską i piłkarzom przez 2 miesiące nie wypłacać pensji to zaczną grać bo chyba za dobrze im jest!!!

  19. Avatar photo

    Set

    15 września 2017 at 20:51

    Rotacje w zespołach Nice 1 Ligi były bardzo duże, tyle że patologie piłkarską gramy MY…. Zawodowcy???? ale nie u nas!!! Nie będę ich już obrażał bo nie ma sensu ale prawda jest taka że taki zespół jak Ks Kleszczów (Klasa C) ma więcej Charakteru i Ambicji żeby grać o 3 pkt. w każdym meczu!!!! Brutalna jest prawda: jeśli nie potrafisz walczyć na całego w każdym meczu to nadajecie się wiecie do czego….. KS Bobrowniki Dmuchane Latawace tam jest miejsce dla nieudaczników zwanych zawodnikami którzy niszczą nasza Kochaną GieKSe…

  20. Avatar photo

    jaro

    17 września 2017 at 15:46

    wypierdolic tych nieudacznikow bez ambicji sportowe zera !!! za co kurwy biora kase fryzjer przy naszych pseudozawodnikach to pikus !!! i niepieerdolcie ze przez 10 lat nie bylo zawodnikow ktorzy nie byli waleczni tylko poprostu sie ich pozbywano czerwinski,wrobel,gancarczyki td.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga