Dołącz do nas

Siatkówka

Zwycięstwo GieKSy nad Dafi Społem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zgodnie z naszymi przewidywaniami trener Piotr Gruszka desygnował do gry ten sam skład co w ostatnim meczu, natomiast wśród gospodarzy nastąpiła jedna zmiana na ataku, gdzie Michała Superlaka zastąpił Tomislav Dokić.

 

Bardzo pewnie zaczęli nasi siatkarze spotkanie w Kielcach. Pierwsze dwa oczka zapisali na nasze konto Quiroga i Butryn na które odpowiedział Dokić. Po akcji ze środka Pietraszki i jego asie prowadziliśmy już 1:4. Na dobry atak Dokicia odpowiedział Kapelus atakiem po prostej, następnie Pawliński trafił po skosie, a Kohut uderzył mocno ze środka oraz zablokował atak Morozowa (3:7). Na kolejną akcję Pawlińskiego odpowiadamy zbiciem Butryna po bloku w aut oraz asem Kohuta (4:9) czym zmusiliśmy już trenera Daszkiewicza do wzięcia czasu. Po nim Pawliński trafił po prostej, a Quiroga uderzył po bloku w aut i pierwszy challenge niczego nie zmienił. Pierwszą dłuższą wymianę skończył Wachnik zbiciem po rękach naszych siatkarzy, a potem Schamlewski wykorzystał kontrę ze środka. GKS również zdobywa dwa oczka z rzędu za sprawą pewnego ataku Pietraszki oraz bloku Butryna (7:13). Na akcję ze środka Schamlewskiego odpowiadamy mocnym atakiem Kapelusa i Butryna po rękach rywali oraz akcją Kohuta ze środka (9:16), na co trener gospodarzy zareagował wzięciem drugiej przerwy na żądanie. Słabszy okres gry (błędy na zagrywce i w ataku) zamykamy mocnym atakiem Butryna ze skrzydła oraz blokiem Pietraszki na Superlaku (12:19). Dobre akcje Superlaka po skosie, Wachnika na kontrze po naszych rękach oraz Morozowa ze środka, pozwoliły odrobić gospodarzom część strat (15:20). Szybko odpowiadamy za sprawą Quirogi, atakiem po bloku w aut oraz jego asem i udaną kontrą w wykonaniu Butryna (15:23). Dwa serwisy autowe Quirogi oraz Superlaka dały pierwszą piłkę setową dla GKS-u. Tę wybronił atakiem ze środka Schamlewski, drugą Dokić na kontrze, a trzecią sprezentował nam Szymański serwując w siatkę (18:25). Po pewnym i wyraźnym zwycięstwie to GieKSa wyszła na prowadzenie.

 

Drugą partię zaczęliśmy od kontry w wykonaniu Butryna oraz bloku Pietraszki Na Dokiciu. Dafi Społem szybko odpowiada, Pawliński trafił z drugiej linii, Wachnik na kontrze po skosie oraz bardzo długą wymianę skończył zbiciem przyjmujący kielczan (3:2). GieKSa szybko wróciła do gry z pierwszego seta. Wpierw Butryn trafił mocno po skosie, potem w roli głównej wystąpił Kohut kończąc z przechodzącej piłki oraz po długiej wymianie również w ten sam sposób, potem Quiroga uderzył z drugiej linii, Butryn zakończył skutecznie bardzo długą akcję (to już czwarty nieudany challenge gospodarzy) i znów Kohut skończył z przechodzącej piłki, następnie Butryn trafił po bloku w aut, a Quiroga mocno po prostej, na co rywale odpowiedzieli zaledwie akcją Schamlewskiego ze środka (7:10). Po zbiciu Dokicia po bloku w aut (potem był pewny atak Pietraszki) oraz mocnym ataku Wachnika gospodarze zbliżyli się na dwa oczka straty (9:11). Pewny atak Butryna ze skrzydła i as Quirogi oraz jego atak z drugiej linii na kontrze doprowadziły do powiększenia naszej przewagi (9:14). Dobry okres gry w wykonaniu Wachnika (mocno po skosie razy 2, as serwisowy po trafieniu piłką w Mariańskiego oraz udana kontra po dłuższej akcji) doprowadził do odrobienia strat (14:15), u nas tylko Kapelus z trudnej piłki zbiciem po skosie trafił w narożnik boiska. Kolejne akcje Schamlewskiego ze środka, mocny atak Butryna po bloku w aut oraz Pawlińskiego po skosie, utrzymały oczko więcej po naszej stronie (16:17). Na kolejny atak Pawlińskiego w nasz blok (piłka trafia w antenkę), odpowiadamy atakiem Quirogi z trudnej piłki, asem Witczaka (piłka przetoczyła się po taśmie na stronę rywali), co dało wynik 17:20 oraz czas dla gospodarzy. Po nim nasz kapitan zaserwował w siatkę, a Quiroga mocno po bloku w aut, następnie Butryn na kontrze trafił piłką w antenkę, a Dokić na kontrze trafił w aut (19:22) i kolejny challenge dla kielczan niczego tu nie zmienił. Serwis w siatkę Pietraszki oraz as Wachnika (21:22) zmusił trenera Gruszkę do wzięcia czasu. A po nim Wachnik zaserwował w siatkę, natomiast Dokić uderzył mocno po naszych rękach, z kolei Kapelus popełnił szkolny błąd i nie skończył prostej piłki przez co został zablokowany i mieliśmy remis po 23. Po bardzo długiej wymianie w końcu pomylił się Dokić posyłając piłkę w aut, a chwilę potem wydawało się że wybronił pierwszą piłkę setową dla GKS-u atakiem ze skrzydła. Jak korzystać z challengu pokazał Piotr Gruszka, biorąc go w kluczowym momencie seta, gdzie wykazano w czasie ataku gospodarzy, przekroczenie linii środkowej boiska przez Morozowa (23:25). I w taki „dziwny” sposób wygrywamy nerwową końcówkę.

 

Trzeci set otworzyły po dwie skuteczne akcje w wykonaniu Butryna oraz Morozowa (2:2). Po serwisie Pietraszki w siatkę, Wachnik wykorzystał kontrę zbiciem po naszych rękach, ale szybko za sprawą Butryna który trafił po bloku w aut oraz bloku Komendy na Pawlińskim, doprowadzamy do remisu po 4. Po ataku ze środka po rękach w aut Schamlewskiego, wpierw nastąpiła seria błędów po stronie gospodarzy (Dokić serw w siatkę, Schamlewski ze środka trafił w taśmę i piłka wyszła na aut, jeszcze raz Dokić uderzył daleko w aut oraz Wachnik trafił piłką w siatkę) która doprowadziła do stanu 5:8 oraz przerwy na żądanie dla trenera Daszkiewicza. Po niej nastąpił okres bardzo dobrej gry naszych siatkarzy, a w roli głównej wystąpił Emanuel Kohut. Słowacki środkowy wpierw trafił ze środka po bardzo długiej wymianie (plus kontra Quirogi ze skrzydła), potem znów wykończył bardzo długą akcję po świetnej obronie naszego libero, Stańczaka, następnie ponownie dłuższą wymianę skończył z przechodzącej piłki i na koniec po przebiciu piłki na naszą stronę zakończył akcję na siatce. To był show Kohuta i nasze prowadzenie 5:13, a to wszystko przy dobrej zagrywce Kapelusa! Wydawało się w tym momencie, że sprawa wygrania tej partii była już rozstrzygnięta. Nic bardziej mylnego, bo dość szybkom zaczęliśmy tracić swą dużą przewagę. Naszemu siatkarzowi pozazdrościł rezerwowy Szymański i tym razem to on wziął sprawy w swoje ręce. Zaczął od uderzenia po prostej, potem zaserwował asa, by w kolejnej zagrywce trafić piłką w aut, następnie trafił atakiem z drugiej linii, plus błąd przełożenia ręki nad siatką Komendy i już tylko 9:14. Na akcje Butryna mocno po rękach rywali oraz Pietraszki ze środka, rywale odpowiedzieli mocnym atakiem Wachnika po bloku w aut, tym samym Łapszyńskiego, kontrą w wykonaniu Szymańskiego po naszych rękach oraz asem Wachnika (13:16). Po time oucie dla naszego trenera, Kapelus trafił po skosie, potem znów Szymański uderzył po naszym bloku w aut, a Butryn po skosie (14:18). As Łapszyńskiego, zbicie Szymańskiego po naszym bloku w antenkę oraz kontra Wachnika doprowadziły do zniwelowania naszej przewagi na 18:19! Nerwowa końcówka zaczeęa się od kiwki Quirogi w środek boiska oraz serwisu Kohuta w aut (19:20). Następnie Butryn trafił mocno ze skrzydła, a Łapszyński skończył dłuższą wymianę po bloku w aut (20:21). Atak Quirogi po skosie oraz jego as, dały sporą przewagę (20:23), by równie szybko ją stracić za sprawą akcji ze środka Morozowa oraz asa Wachnika po złym przyjęciu piłki przez Kapelusa (22:23). Po przerwie na żądanie trenera Gruszki, Wachnik zaserwował w aut, a pierwszą piłkę meczową wybronił Morozow zbiciem ze środka, by przy drugiej zamknąć ten mecz za sprawą mocnego ataku Kapelusa z trudnej piłki (23:25).

 

25 lutego (niedziela) – hala Legionów – Widzów 2170

Dafi Społem Kielce – GKS Katowice 0:3 (18:25, 23:25, 23:25)

Społem: Stępień, Dokić (5), Schamlewski (6), Morozow (6), Wachnik (14), Pawliński (7), Czunkiewicz (libero) oraz Adamski, Superlak (1), Nalobin, Szymański (6), Łapszyński (3). Trener: Dariusz Daszkiewicz.
GKS: Komenda (1), Butryn (16), Pietraszko (8), Kohut (12), Kapelus (5), Quiroga (13), Mariański (libero) oraz Witczak (1), Stelmach, Stańczak (libero). Trener: Piotr Gruszka. MVP: Marcin Komenda.

 

Przebieg meczu:
I: 2:5, 5:10, 9:15, 14:20, 18:25.
II: 3:5, 6:10, 11:15, 17:20, 23:25.
III: 5:4, 5:10, 9:15, 18:20, 23:25.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    MAJCK

    26 lutego 2018 at 12:54

    Klub Kibica Siatkówki GKS i KKN GKS KATOWICE 15 osób

  2. Avatar photo

    dębiana

    26 lutego 2018 at 18:48

    Bala najważniejsza ale fajnie ich było słychać ,szacunek

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga