Dołącz do nas

Felietony

Post scriptum do meczu z Górnikiem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Meczu w Łęcznej nie mogliśmy relacjonować od początku. Na przeszkodzie stanęła jedna osoba, o której poniżej. Oba kluby grają w tej klasie rozgrywkowej już szósty sezon z rzędu, dlatego wydawałoby się napisanie post scriptum może być trudne (bo nie chcemy się powtarzać). A jednak okazuje się dość obszerne, więc zapraszamy do lektury i tym samym zamykamy temat tego spotkania.

1. Do Łęcznej wyjechaliśmy prawie siedem godzin przed meczem. Co prawda nasz automobil nie grzeszył możliwościami, natomiast nieraz już na Lubelszczyznę wyjeżdżaliśmy z tym zapasem i nigdy nie było problemu.

2. Polskie drogi jednak są jakie są, to wiadomo. To co jednak najbardziej irytuje to to, że jeden z drugim rolnik wyjedzie se traktorem na drogę i potrafi tak spowolnić i zatamować ruch, ze szkoda gadać. A za traktorem często jakiś jełop, który mimo bezpiecznej drogi, nie potrafi go wyprzedzić, bo a nuż spod ziemi wyrośnie coś z naprzeciwka. Te obrazki są bardziej charakterystyczne na wschodzie niż zachodzie Polski.

3. To spowodowało, że na stadionie byliśmy na lekki styk, ale nie na tyle późno, żeby nie zrelacjonować meczu od początku. Akredytacje odebraliśmy w siedzibie klubu na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem. Nie było z tym najmniejszego problemu.

4. To co się działo chwilę później zakrawa na miano paranoi. Jakiś idiota, mieniący się ochroniarzem czy stewardem powiedział nam, że nie ma przejścia na sektor prasowy. Potem okazało się, że rzeczywiście sektor ten jest tak umiejscowiony, że musielibyśmy przejść przed ławkami rezerwowych.

5. To jednak jedno. Gdy spytaliśmy jak dojść na sektor prasowy, ten wątpliwego wysokiego ilorazu inteligencji jegomość pokazał nam coś w stylu, żeby okrążyć stadion i wejść na przeciwległą trybunę. Mecz się już rozpoczynał, nie uśmiechało nam się tracić pół godziny na objeżdżanie Łęcznej, aby dostać się na obiekt z innej strony.

6. Po spojrzeniu na tamtą trybunę, ciężko było dojrzeć jakiegokolwiek dziennikarza. Kamery owszem – były, ale żurnalistów zero. Raczej nie rozważaliśmy opcji, że zainteresowanie mediów spotkaniem jest tak nikłe, toteż założyliśmy, że się coś koledze pomyliło.

7. Pamiętając dokładnie, gdzie prasówka jest umiejscowiona, cała sytuacja napawała zdziwieniem. Zapytaliśmy więc wprost, pokazując w stronę sektora prasowego sprzed roku, dwóch, trzech itd. z pytaniem „Przecież tam zawsze był sektor prasowy, to już go tam nie ma?”. Odpowiedź okazała się takowa: „Nie ma tam sektora prasowego”.

8. Postanowiliśmy wyjść z trybuny, na której się znajdowaliśmy i wejść drugim wejściem, kilka metrów dalej. Po tym zabiegu, naszym oczom ukazał się… sektor prasowy! W niezmiennym od lat stanie, przygotowany do pracy. Okazało się, że intuicja nie zawiodła.

9. To nic, że przy tym drugim wejściu zażądali od nas dowodów osobistych, mimo że wcześniej już byliśmy na stadionie bez okazywania dokumentów tożsamości, a akredytacje mieliśmy zawiszone na szyi. Ci akurat okazali się po prostu większymi służbistami. Było to dziwne, ale wykonali swoją pracę.

10. Na obiekcie w Łęcznej nigdy nie mieliśmy problemów, zawsze akredytacje były przygotowane, bardzo pomocny raz był Sławomir Nazaruk, warunki do pracy są dobre, tak więc nie możemy mieć zastrzeżeń do klubu Górnik Łęczna. Jednak ochrona w całej Polsce niestety raz po raz popisuje się głupotą i totalną ignorancją. Nie wspominając, że tak naprawdę prawie nigdy nikt nic nie wie. Ale sprawa z „prasówką” okazała się przegięciem.

11. Przez całą sytuację relację radiową rozpoczęliśmy od ok. 8. minuty meczu. Wtedy GKS przegrywał już 0:1, o czym nie mieliśmy szans poinformować na żywo. Także i materiały video okazały się uboższe, zarówno u nas, jak i na oficjalnej stronie GKS (podróżowaliśmy razem)…

12. Na stadionie w Łęcznej po raz pierwszy od dłuższego czasu mieliśmy mecz z młynem na trybunach. Górnik wrócił do swojej tradycyjnej nazwy, a na trybuny wrócili kibice. Od razu atmosfera była lepsza, bo poprzednie mecze toczyły się w niemal absolutnej ciszy (choć trener Piotr „Michał Bajor” Rzepka twierdził, że atmosfera wówczas była wspaniała). Szkoda tylko, że zabrakło kibiców GieKSy.

13. Początki meczów wyjazdowych z Łęczną są ostatnio dla GKS tragiczne. Rok temu już w 3. minucie Kamil Oziemczuk dał prowadzenie gospodarzom. Dwa lata temu do przerwy co prawda było 0:0, ale już po 30. sekundach drugiej części gry ukłuł nas Wojciech Łuczak. Teraz w 4. minucie gola zdobył Łukasz Zwoliński.

14. Trenerzy niby spokojnie oglądali mecz, ale zdarzyły im się poważne wybuchy złości. Jurij Szatałow, gdy Sergiusz Prusak raz bezsensownie według szkoleniowca wybił piłkę, Kazimierz Moskal – 2 razy – gdy po stratach Sławomir Duda i Rafał Pietrzak stawali w miejscu i rozpamiętywali coś, zamiast gonić rywala.

15. Czerowna kartka dla Łukasza Budziłka została pokazana niesłusznie. Co prawda z trybun wyglądało to rzeczywiście na bardzo ostry atak, ale po pierwsze – nie trafił w Sebastiana Szałachowskiego, po drugie – noga wcale nie była uniesiona aż tak bardzo wysoko. Jeśli sędzia za takie coś pokazuje czerwoną kartkę, to powinien zastanowić się nad sytuacją z Mundialu ’82, kiedy bramkarz RFN Harald Schumacher staranował i wybił zęby francuskiemu zawodnikowi Patrickowi Battistonowi. Filmik do obejrzenia tutaj. Porównajmy obie sytuacje i dojdźmy do wniosku, że Budził powinien dostać tylko żółtko.

16. Szałachowski po meczu powiedział, że po tym starciu mógłby mieć połamane obie nogi. Tak doświadczony zawodnik, wiele lat w Legii Warszawa, a wypowiada się jak klasyczny – za przeproszeniem – pizduś. To twarda gra, więc taką postawę zostawmy może Jakubowi Koseckiemu z Legii.

17. Po czerwonej kartce Łukasz Budziłek obserwował poczynania kolegów z trybuny. Próbował ich zagrzewać, ale momentami można było odnieść wrażenie, że robił to bez większego przekonania. Sam mecz nie rozwijał się optymistycznie, więc można to zrozumieć.

18. Po meczu, zanim rozpoczęła się konferencja prasowa, jeden pan (odpowiedzialny za przygotowanie sali) zaczął rozstawiać krzesełka. Przesuwał je odsuwał, ustawiał w rzędy, to na lewo, to na prawo, to tam, to z powrotem. Trzeba przyznać – istny sztukmistrz, żonglerka nie jest mu obca.

19. To był piąty z rzędu przegrany mecz GKS w Łęcznej. Tak tragicznej passy GKS nie ma nigdzie. Nawet w Świnoujściu, gdzie łoją nas regularnie, przydarzył się jeden remis. Stadion jest przeklęty, bo nie tylko GKS tam przegrywa, ale też gra bardzo słabo.

20. Pocieszające jest to, że u siebie GKS z tym rywalem ostatnio regularnie wygrywa. Było już 4:2, 1:0 i 1:0. Liczymy na podtrzymanie tej passy wiosną.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Markus

    4 września 2013 at 14:31

    Kazek, chytej te towarzystwo za ryj póki czas. Jeśli ftoś se robi podśmiechujki na ławie kiedy drużyna przegrywo, to coś tu qrwa niy je halo. Jeśli komuś niy zależy- „WYPIERDOLIĆ”. Awans może poczekać, ale niech grajom Ci, kierym zależy. Zarząd tu stoi murem i na pewno kopaczom niy udo siye zwolnić trenera.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Hokej

Kalaber w Katowicach!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu JKH GKS Jastrzębie, słowacki szkoleniowiec powiedział, że może to być jego ostatni mecz na ławce trenerskie JKH. Dziś już wiadomo, że selekcjoner reprezentacji przenosi się do Katowic.

Jacek Płachta może jednak spać spokojnie, Robert Kalaber będzie w Katowicach szefem hokejowej Akademii Młodej GieKSy. Władze Katowic chcą mocno postawić na hokej, głośno mówi się o budowie nowego lodowiska, stąd potrzeba podniesienia jakości szkolenia młodych hokeistów i połączenia sił (w Katowicach szkolenie prowadzi się w dwóch klubach – GKS i Naprzód) oraz wykorzystania potencjału lodowych tafli. Plan szkolenia przygotował Henryk Gruth (współtwórca szwajcarskiej szkoły hokejowej) we współpracy z Robertem Kalaberem oraz specjalistami z katowickiej AWF i słynnej fińskiej szkoły hokejowej Vierumaki. Za realizację programu będzie odpowiedzialny słowacki szkoleniowiec.

Jacek Płachta cieszy się w Katowicach pełnym kredytem zaufania, w dalszym ciągu będzie odpowiedzialny z prowadzenie Hokejowej Dumy Katowic. Jego kontakty oraz fakt, że syn trenera Mathias Plachta gra w drużynie Adler Mannheim spowodowały, że oba kluby są na drodze do podpisania porozumienia o współpracy sportowej. Adler ma najlepszą szkółkę hokejową, która jest wzorem szkolenia w Niemczech. Nieaktualny jest zatem temat przenosin Płachty do Oświęcimia, tamtejsi działacze w swoim stylu próbowali nakłonić katowickiego szkoleniowca do zmiany otoczenia. Szkoleniowiec miał razem z obecnym dyrektorem sportowym GieKSy pomóc tamtejszej ekipie wrócić na salony.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Live: EUFORIA W KATOWICACH!!!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

30.03.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramki: Olkowski (38-sam.), Szymczak (90) – Zahović (51)
GKS: Kudła – Wasielewski (88. Marzec), Czerwiński, Jędrych, Klemenz, Galan (80. Gruszkowski) – Kowalczyk, Repka, Nowak, Błąd (78. Drachal) – Bergier (78. Szymczak).
Górnik: Majchrowicz – Kmet (78. Josema), Szcześniak, Janicki, Janża, Olkowski (46. Sow), Sarapata, Hellebrand, Podolski, Furukawa, Zahović (87. Bakis).
Ż.kartki: Jędrych – Podolski
Cz.kartki:
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 15048

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga