Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Punkt GieKSy w Łęcznej mimo beznadziejnej połowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:2 (2:0).

 

1liga.org – Sobota w F1L: Stal Rzeszów pokonuje Wisłę Kraków!

[…] Już w 4. minucie meczu Dawid Kudła został po raz pierwszy przetestowany przez Damiana Zbozienia, którego strzał instynktownie obronił. W 23. minucie Dawid Kudła przy wznowieniu podał piłkę tak, że dopadli do niej zawodnicy Górnika, a Damian Gąska skorzystał z nadarzającej się okazji i zdobył gola. Piłkarze górnika nie zwolnili tempa i chwilę później golkiper GieKSy musiał ponownie wyciągnąć się jak struna, aby piłka nie wpadła do bramki. W 34. minucie Serhii Krykun podwyższył wynik na 2:0, tym razem bramkarz gości był bez szans. W drugiej połowie zawodnicy GKS-u częściej znajdowali się przy piłce, jednak konkretnego zagrożenia bramki gospodarzy trudno było szukać. Dopiero w 70. minucie po zamieszaniu w polu karnym gola kontaktowego zdobył Michał Kołodziejski. Kilka minut później przed wyborną okazją był Jakub Arak, jednak górą był Maciej Gostomski. W 82. miuncie po podaniu w pole karne Grzegorza Rogali wystarczyło, że Marko Roginić dołożył nogę, by zdobyć gola wyrównującego. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry silny strzał zza pola karnego mógł zaskoczyć Kudłę, ten jednak odbija piłkę, a poza boisko posłał ją Kołodziejski.

 

sportdziennik.com – Punkt GieKSy w Łęcznej mimo beznadziejnej połowy

[…] Serię trzech wyjazdów GieKSa zaczęła w Szczecinie (2:0 z Pogonią II w Pucharze Polski), kontynuowała w Opolu (1:0), a zakończyła w sobotni wieczór w Łęcznej. Zremisowała 2:2, odrobiła dwubramkową stratę, ale mimo wszystko muszą towarzyszyć jej ambiwalentne odczucia i pewien niesmak, bo w pierwszej połowie zaprezentowała się po prostu skandalicznie. Nie dość, że katowiczanie nie mieli wtedy nic do zaproponowania w ofensywie – odnotować można jedynie strzał Rafała Figiela z rzutu wolnego w środek bramki – to jeszcze sami popełniali proste błędy w defensywie. Pierwszego straconego gola poprzedziło złe zagranie Dawida Kudły, który wybił piłkę w środek pola pod nogi Damiana Gąski. Ten wymienił podania z Łukaszem Grzeszczykiem, by następnie trafić w dolny róg, radząc sobie z Arkadiuszem Jędrychem i Michałem Kołodziejskim. Niedługo potem było już 2:0, gdy po dośrodkowaniu z prawej flanki Serhij Krykun bez trudu poradził sobie z pasywnymi Bartoszem Jaroszkiem i Oskarem Repką, uderzając przy słupku. Nic nie wskazywało na to, że GKS może wywalczyć na Lubelszczyźnie korzystny rezultat, nawet zważywszy na fakt, że gospodarze dołują, wygrali tylko 1 mecz i usiłują odskoczyć od strefy spadkowej tabeli. W ostatnich tygodniach drużyna prowadzona przez Ślązaka Marcina Prasoła notuje progres, była w stanie rozbić Odrę Opole czy wyeliminować Arkę z Pucharu Polski (i to w Gdyni), stoczyła też zacięty (2:3) bój z ŁKS-em w Łodzi. W sobotę paliwa nie wystarczyło jej na pełne 90 minut. Do drugiej połowy GKS przystąpił z trzema zmianami – szybko dokonana została też czwarta – i zaprezentował się nieporównywalnie lepiej, za co został nagrodzony. W 70. minucie kontaktową bramkę zdobył Kołodziejski, trafiając z bliska po rożnym Figla i zgraniu Arkadiusza Jędrycha. Potem do wyrównania mógł doprowadzić Jakub Arak, czyli jeden ze zmienników, ale nie doczekał się przełamania i premierowego trafienia w barwach GieKSy, bo jego strzał obronił Maciej Gostomski. Co nie wyszło Arakowi, wyszło Marko Roginiciowi. Chorwat dopełnił tylko formalności po podaniu Grzegorza Rogali z lewej strony. Była 81. minuta, wydawało się, że to łęcznianie są na łopatkach i GKS może pójść za ciosem, ale w końcówce i czterech doliczonych przez sędziego minutach nawet goręcej było za sprawą ataków gospodarzy, którzy złapali jeszcze ostatni oddech. Po ostatnim gwizdku zadowolony nie mógł być nikt.

 

dziennikwschodni.pl – Dwie kompletnie różne połowy

Górnik Łęczna prowadził do przerwy z GKS Katowice 2:0 i wszystko wskazywało na to, że zapisze drugą w tym sezonie wygraną. Jednak po zmianie stron „zielono-czarni” mocno spuścili z tonu i zamiast kompletu punktów dopisali na swoje konto tylko jeden.

[…] Podopieczni trenera Marcina Prasoła zaczęli starcie z „Gieksą” z dużym animuszem. Już w czwartej minucie groźny strzał oddal Sergiej Krykun, ale Dawid Kudła nie dał się zaskoczyć. Potem tempo nieco spadło, ale w 23 minucie Górnik wyszedł na prowadzenie. Goście popełnili fatalny błąd w wyprowadzeniu piłki. W efekcie ta trafiła po przechwycie do Damiana Gąski, a ten  płaskim strzałem w długi róg otworzył wynik spotkania. Dwie minuty później przyjezdni znów popełnili prosty błąd podczas konstruowania akcji. Piłkę na środku boiska przejął Łukasz Grzeszczyk lecz zamiast zagrywać do Gąski zdecydował się na indywidualne zakończenie akcji i jego strzał odbił bramkarz GKS. W 35 minucie gospodarze wygrywali już 2:0. Futbolówkę w polu karnym gości otrzymał Krykun, po czym „zatańczył” pomiędzy obrońcami z Kartowic i mocnym strzałem po ziemi podwyższył prowadzenie łęcznian. Ekipa trenera Rafała Góraka zagroziła łęcznianom w 40 minucie. Wówczas z rzutu wolnego mocno huknął Rafał Figiel, a Maciej Gostomski instynktownie odbił piłkę przed siebie.

W przerwie goście przeprowadzili aż trzy zmiany, a jednym z zawodników, którzy weszli na murawę był były piłkarz Chełmianki Chełm Dawid Brzozowski. Rotacje w ekipie gości przyniosły skutek bo GKS zaczął stopniowo przejmować inicjatywę. W 54 minucie z dystansu uderzył Grzegorz Rogala, ale Gostomski nie miał problemów z obroną strzału. Trzy minuty później groźnie z ostrego kąta strzelał Grzeszczyk, a chwilę potem strzał Dawida Tkacza przeleciał nad poprzeczką. Jednak później łęcznianie zostali zepchnięci na własną połowę i 70 minucie rywale zdobyli gola kontaktowego. Po rzucie rożnym piłkę z bliska do bramki skierował Michał Kołodziejski. GKS zwietrzył szansę i szukał kolejnej bramki. W 76 minucie Gostomski wygrał pojedynek z Jakubem Arakiem, ale pięć minut później nie miał nic do powiedzenia, kiedy Marko Roginić wpakował z bliska piłkę do siatki po bardzo dobrym dograniu od Grzegorza Rogali i mecz zakończył się podziałem punktów.

 

kurierlubelski.pl – Górnik Łęczna wypuścił z rąk komplet punktów. Remis z GKS Katowice

Po pierwszym gwizdku sędziego Górnik od razu ruszył do ataku i szybko uzyskał przewagę. Już w czwartej minucie gospodarze zmusili do ofiarnej interwencji bramkarza GKS, Dawida Kudłę. Obrońcy gości nie mieli czasu na wytchnienie, bo łęcznianie co chwila wrzutkami w pole karne szukali okazji do oddania strzału. Natomiast piłkarze z Katowic tylko sporadycznie przedostawali się pod bramkę Macieja Gostomskiego. Najczęściej ich próby były przerywane przez defensorów Górnika.

Przewagę zielono-czarnych w końcu udokumentował Damian Gąska, który wykorzystał karygodny błąd rywali. Bramkarz GKS krótko wybił piłkę, czym zaskoczył swoich kolegów. Futbolówkę przejął Gąska, po czym zbiegł w prawo i strzałem z jedenastu metrów pokonał Kudłę. Gąsce nie przeszkodziło nawet dwóch próbujących go powstrzymać zawodników GKS. Dwie minuty później Kudłę chciał zaskoczyć Łukasz Grzeszczyk, ale przy jego strzale golkiper GieKSy wykazał się udaną interwencją. Z kolei próba strzału głową Victora Lykhovydki okazała się minimalnie niecelna.

W 35. minucie Górnik zadał drugi cios. Sergiej Krykun otrzymał podanie na piąty metr i chociaż został otoczony przez kilku obrońców, to nie pozwolił odebrać sobie piłki. Obrócił się i płaskim strzałem trafił przy dalszym słupku. To trzeci gol ukraińskiego pomocnika w tym sezonie.

W przerwie trener gości dokonał trzech zmian, a jego drużyna w drugiej połowie odważniej zabrała się za odrabianie strat. Gra częściej przenosiła się z połowy katowiczan pod bramkę zielono-czarnych. Wciąż jednak podopieczni trenera Marcina Prasoła zagrażali bramce przeciwnika i kilka razy próbowali trafić do siatki. Ale przyjezdni czuli się coraz pewniej i w końcu dopięli swego. Gola kontaktowego, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zdobył w 70. minucie Michał Kołodziejski. Rafał Figiel podał na bliższy słupek, gdzie głową lot piłki przedłużył Arkadiusz Jędrych i futbolówka spadła pod nogi Gostomskiego i w tym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Kołodziejski, który z najbliższej odległości „wepchnął” piłkę za linię bramkową. Zdobyta bramka podziała mobilizująco na zespół trenera Rafała Góraka. Następne ataki były jeszcze groźniejsze. Kolejny ostrzegawczy strzał oddał Jakub Arak, ale Gostomski świetnie zachował się w tej sytuacji. Goście nacierali i w 81. minucie z prawej strony piłkę wstrzelił Grzegorz Rogala, a dopadł do niej pozostawiony bez opieki Marko Roginić.

 

gol24.pl – Katowiczanie po przerwie uratowali punkt

Piłkarze GKS Katowice pojechali do Łęcznej po dwóch kolejnych wygranych. Katowiczanie chcieli podtrzymać dobrą passę w spotkaniu ze spadkowiczem z PKO Ekstraklasy, który kiepsko rozpoczął sezon. Niestety podopieczni trenera Rafała Góraka do przerwy dali sobie strzelić dwie bramki i po zmianie stron musieli się sporo natrudzić, by nie wracać do domu z pustymi rękami.

Gospodarze objęli prowadzenie po zbyt krótkim wybiciu piłki przez Dawida Kudłę. Górnik przejął piłkę przed polem karnym i Damian Gąska precyzyjnym strzałem zaskoczył bramkarza GKS.

Łęczna poszła za ciosem i wynik jeszcze w I połowie podwyższył Serhij Krykun. Ukrainiec po serii zwodów w polu karnym wypracował sobie czystą pozycję i ją wykorzystał.

Katowiczanie próbowali odpowiedzieć uderzeniem z rzutu wolnego Rafała Figiela, ale Maciej Gostomski złapał piłkę. To była najlepsza sytuacja GieKSy do przerwy.

Po I połowie zanosiło się na drugą w sezonie wygraną spadkowicza, ale po zmianie stron goście byli już bardziej skuteczni. Trener Górak dokonał trzech zmian w składzie i katowiczanie ruszyli do odrabiania strat. Marko Roginić dwa razy minimalnie chybił celu, ale w końcu do siatki rywali trafił Michał Kołodziejski, który wykorzystał zagranie Arkadiusz Jędrycha.

GieKSa mogła wyrównać chwilę później, ale Jakub Arak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Górnika. Później bliski szczęścia był Dawid Brzozowski, ale dopiero na 10 minut przed końcem do remisu doprowadził Roginić kończąc wślizgiem zespołową akcję gości.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga