Dołącz do nas

Piłka nożna

Górnicze derby dla gospodarzy, którzy przełamali fatalną serię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – GKS Tychy. GieKSa wygrała 1:0 (0:0).

 

dziennikzachodni.pl – Górnicze derby dla gospodarzy, którzy przełamali fatalną serię
Piłkarze GKS Katowice przełamali serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Zespół Rafała Góraka trzy puinkty zgarnął w bardzo prestiżowych derbach z GKS Tychy. Dla gości oznaczało to drugą zmarnowaną szansę na objęcie prowadzenia w tabeli.
Mecz z GKS Katowice dla GKS-u Tychy był dla gości drugim atakiem szczytowym na pozycję liderów Fortuna 1. Ligi. Gospodarze natomiast wychodzili na swoją murawę z fatalną serią ośmiu meczów bez zwycięstwa (w tym okresie zdobyli tylko cztery punkty) i świadomością zbliżającej się strefy spadkowej.
W zespole z Tychów zabrakło wykartkowanych Nemanji Nedicia, Jakuba Budnickiego oraz Bartosza Śpiączki. Pustawo było także na ławce – również za kartki nie mogli się na niej pojawić pierwszy trener Dariusz Banasik oraz asystent Michal Farkas i trener przygotowania motorycznego Mateusz Surowiec. Formalnie zespół prowadził więc Bernard Kapuściński.
Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem, ciekawsze rzeczy niż na murawie działy się na trybunach. Oba zespoły miały po jednej niezłej sytuacji do zdobycia gola. W 13 minucie Wiktor Niewiarowski przeniósł piłkę nad bramką Dawida Kudły, a w 40 Mateusz Mak po totalnym zamieszaniu w polu karnym gości musnął swoim strzałem górną część poprzeczki nad głową Macieja Kikolskiego.
Po przerwie długo nie działo się nic wartego uwagi. Aż w 73 minucie Sebasitan Bergier podał dom Grzegorza Rogali i Kikolski asekurujacy „krótki” słupek wybił piłkę na róg. A z niego dośrodkowanie spadło przed Bergiera, który… brzuchem wepchnął piłkę do bramki!
Jak się okazało był to jedyny gol w tym spotkaniu, które nie było wielkim widowiskiem, ale miało w sobie wielki ładunek emocji.

 

Yoda, pirotechnika i żądanie zmiany trenera: kibice GKS Katowice na meczu z Tychami
Kibice GKS Katowice nie oszczędzali się na derbowym meczu z GKS Tychy. Atmosfera na Blaszoku była gorąca, nie zabrakło pirotechniki, efektownej oprawy i wymownego transparentu.
„Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera” – głosił transparent wywieszony na Blaszoku, czyli trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanów GKS Katowice już przed meczem z GKS Tychy.
Nastroje wśród fanów były kiepskie ze względu na fatalną serię katowiczan ośmiu meczów bez zwycięstwa. Rafał Górak stracił wsparcie kibiców, którzy od dłuższego czasu domagają się jego dymisji.
Spotkanie z Tychami wywoływało spore emocje i mocno zmobilizowało katowickich kibiców. W czasie meczu pojawiła się oprawa w stylistyce Gwiezdnych Wojen z mistrzem Yodą w roli głównej.
Mimo wszystko wbrew oczekiwaniom na górniczych derbach nie padł rekord frekwencji. Na trybunach zasiadło 3.835 widzów, w tym 409 kibiców gości.

 

sportdziennik.com – Przełamanie nadeszło
[…] GKS Katowice może nie zagrał najlepszego spotkania, ale przynajmniej wygrał, na co całe środowisko klubu czekało od sierpnia.
Derbowe starcie dwóch GKS-ów – tego z Katowic i tego z Tychów – przyciągnęło na Bukową nie tylko miejscowych kibiców, ale także tych przyjezdnych. Niska temperatura powietrza nie zraziła fanów obu zespołów. Ci ze stolicy województwa śląskiego wywiesili już na początku spotkania transparent z napisem „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera!”. To wyraz niezadowolenia fanów GieKSy, którzy od początku września nie zaznali smaku zwycięstwa swojego zespołu. Od kilku tygodni w mediach społecznościowych winą za fatalne wyniki drużyny obarczany jest szkoleniowiec. Teraz złość kibiców przeniosła się ze świata wirtualnego na trybuny.
Pozostały jedynie nadzieje na to, że w drugiej części meczu spotkania widowisko stanie się ciekawsze. Minuty jednak upływały, a na boisku wciąż działo się niewiele. Bramkarze byli praktycznie bezrobotni, a jedyną ważną interwencję zanotował Dawid Kudła, który przeciął groźne dośrodkowanie w pole karne. Po 60 minutach gry z trybun można było usłyszeć pierwsze oznaki zniecierpliwienia takim przebiegiem meczu. Jednak remis w tej fazie rywalizacji oznaczał, że każdy potencjalny gol może być tym decydującym o końcowym rezultacie.
Dopiero w trakcie ostatnich 20 minut GieKSa ożywiła się. W 73 minucie Grzegorz Rogala ruszył skrzydłem i sprawił problemy bramkarzowi rywali swoim uderzeniem. Chwilę później było już 1:0 dla gospodarzy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Sebastian Bergier i zapowiadało się na to, że w końcu zła passa ośmiu meczów ligowych bez zwycięstwa zostanie przerwana. Tak też się stało. Co więcej, katowiczanie mogli podwyższyć prowadzenie. Bergier znowu stanął przed okazją do zdobycia gola. Błąd Macieja Kikolskiego spowodował, że napastnik GKS-u mógł spróbować uderzenia z dystansu, w celu przelobowania golkipera. Podjął próbę, jednak była ona niecelna.
Jeszcze w doliczonym czasie gry bramkarz tyszan po raz kolejny popełnił błąd. Tym razem stworzył niemałe zamieszanie w okolicy 16 metra. Okazji jednak nie wykorzystał Shun Shibata. Mimo tego katowicki zespół w końcu odniósł zwycięstwo. Dzięki temu w budynku klubowym słychać było oddechy ulgi z powodu tego, że GieKSa zdobyła komplet punktów.

 

infokatowice.pl – Derby z Tychami dla GieKSy. Zwycięstwo po ponad dwóch miesiącach
Od końca sierpnia kibice GieKSy czekali na zwycięstwo swojej drużyny i w końcu się doczekali. W derbowym spotkaniu z GKS-em Tychy katowiczanie wygrali 1:0 po bramce Sebastiana Bergiera w 73 min.
Sympatycy GieKSy niezadowoleni z postawy swojej drużyny na początku meczu wywiesili transparent „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera”. Pomimo rozczarowania grą podopiecznych trenera Rafała Góraka, którzy swoje ostatnie spotkanie wygrali 26 sierpnia z Resovią, potem jednak głośno dopingowali swoją drużynę do zwycięstwa. Sam mecz stał na niskim poziomie. Widać było, że obie ekipy bardziej nastawione były na obronę niż szukanie goli. W pierwszej połowie nieco więcej z gry mieli gospodarze, którzy stworzyli dwie groźne sytuacje. W 18 min. Komor uderzył głową z dobrej pozycji, ale prosto w bramkarza. W końcówce blisko bramki był także Mak, ale trafił w poprzeczkę.
W drugiej odsłonie gra nie uległa zmianie. Oba zespoły grały głównie w środku pola, a jeśli już miały dobre okazje, to z reguły po błędach rywali. W 55 min. blisko objęcia prowadzenia byli goście, ale dobrą interwencją popisał się Kudła. W 66 min. po kolejnym błędzie naszej obrony blisko zdobycia bramki był Niewiarowski, ale zamiast spokojnie przymierzyć, huknął ile miał sił w nogach i przestrzelił. W 73 min. najlepszą okazję bramkową stworzyli katowiczanie. Bergier dobrze podał w polu karnym do Rogali, ten strzelił na krótki słupek, ale Kikolski odbił piłkę na rzut rożny. Chwilę później jednak trybuny na Bukowej oszalały z radości. Właśnie po rogu futbolówka odbiła się od Bergiera, zaskoczyła golkipera przyjezdnych i wturlała się do bramki. W końcówce GieKSa miała jeszcze jedną świetną okazję do podwyższenia prowadzenia. Bergier próbował przelobować bramkarza, który wyszedł daleko od bramki, ale minimalnie przestrzelił.
Ostatecznie gospodarze wygrali więc 1:0 przełamując swoją wielotygodniową niemoc. Kibice jednak wyraźnie dali znać, że ten wynik nie zmienia ich zdania na temat trenera drużyny, bo w końcówce cały stadion głośno śpiewając, zachęcał Rafała Góraka do pakowania walizek.

 

eska.pl – Atmosfera na stadionie w Katowicach była gorąca
Niedzielny mecz 15. kolejki Fortuna 1 Ligi na stadionie w Katowicach między GKS Katowice a GKS Tychy zakończył się zwycięstwem gospodarzy. GieKSa przełamała złą passę i wygrała z tyszanami 1:0, dopingowana przez tłum zagorzałych kibiców. Atmosfera na stadionie momentami była gorąca, pojawiła się pirotechnika.
GKS Katowice miał za sobą kilka trudnych tygodni. Drużyna z Katowic ostatnią wygraną zaliczyła w sierpniu z Resovią Rzeszów. Później przez długi czas na zmianę przegrywała i remisowała. Z kolei tyszanie radzili sobie w lidze całkiem nieźle i w niedzielnym starciu byli faworytami do wygranej. Jednak finalnie mecz zakończył się wygraną 1:0 dla GKS Katowice. Jedyną bramkę dla GieKSy zdobył Sebastian Bergier (74. minuta).
Rozgrywce przyglądał się tłum kibiców obu drużyn. Atmosfera na stadionie momentami była gorąca. Zagorzali fani GKS Katowice przynieśli ze sobą transparenty „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera” i „Mańka-Szulik oddaj Górnik”. Pojawiła się także pirotechnika, a oprawę przygotowano w stylu Gwiezdnych Wojen.

 

noweinfo.pl – Porażka piłkarzy GKS Tychy. Śląskie derby dla GKS Katowice
Patrząc na układ tabeli, to piłkarze GKS Tychy byli faworytem meczu, ale to GKS Katowice zdobył na własnym boisku trzy punkty.
Przez pierwszy kwadrans katowiczanie długo utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili stworzyć klarownej sytuacji pod bramką Kikolskiego. Odnotować można dwie sytuacje Katowic z końcówki pierwszej połowy. W 43. minucie Komor złożył się do strzału norzycami, ale nie trafił czysto w piłkę. W doliczonym czasie gry Bergier uderzył tuż obok słupka.
W drugiej połowie przebieg spotkania był podobny. GKS Katowice dużo grał piłką, ale bez efektu. Tyszanie też nie zachwycali.
W 73. minucie padł gol dla Katowic. Bergier zagrał do Rogali, a ten z ostrego kąta trafił w bramkarza Tychów. Po wykonaniu rożnego, w zamieszaniu w polu karnym, do siatki GKS-u trafił Bergier.
Do końca spotkania wynik nie zmienił się.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga