Dołącz do nas

Piłka nożna

Górnicze derby dla gospodarzy, którzy przełamali fatalną serię

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – GKS Tychy. GieKSa wygrała 1:0 (0:0).

 

dziennikzachodni.pl – Górnicze derby dla gospodarzy, którzy przełamali fatalną serię
Piłkarze GKS Katowice przełamali serię ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Zespół Rafała Góraka trzy puinkty zgarnął w bardzo prestiżowych derbach z GKS Tychy. Dla gości oznaczało to drugą zmarnowaną szansę na objęcie prowadzenia w tabeli.
Mecz z GKS Katowice dla GKS-u Tychy był dla gości drugim atakiem szczytowym na pozycję liderów Fortuna 1. Ligi. Gospodarze natomiast wychodzili na swoją murawę z fatalną serią ośmiu meczów bez zwycięstwa (w tym okresie zdobyli tylko cztery punkty) i świadomością zbliżającej się strefy spadkowej.
W zespole z Tychów zabrakło wykartkowanych Nemanji Nedicia, Jakuba Budnickiego oraz Bartosza Śpiączki. Pustawo było także na ławce – również za kartki nie mogli się na niej pojawić pierwszy trener Dariusz Banasik oraz asystent Michal Farkas i trener przygotowania motorycznego Mateusz Surowiec. Formalnie zespół prowadził więc Bernard Kapuściński.
Pierwsza połowa nie była wielkim widowiskiem, ciekawsze rzeczy niż na murawie działy się na trybunach. Oba zespoły miały po jednej niezłej sytuacji do zdobycia gola. W 13 minucie Wiktor Niewiarowski przeniósł piłkę nad bramką Dawida Kudły, a w 40 Mateusz Mak po totalnym zamieszaniu w polu karnym gości musnął swoim strzałem górną część poprzeczki nad głową Macieja Kikolskiego.
Po przerwie długo nie działo się nic wartego uwagi. Aż w 73 minucie Sebasitan Bergier podał dom Grzegorza Rogali i Kikolski asekurujacy „krótki” słupek wybił piłkę na róg. A z niego dośrodkowanie spadło przed Bergiera, który… brzuchem wepchnął piłkę do bramki!
Jak się okazało był to jedyny gol w tym spotkaniu, które nie było wielkim widowiskiem, ale miało w sobie wielki ładunek emocji.

 

Yoda, pirotechnika i żądanie zmiany trenera: kibice GKS Katowice na meczu z Tychami
Kibice GKS Katowice nie oszczędzali się na derbowym meczu z GKS Tychy. Atmosfera na Blaszoku była gorąca, nie zabrakło pirotechniki, efektownej oprawy i wymownego transparentu.
„Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera” – głosił transparent wywieszony na Blaszoku, czyli trybunie zajmowanej przez najzagorzalszych fanów GKS Katowice już przed meczem z GKS Tychy.
Nastroje wśród fanów były kiepskie ze względu na fatalną serię katowiczan ośmiu meczów bez zwycięstwa. Rafał Górak stracił wsparcie kibiców, którzy od dłuższego czasu domagają się jego dymisji.
Spotkanie z Tychami wywoływało spore emocje i mocno zmobilizowało katowickich kibiców. W czasie meczu pojawiła się oprawa w stylistyce Gwiezdnych Wojen z mistrzem Yodą w roli głównej.
Mimo wszystko wbrew oczekiwaniom na górniczych derbach nie padł rekord frekwencji. Na trybunach zasiadło 3.835 widzów, w tym 409 kibiców gości.

 

sportdziennik.com – Przełamanie nadeszło
[…] GKS Katowice może nie zagrał najlepszego spotkania, ale przynajmniej wygrał, na co całe środowisko klubu czekało od sierpnia.
Derbowe starcie dwóch GKS-ów – tego z Katowic i tego z Tychów – przyciągnęło na Bukową nie tylko miejscowych kibiców, ale także tych przyjezdnych. Niska temperatura powietrza nie zraziła fanów obu zespołów. Ci ze stolicy województwa śląskiego wywiesili już na początku spotkania transparent z napisem „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera!”. To wyraz niezadowolenia fanów GieKSy, którzy od początku września nie zaznali smaku zwycięstwa swojego zespołu. Od kilku tygodni w mediach społecznościowych winą za fatalne wyniki drużyny obarczany jest szkoleniowiec. Teraz złość kibiców przeniosła się ze świata wirtualnego na trybuny.
Pozostały jedynie nadzieje na to, że w drugiej części meczu spotkania widowisko stanie się ciekawsze. Minuty jednak upływały, a na boisku wciąż działo się niewiele. Bramkarze byli praktycznie bezrobotni, a jedyną ważną interwencję zanotował Dawid Kudła, który przeciął groźne dośrodkowanie w pole karne. Po 60 minutach gry z trybun można było usłyszeć pierwsze oznaki zniecierpliwienia takim przebiegiem meczu. Jednak remis w tej fazie rywalizacji oznaczał, że każdy potencjalny gol może być tym decydującym o końcowym rezultacie.
Dopiero w trakcie ostatnich 20 minut GieKSa ożywiła się. W 73 minucie Grzegorz Rogala ruszył skrzydłem i sprawił problemy bramkarzowi rywali swoim uderzeniem. Chwilę później było już 1:0 dla gospodarzy. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Sebastian Bergier i zapowiadało się na to, że w końcu zła passa ośmiu meczów ligowych bez zwycięstwa zostanie przerwana. Tak też się stało. Co więcej, katowiczanie mogli podwyższyć prowadzenie. Bergier znowu stanął przed okazją do zdobycia gola. Błąd Macieja Kikolskiego spowodował, że napastnik GKS-u mógł spróbować uderzenia z dystansu, w celu przelobowania golkipera. Podjął próbę, jednak była ona niecelna.
Jeszcze w doliczonym czasie gry bramkarz tyszan po raz kolejny popełnił błąd. Tym razem stworzył niemałe zamieszanie w okolicy 16 metra. Okazji jednak nie wykorzystał Shun Shibata. Mimo tego katowicki zespół w końcu odniósł zwycięstwo. Dzięki temu w budynku klubowym słychać było oddechy ulgi z powodu tego, że GieKSa zdobyła komplet punktów.

 

infokatowice.pl – Derby z Tychami dla GieKSy. Zwycięstwo po ponad dwóch miesiącach
Od końca sierpnia kibice GieKSy czekali na zwycięstwo swojej drużyny i w końcu się doczekali. W derbowym spotkaniu z GKS-em Tychy katowiczanie wygrali 1:0 po bramce Sebastiana Bergiera w 73 min.
Sympatycy GieKSy niezadowoleni z postawy swojej drużyny na początku meczu wywiesili transparent „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera”. Pomimo rozczarowania grą podopiecznych trenera Rafała Góraka, którzy swoje ostatnie spotkanie wygrali 26 sierpnia z Resovią, potem jednak głośno dopingowali swoją drużynę do zwycięstwa. Sam mecz stał na niskim poziomie. Widać było, że obie ekipy bardziej nastawione były na obronę niż szukanie goli. W pierwszej połowie nieco więcej z gry mieli gospodarze, którzy stworzyli dwie groźne sytuacje. W 18 min. Komor uderzył głową z dobrej pozycji, ale prosto w bramkarza. W końcówce blisko bramki był także Mak, ale trafił w poprzeczkę.
W drugiej odsłonie gra nie uległa zmianie. Oba zespoły grały głównie w środku pola, a jeśli już miały dobre okazje, to z reguły po błędach rywali. W 55 min. blisko objęcia prowadzenia byli goście, ale dobrą interwencją popisał się Kudła. W 66 min. po kolejnym błędzie naszej obrony blisko zdobycia bramki był Niewiarowski, ale zamiast spokojnie przymierzyć, huknął ile miał sił w nogach i przestrzelił. W 73 min. najlepszą okazję bramkową stworzyli katowiczanie. Bergier dobrze podał w polu karnym do Rogali, ten strzelił na krótki słupek, ale Kikolski odbił piłkę na rzut rożny. Chwilę później jednak trybuny na Bukowej oszalały z radości. Właśnie po rogu futbolówka odbiła się od Bergiera, zaskoczyła golkipera przyjezdnych i wturlała się do bramki. W końcówce GieKSa miała jeszcze jedną świetną okazję do podwyższenia prowadzenia. Bergier próbował przelobować bramkarza, który wyszedł daleko od bramki, ale minimalnie przestrzelił.
Ostatecznie gospodarze wygrali więc 1:0 przełamując swoją wielotygodniową niemoc. Kibice jednak wyraźnie dali znać, że ten wynik nie zmienia ich zdania na temat trenera drużyny, bo w końcówce cały stadion głośno śpiewając, zachęcał Rafała Góraka do pakowania walizek.

 

eska.pl – Atmosfera na stadionie w Katowicach była gorąca
Niedzielny mecz 15. kolejki Fortuna 1 Ligi na stadionie w Katowicach między GKS Katowice a GKS Tychy zakończył się zwycięstwem gospodarzy. GieKSa przełamała złą passę i wygrała z tyszanami 1:0, dopingowana przez tłum zagorzałych kibiców. Atmosfera na stadionie momentami była gorąca, pojawiła się pirotechnika.
GKS Katowice miał za sobą kilka trudnych tygodni. Drużyna z Katowic ostatnią wygraną zaliczyła w sierpniu z Resovią Rzeszów. Później przez długi czas na zmianę przegrywała i remisowała. Z kolei tyszanie radzili sobie w lidze całkiem nieźle i w niedzielnym starciu byli faworytami do wygranej. Jednak finalnie mecz zakończył się wygraną 1:0 dla GKS Katowice. Jedyną bramkę dla GieKSy zdobył Sebastian Bergier (74. minuta).
Rozgrywce przyglądał się tłum kibiców obu drużyn. Atmosfera na stadionie momentami była gorąca. Zagorzali fani GKS Katowice przynieśli ze sobą transparenty „Nawet jak wygramy do zera, oczekujemy zmiany trenera” i „Mańka-Szulik oddaj Górnik”. Pojawiła się także pirotechnika, a oprawę przygotowano w stylu Gwiezdnych Wojen.

 

noweinfo.pl – Porażka piłkarzy GKS Tychy. Śląskie derby dla GKS Katowice
Patrząc na układ tabeli, to piłkarze GKS Tychy byli faworytem meczu, ale to GKS Katowice zdobył na własnym boisku trzy punkty.
Przez pierwszy kwadrans katowiczanie długo utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili stworzyć klarownej sytuacji pod bramką Kikolskiego. Odnotować można dwie sytuacje Katowic z końcówki pierwszej połowy. W 43. minucie Komor złożył się do strzału norzycami, ale nie trafił czysto w piłkę. W doliczonym czasie gry Bergier uderzył tuż obok słupka.
W drugiej połowie przebieg spotkania był podobny. GKS Katowice dużo grał piłką, ale bez efektu. Tyszanie też nie zachwycali.
W 73. minucie padł gol dla Katowic. Bergier zagrał do Rogali, a ten z ostrego kąta trafił w bramkarza Tychów. Po wykonaniu rożnego, w zamieszaniu w polu karnym, do siatki GKS-u trafił Bergier.
Do końca spotkania wynik nie zmienił się.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga